piątek, 28 lutego 2014

2- Nieważna przeszłość, najważniejsza przyszłość

Następnego ranka kiedy Asia jadła śniadanie zadzwonił jej telefon. Dzwonił Sebastian.
- Cześć Asia! - usłyszała wesoły głos w słuchawce.- Mamy pierwszą wspólną sprawę. Zaraz po ciebie będę.
- Jasne, a coś więcej?
- Zabójstwo. Powiem ci wszystko jak przyjadę. Do zobaczenia.
- Cześć.
Asia posprzątała po śniadaniu i zrobiła kawę. Kiedy Seba przyjechał poczęstowała go. Szybko wypili napój i wsiedli do samochodu.
- No to mów, o co chodzi?
- Nad rzeką znaleziono ciało młodej dziewczyny. Cała ekipa już jedzie. To tu niedaleko. Znasz choć trochę miasto?
- Trochę znam. Ale nie za dobrze.
- Mogę cię trochę oprowadzić. Szczególnie po ulicach gdzie jest najwięcej zabójstw i porwań - roześmiał się.
- Dzięki, ale to po pracy.
- Oczywiście.
Zaparkowali samochód i ruszyli na miejsce zbrodni. Technicy policyjni już pracowali, a lekarz sądowy oglądał zwłoki.
- Cześć Adam. To Asia, moja nowa partnerka.
- Adam.
- Aśka. Co mamy?
- Została uduszona, najprawdopodobniej to było przyczyną śmierci. Oprócz tego ma mnóstwo siniaków i otarć sprzed kilku dni. Zgon nastąpił między 22-23.
- Została pobita.
- Na to wygląda.
- A wy coś macie? - Sebastian zwrócił się do techników.
- Tylko ślady ciągnięcia i zepsuty telefon.
- Spróbujcie go naprawić i odzyskać dane.
- Jasne.
- Tomek! Mamy jakiś świadków?
- Będzie ciężko. Kręci się tutaj dużo ludzi, ale na razie nikogo nie znaleźliśmy. Tędy idzie łatwa droga od klubów. Możliwe, że wracała z imprezy.
- Wiemy coś o niej? Ma jakieś dokumenty?
- Nie. Nic nie znaleźliśmy.
- Tomek, trzeba przeszukać bazę i poszukać informacji o zaginięciu. Zajmij się tym.
- Jasne.
- W takim razie my chodźmy to tego klubu - zaproponowała Asia.
- Świetny pomysł. Ale w okolicy jest kilka klubów - zawahał się.
- Dam sobie radę. Wezmę Kamila i razem pójdziemy.
- Niech będzie.
Asia zawołała kolegę i chwilę potem szli w kierunku klubu "Fantazja". Weszli do środka i podeszli do kelnerki.
- Policja. Znasz ta dziewczynę? - Asia pokazała jej zdjęcie zrobione na miejscu zbrodni.
- O Boże! Przecież to Flora!
- Czyli znasz ją?
- Tak. Przychodzi tu często ze swoim chłopakiem.
- Znasz nazwisko?
- Nie. Ale na tego chłopaka wołają Rudy.
- Dzięki.
Asia zadzwoniła do partnera, poinformować go o otrzymanych informacjach.
- Czyli mamy pierwszy sukces. Wracajcie na komendę.
- Tak jest!
Asia z Kamilem wrócili do komendy, gdzie czekał na nich Sebastian z Tomkiem.
- Macie coś?
- Rzeczywiście jest zgłoszenie o zaginięciu dziewczyny podobnej do tej. Nazywa się Flora Kowalska. Tutaj macie adres matki.
- Dzięki Tomek. Chodź Aśka, jedziemy.
Ponownie wyszli z komendy i udali się do domu matki ofiary. 

środa, 26 lutego 2014

1- Nieważna przeszłość, najważniejsza przyszłość

W biurze pewnej komendy, mieszczącej się przy ulicy Pomorskiej 2, w wydziale śledczym, siedziała piątka ludzi: szczupła brunetka z dobrze zbudowanym, krótko ściętym brunetem, wysoka czarnowłosa kobieta z równie wysokim jak ona partnerem i samotnie siedzący brązowooki szatyn.
Była to piątka policjantów czekających na nową koleżankę. Zespół do tej pory stanowili: Ania z Maćkiem, Ania ze Sławkiem i Sebastian oraz czwórka asystentów: Kasia, Bartek, Kamil i Tomek.
Nagle do biura wszedł ich szef. Surowy, wymagający, ale miły człowiek. Obok niego szła drobna, błękitnooka blondynka. Pomimo swojej małej postawy z jej oczu można było wyczytać dumę i stanowczość.
- To pani Joanna, która od dzisiaj zaczyna z nami pracę. Będzie partnerką pana Sebastiana.
Dziewczyna od razu spojrzała na uśmiechniętego szatyna i podała mu rękę.
- Aśka.
Po chwili zapoznała się z resztą zespołu. Sebastian postanowił oprowadzić swoją nową partnerkę po komendzie. Dziewczyna zgodziła się i z uśmiechem słuchała jak opowiadał o pracy i o sobie. Chyba lubił dużo mówić, a jej to wcale nie przeszkadzało.
- Przepraszam, że tak dużo mówię - powiedział przepraszająco, na co ona się roześmiała.- Może teraz to ty coś o sobie powiesz? Skąd jesteś?
- Nie mam za dużo do opowiadania. Jestem ze Szczytna.
- O! - zdziwił się.- I studiowałaś tam? To wcale się nie dziwię, czemu jesteś policjantką.
- Tak. Skończyłam tamtą szkołę policyjną. Oprócz tego mój ojciec to zaborczy policjant, a matka jest lekarzem.
- Ale jesteś policjantką z wyboru czy z przymusu?
- Z wyboru. W gruncie rzeczy ojciec nie jest taki zły. Ucieszył się kiedy powiedziałam, że idę do szkoły policyjnej.
- A dlaczego wyjechałaś ze Szczytna? Tam chyba lepiej by ci było rozwijać policyjną karierę.
- Ale wybrałam Kraków - odparła wymijająco.
- Może obiad?
- Chętnie.
Sebastian zabrał nową koleżankę do swojej ulubionej knajpy, niedaleko komendy. Zjedli obiad cały czas wesoło rozmawiając. Widać było, że ta dwójka od razu się polubiła. Jednak dziewczyna z jakiegoś powodu nie chciała o sobie mówić. Ale za to chętnie słuchała. Była wesoła i naturalna, ale trochę nieufna.
- To twoja pierwsza praca w zawodzie?
- Nie. Pracowałam już na komendzie. Też w śledczym.
- To dobrze. Raczej nie nadaję się na osobę, która by potrafiła coś dobrze wytłumaczyć. Ale jakbyś miała problem to oczywiście śmiało mów.
- Jasne, dzięki - uśmiechnęła się.
Do końca dnia Asia z Sebastianem mieli wolne. Komisarz odwiózł ją do domu. Przy okazji wszedł na herbatę.
- Ładnie mieszkasz.
- Dziękuje. Dopiero się urządzam.
- Dawno przyjechałaś?
- Dwa tygodnie temu, ale nie miałam za bardzo czasu na rozpakowywanie.
- Może ci pomóc? - zaproponował.
- No coś ty! Nie będę cię wykorzystywać.
- Żaden problem. To od czego mam zacząć?
Asia razem z Sebastianem zajęli się urządzaniem mieszkania. Resztę dnia spędzili razem...

poniedziałek, 24 lutego 2014

30- Połączeni przez psy

Następnego dnia Asia obudziła się zadowolona i wypoczęta. Rozciągnęła się i spojrzała na zegarek.
- Seba? Seba, wstawaj!
- Jeszcze 5 minut- mruknął chowając głowę w poduszkę.
- Seba, dzisiaj dzień ślubu. Idziemy pobiegać.
Sebastian wstał i przyciągnął Asię do siebie.
- Chyba możemy jeszcze chwilę poczekać, co?- powiedział całując ją namiętnie.
Przez chwilę oddawali się tej miłej chwili, ale w końcu wstali i zaczęli się ubierać.
Wyszli z mieszkania śmiejąc się. Cały czas byli odprężeni i w ogóle nie stresowali się swoim ślubem. Po spacerze wzięli wspólny prysznic. Potem do Asi zadzwoniła Ania.
- Aśka! Gdzie jesteś? Musimy cię przygotować.
- Do czego?
- Do ślubu!
- A, do ślubu- powiedziała śmiejąc się.- W takim razie wpadaj do mnie. Seba idzie do was.
- Zgoda. Mam nadzieję, że zdążymy.
- Zdążymy na pewno. Zaraz Ania tu będzie- powiedziała Asia odwracając się do narzeczonego.
- W takim razie trzeba się pożegnać. Lecę do Rafała- powiedział całując Asię.
- Uważaj na siebie!- krzyknęła za nim.
- Ty też!

Kilka godzin później Asia z Sebastianem stali przed ołtarzem składając przysięgę małżeństwa. Patrzyli sobie prosto w oczy powtarzając słowa kapłana. Małżeństwo zostało zawarte. Sebastian pocałował Asię, w kościele zabrzmiały brawa.
Wyszli przed kościół trzymając się za ręce. Szczęśliwi i zakochani. Zostali obrzuceni ryżem, a chwilę potem wsiedli w samochód i pojechali do domu weselnego.
Wszyscy bawili się dobrze. Asia z Sebastianem nie opuszczali parkietu, tańcząc sobie w ramionach. Wszyscy z radością przyglądali się tej parze.

Niedługo później Asia z Sebastianem zostali szczęśliwymi rodzicami uroczych bliźniąt. Dziewczynka dostała na imię Agata, a chłopiec Marek. Byli bardzo szczęśliwą rodziną, która zawsze mogła na siebie liczyć. Tak jak w każdym małżeństwie zdarzały im się kłótnie, jednak ich związek opierał się na szczerości i miłości.
Spełniło się też marzenie Kasi i Bartka, którzy niedługo potem również wzięli ślub.
Przyjaźń łącząca Anię, Asię, Sebastiana i Rafała przetrwała każdy okres. Rafał z Sebastianem chętnie grali w piłkę z Markiem, podczas gdy Ania z Asią plotły córkom warkoczyki.
- Masz szczęśliwą rodzinę, prawda?- zapytała Asię Ania.
- Tak. Najlepszą jaką mogłabym mieć- powiedziała patrząc na dzieci biegające z psami...

I tak właśnie kończymy tą historię. Jutro lub pojutrze zaczynam nową. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze i liczę, że choć trochę ta historia była ciekawa :)

piątek, 21 lutego 2014

29- Połączeni przez psy

Wkrótce potem nadszedł czas na wieczór panieński i kawalerski. Odbywały się one jednego dnia. Chłopacy zabrali Sebastiana do klubu, a dziewczyny również poszły do klubu, jednak innego.
Dziewczyny przyjechały od klub i weszły do środka. DJ puścił jakąś fajną muzykę więc poszły tańczyć.
W tym samym czasie Sebastian z kolegami siedzieli przy stole pijąc piwo.
- Stary, to twój ostatni dzień wolności- powiedział Rafał.- Ty wiesz w co się pakujesz?
- Jasne. W małżeństwo.
Wszyscy roześmiali się.
- A ty Rafał chyba nie narzekasz? Tatuś na pełny etap.
- A właśnie! Zobaczysz, jeszcze chwila a sam będziesz niańczył dzieciaka. Wspomnisz moje słowa.
- Tobie to raczej nie przeszkadza.
- Jasne, że nie. Małżeństwo- wspaniała sprawa. Co nie Maciek?
- Popieram, popieram- zgodził się brunet.
- No, to toast za nową drogę życia dla Sebastiana.
- Zdrowie pana młodego!

Dziewczyny bawiły się wcale nie gorzej. Wesoło rozmawiały i tańczyły na parkiecie. Około północy Aśka wyszła żeby się przewietrzyć. Dołączyła do niej Ania.
- Stresujesz się?
- Nie. Będzie dobrze. Stworzymy szczęśliwą rodzinkę. Trochę zwariowaną, ale kochającą.
Roześmiały się.
- A w ogóle to z kim zostawiliście córkę?
- Mama Rafała przyjechała.
- Ucieszona z wnuczki?
- Jeszcze jak!
- A jak mała?
- Świetnie. Rośnie szybko, wesoła, spokojna. Nie mam na co narzekać.
- To dobrze. Chodź, wracajmy.
Dziewczyny wróciły do klubu i dalej się bawiły.

W końcu Asi i Sebastianowi udało się wrócić do domu. Sebastian był pierwszy i wyprowadził psy na spacer, a potem czekał na Asię. Kiedy wróciła przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.
- Chodźmy spać. Jutro nasz wielki dzień.
Wziął Asię za rękę i udali się do sypialni.

czwartek, 20 lutego 2014

28- Połączeni przez psy

Czas nakazał Asi i Sebastianowi pospieszyć się z przygotowaniami do ślubu. Tak więc w Piątkowy wieczór po pracy Asia razem z koleżankami szła do sklepu po sukienkę.
Dziewczyny miały ogromny problem, bowiem Aśka nie znosiła sukienek. I choć był to jej ślub to ciężko było jej się z tym pogodzić. Cały czas narzekała, że sukienka jest za krótka albo za długa, że ma za duży dekolt, zły kolor czy jest niewygodna.
- Aśka! Nie ma na to rady, albo się męczysz z sukienką i bierzesz ślub albo nici z wesela.
Aśka westchnęła i zabrała się do przymierzania kolejnej sukienki. W końcu po 3 godzinach szczęśliwie wróciła do domu z suknią.
W tym samym czasie Sebastian chodził z chłopakami po galerii szukając obrączek i garnituru. Zajęło im to zdecydowanie mniej czasu, przy stałych wygłupach i śmiechach.
W końcu narzeczeni mogli w spokoju usiąść w domu i porozmawiać.
- Wiesz Seba, jeszcze możesz się wycofać. Potem nie będzie już odwrotu.
- Nie mam zamiaru się wycofywać. Kocham cię i mam zamiar spędzić z tobą resztę życia. Bez ciebie to nie byłoby to samo.
Asia w zadumie pokiwała głową.
- Za to ja mam wrażenie, że to ty nie chcesz wziąć ślubu ze mną- powiedział Sebastian. Asia spojrzała na niego.
- Nie, to nie tak. Po prostu raz nam się nie udało. A poza tym mógłbyś znaleźć lepszą ode mnie.
Sebastian posadził Asię na kolanach.
- Raz nam się nie udało z mojej głupoty. A poza tym byliśmy młodzi. I tej decyzji, że cię zostawiłem, żałowałem cały czas. I nadal żałuję. Ale liczę na to, że tym razem uda nam się stworzyć prawdziwą rodzinę. I lepszą od ciebie?- roześmiał się.- Błagam, gdzie ja bym taką znalazł? Która biegałaby ze mną, wyprowadzałaby psy, wypełniała za mnie raporty.
Asia roześmiała się. Pocałowała go namiętnie i przytuliła się do niego. Objął ją ramieniem i oparł głowę na jej głowie.
- Będzie dobrze. Stworzymy szczęśliwą rodzinę.
- Ale najpierw pójdziemy pobiegać z psami- oznajmiła wstając energicznie.
Sebastian westchnął i poszedł za nią.
- Ja rozumiem, że psy są nieodłączną częścią naszej rodziny?
- A czyją mają być? Jasne, że są. W końcu bez nich byśmy się nie spotkali.
- A ja myślę, że jakoś by się udało.
- Może i tak, ale po dłuższym czasie.
- Ważne, że się spotkaliśmy.
I szli dalej wspominając czasy kiedy pierwszy raz byli razem, i czasy od których ich miłość na nowo rozkwitła...

środa, 19 lutego 2014

27- Połączeni przez psy

- Ale jestem zmęczony!- powiedział Sebastian wchodząc do domu.
- Chodź, idziemy z psami.
- Już, dobra. Tylko się przebiorę.
Po chwili wyszli na spacer. Asia założyła kaptur na głowę i ,ciągnąć za sobą Sebastiana, zaczęła biec. Po kilku minutach Sebastian rozluźnił się i zaczęli żartować. Biegali śmiejąc się.
- Jak tylko skończy się ta zima to bierzemy ślub- powiedział Sebastian obejmując Asię ramieniem, kiedy kładli się spać.
Asia roześmiała się.
- A myślałam, że przekonałam cię do zimy.
- Bo przekonałaś, ale byłoby ci zimno.
Asia pokręciła głową ze śmiechem. Wtuliła się w Sebastiana i zamknęła oczy.
- Marley! Bella! Chodźcie tu pieski.
Psy położyły się koło swoich właścicieli i poszły spać.

Następnego dnia Asia z Sebastianem wyprowadzili psy na spacer i pojechali do komendy. Po chwili Tomek przyniósł im zaległe raporty.
- To aż tyle tego?- zadziwiła się Asia.
- Jak nawet ty jesteś zaskoczona, to ja wolę nie patrzeć- powiedział Sebastian wchodząc do biura z kawą.- O rany!
- Właśnie. Nie skończymy tego do jutra.
- Stary chce to mieć jutro rano na biurku.
- To bierzmy się do roboty, bo nie wykręcimy się z tego.
- To do roboty.
Siedzieli w biurze do późna wypełniając raporty. W końcu Seba podniósł głowę.
- To nie ma sensu. Musimy wziąć psy na spacer.
- To co robimy?
- Zabieramy to do domu.
- Okej.
Zabrali raporty i pojechali do domu. Szybko wyprowadzili psy i usiedli przy stole. Sebastian przyniósł wino. W ciszy wypełniali papiery.
- Kark mnie tak boli- powiedziała Aśka opierając się o Sebę.
Ten zaczął ją całować po szyi.
- Chodźmy do sypialni.
- A raporty?
- Nie uciekną- powiedział śmiejąc się.
Wziął Asię za rękę i poszli do sypialni.

poniedziałek, 17 lutego 2014

26- Połączeni przez psy

Ania z córką niedługo potem wyszły ze szpitala. Chrzestną została Asia, a chrzestnym kolega Rafała. Mała szybko rosła. Była urocza i wesoła. Miała duże czekoladowe oczy i pogodny uśmiech. Była bardzo spokojna. Mało płakała, a po nocach grzecznie spała.
Asia przyszła z Sebastianem odwiedzić Anię. Od razu przywitała się z Alą.
- Jak się czuje mój skarb?- zapytała biorąc małą na ręce.
- Napijecie się czegoś?- zapytała Ania z uśmiechem.
- Herbaty.
Rafał z Sebastianem wyszli do ogrodu.
- I jak się czujesz w roli ojca?
- Świetnie! Mała jest cudowna. Cicha i spokojna. Trochę szkoda, że nie chłopak, bo nie będzie z kim grać w piłkę.
- Jeszcze wszystko przed tobą- pocieszył go Seba.
- Przed tobą też- odparł Rafał.- Przecież układa wam się z Aśką, co nie?
- Tak. Planujemy wziąć ślub.
- To gratulacje! Zobaczysz, ani się obejrzysz, a będziesz zmieniał pieluchy i nosił dzieciaka na rękach.
- Jak już jesteśmy w temacie dziecka, to Anka chyba chce, żebyś wykazał się jako ojciec.
Rafał spojrzał w tą samą stronę, co jego przyjaciel. Ania przywołała go gestem do siebie.
- A teraz weź się z nią pobaw. Ja chcę w spokoju z Aśką porozmawiać.
- Babskie ploty- mruknął Rafał.
Asia roześmiała się i pociągnęła za sobą Anię. Teraz to one wyszły na taras.
- Śliczną macie tą córeczkę. Zazdroszczę wam- westchnęła.
- Nie masz czego! Jeszcze chwila, a i ty będziesz miała swoje dzieci. Kiedy planujecie ślub?
- Nie wiem. Myśleliśmy o Marcu.
- Piękny czas. Początek wiosny, Seba, ty, welon...
- Dokładnie. Mam nadzieję, że Seba już się nie wycofa...
- No coś ty! Przecież widać, że za tobą szaleje. Aśka, nic się nie zmieniło. Kochał cię wtedy, kocha cię teraz.
- Dzięki. Ty to potrafisz człowiek pocieszyć.
- Do usług.
Roześmiały się i wróciły do środka, gdzie Sebastian z Rafałem bawili się z małą Alą. Z czułością spojrzały na nich i przyłączyły się. Potem Asia z Sebastianem wrócili do domu...

piątek, 14 lutego 2014

25- Połączeni przez psy

Czas leciał szybko, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Asia z Sebastianem byli ze sobą już długie miesiące. Czuli się świetnie w swoim towarzystwie. Dogadywali się bez słów i stanowili parę idealną. Byli szczęśliwi jak nigdy wcześniej.
Również wielkie zmiany zaszły w życiu dwójki asystentów. A mianowicie Kasia i Bartek w końcu wyznali sobie miłość. Ich miłość kwitła z dnia na dzień. Wszyscy bardzo się z tego cieszyli.

Pewnego pięknego popołudnia Asia chodziła z psami w ogrodzie, w domu który wyremontowali razem z Sebastianem. Znajdował się on niedaleko pracy, a psy miały miejsce do biegania.
Po chwili dołączył do niej Sebastian.
- Asia?
Spojrzała na niego z pytaniem w oczach.
- No co?
- Mam do ciebie pytanie.
- To pytaj- roześmiała.
- Jesteśmy razem już długi czas, nie mogę żyć bez ciebie. Cieszę się każdą chwilą w twoim towarzystwie, dlatego chcę zapytać cię, czy zostaniesz moją żoną?
Patrzył na nią w oczekiwaniu. Asia zdziwiła się, ale po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć zadzwonił do niej telefon. Po chwili rozmowy złapała Sebastiana za rękę i pociągnęła w stronę auta.
- Anka rodzi!
Pojechali szybko do szpitala gdzie zastali Rafała. Chodził po korytarzu zdenerwowany. Na ich widok ulżyło mu.
- A ty nie miałeś być przy Ance?- zapytała go Asia.
Spojrzał na nią zaskoczony, po czym wbiegł do sali. Asia z Sebastianem wymienili rozbawione spojrzenia.
Poród trwał 3 godziny. Ania urodziła piękną córeczkę, której nadali imię Alicja. Asia z Sebastianem odwiedzili świeżo upieczonych rodziców  i wyszli na korytarz.
- Asia? Dalej mi nie odpowiedziałaś- zauważył Sebastian.- Więc czy zostaniesz moją żoną?
- Oczywiście!
Sebastian wziął Asię w ramiona i namiętnie pocałował. Do domu wracali już jako narzeczeni.

środa, 12 lutego 2014

24- Połączeni przez psy

Wszyscy komisarze zeszli na dół. Sebastian zawołał do siebie przywódcę antyterrorystów.
- Mamy plany tej fabryki?
- Postaramy się zdobyć.
 - Jak najszybciej.
Sebastian oparł się o samochód. Reszt wymieniła porozumiewawcze spojrzenia.
- Seba, będzie dobrze- zaczęła Kasia.
Pokiwał głową.
- Aśka da radę. A oni nic jej nie zrobią. Jest im potrzebna.
- Musimy jej pomóc.
- Wiemy. I zrobimy to.
Po chwili mieli plany budynku.
- Nie wiemy gdzie ją zabrali.
- To skrzydło jest już sprawdzone- powiedział Tomek pokazując na mapie.- I to też.
- Ale pozostają jeszcze trzy inne. Kaśka, Kamil wy pójdziecie na północ. Bartek weźmie kilku Ateków i pójdziecie w prawo, a ja z Tomkiem na lewo.
- Zgoda.
Sebastian z Tomkiem zostali sami. Już mieli ruszać kiedy odezwało się radio Tomka. Policjant gestem pokazał komisarzowi, że to Aśka.
- Aśka!- powiedział Sebastian biorąc do ręki radio.
- Jeśli chcecie zobaczyć swoją panią komisarz żywą, musicie załatwić nam auto i paszporty- usłyszeli głos.- Macie godzinę.
- Godzina to za mało.
- Gówno mnie to obchodzi. Jeśli w godzinę nie załatwicie tego, zastaniecie panią komisarz martwą.
Rozłączyli się. Po chwili przybiegła reszta.
- Oba skrzydła czyste.
- Czyli wiemy gdzie są. Bartosiewicz żąda paszportów i auta. Mamy godzinę na wymyślenie czegoś. Tomek- ściągaj paszporty.
- Ale wiesz, że tak łatwo nie będzie.
- Wiem, ale musimy się pospieszyć.
- Okej.
Nie pozostawało im nic innego jak czekać. Każde z nich myślało nad położeniem koleżanki. 10 minut przed obiecanym terminem porywacze odezwali się ponownie przypominając obietnicy.
- Już wiem!- krzyknęła nagle Kaśka wyrywając ich z zadumy. Wszyscy spojrzeli na nią z pytaniem w oczach.- Kiedyś Anka i Rafał mieli podobną sytuację. Udało im się niezauważalnie wejść do środka.
- Ale tutaj jest otwarta przestrzeń, nie da rady.
- Ale są okna.
Wszyscy spojrzeli po sobie. To było ich jedyne wyjście. Szybko zwołali antyterrorystów i ustalili plan działania. Czas uciekał, a oni stawali się coraz bardziej zdenerwowani. Atecy powoli spuszczali się z dachu. Sebastian razem z Kasią i Bartkiem poszli od środka. Kamil z Tomkiem mieli pilnować na zewnątrz, jakby coś się nie udało.
I nadeszła ta chwila. Antyterroryści wybili okna i złapali przestępców. Bartosiewicz zbiegł, a Sebastian pobiegł za nim jednak Aśka go wyprzedziła. Wykręciła mu rękę i wzięła kajdanki od Kasi. Sebastian patrzył z niedowierzaniem.
- Nie wiedziałem, że tak umiesz.
- A, stara szkoła- powiedziała uśmiechając się.
Sebastian objął ją ramieniem i wyszli z budynku...

wtorek, 11 lutego 2014

23- Połączeni przez psy

Asia z Sebastianem zajęli się uzupełnianiem raportów i szukaniem jakiś śladów. Kiedy zaczęło się robić ciemno do ich biura wpadł Tomek.
- Słuchajcie, jeden z pracowników zamordowanego, ten który się tak dziwnie zachowywał, dostał jakiś telefon i wyjechał z miasta.
- Gdzie jest?
- Jedzie na Wadowice.
- Kto go obserwuje?
- Bartek.
- Jedziemy.
Wypadli z biura dzwoniąc jednocześnie po Antyterrorystów. Wsiedli w samochody i pojechali w ślad za Przemysławem Halikiem.
- I kto teraz z psami wyjdzie?
- Wrócimy niedługo. Poczekają- uspokoił ją Sebastian.
- Myślisz, że to on?
- Zobaczymy.
Nie jechali daleko, bowiem podejrzany wcale nie kierował się do Wadowic. Skręcił w boczną uliczkę i zajechał na teren opuszczonej fabryki.
Atecy wyskoczyli z auta, a za ich przykładem poszli komisarze. Bartek z Kamilem czekali pod osłoną drzew. Asia z Sebastianem i Tomkiem podeszli do nich.
- I co?
- Wszedł do środka. Przywitało go kilku ludzi. Co robimy?
- Nie mamy żadnej pewności, że to Bartosiewicz, ale coś mi tu nie gra. Wchodzimy do środka. Fabryka nie jest taka duża- zarządziła Aśka.
Przywołali gestem Ateków, ustalili plan i weszli do środka. Z łatwością zgarnęli wszystkich ludzi. Byli to ludzie Bartosiewicza. Jednak on sam- pozostał w ukryciu.
- Zabierzcie ich na Pomorską. Trzeba ich przesłuchać. Może wiedzą gdzie jest szef.
Asia z Sebastianem wrócili do domu i wyprowadzili psy na spacer. Przestępcy nic nie chcieli mówić. Dopiero nad ranem, kiedy młoda para wróciła do komendy zaczęli sypać.
- Twierdzą, że Bartosiewicz ma jeszcze dużą grupkę ludzi i jest w hali na Krasickiego.
- Musimy to sprawdzić.
Ponownie wezwali antyterrorystów i ustalili plan działania. Oprócz tych, co wczoraj do grupy dołączyła Kasia. Wszyscy pozakładali kamizelki i weszli do środka.
Asia z Sebastianem rozdzielili się. On poszedł z Tomkiem, a ona z Kamilem. Kaśka z Bartkiem poszli do innej części budynku.
Asia pierwsza zauważyła Bartosiewicza. Siedział razem z jednym kolesiem na pudłach, na końcu korytarza. Gestem nakazała Kamilowi uważać i ją ubezpieczać. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby nikt nie zaszedł ich od tyłu i nie przyłożył Kamilowi w głowę. Zanim Asia się obejrzała Bartosiewicz przyłożył jej broń do skroni i wyprowadził bocznym tunelem.
Przez szybę oddzielającą korytarze Kasia zauważyła Asię z bandytą. Powiadomiła resztę, ale było już za późno. Bandyci mieli Asię...

poniedziałek, 10 lutego 2014

22- Połączeni przez psy

Kilka dni później zarówno Asia jak i Sebastian siedzieli  swoim biurze, w komendzie na Pomorskiej, i uzupełniali raporty.
- A nie wiesz przypadkiem czy nie dostaniemy jakiejś sprawy?- zapytał Sebastian podnosząc głowę znad raportów.
- A chcesz chodzić w taką pluchę po Krakowie?
- Lepsze to niż wypełnianie raportów.
- Jak ci tak zależy to możesz iść do starego i go zapytać.
- To chyba zostanę.
Wrócili do wypełniania raportów. Ich spokój nie trwał jednak zbyt długo, bo po kilkunastu minutach do ich biura wszedł Tomek.
- Macie sprawę.
- Co jest?
- Morderstwo. Ulica Konopnickiej 17. Ekipa już jedzie.
Asia z Sebastianem wzięli kurtki i zaczęli wychodzić z biura.
- A i podejrzewają Bartosiewicza.
- Kogo?!- zapytała Aśka stając.
- Tak, dobrze słyszałaś. Nasz słynny przestępca powraca.
- Niesłychane.
Wyszli z  biura. Sebastian przyspieszył kroku i dogonił Aśkę.
- Czekaj, kto to jest ten Bartosiewicz?
- Karol Bartosiewicz. Trzy razy łapany przez nas za zabójstwa. Podczas jednej z akcji został postrzelony w nogę i teraz utyka. Słynny z wymuszania haraczy. Cwana z niego sztuka. I bezwzględna.
- Więc mamy ciekawą sprawę. Ale okropna pogoda!
- A jeszcze niedawno sam prosiłeś się o sprawę.
- Facet też zmiennym jest- powiedział wzruszając ramionami. Asia roześmiała się.
Na miejsce dojechali szybko. Od progu przywitał ich Bartek z Kamilem i Adam, lekarz sądowy.
- Ofiara to Jarosław Połczyński. Lat 37, bezdzietny, wdowiec. Prowadził knajpę niedaleko stąd.
- Jak zginął?
- Strzał w serce. Bardzo celny. Słyszałaś, że...
- Tak wiem. Bartosiewicz powraca. Są jakieś ślady?
- Brak. Wszystko idealnie zaplanowane i wykonane. Zero śladów, zero świadków.
- Pozostaje nam tylko knajpa. Chodźmy więc.
Asia z Sebastianem pojechali do knajpy zamordowanego.Współpracownicy byli bardzo zaskoczeni śmiercią szefa. Przyznali, że kręcili się tu ludzie od haraczy. Asia z Sebastianem wrócili na komendę gdzie czekał na nich szef.
- Wiadomo coś konkretnego?
- Nic. Strzał prosto w serce, brak śladów.
- Jest pewne, że to Bartosiewicz?
- Nie, ale wygląda na jego robotę. Co mamy robić?
- Szukać i uważać na siebie. Powodzenia.
Szef wyszedł z biura, a Asia z Sebastianem zajęli się śledztwem...

piątek, 7 lutego 2014

21- Połączeni przez psy

Następnego dnia Asia obudziła się w ramionach Seby. Między jej nogami leżał Marley. Powoli i bezszelestnie zaczęła wstawać z łóżka, ale Sebastian się obudził. Przeciągnął się i spojrzał na Asię.
- A ty gdzie mi uciekasz?
- Na dół. Muszę zabrać psa na spacer.
- Może chwilę poczekać- powiedział przyciągając ją do siebie i namiętnie całując.
Przez chwilę oddawali się pieszczotom, ale w końcu Asia się od niego oderwała.
- Już muszę iść.
- Poczekaj. Pójdę z tobą. Po drodze weźmiemy Bellę.
- Dobrze.
Szybko się ubrali i wyszli na spacer. Po drodze wstąpili do Seby, gdzie on się przebrał i zabrał psa.
- To co, biegamy?
- Biegamy.
Z racji tego, że była sobota mogli pozwolić sobie na dłuższy spacer. Wesoło biegali, ścigali się, a na koniec obrzucali śnieżkami. Do domu Asi wrócili zmęczeni, ale zadowoleni.
- Będziemy musieli powiedzieć ekipie, że jesteśmy razem- powiedział Seba przyglądając się jak Asia się przebiera.
- Wiem. Ale do tego czasu mamy wolne.
- A może by tak zrobić dzisiaj imprezę i zaprosić ich do nas?
Asia spojrzała na niego.
- Do nas, czyli gdzie?
Seba się roześmiał.
- Kwestia do przedyskutowania.
- No, dobra. To trzeba zrobić zakupy i wszystko przygotować.
- Więc chodźmy.
Tak więc Sebastian z Asią wyszli do sklepu, zostawiając dom pod czujnym okiem ich czworonogów.
Sebastian spodziewał się, że zakupy w wykonaniu Aśki będą koszmarem, a okazało się, że wręcz przeciwnie. Uwinęli się z tym szybko i wrócili do Aśki. Potem zadzwonili do reszty ekipy z zaproszeniem ich do Asi. Wszyscy chętnie na to przystali.
Ania przyjechała wcześniej, żeby pomóc Asi i poplotkować z nią. Jakie było jej zdziwienie kiedy zobaczyła u Asi Sebastiana. I to pomagającego Asi w kuchni. Nasłuchiwała ich śmiechów i dopiero po chwili weszła do środka.
- Cześć!
- O, cześć Ania. Chodź. Pomożesz nam i pogadamy.
- To ja może zajmę się psami- powiedział Seba zmywając się.
- Okej, nic z tego nie rozumiem- powiedziała Ania z westchnieniem.
- Właśnie po to ta cała kolacja. A jak ty się czujesz? I w ogóle jak Rafał? Zadowolony, że będzie ojcem?
- Czuje się dobrze. Poranne mdłości mi przeszły więc nie narzekam. A Rafał szaleje z radości, jakby sam by dzieckiem.
Asia się roześmiała.
- Będzie z niego dobry ojciec.
Wzięły się za przygotowywanie posiłków. Sebastian wyszedł z psami na długi spacer więc przyjaciółki mogły pogadać.
Pod wieczór zebrała się cała ekipa. Od razu zauważyli, że między Asią i Sebą coś jest, więc kiedy powiedzieli im prawdę byli zadowoleni. Cała ekipa dobrze się bawiła i cieszyła szczęściem przyjaciół. Ania z Rafałem powiedzieli, że będą mieli córkę, więc wszyscy świętowali.
Balowali do późna, aż w końcu Asia z Sebastianem zostali sami. Z psami...

środa, 5 lutego 2014

20- Połączeni przez psy

Po chwili oderwali się od siebie. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, aż w końcu odezwała się Asia.
- Sebastian, ja...
- Rozumiem, Asia. Nic nie musisz mówić. Nie jesteś w stanie mi wybaczyć.
- Nie Seba, to nie tak! Poczekaj.
Sebastian wpatrywał się w Asię. Ona zbliżyła się do niego i również go pocałowała.
- Ja też cię kocham.
Sebastian uśmiechnął się i przytulił ją do siebie. Te miłą chwilę przerwało szczekanie Marleya.
- Chodź na górę.
Asia zagwizdała na psa i wrócili do jej mieszkania. Usiedli obok siebie i wpatrywali się w siebie z uśmiechami. Marley wpatrywał się w nich z przekrzywionym łbem.
- No co tak mi się przyglądasz?- zapytała Asia.
Sebastian pomyślał, że to chyba jest odpowiedni moment, żeby powiedzieć jej prawdę. Prawdę z przeszłości.
- Ty też mi się przyglądasz- powiedział tylko, na co ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Strach. Tylko to nim kierowało. Mógł wszystko zniszczyć. Jego świat mógł runąć jak domek z kart.
- Muszę ci coś powiedzieć.
Asia spojrzała na niego z ciekawością w oczach.
Teraz albo nigdy.
Wziął głęboki i oddech i zaczął mówić.
- Chciałem ci powiedzieć, znaczy porozmawiać o tym, co wydarzyło się między nami te kilkanaście lat temu.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Liczy się to, co teraz.
Sama mu to utrudniała. I co on miał zrobić? Powiedzieć prawdę...
- Ale proszę cię. Muszę powiedzieć ci coś ważnego.
- Dobrze. Słucham.
- Bo tak naprawdę to ja zrobiłem to specjalnie.
Aśka prychnęła.
- Nie, teraz to już przesadziłeś. Mam tego dosyć.
- Asia, poczekaj chwilę.
- Sebastian...
- Daj mi tylko chwilę.
- Masz dwie minuty. I albo mi to wytłumaczysz, albo wywalę cię z mojego domu i życia.
Sebastian tylko westchnął. Co zaczął, musiał skończyć.
- Prawda jest taka, że nie byłem pijany. Znaczy się, byłem pijany, ale nie aż tak żeby pakować się do łóżka jakiejś lasce. Po prostu uznałem, że tak będzie lepiej. Lepiej dla ciebie. Tak, masz rację: zdradziłem cię. Ale nawet nie wiesz jak mnie to cholernie bolało. Cały czas mnie boli. Bo zdradziłem cię tylko, dlatego że planowaliśmy wspólne życie. A ty ze mną byłabyś nieszczęśliwa. Nie nadawałem się na męża. Zdradzenie ciebie było jedynym wyjściem. Myślałem, że uznasz mnie za dupka, który na ciebie nie zasługiwał. Nie myślałem, że naprawdę mnie kochasz.
Sebastian wziął oddech i mówił dalej.
- Od samego początku wiedziałem, że Magda jest we mnie zakochana. Do samego końca się wahałem, czy to dobry pomysł, ale ona sama zaciągnęła mnie do łóżka. Wiedziałem, że szybko się dowiesz i na zawsze zniknę z twojego życia.
- Ale nie zniknąłeś- powiedziała cicho.- Powiedz mi, dlaczego naprawdę przyjechałeś do Krakowa?
- Bo nie mogłem wytrzymać ze świadomością, że nie znałaś prawdy. Wcale nie miałem zamiaru cie do siebie przekonać. Chciałem tylko powiedzieć ci prawdę. Ale kiedy cię zobaczyłem... To na nowo odżyły we mnie wspomnienia. Po prostu nie potrafiłem i nie potrafię bez ciebie żyć.
Przez chwilę panowała cisza. W końcu Asia podeszła i... przytuliła Sebastiana.
- Ale ty głupi jesteś! Nie mogłeś po prostu powiedzieć, że nie chcesz się ze mną żenić?
- Zasługiwałaś na lepszego- mówił głaszcząc ją po włosach.- Ale nie wiesz jak się ucieszyłem kiedy się dowiedziałem, że jesteś sama.
Asia się roześmiała.
- Miałabym znaleźć lepszego od ciebie? To nie możliwe.
- Kocham cię, Aśka.
- Ja ciebie też, Seba.
Po chwili powiedziała z błyskiem w oku.
- To wiesz, że my w końcu nie byliśmy ze sobą ani razu w łóżku?
- Zawsze można to zmienić.'
Asia roześmiała się i pociągnęła Sebę do sypialni...

Okej, ten rozdział bije rekordy długości. Mam nadzieję, że się podoba :)

wtorek, 4 lutego 2014

19- Połączeni przez psy

Kilka dni później Sebastian wrócił do pracy. Asia miała zostać w domu jeszcze tydzień. Postanowiła więc zaopiekować się psami. Wyszła z nimi na długi spacer. Pod koniec dnia przyszedł po Bellę Seba. Przy okazji Sebastian został trochę z Asią. Zjedli kolację i usiedli obejrzeć film. Po filmie Sebastian poszedł, a Asia położyła się do łóżka. Po krótkim czasie zasnęła, a pies położył się obok niej.
W środku nocy Asię obudziły krzyki. Zawołała psa i poszła zobaczyć, co się dzieje. Usłyszała dźwięk syreny, a wtedy podeszła do niej sąsiadka.
- Pani Asiu, pali się! Sąsiadce z naprzeciwka. Niech pani szybko ucieka!
- Ogłosił ktoś ewakuację?
- Tak! Przepraszam, muszę zabrać wnuki!
Asia złapała psa.
- Marley! Na dół- powiedziała wskazując psu schody.
Pies posłusznie zbiegł na dół. Asia pobiegła pomóc innym sąsiadom. Na schodach zrobił się wielki tłum, ale Asia uspokajała wszystkich. Po kolei przepuszczała sąsiadów, aż do wejścia strażaków, którzy kazali jej zejść na dół.
Asia posłuchała ich i wyszła przed blok. Rozglądała się na wszystkie strony w poszukiwaniu psa. Wzięła od strażaków kurtkę i ruszyła dookoła bloku.
Sebastian zauważył Asię w tłumię i zaczął biec w jej kierunku. Jednak uniemożliwiał mu to tłum ludzi. Rozglądał się na wszystkie strony, ale stracił ją z oczu.

Asia rozglądała się nerwowo, ale nigdzie nie dostrzegała psa. Ze strachem szła przed siebie wykrzykując jego imię.
- Marley! Marley! Piesku!
Naprawdę się zmartwiła i już miała zawrócić, kiedy zobaczyła biegnącego w jej stronę psa.
- Marley!- zawołała z ulgą.
Pies był cały czarny. Na całym ciele miał popiół, ale to na pewno był on. Zaczął lizać Asię po twarzy, a ona tuliła go do siebie.
- Gdzieś ty był piesku?
Wtedy podszedł do niej strażak z jakąś kobietą.
- To pani pies?- Asia przytaknęła głową.- Gratuluję! Ma pani świetnego przyjaciela. Wyciągnął ta kobietę z palącego się mieszkania. Jeszcze chwila, a straciłaby życie.
- Bardzo pani dziękuje! Nawet nie wie pani jak bardzo.
- Powinna podziękować pani jemu- wskazała z uśmiechem na psa.
- Bardzo dziękuje, przyjacielu. Jesteś u mnie zawsze widziany.
Kobieta odeszła razem ze strażakiem, a Asia pogłaskała psa po łbie. Po chwili podbiegł do nich zasapany Seba.
- Aśka! Nawet nie wiesz jak cię szukałem! Napędziłaś mi niezłego stracha. Wiesz jak się martwiłem?
- Jeszcze chwila, a pomyślę, że jestem dla ciebie ważna- roześmiała się Asia.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Sebastian ujął jej twarz w dłonie i pocałował ją...

poniedziałek, 3 lutego 2014

18- Połączeni przez psy


Następnego dnia Asia obudziła się wcześnie i wyciągnęła Sebastiana na spacer z psami. Niechętnie zwlókł się z kanapy i wyszedł za Asią.
Psy inaczej na to patrzyły. Wesoło biegały i skakały. Asia z Sebą rzucali im kulki ze śniegu. Sebastian powoli się rozbudził.
Potem Asia wyciągnęła go do miasta na łyżwy.
- Aśka, ale daj spokój. Wiem, że ci obiecałem, ale zlituj się!
- Chodź i nie marudź.
- Mam nadzieję, że nie będzie mojego rozmiaru- mruknął Seba, na co Asia wywróciła oczami.
Niestety był jego rozmiar i kilka minut później wchodził na lód. Asia wesoło się uśmiechała i zachęcała go do jazdy. Po kilkunastu minutach przypomniał sobie jak się jeździ i zaczął ganiać Aśkę.
Asia śmiała się i żartowała, ale od Sebastiana jeździła o wiele lepiej. Po kilku godzinach Sebastian miał dość. Poszli więc do restauracji na obiad.
- Chodź Seba. Wracamy do domu- powiedziała Asia kiedy skończyli jeść.
Sebastian ucieszył się i wrócili do domu. Jakie było jego zdziwienie kiedy Asia oświadczyła mu, że idą na spacer z psami i zjeżdżać na sankach. Przez chwilę wpatrywał się w nią jak na wariatkę.
- No nie stój tak. Musimy podejść do mnie po sanki- jej słowa sprowadziły go na ziemię.
- To ty nie żartowałaś?
Asia się roześmiała i wręczyła mu smycz. Ani się obejrzeli jak stali na dużej, okolicznej górce. Asia puściła wolno psy i popchnęła Sebę na sanki. Zjechali raz, drugi, potem trzeci. Sebastian przekonywał się do pomysłu Asi. Poczuł się jak dzieciak więc to on zaczął bitwę na śnieżki.
Aśka nie pozostała mu dłużna. Śmiejąc się obrzucała Sebastiana śnieżnymi kulkami. Psy skakały i biegały razem z nimi. W końcu Asia się poślizgnęła i wylądowała na Sebastianie. Ich oczy patrzyły prosto na siebie, a uśmiechy nie schodziły im z ust.
- To tak, jak wtedy kiedy się spotkaliśmy, pamiętasz?- zapytał Seba, a Asia się roześmiała.
Wstała z niego i podała mu rękę.
- Ale wtedy przewaliła nas Bella, a teraz to była moja wina- powiedziała rzucając w niego śniegiem.
- Aśka! Co to miało być?!
- Nie mogłam się powstrzymać- powiedziała i wybuchnęła śmiechem. Sebastian również zaczął się śmiać. Po chwili zawołali psy i wrócili do domu.