niedziela, 11 marca 2018

21 - Dla Ciebie wszystko

Kiedy Sebastian wrócił do domu nie marzył o niczym innym, jak o położeniu się spać. Z każdą mijającą godziną coraz lepiej docierało do niego to, co się wydarzyło. Jeśli początkowo miał złe przeczucia to teraz był po prostu pewien, że cała sprawa źle się dla niego zakończy. Jeśli jego partner szybko nie znajdzie czegoś, co uwolni go od podejrzeń, zostanie aresztowany.
Potarł twarz dłońmi i ciężko westchnął. Nie mógł się poddać. Przecież poza pracą nie miał niczego! Był policjantem, bo wierzył w sprawiedliwość i chciał pomagać ludziom, którzy z jakiegoś powodu wpadli w kłopoty. Kochał swoją pracę, była dla niego wszystkim. Jeśli ją straci, nic już nie będzie miało sensu.
Jego rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Powolnym krokiem ruszył w stronę przedpokoju. Spojrzał przez wizjer i cicho zaklął. Wewnętrznych poznałby nawet z odległości kilkudziesięciu metrów. Mieli w sobie coś takiego, że każdy gliniarz od razu wiedział kim są. Nie spodziewał się, że dotrą do niego tak szybko. Sądził, że ma czas przynajmniej do rana. Liczył na to, że zdąży ułożyć jakiś plan i znaleźć kogoś, kto mógłby pomóc mu w udowodnieniu niewinności. Jego plan się nie powiódł i policjant nie wiedział, co powinien zrobić. Zdecydowanym ruchem otworzył drzwi i bez cienia uśmiechu powitał urzędników.
- Sebastian Wilecki? Musimy pana przesłuchać.
Bez słowa wziął kurtkę i zamknął mieszkanie. Miał szczęście, że szef załatwił mu przesłuchanie na swojej komendzie. Nie miał ochoty na zwiedzanie pokoi Biura Spraw Wewnętrznych.

Wyjaśnianie całej sprawy zajęło mu dwie godziny. Starał się być spokojny, ale momentami nie mógł znieść arogancji przesłuchujących go policjantów. Ich zdaniem był winny i miał ponieść karę. Ponieważ nie było nic, co działało na jego korzyść, zdecydowali o umieszczeniu go w areszcie. Zanim go ze sobą zabrali, pozwolili mu jeszcze przez chwilę porozmawiać z szefem i partnerem.
- Czy udało wam się coś już ustalić? - zapytał zdenerwowany. Nie mieli oni jednak dla niego dobrych wieści.
- Cały czas szukamy kogoś, kto potwierdziłby twoje alibi, ale na razie bezskutecznie. Nikt też nie widział żeby ktoś kręcił się koło twojego mieszkania.
- Czyli nic nie macie?
- Na razie. Sebastian, obiecuję, że zrobię wszystko...
- Co mi po twojej obietnicy?! - wściekł się i odwrócił w stronę partnera. - Czy ona uchroni mnie przed tym, co czeka mnie w areszcie?! Albo przywróci mi odznakę i oczyści z zarzutów?!
- Sebastian, uspokój się - powiedział komendant spokojnym, choć stanowczym tonem. Rozumiał uczucia towarzyszące podwładnemu, ale nie mógł pozwolić, by przejęły one nad nim kontrolę. - Krzyczenie na siebie w niczym nam nie pomoże. Dostaniesz osobną celę i będziesz dobrze pilnowany. W areszcie, do którego trafisz pracuje mój przyjaciel. Będzie miał cię na oku, a my w tym czasie zrobimy wszystko, by udowodnić twoją niewinność. Zaufaj nam.
- Jestem w beznadziejnej sytuacji - odparł z goryczą. - Choćby mnie pilnował pułk strażników, osadzeni znajdą sposób żeby mnie dorwać. Wiem, że zrobicie wszystko żeby mnie z tego wyciągnąć, ale jestem wściekły, bo nie mogę nic zrobić.
- Wiemy, stary - Darek poklepał go po ramieniu. - Rozumiem cię.
- Możecie mnie zostawić na chwilę? Chciałbym do kogoś zadzwonić.
Skinęli głowami i opuścili pomieszczenie. Wiedział, że będzie obserwowany, ale nie obchodziło go to. Nie miał nic do ukrycia, a potrzebował chwili rozmowy z osobą, która podniesie go na duchu i na trzeźwo oceni jego sytuację. Wybrał numer i ze zniecierpliwieniem oczekiwał na połączenie.
- Aśka? - powiedział, gdy usłyszał znajomy głos. - Mam kłopoty...