niedziela, 27 sierpnia 2017

1 - Dla Ciebie wszystko

Dwudziestodziewięcioletni Sebastian Wilecki siedział w ciemnym, pustym mieszkaniu ze szklanką whisky w ręku już trzeci dzień. Do urlopu został właściwie zmuszony przez swojego szefa, który uznał, że po tym, co przeszedł należy mu się trochę spokoju i samotności. Szatyn nie do końca mógł się z tym pogodzić. Potrzebował zajęcia, by zapomnieć. Komendant jednak nie dał mu wyboru i zabronił pojawiania się w pracy przez cały tydzień. Wobec tak stanowczego rozkazu Sebastian porzucił swoje racje i zamknął się w mieszkaniu. Nie odbierał telefonów, nie wpuszczał nikogo do środka. Z resztą, kogo miałby wpuścić? Był zupełnie sam. Nie miał rodziny, a jedynymi przyjaciółmi byli ci z jego środowiska - policjanci, lekarze sądowi i prokuratorzy. A ich także dotknęła śmierć jednego z nich.
Aleks był jego partnerem od lat. Poznali się jeszcze w szkole policyjnej, a potem los rzucił ich na wspólną komendę. Razem uczyli się zawodu, razem przeżywali pierwsze sukcesy i pierwsze porażki, a potem razem umarli. Aleks fizycznie, a Sebastian duchowo. To w jego ramionach zmarł najlepszy przyjaciel, to on nie był w stanie schwytać jego mordercy. Od tej pory zmienił się nie do poznania. Nie był już taki radosny i dowcipny, nie wychodził z kolegami po pracy. Wolał siedzieć sam w mieszkaniu albo na cmentarzu przy człowieku, z którym dzielił najwięcej wspomnień.
Czuł się winny jego śmierci, co w dużym stopniu przyczyniło się do jego przymusowego urlopu. Nie rozmawiał o tym z psychologiem, ale komendant wiedział swoje. Wiedzieli to też koledzy Sebastiana, którzy starali się przekonać go, że to nie jego wina, ale on przestawał słuchać ich już po pierwszych słowach. Wolał winić siebie, bo to przynajmniej umiał zrozumieć. Przecież to on dowodził akcją, to on rozdzielał zadania i w końcu to on nie osłonił przyjaciela przed strzałami groźnego przestępcy. Gdzieś w sercu wiedział, że taka jest ich praca, że zrobił wszystko, co mógł i że nie mógł postąpić inaczej. Ale może potrzebował jeszcze kilku dni aby to zaakceptować?
Było wiele osób, którym los Sebastiana nie był obojętny, ale jedna z nich wyjątkowo chciała mu pomóc. Asia trafiła na komendę rok później od Sebastiana. Nie było dla niej partnera, a że Aleks akurat był na urlopie, trafiła do zespołu szatyna. Bardzo dobrze im się pracowało i od tej pory chętnie prowadzili wspólne sprawy i wspierali się zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Teraz Asia nie zamierzała zostawić przyjaciela samego z poczuciem winy.
- Seba, wiem, że tam jesteś! - krzyknęła przez drzwi, ale odpowiedziała jej głucha cisza. - Sam tego chciałeś - mruknęła pod nosem i wyciągnęła z kieszeni klucze, które przyjaciel dał jej już kilka lat temu, "na wszelki wypadek". Po chwili mieszkanie stanęło dla niej otworem.
- Przeklinam dzień, w którym dałem ci te klucze - mruknął mężczyzna odstawiając szklankę na stół. W odpowiedzi blondynka uśmiechnęła się kpiąco i odparła, że nie musi jej dziękować za uratowanie go od śmierci głodowej. Ta uwaga wywołała na ustach mężczyzny cień uśmiechu. Pomógł przyjaciółce odsunąć wszystkie zasłony i już po chwili światło rozjaśniło całe pomieszczenie. Kobieta karcącym wzrokiem spojrzała na butelkę alkoholu, którą Sebastian od razu schował.
- To co tam masz dla mnie na obiad? - zapytał speszony.
- Najpierw pomożesz mi tu posprzątać.
- Dopuścisz do mojej śmierci głodowej?
- Sam sobie świetnie z tym radzisz.

Kiedy już skończyli jeść, Asia usiadła na przeciwko Sebastiana i w milczeniu mu się przyglądała. Niewiele mówił i raczej unikał jej wzroku. Nie chciała na siłę zmuszać go do zwierzeń, wolała poczekać aż sam zacznie mówić. Chwilę później tak właśnie się stało.
Sam nie wiedział, dlaczego zaczął mówić jej, co czuje. Może potrzebował żeby ktoś go pocieszył lub skrytykował. A może potrzebował usłyszeć jak głupio brzmią jego słowa. Jednego był pewien: od razu poczuł się lepiej. Spontanicznie przytulił do siebie blondynkę, która od razu spłonęła rumieńcem. Objęła go i delikatnie zaciągnęła się jego zapachem. Sebastian podziękował jej za to, że przyszła i poprosił żeby chwilę na niego poczekała. Wziął szybki prysznic, przebrał się, a potem poszli na spacer.
Rozejrzeli się trochę po okolicy lecz ich głównym celem był cmentarz. Nad grobem Aleksa stali w ciszy, wpatrując się w wizerunek uśmiechniętego policjanta. Sebastian starał się pamiętać go właśnie takim, jednak przychodziło mu to z coraz większym trudem. Wciąż miał przed oczami zalane krwią ciało przyjaciela. Miał nadzieję, że niebawem obraz ten przestanie go prześladować, a zamiast niego ujrzy przyjaciela takim, jakim widział go przez te wszystkie lata.
- Dlaczego to właśnie on musiał zginąć? - spytał z goryczą. Asia westchnęła, położyła mu dłoń na ramieniu i zmusiła, by spojrzał jej w oczy.
- Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Tak się po prostu stało. Nie cofniemy czasu, dlatego nie ma sensu ciągle tego roztrząsać. To normalne, że jest ci przykro i że jesteś wściekły. Wszyscy jesteśmy. Ale to nie przywróci mu życia. Wiesz, co on by ci teraz powiedział?
- Że mam przestać się nad sobą użalać i ruszyć dupę do pracy - odparł z uśmiechem. - Wiem, że ma rację. Jak zwykle z resztą.
- A jak sobie radzi Iza? - spytała Asia mając na myśli żonę Aleksandra.
- Jest jej ciężko, ale stara się trzymać dzielnie. Ma w końcu Zosię.
- Ile ona ma już lat?
- Siedem - szatyn uśmiechnął się. - To bardzo inteligentne dziecko. Aleks był z niej bardzo dumny.
- Ty też jesteś - blondynka uśmiechnęła się, bo wiedziała, że jej przyjaciel był wspaniałym chrzestnym dla dziewczynki. Wiele razy opowiadał jej, jakie to urocze dziecko. Teraz gdy zabrakło jej ojca, Sebastian starał się jakoś zapewnić jej różne zajęcia, by o tym nie myślała. Chciał być jeszcze bliżej niej i ochronić ją przed smutkiem. Jego zmarły partner dobrze wiedział, co robi wybierając go na ojca chrzestnego. Sebastian bardzo lubił dzieci i zawsze żałował, że nie ma rodzeństwa, którym mógłby się opiekować. Aleks zostawił mu małą Zosię pod opieką i zawsze wiedział, że może liczyć na swojego przyjaciela.
- One są bardzo dzielne. I nie pozwolą, by ktokolwiek zapomniał o Aleksie.
- My też nie pozwolimy - odparła Asia ściskając jego rękę.

sobota, 19 sierpnia 2017

20 - Rodzinne więzi

- Czyli mamy drugie porwanie - powiedział Sebastian, kiedy skończyli oglądać nagranie z monitoringu. - Nie wygląda to najlepiej.
Wszyscy milczeli, zastanawiając się, o co właściwie chodzi w tej całej sprawie. Najpierw Fiołkowie zlecają porwanie córek i sprzedaż ich w zamian za umorzenie długu, a potem nagle sami zostają uprowadzeni. Czyżby porywacze zdenerwowali się nieudaną próbą schwycenia Asi? A może po prostu zamierzali zabić małżeństwo, bo wszystko zaszło za daleko? Jedno było pewne: Kasi i Krystiana wciąż nie było, a na ich głowach pojawił się kolejny problem. Jak odnaleźć miejsce przetrzymywania i czy zarówno rodzice, jak i ich córka i jej chłopak znajdują się razem?
- Według mnie Fiołkowie chcieli się wycofać - powiedziała blondynka przerywając ciszę. - Przestraszyli się tego, co zrobili, może nawet mieli wyrzuty sumienia i zaczęli pękać. Dodatkowo wizyty na komendzie i spotkania z nami na pewno ich przestraszyły. Postanowili, że przyznają się do wszystkiego, dlatego też przyszli na komendę. Ale ludzie Kwaśnego, którzy musieli ich obserwować, zorientowali się w sytuacji i po prostu ich sprzątnęli. Moim zdaniem mogą być już nawet martwi - powiedziała głosem wypranym z emocji.
- Wątpię, że ci ludzie w ogóle wiedzą, co to są wyrzuty sumienia - powiedziała zdenerwowana mama policjantki. - Jak mogli nam to wszystko zrobić?!
Asia machinalnie pogładziła kobietę po plecach.
- Nie martw się. Poniosą za to karę - później zwróciła się do szefa, Tomka i Sebastiana. - Trzeba prześledzić zapis z monitoringu miejskiego i sprawdzić, gdzie pojechali. Tym razem nie mieli dobrze przygotowanego planu i może popełnili jakiś błąd.
- Ja się tym zajmę - rzucił Tomek i od razu zniknął z biura.
- A my popytamy w okolicy, czy ktoś nie widział tego auta, jeszcze raz przyciśniemy Pilichowskiego i naszych informatorów - powiedział Sebastian. - Może ktoś dowiedział się, gdzie Kwaśny przechowuje swoich zakładników.
- Dobrze. W takim razie działajcie. Ja też postaram się jeszcze coś wskórać.
Blondynka poprosiła rodziców, by wrócili do domu i spróbowali się uspokoić. Zapewniła ich, że będzie przekazywać im każdą informację o Kasi.

- No, Pilichowski, masz poważne problemy - zaczęła Asia krążąc dookoła pokoju przesłuchań. - Teraz nie tylko odpowiesz za porwanie, ale też za zabójstwo.
- Ciekawe za jakie - odparł prychając kpiąco.
- Myślisz, że my o niczym nie wiemy? - policjantka nachyliła się nad nim. - Jesteś więc w błędzie. Wiemy dużo więcej niż ty. Fiołkowie chcieli się wycofać i twój szef to zauważył. A chyba dobrze wiesz, jak on traktuje osoby, które nie są mu już potrzebne, prawda? Wszyscy troje wiemy, że oni już mogą nie żyć. A ty doskonale wiedziałeś o planach swojego szefa i nie powstrzymałeś go. Jak myślisz, ile lat więcej przyjdzie ci siedzieć za ten wybór?
- Ja o niczym nie wiedziałem! - zaczął się bronić. - Dobrze wiecie, że siedziałem tu, kiedy to wszystko zaczęło się sypać!
- Och, ale pewnie już nieraz widziałeś, jak szef pozbywa się niechcianych ludzi, prawda? Może nawet mu w tym pomagałeś? Kto wie, za ile trupów przyjdzie ci siedzieć...
- Co chcecie wiedzieć? - zapytał Pilichowski, wytrącony z równowagi tonem policjantki. Asia i Sebastian za jego plechami wymienili się zadowolonymi spojrzeniami.
- Nic wielkiego. Powiedz nam tylko, gdzie Kwaśny zabrał Kasię i Krystiana.
- Głównym celem była taka niewielka hala przy Wiśle, ale to się mogło zmienić w tym zamieszaniu.
- W takim razie zapiszesz nam grzecznie wszystkie miejsca, do których Kwaśny mógł się udać.
- Zrobię to. Ale wspomnijcie prokuratorowi o mojej współpracy. I załatwcie mi celę z dala od Kwaśnego.
- Pisz, a my się nad tym zastanowimy.
Sebastian podał mu notes i długopis i uśmiechnął się do partnerki. Świetnie poprowadziła to przesłuchanie i nareszcie mieli prawdopodobne miejsce przetrzymywania najbliższych policjantki. Kobieta niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę i wpatrywała się w swojego niedoszłego porywacza. Chciała jak najszybciej powiadomić o wszystkim szefa i odnaleźć siostrę. W końcu Pilichowski skończył, a policjanci opuścili pokój przesłuchań.
- Szefie, mamy adres - rzuciła Asia, gdy tylko spotkała mężczyznę.
- Na pewno was nie oszukał?
- Mowy nie ma. Był wręcz przerażony i zdolny tylko do mówienia prawdy - odparł Sebastian.
- W takim razie jedźcie. Ja zaraz powiadomię AT.
W tej chwili na korytarzu pojawił się Tomek.
- Mam to nagranie.
- Jadą w stronę Wisły? - spytała Asia.
- Tak, skąd wiesz?
- Będziesz nam potrzebny.
Cała trójka opuściła komendę, a Asia szybko wystukała esemesa do rodziców, że być może wiedzą gdzie jest Kasia. Nie chciała dawać im nadziei, ale nie mogła też zachować tego dla siebie. Na miejsce dojechali już dwadzieścia minut później i kobieta od razu poczuła, że to właśnie tu znajdzie siostrę. Dała znak wszystkim, że zaczynają akcję i jako pierwsza weszła do budynku. Chwilę później już było po wszystkim. Antyterroryści przejęli Kwaśnego i jego ludzi, a także handlarzy gotowych zabrać stąd Kasię, a Asia podbiegła do siostry. Kątem oka dostrzegła ślady krwi na ziemi, ale teraz myślała tylko o siostrze.
Rozwiązała jej ręce, odkleiła taśmę z ust i od razu przytuliła ją do siebie. Kasia zaniosła się płaczem.
- Rodzice... Oni...
- Już dobrze. Mama i tata czekają na nas na komendzie.
- Ale...
- Nic już nie mów - powiedziała podnosząc ją na nogi. Sebastian zdążył już uwolnić Krystiana, który od razu pomógł policjantce wyprowadzić jej siostrę. Specjalnie odwrócili jej uwagę od krwi i przeszli tal aby ominąć ich oprawców. Kiedy byli na zewnątrz Krystian i Kasia dostali od ratowników medycznych koce i usiedli w aucie, a Sebastian złapał ukochaną za łokieć i odciągnął na bok.
- Znaleźli ciała...
Kobieta skinęła głową i nic już więcej nie powiedziała. Nie było jej z tego powodu bardzo przykro, a jednak poczuła ukłucie żalu. A gdyby to wszystko inaczej się potoczyło? Sebastian mocno przytulił ją do siebie.
- Wracajmy na komendę.

Radości nie było końca. Cicheccy od razu wzięli obydwie córki w ramiona. Uściskali też Krystiana, Sebastiana i każdego, kto wpadł im pod rękę. Cieszyli się, że ten koszmar w końcu się skończył. Kasia wciąż była w szoku po tym, czego się dowiedziała. Nie mogła zrozumieć, jak Fiołkowie mogli im zrobić coś takiego. Wciąż miała nadzieję, że to wszystko okaże się jednym, koszmarnym snem, z którego zaraz się obudzi. Starsza siostra spojrzała na nią lekko kpiąco, gdy jej to wyznała, a potem po prostu ją przytuliła. A ona uśmiechnęła się i spojrzała na swoich prawdziwych rodziców. Oni kochali ją i naprawdę się o nią martwili. A siostra zarwała wiele nocy żeby ją odnaleźć. Miała najlepszą rodzinę na świecie. Postanowiła, że nigdy więcej już o tym nie zapomni.

KONIEC

sobota, 12 sierpnia 2017

19 - Rodzinne więzi

Był środek nocy, kiedy Asia ponownie pojawiła się na komendzie. Kilka godzin snu otrzeźwiło jej umysł i pozwoliło na regenerację. Z wysoko uniesioną głowa i zacięciem w oczach weszła na swój wydział i udała się do biura. Sebastian podniósł głowę znad raportów i uśmiechnął się.
- Lepiej się czujesz?
Blondynka skinęła głową i przysiadła na rogu jego biurka.
- Jest coś nowego?
- Niestety nie. Tomek wciąż pracuje, ale nie sądzę żeby coś przeoczył. W końcu jest bardzo dokładny. Próbowaliśmy z Rafałem jeszcze raz przesłuchać Pilichowskiego, ale nadal milczy, choć przyciskaliśmy go bardzo mocno.
- Niedobrze. To wszystko mnie martwi. Na pewno chcą zemsty na mnie, ale więcej nie wysłali żadnej wiadomości ani nie próbowali ponownie mnie porwać. Co to oznacza?
- Myślę, że nie ma sensu się tym martwić. Musimy zrobić wszystko, by ich wytropić.
- Pewnie masz rację. Ale i tak mi ciężko. A gdzie reszta?
- Komenda zawalona jest nowymi sprawami. Wszyscy pojechali w teren.
Do biura wszedł szef i bez owijania w bawełnę powiedział, że mają zająć się nową sprawą. Sebastian szybko zerknął na partnerkę, która zacisnęła usta, ale nic nie powiedziała. Nie chciał się spierać z szefem, ale wiedział, że Asia jest cała w nerwach.
- Nie mógłby zająć się tym ktoś inny? - zapytał.
- Kto? Nie mam już ludzi. Wszyscy ciężko pracują i latają między komendą, domem, a terenem. Rozumiem, co przeżywasz - zwrócił się do policjantki - i sprawa porwania Kasi wciąż jest priorytetem, ale musicie zająć się też morderstwem.
- Jasna sprawa, szefie - odparła Asia podchodząc do niego i biorąc akta sprawy. - Przejrzymy to w aucie. Sebastian, chodź.
Brunet podążył za nią, chwaląc ją w myślach za opanowanie. Szef poklepał go po plecach i ruszył do swojego biura. Na korytarzu zderzył się z Tomkiem, który miał nowe informacje w sprawie porwania. Naczelnik zerknął za oddalającymi się komisarzami i wskazał podwładnemu swój gabinet.
- A Asia i Sebastian? - zapytał zaskoczony Tomek.
- Pojechali właśnie w teren. Przekażemy im wszystko jak wrócą. Co masz?
- Nie znalazłem żadnego związku tych porywaczy ze sprawami, które prowadzili, ale moi informatorzy powiedzieli mi coś ciekawego.
- A dokładniej?
- Że ci zleceniodawcy wcale nie są żadnymi kryminalistami żądnymi zemsty, a zwykłymi ludźmi, mającymi dług u Kwaśnego. Co ciekawe, jest to małżeństwo i całe pieniądze przeznaczyli na hazard i picie. Co więcej, niektórzy twierdzą, że przehandlowali własne córki. A chyba wiemy, co to znaczy...
Szef podrapał się po brodzie i z pełną powagą i stanowczością zapytał:
- Jesteś pewny, że to prawda?
- Nigdy nie można być pewnym, ale zaraz rysownik powinien dostarczyć mi portrety pamięciowe, a wtedy wszystko się wyjaśni.
Przez następne pięć minut panowała między nimi grobowa cisza. Każdy z nich pogrążony był w niezbyt wesołych myślach. Jak oni to wszystko wyjaśnią Asi? Oboje podskoczyli na dźwięk pukania. Rysownik dał im portrety i opuścił biuro, a oni wpatrywali się w kartki, które otrzymali. To bez wątpienia byli rodzice Asi i Kasi.
- Tomek, zadzwoń do Fiołków i spróbuj ich tu jakoś ściągnąć.
- Z tego, co wiem to nie ma z nimi kontaktu już od wczoraj.
- Cholera! To zadzwoń do Cicheckich i ściągnij ich na komendę. Musimy im to wytłumaczyć.
- A Asia?
- Na razie nic jej nie mówmy. Postaramy się coś załatwić, a jak wrócą, powiemy im wszystko. Spróbuj namierzyć telefony Fiołków. Może jest jakaś szansa na odnalezienie ich.
Policjant skinął głową i opuścił biuro szefa, zostawiając go w nie najlepszym nastroju. Idąc do swojego pokoju zastanawiał się, jak można chcieć sprzedać własne dzieci. I to tylko dlatego, że potrzebuje się pieniędzy na alkohol i jakieś cholerne gry! Aż bał się, jak na to zareaguje Asia. Przecież dopiero co zaczęła wierzyć w ich przemianę! Potrząsnął głową i zasiadł do komputera. Jedyne, co mógł teraz zrobić to jak najlepiej wykonać swoją pracę i spróbować jak najszybciej rozwiązać sprawę.

Adopcyjni rodzice Asi pojawili się na komendzie już piętnaście minut później, zaniepokojeni telefonem Tomka. Od razu skierowali się do biura córki, ale nie zastali tam nikogo. Mieli bardzo złe przeczucia. Czyżby coś stało się z ich drugą córką? I gdzie jest Sebastian?! Już chwilę później zostali uspokojeni.
- Asia i Sebastian są w terenie. Dostali nową sprawę i musieli na chwilę opuścić komendę. Ale my już wiemy, kto zlecił porwanie państwa córek...
Szef pomógł Tomkowi w wyjaśnieniach i niespokojnie patrzył na reakcje rodziców sióstr. Wiedział, że to bardzo szokująca wiadomość. Sam też nie tego się spodziewał, gdy rozpoczynali tę sprawę. Małżeństwo pobladło, ale poza tym trzymali się całkiem dobrze. Pierwsza odezwała się kobieta.
- Czy Asia już wie?
- Nie. Zdecydowaliśmy, że poczekamy z tym do czasu aż będziemy coś wiedzieć. Oni i tak na razie zajmują się czymś innym. Powinni niebawem wrócić na komendę, a wtedy wszystko im wyjaśnimy.
- Jak można zrobić coś takiego? - Cichecki przesunął ręką po włosach. Żona złapała go za rękę, ale nikt nie odpowiedział na to pytanie. Żadne z nich nie potrafiło sobie tego wyobrazić.
Dwadzieścia minut później Asia i Sebastian wkroczyli na komendę. Byli w nie najgorszych humorach, gdyż sprawa okazała się być bardzo prosta. Już pierwszy podejrzany, który w dodatku był na miejscu zbrodni, okazał się być sprawcą. Policjanci zabrali go na przesłuchanie i jedyne, co im teraz pozostało to spisanie raportu. Kiedy jednak weszli na korytarz prowadzący do ich biura, dostrzegli Cicheckich, Tomka i szefa. Zaniepokoiło ich to.
- Czy jest coś nowego w sprawie Kasi? - zapytała Asia prędko ściągając kurtkę i z wyczekiwaniem wpatrując się w szefa.
- To może ja ci wszystko wytłumaczę... - powiedział jej ojciec. Zmarszczyła brwi, ale usiadła i w spokoju wysłuchała całej historii. Owszem, była zaskoczona, ale też odetchnęła z ulgą. Już od dawna czuła zagrożenie ze strony rodziców, a teraz przynajmniej wiedziała, na czym stoi.
- Czy wiemy, gdzie mogą być? - spytała spokojnie, zwracając się do Tomka. Policjant pokręcił głową.
- Ostatnio ich telefony logowały się pod komendą, co jest dosyć dziwne, bo nie było ich tutaj.
- A sprawdziliście monitoring?
Asystent zmarszczył brwi.
- Nie. Jakoś nie przyszło mi to do głowy. Już idę.
Wrócił kwadrans później i postawił przed nimi laptopa. To, co zobaczyli nie wyglądało najlepiej...

sobota, 5 sierpnia 2017

18 - Rodzinne więzi

Cicheccy weszli do biura Asi i uważnie przyjrzeli się swojej córce. Stała tyłem do nich, zamyślona i spięta. Widać było, że od czasu porwania trudno jej powstrzymywać nerwy na wodzy. Cała jej sylwetka zdradzała nerwowość, strach i niepewność, choć starała się to maskować. W końcu wyczuła na sobie ich spojrzenia, odwróciła się i podeszła bliżej.
- Niestety nie mam dla was dobrych wiadomości - zaczęła. - Człowiek, który porwał Kasię jest bardzo niebezpieczny i bezwzględny. Nie wiemy jeszcze, na czyje zlecenie działał, ale do tego też dojdziemy.
- Co masz na myśli? - spytała ją mama. - Dlaczego ktoś miałby zlecać jej porwanie?
Asia powoli i spokojnie wytłumaczyła im wszystko, co wiedziała i dodała swoje przypuszczenia. Ciężko jej było o tym mówić, bo miała wrażenie, że gdyby nie jej praca, siostra byłaby teraz w domu i cieszyła się z przeprowadzki. Zaczęła żałować, że kiedyś podjęła decyzję o wstąpieniu do policji. Za nic nie chciała, by na Kasię spadły nieszczęścia z jej powodu. I choć zawsze zdawała sobie sprawę z zagrożeń, jakie sprowadziła na rodzinę wybierając taki zawód, dopiero teraz dostrzegła, że to naprawdę trudne i ryzykowne.
Była dobrą policjantką i nigdy nie bała się wyzwań. Miała serce dla pokrzywdzonych, ale umiała zdystansować się do każdej sprawy. Potrafiła pracować godzinami tylko po to, by odczuć satysfakcję z rozwiązanej sprawy. Łączyła w sobie cechy, które czyniły ją policjantką wręcz doskonałą. I do tej pory była pewna, że słusznie wybrała szkołę policyjną zamiast jakichkolwiek innych studiów. Teraz jednak, dręczona niepokojem o siostrę i swoją przyszłość, traciła pewność siebie. Nie wiedziała już, co ma robić. Nie rozumiała postępowania porywaczy, nie widziała w nim sensu. Dlaczego zaraz po porwaniu otrzymała film, na którym porywacze wyraźnie kazali jej czekać na dalsze instrukcje aby odzyskać siostrę, skoro i tak zamierzali ją wywieźć? Czy była to tylko zasłona, by policjanci tak szybko nie zorientowali się, że chodzi o handel żywym towarem? A jeśli nie, to gdzie była logika w ich działaniu? Co chcieli przez to osiągnąć? A może chcieli zwabić ją do siebie i wywieźć razem z Kasią? Ale dlaczego nie przesłali kolejnego filmu?
Pytania mnożył się i do tej pory nie umiała odpowiedzieć na żadne z nich. Mogła tylko domyślać się jak było, a to nie była najlepsza droga. W końcu domysłami nie odzyska siostry i jej ukochanego.
- A co z Fiołkami? - spytała nagle, przerywając ciszę trwającą od kilku minut. - Gdzie oni są?
Rodzice spojrzeli po sobie niepewnie, a potem przenieśli wzrok na córkę.
- Szczerze mówiąc myśleliśmy, że już tu są - powiedział mężczyzna. - Ale nie byliśmy pewni, bo od wczoraj się z nimi nie kontaktowaliśmy.
- Świetnie. Jeszcze tego brakuje żeby się gdzieś spili i narobili kłopotów - powiedziała blondynka z rozdrażnieniem. - Dlaczego spadają na nas same nieszczęścia?
- Aśka, daj spokój - przerwała jej mama. - Poszukamy ich. I tak nie mamy nic innego do roboty, a nie możemy siedzieć bezczynnie. A ty, proszę, jedź do domu, prześpij się i ochłoń. Jestem pewna, że poradzą sobie bez ciebie.
- Mam spać kiedy moja siostra jest nie wiadomo gdzie i z kim?!
- W nerwach nic nie zdziałasz. Poproszę Sebastiana żeby się wszystkim zajął, a my podrzucimy cię do domu. Może tak być? - zapytał ojciec, kładąc jej rękę na ramieniu. Policjantka poddała się i z ciężkim westchnieniem wstała zza biurka. Bruneta spotkali w kuchni, a rodzice od razu wszystko mu wytłumaczyli. Zostawili zakochanych na chwilę samych i obiecali, że będą czekać na dole.
- Sprawdźcie proszę jeszcze raz logowanie telefonu Kasi i Krystiana - zaczęła blondynka. - Rozpytajcie jeszcze raz sąsiadów i błagam, znajdzie te zapisy z monitoringu, dobrze? I może jeszcze...
- Skarbie, my wiemy, co mamy robić. O nic się nie martw, zajmiemy się wszystkim. Osobiście tego dopilnuję. Na pewno nie chcesz żebym pojechał z tobą? - spytał, troskliwie gładząc ją po ramionach.
- Tak, na pewno. Wiem, że będziesz dobrze wszystko tutaj nadzorował. Wrócę niedługo. Mundurowi zaraz pojadą za nami i ani przez chwilę nie będę sama.
- Tylko bądź ostrożna, okej?
- Zawsze jestem. Do zobaczenia za kilka godzin.
Pocałowała go i zniknęła na korytarzu. Mężczyzna przez chwilę spoglądał za nią, dopóki nie zniknęła za drzwiami wydziału, a potem udał się do pokoju asystentów. Zamierzał zapytać Tomka, czy udało mu się znaleźć jakiś monitoring w okolicy domu Asi i czy zdążył już go przejrzeć. Policjant twierdząco skinął głową i włączył film.
- Momentu porwania nie ma, ale na tych nagraniach ewidentnie widać, że ktoś trzyma Krystiana na muszce. Musieli więc wsiąść do auta już pod waszym domem. Twarzy niestety nie widać, ale jestem na sto procent pewny, że sam Kwaśny nie uczestniczył w tej akcji. Na Kasię napadło dwóch facetów, z czego jeden to na pewno Pilichowski, a drugi to musi być jakiś jego kumpel. Kwaśny pewnie w tym czasie przygotowywał jakieś pomieszczenie, w którym mógłby ich przetrzymywać. Tak samo pod waszym domem. Pilichowski i jego wspólnik byli sami.
- A wiesz, gdzie dalej pojechało auto?
- Raczej unikali kamer, ale na tym, co mamy widać, że jadą w stronę siedziby Kwaśnego.
- Ale ona została sprawdzona, prawda?
- Jasne, tylko nic nie znaleźliśmy. Prawdopodobnie zmienili tam auto i spokojnie pojechali tam, gdzie planowali.
- Dzięki Tomek. A co z logowaniem ich telefonów?
- Telefony Kasi i Krystiana wygasły pod waszym domem. Pewnie im je odebrali. A telefony Pilichowskiego i Kwaśnego zostały wyłączone na czas porwania i włączone ponownie, gdy już było po wszystkim, a oni mieli alibi. Podejrzewam, że mają jakieś niezarejestrowane numery na kartę i kontaktują się przez nie.
- Cholera jasna! Czyli wciąż stoimy w miejscu? A ten Pilichowski? Powiedział coś jeszcze?
- Z tego, co wiem to nie. Ale może uda nam się znaleźć na niego jakiegoś haka i wtedy coś zdziałamy. Ale to pewnie potrwa.
- Tomek, my nie mamy tyle czasu. Trzeba coś szybko wymyślić albo stracimy szansę na odnalezienie Kasi i Krystiana.
- Wszyscy się staramy, ale wiesz jak jest. Nic ci na to nie poradzę.
- Jasne, rozumiem. Spróbuję jeszcze raz porozmawiać z Pilichowskim, a potem ponownie przejrzę raporty z przeszukania dziupli Kwaśnego.
- A Asia?
- Pojechała do domu. Chociaż pewnie długo tam nie wytrzyma. Chciałbym żeby w końcu coś się ruszyło, bo nie mogę patrzeć, jak się męczy.
- Wiem, stary. Wszyscy się martwimy. Spróbuję jeszcze raz prześwietlić powiązania Kwaśnego z ludźmi, których zatrzymaliście. Może coś nam umknęło? I popytam na mieście. Może ktoś wie, kto zlecił to całe porwanie.
- Dobry pomysł. Bierzmy się do roboty.
Mężczyźni rozeszli się do swoich zajęć. Do Sebastiana dołączył Rafał i wspólnie zamierzali stawić czoło kaprysom podejrzanego.