poniedziałek, 23 grudnia 2013

2- Połączeni przez psy

Następnego dnia Asia wstała w bardzo dobrym humorze. Często biegała po parku i tym razem postanowiła to zrobić. Jako że było lato założyła zielony podkoszulek i sięgające kolan spodenki. Zawołała psa i zamknęła mieszkanie.
Udała się do parku, przy którym było jezioro. Marley uwielbiał się kąpać, a i ona czasem lubiła tam wejść. Już od rana dużo ludzi miało podobne zamiary jak ona. Było trochę ludzi z dziećmi i psami. Na początek postanowiła, że nakłoni psa do biegania. Marley ruszył truchtem przy jej boku. Cały jej dobry humor prysnął kiedy na swojej drodze zobaczyła biegnącego Sebastiana.
Szczerze go nie znosiła, ale miał w sobie coś co ją do niego przyciągało. Nie miała pojęcia, co to może być, ale przez wiele lat żywiła do niego urazę i nie miała zamiaru tego zmieniać. On za to ucieszył się na jej widok.
- Cześć Aśka! Widzę, że ty też biegasz?
- Policjanci muszą mieć dobrą kondycję- odparła mijając go.
- Jesteś policjantką?- zapytał zdziwiony biegnąc za nią.
"- A niech to! Miałam z nim nie gadać"- skarciła się w myślach.
- Tak, a co?
- Bo tak się składa, że ja też. Studiowałaś w Szczytnie?
- Tak.
- To dziwne, bo się nie spotkaliśmy.
- I całe szczęście- mruknęła pod nosem, na co on się uśmiechnął.
- Masz zamiar za mną biegać?- powiedziała zirytowana.
- Jeśli nie masz nic przeciwko?
Aśka mruknęła coś pod nosem i pobiegli dalej. Aśka utrzymywała dobre tempo, ale najwidoczniej Sebastian nie był do niego przyzwyczajony, bo sapiąc zawołał.
- Asia! Daruj. Nie możemy się zatrzymać?
- Już? Ty od dawna biegasz czy tak nagle zacząłeś?- powiedziała z ironią.
- Możesz się śmiać, ale naprawdę dajesz za szybkie tempo.
- To co? Nad jezioro?
- Jasne.
Skierowali się w stronę jeziora. Marley wskoczył do wody, a za nim wbiegła Bella. Asia śmiejąc się weszła po kolana w wodę. Sebastian stanął na brzegu żeby odsapnąć. Przyglądał się temu pięknemu obrazkowi jakim była Joasia z psami. Ona jakby dostrzegła jego wzrok i odwróciła się.
- Wchodzisz czy nie?- zapytała zadziornie.
Sebastian bez zastanowienia wszedł w wodę. Specjalnie chlapnął koleżankę wodą.
- A niech cie! Pożałujesz tego!- powiedziała wpychając go do wody.
Sebastian wylądował z pluskiem, ale przedtem pociągnął za sobą Aśkę. Wściekła straciła równowagę i upadła na niego.
- Zabiję cię!
Marley skoczył na ratunek swojej pani. Bella skoczyła za nim. Sebastian został zaatakowany z trzech stron.
- Ej, to nie fair!
- Było nie próbować!
Kiedy w końcu wyszli z wody byli cali mokrzy. Asia rozłożyła koc i wytarła psy ręcznikiem. Rzuciła ręcznik Sebastianowi, owinęła się w swój i usiadła obok niego. Przez dłuższą chwilę panowała między nimi cisza. W końcu przerwał ją Sebastian wybuchając śmiechem. Aśka spojrzała na niego zszokowana.
- A tobie co?
- Bo zachowujemy się jak dzieci! Obrażamy się na siebie bez powodu.
- Bez powodu?- wściekła się.- Mam ci przypomnieć powód?!
- Oj Aśka! To było całe lata temu! Ty naprawdę nie możesz odpuścić? Nasze psy się zaprzyjaźniły, czy my też nie możemy zrobić tego samego?
- Nie. Bo nasze psy nie znały się ze 10 lat wcześniej! Cześć. Marley pożegnaj się z Bellą- powiedziała zabierając swoje rzeczy.
W ostatniej chwili Sebastian złapał ją za rękę.
- Naprawdę nie potrafisz mi wybaczyć?
- Nie, Sebastian- powiedziała wyrywając się.
Po chwili został sam...

Chciałam wam wszystkim życzyć wesołych świąt w gronie rodziny i przyjaciół. Więc zdrowia, szczęścia i prezentów. I do zobaczenia po świętach!

piątek, 20 grudnia 2013

1- Połączeni przez psy

Asia była niewysoką, ale nie małą, blondynką o błękitnych oczach. Z pozoru wydawała się być krucha i delikatna, ale każdy kto ją znał wiedział, że taka nie jest. Była błyskotliwą i inteligentną policjantką. Na co dzień pracowała na Pomorskiej, ale w weekend poświęcała cały dzień na zabawę ze swoim psem.
Kochała zwierzęta, a psy w szczególności. Jej pies był wesołym Labradorem o czekoladowym ubarwieniu. Uwielbiał się bawić i kąpać. Miał zabawne imię psa z filmu: Marley. Był żywiołowy i energiczny. A poza tym oddany swojej pani.
Asia, jak co Sobotę, biegała z psem po parku. Wiele właścicieli psów postanowiło tak jak ona, że wybiorą się z psem na spacer. Asia zauważyła też Jego.
Również biegał ze swoim psem. Z początku w ogóle nie zwracali na siebie uwagi. Jednak jego pies wyrwał się i podbiegł do jej psa. Przez chwilę za nim wołał, ale w końcu zrezygnowany podszedł do Asi. Na jej widok szczerze się zdziwił.
- Asia?
- Cześć Sebastian. Dawno się nie widzieliśmy- powiedziała lekko się uśmiechając.
Poznali się w liceum. Byli w jednej klasie i nigdy się nie lubili. Każde z nich żywiło o coś urazę do drugiego. Asia szczerze go nie znosiła, ale on na jej widok ucieszył się.
- Co tam u ciebie? Pewnie już mężatka, co?
- Nie. Nie mężatka. A ty pewnie wciąż samotny?- powiedziała z przekąsem.
- A ty ciągle jesteś na mnie zła?- zdziwił się.- Nawet po tylu latach?
- Nawet po tylu. Widzę, że również lubisz Labradory. Suka?
- Tak. To Bella. A twój?
- Marley.
Sebastian się roześmiał. Jego pies był biszkoptowy. Miał bardzo jasną barwę. Była urocza.
- Chyba się zaprzyjaźnili- Sebastian wyrwał ją z zamyślenia i wskazał głową na bawiące się psy.
- Na to wygląda. Co tu robisz?
- Ja? O to samo mógłbym ciebie zapytać. Chociaż ty zawsze mówiłaś, że lubisz Kraków. Nie sądziłem, że naprawdę się tu przeprowadzisz.
- A jednak. Ale ty też porzuciłeś rodzinne Katowice. Dlaczego?
- Miałem dosyć siedzenia w jednym miejscu.
- No racja. Nigdy nie potrafiłeś usiedzieć długo w jednym miejscu.
- Oj Aśka! Czy my naprawdę musimy się kłócić? Nie możemy zacząć od nowa?
- A dlaczego Kraków?
Sebastian westchnął.
- Nie wiem . Może dlatego, że zwykle ty dużo o nim mówiłaś- wzruszył ramionami.
- Aha. Ja muszę już iść. Wynająłeś coś?- spytała wołając psa.
- Tak. Do zobaczenia- powiedział oddalając się.
- Oby nie szybkiego- mruknęła Aśka pod nosem i poszła w drugą stronę...

wtorek, 17 grudnia 2013

Dopełnienie (miniaturka)

Postanowiłam sprawdzić się w pisaniu jednoczęściowych opowiadań. Mam nadzieję, że się spodoba. Jak tylko będę miała czas to wrzucę nowe długie opowiadanie.



Ludzie wierzą, że nie znajdą tej "drugiej połówki". Że nigdy nie zaznają prawdziwego szczęścia. Ze mną też tak było, dopóki nie spotkałam Jego. On zawsze był roześmiany i pogodny. Kiedy coś zepsuł albo coś mu się nie udawało, śmiał się. Potrafił wprowadzić miłą atmosferę. Ja tak nie umiałam. Kiedy coś mi się nie udawało byłam zła i ponura.
Kiedy gdzieś mieliśmy wyjść ja mówiłam, że się spóźnimy, ale on mówił, że zdążymy. Że możemy wyjść później, a i tak nam się uda. Zazwyczaj wychodziło na moje, ale on śmiał się i mówił "że nic nie szkodzi", a tak był wesoły, że wszyscy stawali się pogodni.
Z czasem nauczyłam się żyć tak jak on. Potrafiłam cieszyć się każdą wolną chwilą w jego towarzystwie, beztrosko żyć. Spędzać w jego ramionach cały dzień bez słów, a i tak być szczęśliwym. A On zaakceptował styl mojego życia i to, że czasem jestem smutna i zamyślona. Dopełnialiśmy się, choć inni tak nie myśleli. Jego przyjaciele byli moimi przyjaciółmi. Wśród nich też wprowadzał taką miłą, dobrą aurę. Lubił się z nimi spotykać, a z czasem, wraz ze mną, tworzyliśmy paczkę świetnych przyjaciół.
Byliśmy w sobie zakochani na zabój, na "całe życie i jeszcze dłużej". Czasem śmialiśmy się z tej naiwności, ale zawsze dochodziliśmy do porozumienia i tego, że tak naprawdę jest. Któregoś razu mieliśmy pojechać nad jezioro i pobyć sam na sam. To miały być nasze wspólne chwile. Z entuzjazmem szykowaliśmy się na weekend nad jeziorem. To dla mnie wynajął domek tuż nad jeziorem. Mieliśmy spędzić tam miłe chwile. Jednak nigdy tam nie dojechaliśmy...
Wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w drogę. Pełni zapału i radości jechaliśmy wesoło rozmawiając. Nagle pojawiła się ciężarówka i w nas wjechała. Potem pamiętam już, że resztkami sił wyciągnął mnie z palącego się auta i padł obok mnie na ziemię. Ktoś już wezwał pogotowie, ale jakoś się nie pojawiało. Ludzie zjawiali się obok jednak nie zwracaliśmy na nich uwagi. Kiedy sanitariusze wsadzali go do karetki spojrzał na mnie. Już nic nie zdążyliśmy zrobić. Zamknęłam oczy kiedy trzymał mnie za rękę. Czułam jak słabnie jego puls i mój też. Jak przez mgłę widziałam te ostatnie słowa, kiedy poruszył ustami: kocham Cię! Chciałam mu powiedzieć to samo jednak już nie zdążyłam. Ale myślę, że on to wie.

piątek, 13 grudnia 2013

90- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

W biurze zastanawiali się, co mają zrobić. Po krótkim namyśle zdecydowali się przeszukać mieszkanie chłopaka.
- Tomek! Masz nakaz przeszukania domu tego chłopaka?
- Tak. Jedziemy?
- Jasne.
Pojechali do domu chłopaka. Drzwi otworzyła im matka. Pokazali jej nakaz i weszli do środka. Zajęli się szukaniem jakichkolwiek śladów.
- Aśka! Chyba coś mam. Patrz- pokazał jej zakrwawiony nóż.
- Czyli on zabił. Musimy go znaleźć.
- Nie wie pani gdzie możemy znaleźć syna?
- Nie wiem. Ale to naprawdę jest dobry chłopak. On na pewno nie zabiłby tego chłopak- powiedziała zrozpaczona.
- Dziękujemy. Do widzenia.
- To co? Musimy pojeździć i poszukać.
- Jedźmy.
Wsiedli w samochód i zaczęli krążyć po mieście. W pewnym momencie zobaczyli poszukiwanego chłopaka.
- Ale ty jesteś pewien, że to on? Chyba nie chodziłby po mieście jeżeli kogoś zabił- powiedziała z powątpiewaniem Aśka.
- Musimy to sprawdzić.
Wyszli i zawinęli chłopaka. Przyznał się, że to on zabił Gabriela Soczyńskiego. Po wypełnieniu raportów Sebastian podrzucił Asię do domu. W ramach podziękowań zaprosiła go na kawę.
- A gdzie Kaja?
- Anka miała wolne i postanowiła, że weźmie ją do siebie. Mikołaj strasznie lubi się z nią bawić. Kawy?
- Chętnie. Jestem padnięty.
Asia zrobiła kawę i usiedli obok siebie na kanapie. Sebastian zbliżył się do Asi i objął ją.
- Sebastian...
- Asia. Ja nie mogę żyć bez ciebie! Te trzy lata były najgorszymi w moim życiu. Chcę być z tobą i wychowywać naszą córkę. Kocham Cię.
- Też cię kocham.
Sebastian pocałował Asię. Zarzuciła mu ręce na szyję i swe kroki skierowali do sypialni...

Parę miesięcy później Asia urodziła syna, który był owocem ich miłości. Nazwali go Patryk. Był wesołym i żywiołowym dzieckiem. Wyrósł na bardzo pomocnego i miłego. Dobrze dogadywał się z Kają i dziećmi ich przyjaciół.
- Jak dobrze, że wtedy nie wzięliśmy rozwodu- mówiła Aśka siedząc na huśtawce w ogrodzie.
Patrzyli na swoje dzieci z radością i czułością.
- A to nawet ciekawe. Przez 3 lata nie wzięliśmy rozwodu. Dlaczego?
- A co żałujesz?
Roześmiał się.
- Jasne, że nie. Ale to trochę zastanawiające, nie uważasz?
- A może po prostu wiedzieliśmy, że wrócimy do siebie?
- Ja na pewno wiedziałem- powiedział i przytulił żonę do siebie...

Koniec.

I tak właśnie kończę to opowiadanie. Dla tych, którzy tak lubią happy endy- macie co chcieliście :D

wtorek, 10 grudnia 2013

89- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

3 lata później.
Asia z Sebastianem nie pogodzili się, ale zostali w przyjaznych stosunkach. Sebastian był częstym gościem w Asi domu. Miał świetny kontakt z córką i spędzał z nią mnóstwo czasu. Asia wróciła do pracy i dalej pracowała z Sebą.
Pewnego dnia zadzwonił do nich Tomek. Mieli zabójstwo. Zamordowany został Gabriel Soczyński.
- Mamy jakieś ślady?
- Nic. Sprawca musiał działać w rękawiczkach.
- A ślady opon, ciągnięcia?- spytała Aśka.
- Nic.
- Jak zginął?
- Cios nożem, prosto w serce. Nie miał szans- powiedział Adam.
- Zginął tutaj?- Sebastian rozejrzał się dookoła.
- Tak. Więcej wam powiem po sekcji.
- Dzięki, cześć.
- Są tu jakieś jego dokumenty?
- Tak.
Asia wzięła do ręki legitymację.
- Sebastian, patrz. Tu jest wejściówka do klubu siatkarskiego na Kleszczowskiej.
- Tak? To chodźmy.
Pojechali więc do klubu siatkarskiego. Od razu wpadli na szefa.
- Tak? W czymś mogę państwu pomóc?
- Dzień dobry. Jesteśmy z policji. Czy zna pan Gabriela Soczyńskiego?
- Gabrysia? Jasne, że znam. A coś się stało?
- Został zamordowany.
- Zamordowany? Proszę, wejdźmy do biura. Gabryś był młodym i dobrze zapowiadającym się siatkarzem. Jak to zniesie Julka?
- Julka?
- Tak. Julia Droździk. To jego dziewczyna.
- Ma pan jej adres?
- Tak. Ale nie będzie potrzebny. Ona ma teraz trening.
- Zaprowadzi nas pan?
- Proszę.
Asia z Sebastianem udali się do dziewczyny zamordowanego. Dziewczyna załamała się na wiadomość o śmierci chłopaka. Nie wiedziała nic, co mogłoby pomóc w śledztwie. Dziewczyna przyznała jednak, że był chłopak, który rywalizował z Gabrielem.
- To Mikołaj Opacki. Jest drugim najlepszym siatkarzem w klubie. Strasznie zazdrościł ofierze. Wciąż się kłócili. Jest na to dużo świadków- powiedział Bartek.
- Ale myślicie, że chciałby go zabić?
- No teraz będzie miał świetną okazję, żeby być najlepszym.
Pojechali do niego do domu, ale nie zastali go. Wrócili więc na komendę...

czwartek, 5 grudnia 2013

88- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Po akcji zmęczeni, ale szczęśliwi wrócili do biura. Podziękowali swoim naśladowcom i usiedli z kawą w jednym biurze. Asia ciekawie przyjrzała się Tomkowi.
- Gdzieś ty ich znalazł, jeśli mogę wiedzieć?
Tomek speszył się i zająkał.
- No... Ona to prostytutka.
Asia z trudem stłumiła śmiech.
- I była mi winna przysługę. A on to młody uczeń szkoły policyjnej.
Asia gwizdnęła przeciągle.
- To kolega mojego brata- tłumaczył dalej Tomek.- Znają się od kilku lat. Od razu sobie go przypomniałem.
- Ciekawe masz znajomości Tomuś- roześmiał się Rafał.
- No to Aśka i Anka mogą wracać na macierzyński. Jesteście wolne- powiedział Bartek.
- Tak bardzo chcecie się nas pozbyć?- udała zdziwienie Aśka.
- No nie... Oczywiście, że nie- powiedział niewinnie Maciek, żeby po chwili oberwać od Aśki.
Z bólem rozmasował ramię.
- Ej! Wcale nie bijesz jak kobieta!
Nikt nie wytrzymał i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Maciek z miną skazańca westchnął i usiadł do raportów. Asia z podekscytowaniem wyszła z córką i Anią z komendy.
- Aśka zwolnij trochę! Doskonale wiem jak ci się śpieszy do tych twoich bestii, ale daj mi chwilę odsapnąć.
- Już, już. Rzeczywiście nie mogę się doczekać moich kochanych bestii. Ale dobrze się mają?
- Asia zlituj się- jęknęła otwierając drzwi.
Psy na głos swojej pani od razu podbiegły do drzwi. Z piskiem obskoczyli Asię. Zdążyła w ostatniej chwili oddać córkę Ance i objęła psy. Wesołe piszczały i lizały ją po twarzy. Ona również wzruszona drapała psy za uszami.
- Dobra dosyć!- roześmiała się i odepchnęła lekko psy.
- Chodź napijemy się kawy.
Przyjaciółki, ich dzieci i psy usiedli razem w salonie. Ania zatopiła się w opowieści o nowych hecach młodego Mikołaja. Asia z uśmiechem słuchała. W końcu Ania skończyła mówić i zwróciła się do Asi.
- A co u ciebie i Seby? Bo z tego co widziałam na komendzie to chyba się polepszyło.
- Oczywiście. Cieszę się, że dalej się przyjaźnimy i, że Kaja będzie miała dobry kontakt z ojcem. Na tym wyjeździe zrozumiałam, że on nadal mnie kocha. Ale nie umiem mu jeszcze zaufać.
- Ale dobrze, że się nie kłócicie.
- Bardzo dobrze.
W końcu Asia ze swoją gromadką wróciła do domu i położyła się spać. Ale najpierw jeszcze pobawiła się z psami w ogrodzie...

poniedziałek, 2 grudnia 2013

87- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Noc minęła im spokojnie oprócz płaczu Kai. Nad ranem całe biuro zapełnione było komisarzami. Akcję wyznaczyli na 12. Do tego czasu Tomek miał sprowadzić na komendę nowych Aśkę i Sebę. Wszyscy byli zdenerwowani i podekscytowani. Mieli w końcu szansę na złapanie przestępców. Każdy wierzył, że im się uda. Tylko Asia jakoś cicho siedziała. Podeszła do niej Ania.
- Co jest? Nie wierzysz w powodzenie własnej akcji?
- Jakoś nie za bardzo. To był tylko luźny pomysł. Przecież to nie ma szans się udać.
- Wiesz co Aśka? Powinnaś zacząć bardziej wierzyć w siebie.
- Ale oni nie są głupi. Połapią się, że coś jest nie tak.
- Możliwe- przyznała.- Ale do tego czasu na pewno ich zobaczymy.
- Ale wtedy oni zwieją, a potem znajdą sobie jakiegoś przestępce i za nich nas sprzątnie.
Anka pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Ty czasem nie przesadzasz? Skąd w twojej głowie tyle pesymizmu? Starcza za nas wszystkich.
- Dobrze wiesz, że to możliwe.
- Weź mnie nawet nie denerwuj! Bo nie mam zamiaru przez ciebie krzyczeć na wszystkich jak uwierzą w te twoje bzdury.
Mówiąc to odwróciła się i wyszła. Asia przez chwilę patrzyła za nią zaskoczona, ale po chwili westchnęła. Przyjaciółka miała rację: nie potrzebnie wymyślała niestworzone historie.
O 11 na komendę Tomek wprowadził dwójkę ludzi. Z bliska nie widać było wielkiego podobieństwa, ale z daleka, przy dobrej charakteryzacji, przestępcy powinni się nabrać. Asia z ciekawością spojrzała na nowo przybyłych.
Facet, którego Tomek przedstawił jako Piotrka, przyglądał się wszystkim z ciekawością. Na jego twarzy nie widać było strachu.
Dziewczyna wyglądała na znudzoną i obojętną na to, co dzieje się dookoła niej. Miała długie włosy, których kolor musiał być często zmieniany. Ale chwilowo był blond.
Dziewczyny zabrały się za charakteryzację przedstawicieli ich komendy. Kiedy wszystko już było gotowe przystąpili do realizacji planu. Kasia zgłosiła się na ochotnika do przejrzenia domu Aśki i Seby. Akcja rozpoczęła się zgodnie z planem. Anita z Piotrkiem i lalką na rękach wyszli przed komendę. Kiedy szli ruszył nagle jakiś samochód. Asia szybko zanotowała numery, choć nie uważała, że się przydadzą. Sprawcy nieprzespanych nocy Asi i Seby zmienili auto na srebrnego Fiata. Po chwili z komendy wyszedł Tomek z Kamilem i Bartkiem. Rafał wsiadł z Maćkiem do auta, na wypadek gdyby musieli ich ścigać. Wszystko szło według planu.
Przestępcy widząc, że zgubili poszukiwanych wpadli w szał. Wtedy do akcji wkroczyli asystenci. Dwóch z "goryli" szło piechota więc ich zgarnęli. Ostatnim zajął się Rafał z Maćkiem. Zauważył on jednak, że chcą go złapać i zaczął uciekać. Ale po kilku minutach pościgu złapali go. Akcja zakończyła się pomyślnie...

niedziela, 1 grudnia 2013

86- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

To pytanie zawisło w powietrzu. Przyjaciółki spoglądały po sobie niepewnie. Do kuchni wsadził głowę Sebastian.
- I co z tą kawą?
- Już idziemy.
Sebastian wziął od Asi kawę i wszyscy wrócili do biura. Ledwie usiedli, a Asia znowu zapytała:
- To co teraz z nami będzie? Przecież wiedzą gdzie mieszkamy. Na pewno są wściekli, a to źle wróży.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia- zaczął ostrożnie Rafał.
- Ale na pewno coś wymyślimy- uspokoiła Ania.
- Tylko co?- Asia zaczęła krążyć po biurze.- Jak myślicie, co teraz z nami będzie?
- Oj Aśka, na pewno coś wymyślimy.
- Gdzie są teraz moje psy?
- Lepiej by było jakbyś się z nimi nie widziała- zaczął ostrożnie Maciek.- Nie możecie wrócić do domu, a one zaraz by ze szczęścia zwariowały.
- Gdzie one są?- spytała stanowczo Asia, wolno akcentując każde słowo.
- Są u nas- powiedziała Ania.
Asia się uspokoiła i zwróciła do szefa, który akurat wszedł.
- A może pan ma jakiś pomysł?
- Od pomysłów chyba nikt jeszcze nie uratował swojej skóry.
- Ale w końcu szef miał jedną dobrą kryjówkę, może ma więcej?
- Chyba nie za dobrą, skoro was znaleźli- zauważył.
- Ale nie była zła. Znaleźli nas przez zupełny przypadek.
- A może tak zamieszkalibyście przez jakiś czas na komendzie?- wypaliła Ania.
Wszyscy przyglądali jej się w osłupieniu. Pierwsza wybuchła Aśka.
- Tutaj?! Przecież to czyste szaleństwo! Na pewno nas łatwo wykryją.
- Nie nie, jeśli nie będziecie wychodzić- dodał Bartek.
- Czy wyście poszaleli?!
- A co szef na to?- Sebastian zwrócił się do starego.
- Uważam, że to nie taki zły pomysł. Macie moje pozwolenie.
Aśka zła opadła na krzesło. Wszyscy wymienili się spojrzeniami.  Sebastian podszedł do niej.
- To wcale nie taki zły pomysł. W końcu tutaj będziemy bezpieczni. Czy jest jakieś miejsce, w które moglibyśmy uciec?
Aśka wstała.
- W takim razie musimy się zastanowić jak to rozegrać. Teraz jest nasz ruch. Oni na pewno wiedzą, że tu jesteśmy. Musimy ich jakoś w pole wyprowadzić.
- To zwykle ty sypiesz pomysłami- jęknął Rafał.
- I chyba jakiś mam.
Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Ale wymaga lekkiego poświęcenia.
- O co chodzi?
- Ktoś z was musi spokojnie pojechać do naszego domu i spakować szybko nasze rzeczy. W tym samym czasie ktoś inny w przebraniu wyjdzie na ulicę. Tylko, że oni muszą pomyśleć, że to my. Pójdą za nami, a wy będziecie mogli ich złapać, albo przynajmniej zobaczyć. Musimy ustalić dokładną trasę i miejsce, w którym łatwo będziecie mogli ich zgubić.
Przez chwilę panowała cisza. Wszyscy zastanawiali się nad tym co powiedziała im przyjaciółka.
- To nie taki zły pomysł- pierwszy odezwał się Rafał.
- Chyba macie rację. Na obecną chwilę nic lepszego nie wymyślimy.
- Ale to musi być ktoś podobny do nas- zastrzegła Aśka.- Znacie kogoś takiego?
- Chyba ja znam- powiedział Tomek tajemniczo i wyszedł z biura.
Pozostali spojrzeli po sobie zaskoczeni.
- To co? Zaczynamy planowanie- pierwsza podniosła się Asia.
Resztę dnia spędzili na dokładnej analizie krakowskich uliczek. Plan powoli wywoływał wielkie emocje, a przede wszystkim napięcie. Po 20 wszystko było dokładnie opracowane.
- Ale zaczynamy jutro w południe. Dzisiejszą noc spędzicie tutaj- powiedziała Ania.
Sebastian z Asią przytaknęli...

piątek, 29 listopada 2013

85- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Panowała panowała cisza. Asia tylko wyjaśniła Sebie co się stało. Nie ukrywał nawet, że był wściekły. Kiedy już myśleli, że są bezpieczni zza zakrętu wyłoniła się beemka przestępców. Kierowca Asi i Sebastiana zrobił ostry zakręt. Po chwili w ich kierunku poleciały strzały. Komisarze bez zastanowienia wyciągnęli swoje bronie i również oddali strzały. Walka toczyła się dalej. Pan Henryk starał się jak najlepiej kierować autem, jednak kiedy zostali zepchnięci z drogi nic nie mógł zrobić. Z piskiem opon zjechali na pobocze. Sebastian spojrzał przerażony na Asię, a ona na niego. Po chwili przenieśli swoje spojrzenia na kierowcę, który niespodziewanie ruszył.
Jeszcze przez kilka kilometrów mieli na ogonie przestępców, ale potem nagle ich zgubili. Sebastian ze zdziwieniem spojrzał za siebie, a pan Henryk uśmiechnął się.
- To chyba koniec na razie.
- Tak. Dziękujemy. Jest pan świetnym kierowcą!- powiedziała Aśka z uśmiechem.
- Ale... jak to?- Sebastian nie mógł wyjść ze zdziwienia.
- Udało nam się Seba! Po prostu się udało!
- Udało?- zapytał wciąż lekko oszołomiony, ale po chwili pojawił się uśmiech na jego twarzy.- No tak. Teraz już możemy spokojnie wracać do domu!
Jakiś czas później wchodzili na komendę. Swoje kroki skierowali do biura. Tam czekali na nich wszyscy. Sebastiana na nowo ogarnął gniew.
- Jak to się do cholery stało?!
Wszyscy spojrzeli po sobie zmieszani, a Sebastian nie miał zamiaru się uspokajać. Asia położyła mu rękę na ramieniu.
- Sebastian... Spokojnie. Zaraz nam wszystko wytłumaczą.
W przeciwieństwie do męża ona była spokojna. Mała Kaja też się uśmiechnęła. Na komendzie siedział również Mikołaj z Anią. Oprócz tego w biurze był też stary, który na widok całych podwładnych poszedł porozmawiać ze starym przyjacielem, zostawiając reszcie wyjaśnienia.
- Więc co tu się stało?
- Ten nowy mundurowy, Jacek, miał dyżur. Nie był do końca wtajemniczony w sprawę i nie miał pojęcia co się dzieje.
- Na komendę przyszedł jakiś młody chłopak i chciał się z nami widzieć- powiedział Rafał.
- Musieliśmy więc wstać z łóżka i przyjechać tutaj, ale okazało się, że chłopak zwiał.
- Zanim jednak to zrobił zajrzał w otwarte dane z waszego logowania- zakończyła Ania.
- A kto je tam zostawił?- zapytał Seba.
- To nie ważne- przerwała mu Asia.- Nie wiem jak ty, ale ja jestem padnięta i muszę się kawy napić. Zrobić ci?
- Zrób.
Dziewczyny wyszły do kuchni. Tak naprawdę dopiero teraz miały szansę przywitać się z przyjaciółką.
- Strasznie nam głupio, że was tak naraziliśmy.
- Nic się przecież nie stało.
Spojrzały po sobie zaskoczone.
- I ty naprawdę to tak spokojnie przyjmujesz? Myślałam, że chcesz tylko Sebę uspokoić.
- W gruncie rzeczy nie ma co płakać nad wylanym mlekiem. Stało się. Mam tylko nadzieję, że szybko ich złapiemy. Powoli mam tego dosyć.
- Obyśmy ich złapali.
- A co teraz z nami będzie?- zapytała Asia patrząc po koleżankach...

środa, 27 listopada 2013

84- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia to Sebastian obudził się pierwszy. Przez chwilę przyglądał się Asi i zastanawiał się nad tym, co mu powiedziała. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę od początku, że dziewczyna nie wytrzyma długo takiej sytuacji. Zawsze trudno było jej siedzieć w domu na zwolnieniu, a co dopiero w takiej sytuacji. Asia przeciągnęła się i na niego spojrzała. Uśmiechnął się, a ona odwzajemniła uśmiech.
- Jak tam ci się spało?
- Po naszej rozmowie? Lepiej.
- To dobrze... I nie martw się. Już niedługo wszystko się skończy, obiecuję.
- Chyba nie powinieneś składać obietnic, których potem nie można spełnić- powiedziała podnosząc się.
Poszła z córką do łazienki. Sebastian jeszcze długa za nią spoglądał, aż w końcu odwrócił głowę i westchnął. Kiedy już ubrali się, zeszli na śniadanie. Sebastian pomyślał, że znowu czeka ich posiłek w ciszy, ale Asia go zaskoczyła. Swobodnie rozmawiali i śmiali się. Wszystko jakoś się układało...

Parę dni później w południe do Asi zadzwoniła Ania. Asia nawet się nie zdążyła odezwać kiedy przyjaciółka przekazała jej straszne wieści.
- Asia! Ktoś był na komendzie i widział dane z waszego logowania. Jesteście w niebezpieczeństwie!
Asia zbladła, a z jej miny Sebastian wyczytał, że stało się coś złego. Wziął córkę na ręce i podszedł do Asi.
- Jesteś tam?
- Tak jestem- Asia odzyskała głos.- Kiedy to było?
- Jakiś czas temu. Nie domyślaliśmy się, ale wiemy na pewno.
- Anka! Oni już tu są- powiedziała spoglądając w okno.- Co mamy zrobić?!
Sebastian spoglądał z niepokojem za okno.
W słuchawce panowała cisza. Po chwili Asia usłyszała spokojny głos szefa.
- Na górze jest pokój pełen książek. Jest tam takie szkło. Idźcie tam i pchnijcie tą szybę. Zaraz za nią jest przejście. Musicie się pospieszyć.
- A co jeśli już nas otoczyli?
- Wtedy nie macie szans. Pośpieszcie się!
Wciąż nie rozłączając się Asia pociągnęła Sebę na górę. Kiedy usłyszeli huk drzwi byli już w ogrodzie. Sebastian szczelnie zamknął drzwi i spojrzał na Asię.
- Asia! Co to ma znaczyć?!
- Pospiesz się!
- Aśka!
- Nie czas na wyjaśnienia. Co dalej?- zapytała szefa.
- Kierujcie się w stronę lasu. Przez gęste krzaki na pewno was nie zauważą. Potem idźcie w dół. Tam jest taki tunel przez kanał. Idźcie, tylko szybko, a dotrzecie do autostrady. Tam będzie czkał już samochód. Czarna Honda. Wsiadajcie bez słowa. To mój znajomy. Nazywa się Henryk Śliski. Przedstawi się na samym początku. Uważajcie żeby nikt was nie śledził. Jak coś nie wypali to jesteście straceni. Zrozumiałaś?
- Oczywiście szefie.
Biegli najszybciej jak się dało. Starali się uciszyć Kaję, ale dziewczynka wciąż płakała. Serca waliły im jak młot, ale nie zatrzymywali się. Wiedzieli, że jeśli się odwrócą wszystko przepadnie. Po kilku minutach biegu, które wydawały się być wiecznością, dobiegli do auta. Było tak jak mówił stary. Facet przedstawił się i ruszyli. Kiedy bezpiecznie odjechali odwrócił się i spytał:
- Kłopoty?
A oni tylko pokiwali głowami...

poniedziałek, 25 listopada 2013

83- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Po śniadaniu Asia zaszyła się w bibliotece. Przejrzała mnóstwo książek i natrafiła na taką, która ją zainteresowała. Zwykle nie miała dużo czasu żeby oddawać się przyjemności czytania, ale zawsze to lubiła. Z wielkim zainteresowaniem przebijała się przez następne rozdziały kiedy usłyszała dźwięk komórki.
Tak, o to też zatroszczyli się ich przyjaciele. Dali im nowe karty żeby mogli się z nimi komunikować. Asia uśmiechnęła się. To była Ania. W słuchawce odezwał się jej wesoły głos.
- Hej! Jak tam wam się żyje?
- Nie jest tak źle. Nie mam pojęcia skąd stary wytrzasnął taką chatę! A co tam u was? Bo słyszę wielki optymizm w twoim głosie.
- U nas...? Mają dużo pracy, a ja siedzę przy małym. Muszę cię zmartwić, bo nic nowego w waszej sprawie nie mamy.
- No cóż... A jak mały?
- Dobrze. A Kaja?
- Też dobrze. Cały strach jej minął. A jak moje psy?
- Od samego początku wiedziałam, że tylko o nie chcesz zapytać! Tęsknią za wami. Leżą bezczynnie na kanapie i ani myślą się bawić. Ciężko im.
- No wiem. Mam nadzieję, że szybko wrócimy i sama się nimi zajmę. Nie sprawiają ci kłopotu?
- Nie, coś ty. To trzymajcie się jakoś.
- I wy też. Cześć.
- Cześć.
Asia wróciła do czytania. Po chwili w drzwiach ukazał się Sebastian.
- A tutaj jesteś. Kaja chyba jest głodna.
- Już idę.
Asia nakarmiła małą i weszła z nią na górę. Zastała Sebastiana zaczytanego w książce. Oparła się o framugę drzwi i przez chwilę mu się przyglądała.
- I co ciekawa?- zapytała.
Podniósł głowę.
- Mogłaby być lepsza. Ale nie jest taka zła.
Asia roześmiała się i wzięła odłożyła książkę na półkę.
- Nie sądzisz, że pora na obiad?
- Jak najbardziej. To może zajmiesz się Kają, a ja coś ugotuję?
- Niech będzie.
Asia usiadła w salonie i bawiła się z córką, a Sebastian stał w kuchni i gotował. Kaja wesoło machała rękami i gawędziła. Asia ze śmiechem się jej przyglądała. W końcu Sebastian zaprosił ją do stołu. Siedzieli w ciszy, którą przerywała im córka. Asia posprzątała po obiedzie i usiadła obok Sebastiana na dywanie. Resztę dnia spędzili na zabawie z córką.
W końcu zmęczona córka i jej rodzice położyli się spać. Tej nocy Asia również była niespokojna. Tym razem jednak Sebastian postanowił coś z tym zrobić. Przybliżył się i przytulił ją do siebie. Z początku myślał, że Asia się wścieknie, ale ona odwróciła się do niego.
- Ja już tak dłużej nie mogę- mówiła zduszonym głosem.- Nie wytrzymam dłużej tej bezradności.
- Asia... Ja wiem, że jest ci ciężko, ale musisz wytrzymać. Dla dobra Kai.
Asia milczała nie patrząc na Sebę.
- Mi też jest ciężko. Nie tylko dlatego, że to również moja córka, ale też dlatego, że muszę patrzeć jak cierpisz. Zrozum, ty wciąż jesteś dla mnie najważniejsza.
Na to Asia już nie odpowiedziała. Wtuliła się w Sebastiana, a po chwili odwróciła się w swoją stronę. Sebastian jednak wiedział, że dopiął swego...

piątek, 22 listopada 2013

82- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Dom nie był duży, ale nie był też mały. Dla Asi, Sebastiana i ich córki nadawał się doskonale. Szybko rozejrzeli się po mieszkaniu. Były tu dwie sypialnie, kuchnia, łazienka i mały pokoik, w którym było mnóstwo książek.
- Przynajmniej będzie co robić- mruknęła Asia zaglądając do środka.
Zeszli do kuchni. Zapełnili lodówkę po brzegi jedzeniem, które dali im przyjaciele. Rozpakowali rzeczy i zajęli się córką. Asia poszła pod prysznic.
- Nakarmię małą.
- To ja w tym czasie wezmę prysznic.
Asia chodziła z córką po pokoju. Sebastian wyszedł z łazienki i przyniósł ze sobą pościel.
- To co, gotowa do spania?- spytał Asię.
Pokiwała głową. Sebastian chciał mieć na oku i żonę, i córkę. Nie podobał mu się pomysł spania osobno. Asia jednak doskonale zdawała sobie z tego sprawę i bez słowa położyła się obok niego, kładąc pośrodku córkę. Odwróciła się do niego plecami, ale i tak uśmiechnął się. Pogłaskał córkę po głowie i zamknął oczy.
Nadaremno próbował spać. Sen wcale nie chciał przyjść. Po jego głowie krążyły przeróżne myśli. Kaja spała spokojnym snem, jakby przeczuwała, że rodzice nad nią czuwają. Spojrzał na Asię. Dostrzegł, że ona też nie śpi. Doskonale wiedział, że płacze. Oddychała nierówno i słychać było jej lekki szloch. Nie wiedział co ma zrobić. Serce mu się krajało jak na nią patrzył. Chciał ją przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Wciąż była jego żoną i kochał ją całym sercem. Nie wiedział jednak czy ona tego chciała. Przecież wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Mówił jej to wielokrotnie. Gdyby jednak chciała jego pomocy to chyba zwróciła by się ku niemu? Postanowił, że ponownie spróbuje zasnąć.
Asia uspokoiła się po chwili. Chyba też miała dosyć bezczynności. On usnął pierwszy, ona chwilę po nim. Noc minęła im spokojnie.

Następnego dnia Asia wstała pierwsza. Nakarmiła i przewinęła córkę. Wzięła ją na ręce i zeszła z nią na dół. Przygotowała śniadanie. Kiedy kończyła zszedł Sebastian. Przeciągnął się i podszedł do Asi.
- Jak ci się spało?
- Nie było tak źle.
- Właśnie.
Przywitał się z córką i zjedli śniadanie...

środa, 20 listopada 2013

81- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

- Macie państwo jakąś propozycję?- zapytał szef swoich podwładnych.
- Powinniśmy sprawdzić monitoring sprzed komendy. Może zachował się jakiś fragment numeru rejestracyjnego?- podsunął Rafał.
- To nic nie da. Samochód stał w miejscu, którego nie obejmuje monitoring- powiedziała Asia.
- Ale może wcześniej obserwowali komendę?
- Dobry pomysł.
Aśka wcale nie chciała mówić, że to i tak nie ma sensu, bo przestępcy nie byliby aż tak nieostrożni, ale powstrzymała się od komentarza. W końcu i tak mieli sporo problemów.
- A co dalej?
- Może warto sporządzić portret psychologiczny? Ograniczyłoby to podejrzanych.
- Albo dodało setkę- dodał z przekąsem Maciek.
- Może- odparła Aśka krótko.
- Ale co teraz będzie z komisarzami i ich córką?- spytał stary patrząc na wszystkich zebranych.
Wszyscy wymieniali niepewne spojrzenia. Panowała cisza. Sebastian bujał córkę na rękach z niepokojem patrząc na Asię, która jako jedyna była opanowana. Patrzyła na starego i Anię.
- Jedno jest pewne: nie możecie tu zostać- powiedziała Anka.
- To to my wiemy- powiedział rozdrażniony Seba.
- Wynajdziemy wam szybko jakieś miejsca, w którym będziecie bezpieczni.
- I ty naprawdę myślisz, że znajdziecie takie miejsce?- Aśka w końcu odwróciła się od starego i spojrzała na Ankę.- Przecież oni znajdą nas wszędzie.
- Chyba dramatyzujesz- zaczął Sebastian, chcąc ją nieco uspokoić.
- A ty chyba wszystko ignorujesz. Nie rozumiesz, że oni nie są tacy głupi?! Myślisz, że tak po prostu dadzą się wywieść w pole?
- Zgadzam się- powiedział stary.- Ale niestety nic innego zrobić nie możemy. Czy ktoś zna jakieś miejsce, chwilowo bezpieczne?
Zaległa cisza. Wszyscy w skupieniu szukali w pamięci jakiś okolic, w których kiedyś byli, lub przez które przejeżdżali. W końcu stary westchnął.
- Na całe szczęście ja znam.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni, a on tylko się uśmiechnął.

Jeszcze tego samego wieczora Aśka z Sebastianem i Kają siedzieli w samochodzie. Dostali nowe telefony i numery, żeby przestępcy tak łatwo ich nie namierzyli. Byli lekko zdenerwowani, a między nimi panowała napięta atmosfera. Siedzieli więc w ciszy co jakiś czas ukradkiem zerkając na siebie i drogę. Byli jednak pewni, że nikt ich nie śledzi.
Sebastiana zadziwiała postawa Asi. Był wstrząśnięty i rozdrażniony tym, że ona wcale się nie przejmuje. Wolałby, żeby płakała i tuliła się do niego ze strachem, niż żeby widział ją taką obojętną. On sam był bardzo zdenerwowany i przerażony. Dla niego liczyła się tylko rodzina, którą była tylko Kaja, bo Asia wcale go nie chciała. Wiedział, że musi być silny, ale ciężko było mu się pogodzić z tym, że mógłby je stracić. W ciszy zajechał pod dom wskazany im przez szefa. Wziął córkę na ręce i zamknął auto. Asia przekręciła klucz w drzwiach i weszli do środka...

poniedziałek, 18 listopada 2013

80- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Maciek z Anią weszli na szpitalny oddział. Policjanci leżeli w jednej sali. Zapukali i weszli.
- Dzień dobry. Jak zdrowie?- spytał Maciek.
- Nie jest tak źle.
- A pamiętacie co się wydarzyło?
- Po części. Pilnowaliśmy tego domu, Aśki i Seby. Nic się nie działo. Nagle usłyszeliśmy szelest. Odwróciliśmy się, a chwilę potem dostaliśmy czymś w głowę.
- I nic nie zauważyliście?
- Nie. Była totalna cisza. Nic nie usłyszeliśmy. To musiał być zawodowiec.
-  A im nic się nie stało?
- Nie. Dzięki.
Wyszli na korytarz.
- Dużo to nam nie dało- westchnęła Ania.
- No rzeczywiście niewiele. Słuchaj Ania, a może był w okolicy jakiś monitoring?
- Nie mam pojęcia. Ale myślisz, że by tak ryzykowali?
- Nie wiem. Ale warto spróbować.
Ania z Maćkiem pojechali więc do Centrali monitoringu.

Tymczasem Rafał z Sebastianem dotarli do domu pobitego chłopca. Zadzwonili. Po chwili w drzwiach pojawiła się kobieta.
- Dzień dobry, policja. Pani Wichrowska?
- Tak. O co chodzi?
- Możemy wejść?
- Proszę.
Kobieta wpuściła ich do środka.
- Słyszeliśmy, że pani syn, Bartek, został pobity?
- Tak. Ale nie rozumiem co ma wspólnego z tym policja. Pobił się z kolegami.
- Moglibyśmy z nim porozmawiać?
- Bartek!
Po chwili ich oczom ukazał się mały, przestraszony dzieciak. Miał najwyżej 8 lat. Sebastian z Rafałem kucnęli przed nim.
- Cześć. Co ci się stało? Ktoś cię pobił tak?
Chłopiec milczał. Patrzył pod nogi zawstydzony i nie chciał nic powiedzieć. Komisarze na próżno go przekonywali do rozmowy. W końcu poddali się i wrócili na komendę. Tam wszyscy wymienili się informacjami.
- W pobliżu niestety nie ma żadnego monitoringu. Jak na razie nie mamy żadnego punktu zaczepienia.
- Ale nic się nie znajdzie?
- Przykro mi Asia.
- Chyba nie ma sensu siedzieć tu do nocy. Aśka, Seba. Zabierajcie się do domu.
- Dobra. Cześć.
Wzięli Kaję i wyszli z komendy. Asia wsadziła dziecko do fotelika. Kiedy się wyprostowała rozległy się strzały. Cały tłum z krzykiem padł na ziemię. Asia z Sebastianem wyjęli broń i zaczęli oddawać strzały. Z komendy wypadła reszta komisarzy. Po chwili czarna beemka z piskiem opon ruszyła z ulicy. Do Aśki i Sebastiana podeszła reszta.
- Nie wam nie jest?
- Nie. Nikomu nic się nie stało?
- Skończyło się na panice.
- Muszą być bardzo zdesperowani skoro chcieli nas zabić pod samą komendą- powiedziała Asia uspokajając zapłakaną córkę.
- Nie myślmy teraz o tym. Musimy pomyśleć nad tym co dalej zrobić. Wracajmy na komendę.
Wszyscy z powrotem weszli do budynku. Oczywiście na początek musieli wytłumaczyć to jakoś staremu. Usiadł z nimi w biurze i czekał na propozycje...

środa, 13 listopada 2013

79- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia pojawiła się na komendzie wraz z Sebastianem i córką. Wszyscy siedzieli zmęczeni w biurze.
- Co jest z chłopakami z naszej obstawy?- spytała Asia na dzień dobry.
- Już są przytomni. Będzie trzeba z nimi porozmawiać.
- Słuchajcie, ten chłopiec co wam dał tą kopertę to Bartek Wichrowski. Ale to nie wszystko on został pobity.
- Kiedy?
- Wczoraj wieczorem.
- Dobra. Sebastian pojedziesz tam z Rafałem, a ja i Anka pojedziemy do szpitala- powiedział Maciek.
- No to ja zostanę z Aśką- odezwała się Ania.
Kiedy wszyscy wyszli z biura Asia spytała Anię.
- A z kim ty dziecko zostawiasz? Przecież ciągle siedzisz na komendzie.
- Nie ciągle. W przeciwieństwie do ciebie mi się nie śpieszy do raportów. Ale moja mama przyjechała jak się dowiedziała, że potrzebna nam pomoc. A co tam u ojca?
- Wszystko w porządku. Dobrze się trzyma. Wyobraź sobie, że Magda i jej rodzinka byli akurat u ojca.
- A co u nich?
- Spodziewają się drugiego dziecka. Michał chce mieć siostrę.
- To fantastycznie! A jak ty się trzymasz?
- Dobrze. Doszłam do wniosku, że nie warto kłócić się z Sebą. Może nie będzie nam łatwo, ale chcę żebyśmy byli przyjaciółmi. No i żeby dziecko nie narzekało na brak zainteresowania ze strony rodziców- powiedziała z uśmiechem.
- Jak na razie to na brak zainteresowania nie może narzekać.
- A co tam u Mikołaja?
- A w porządku. Rośnie jak na drożdżach i ciągle nas czymś zaskakuje.
- To dobrze.
- Tomek! Przyszły wyniki z laboratorium? Mają jakieś odciski palców na kamieniu lub kartce.
- Nie nie mają. I na poprzedniej też nic nie było.
- Dzięki. Dziwna sprawa. Dlaczego pobili tego chłopca?
- Nie mam pojęcia. Może reszta się czegoś dowie.
- Może.

wtorek, 12 listopada 2013

78- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Sebastian uparł się, żeby Aśka zamieszkała z powrotem z nim i Kają. Aśka zgodziła się. W domu od razu psy wpadły w jej ramiona. Sebastian przyglądał się z uśmiechem jak psy liżą ją po twarzy. Asia wyciągnęła więc całą rodzinkę na spacer.
Kiedy tak chodzili po parku Asi zdawało się jakby między nimi nic się nie wydarzyło. Szli w pełnej napięciem. Asia zamyśliła się.
- Wszystko w porządku?- spytał ją Sebastian.
- Tak.
- Co tam u twojego ojca? Już ma mnie za dupka i potwora?
Asia uśmiechnęła się.
- Skądże. Uważa tylko, że to było lekko podłe.
Sebastian westchnął.
- Ale... Wie, że to trochę nie w twoim style, więc na pewno wybaczy.
Sebastian utkwił w niej spojrzenie.
- A ty?
- A ja? Ja... Chyba jeszcze za wcześnie na to. Chcę żebyśmy żyli w przyjaźni. Może nie będzie to łatwe, ale nie chcę się kłócić.
Uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech.
- A co z tą sprawą? Myślisz, że nam coś grozi?
- Czy ja wiem? Musimy to załatwić, ale nie jestem pewna czy to nie jest zwykły żart. Ale i tak musimy uważać.
- Chodź wracajmy.
- Blake! Nero! Libro!
Psy przybiegły szybko. Wszyscy wrócili do domu.

W nocy obudził ich dźwięk tłuczonej szyby. Psy zawyły, a Kaja rozpłakała się.
- Zostań tutaj- rozkazał Seba Asi podając jej córkę.
Wyszedł na zewnątrz, ale nikogo nie spotkał. Wziął kamień i kartkę. Zadzwonił na komendę, a niecałe 15 minut później pod ich domem stała policja. Zabezpieczyli kamień i kartkę oraz wszystkie inne ślady. Rafał z Maćkiem zajęli się rannymi ochroniarzami Aśki i Seby. Byli nieprzytomni. Karetka zabrała ich do szpitala...

poniedziałek, 11 listopada 2013

77- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia rano do biura weszła Asia z córką na rękach. Mała Kaja od razu wyciągnęła ręce w stronę ojca. Sebastian wziął ją od Asi.
- Cześć wszystkim!
- Cześć Asia!- odparli.
- Dajcie tą kartkę.
Asia przeleciała wzrokiem tekst.
- No ciekawe. I co? Jak wam idzie sprawdzanie monitoringu?
- Kamil sprawdził nagranie, ale był tam tylko mały chłopiec. Wręczył kartkę mundurowemu i zwiał.
- A nie kręcił się wokół jakiś podejrzany typek?
- Asia, a ty przypadkiem nie jesteś na macierzyńskim?
- A ty Anka?- odgryzła się.- To był czy nie?
- Nie- powiedział z uśmiechem Maciek.
- A odciski palców?
- Jeszcze nie przyszły z laboratorium, ale pewnie nic nie będzie.
- Póki co chodźmy na kawę.
Asia wyszła razem z koleżankami. Usiadły w kuchni i piły kawę.
- Czemu jesteś taka spokojna?
- Nie jestem wcale aż tak spokojna. Strasznie się boję o Kaję, ale musimy skupić się na tym co mamy, a nie na tym czego nie mamy.
- Trzeźwe podejście do sprawy- zauważyła Kasia.
- Dokładnie. Co się działo jak mnie nie było?
- Nic ciekawego. Sebastian siedział po uszy w aktach z miną skazańca, zresztą jak my wszyscy.
- No i chyba tęsknił za tobą.
- Za mną czy Kają?- roześmiała się.
- Za wami.
- To dobrze. A coś poza tym? Jakieś ciekawe sprawy? Śledztwa bez rozwiązania?
- Aśka powiedz mi, dlaczego Anka cieszy się urlopem, a ty wciąż w kółko o pracy?
- Może przywyknę?- roześmiała się Asia.
Do kuchni wszedł Sebastian z małą na rękach.
- Chyba zatęskniła za mamusią.
- Chodź skarbie.
Asia wzięła córkę na ręce i uśmiechnęła się do Sebastiana. Odwzajemnił uśmiech i zmył się z kuchni...

Coś ostatnio mało komentarzy, czy mi się wydaje? :D

niedziela, 10 listopada 2013

76- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Minęły już 2 tygodnie odkąd Asia wyjechała, a on wciąż nie miał odwagi do niej zadzwonić.
"- To twoja córka. Przecież możesz spytać jak się czuje, nie?"- pomyślał i już miał wyjąć telefon gdy do biura wszedł Kamil.
- Seba, do ciebie.
Podał mu zaklejoną kopertę z napisem "do Sebastiana Wątroby". Z westchnieniem otworzył kopertę i zawołał Kamila.
- Skąd to masz?- spytał zdenerwowany.
- Jakiś chłopak przyniósł to na komendę. Coś się stało?
- Ściągnij resztę. Muszę wam o czymś powiedzieć.

Asia właśnie się pakowała gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyła "Sebastian". Odebrała.
- Aśka musisz wracać!- usłyszała zdenerwowany głos.
- Coś się stało?
- Na komendę przyszła kartka "Zginiesz razem ze swoją rodziną. Myślisz, że ucieczka żony dokądś zaprowadzi? Mylisz się. Jestem wszędzie". Grozi wam niebezpieczeństwo.
- Będę jutro- powiedziała tylko krótko.
- Nie możesz wcześniej?- jęknął prosząco.
- Do jutra- powiedziała i rozłączyła się.

- I co powiedziała?- spytała Ania przysłuchująca się uważnie rozmowie.
- Będzie jutro.
- Dobrze. Ile to już dokładnie trwa?- spytał Maciek.
- Nie wiem. Zaczęło się ze 3 miesiące temu. Nie było to nic specjalnego. Jakieś nic nie warte pogróżki, nic więcej. Od miesiąca była cisza i teraz nagle się odezwali.
- To czemu się tak przejmujesz?
- Bo tamte treści w ogóle nie były brutalne! Można by powiedzieć, że ktoś je pisał dla zabawy. Te są już rzeczywiście bardziej jak groźby.
- W takim razie musisz dostać ochronę. Aśki nie zaatakuje teraz. Jak wróci to pomyślimy co dalej mamy z tym zrobić- powiedziała Ania, a Rafał pokiwał głową.
- Dobra, dzięki. To do jutra.
Wszyscy rozeszli się. Tylko Seba został w biurze i załamywał głowę. Co będzie z moją rodziną?...

piątek, 8 listopada 2013

75- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Asia musiała wyjawić rodzinie czemu tak naprawdę przyjechała sama. Ojciec wszystko zrozumiał, ale nie mógł pojąć czemu Sebastian tak się zachował. Magda z Piotrkiem powiedzieli mu o ciąży. Był zachwycony.
- To teraz będę miał trójkę wnuków. Co byście woleli: syna, czy córkę?
- Dziewczynkę!- powiedział pierwszy Michał.
Wszyscy się roześmiali. Magda pogłaskała syna po głowie. Piotrek uśmiechał się.
- A co Asiu z psami?
- Na razie zostały z Sebastianem. Potem zostaną ze mną. Jak tylko wrócę.
- Ile ty już ich masz?- spytał Piotrek.
- Tylko trzy. Co wy żeście się tak czepili?
- My? Ależ skąd. Tylko tam spytałem. Czy ci żaden nie doszedł. O to mi chodziło.
- No dobrze, dobrze.
- A ile z nami zostaniesz?- spytał ją tata.
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie robię ci problemu?- spojrzała na ojca wyczekująco.
- Skądże- uśmiechnął się.- Bardzo się ciesze, że będę miał cię obok siebie.
- Ej no, a ja?!
- Oj Madziu ty też. Ale Aśka zostanie dłużej.
Zjedli razem obiad, a potem Asia z ojcem poszli się przejść. Ojciec pokazywał Asi róże miejsca, które były bliskie jej dzieciństwu. Asia śmiała się i żartowali wspólnie.
- To było tak dawno- westchnął ojciec.
Asia spojrzała na niego uważnie.
- Byłyście kiedyś takie małe. I wesołe. A teraz macie swoje życie i swoje problemy. Ja nie jestem już wam potrzebny.
- Co za bzdury! Oczywiście, że jesteś nam potrzebny. Kto mnie będzie teraz wspierał jak nie ty?
Przytuliła się do ojca.
- Masz wnuki i zawsze będziesz miał córki. Nie zapominaj.
- Mama na pewno byłaby z was bardzo dumna. Jesteście takie dorosłe. Szybko zleciał czas.
- Tak. Czas minął bardzo szybko, ale ja zawsze pozostanę twoją małą córeczką. Prawda?
- Ależ oczywiście!
Roześmiali się i dalej wspominali dawne czasy...

środa, 6 listopada 2013

74- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Asia ruszyła w drogę. Czas mijał wolno, a w dodatku podróż przedłużyła się. Aśka stała w korku przez jakiś drogowy wypadek. W końcu jednak dojechała na miejsce. Jakie było jej zdziwienie kiedy na posesji przywitała ją siostra.
- Magda? A co ty tu robisz?
- O to samo mogłabym się ciebie spytać. A to jest to twoje maleństwo?- spytała zaglądając Asi do kołyski.
- Tak. To Kaja. Cześć Michał!- krzyknęła do siostrzeńca.
- Cześć ciociu!- podbiegł i przytulił się do Asi.
- Cześć Asia!
- Cześć Piotrek, cześć tato!- przywitała się z resztą rodziny.
- A oto i nasza wnuczka- powiedział dumny ojciec Asi.
- Kaja.
- Kaja? Ładne imię. A gdzie Sebastian?- spytał ojciec głaszcząc wnuczkę po głowie.
- Musiał zostać w pracy. Ale co wy tu robicie?
- Przyjechaliśmy do taty. Tak jak wy.
- W takim razie ja się chętnie wproszę na obiad- roześmiała się Asia.
Weszli wszyscy do środka. Asia z Magdą poszły do kuchni i skończyły przygotowywać obiad. Zjedli wszyscy po czym Asia z Magdą i Michasiem poszli do ogrodu.
- Asia... Ojca możesz oszukiwać, ale nie mnie.
- I tu się mylisz. Ojca jest chyba trudniej przechytrzyć. Spójrz. Przygląda nam się z okna. W domu zatrzymuje go tylko Kaja. Inaczej już by tu przyszedł.
- Więc musisz nam wszystkim wyjaśnić co się dzieje.
Asia westchnęła. Uśmiechnęła się do Michała i zwróciła się do siostry.
- Sebastian... On mnie zdradził. I dlatego jestem tu sama.
- Aśka! Tak mi przykro. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Twój Seba?- przytuliła siostrę.
- Tak. Mój Seba. Przyjechałam tu żeby trochę odpocząć i poukładać sobie to wszystko.
Magda pokręciła głową ze zrozumieniem. Szły dalej w ciszy. Asia postanowiła, że pobawi się z siostrzeńcem. Michał był już dużym chłopcem. Miał już prawie 4 lata i doskonale posługiwał się językiem. Był też bardzo mądrym chłopcem.
- A co u was?- spytała Asia siostrę. Magda uśmiechnęła się.
- Jestem w ciąży. Będziemy mieć drugie dziecko.
- Gratuluje!- uściskała siostrę.- A co na to Michaś?
- Cieszy się. Chce mieć siostrę. Chyba już nawet zdążył polubić Kaję.
Asia się roześmiała. Objęła siostrę i usiadły na kocu, na trawie...

wtorek, 5 listopada 2013

73- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Tydzień później emocje lekko opadły. Asia wróciła do siebie po paru dniach. Postanowiła, że wyjedzie do ojca na jakiś czas.
- Ale na długo wyjedziesz?- spytał ją Sebastian.
- Nie wiem. Na miesiąc, dwa.
Sebastian wydał smutny jęk.
- Ale właśnie wtedy Kaja będzie się najbardziej zmieniać- spojrzał na nią błagalnie, jakby chcąc ją przekonać do zmiany decyzji.
" Mogłeś nie iść do łóżka z inną"- przemknęło Asi po głowie, ale odezwała się.
- Przykro mi. Obojgu nam dobrze zrobi jak trochę odpoczniemy.
- A co będzie potem? Jeśli nie uda nam się do siebie wrócić.
- Wtedy rozwód, alimenty i weekendowe spotkania- powiedziała to tak naturalnie, jakby nic innego nie wydawało się być prawdziwe.
- Dobrze. Tylko uważaj na siebie i naszą córkę.
- Będę.
- I pamiętaj, że zawsze będę cię kochał.
Asia wzięła torbę i wsiadła do auta. Przypięła córkę do fotelika i pożegnała się z Sebastianem oraz z Anią i Rafałem, którzy również czekali. Ania wciąż nie rozmawiała z Sebastianem, chociaż widać było, że trochę go rozumiała. Wciąż miała w pamięci to co parę dni wcześniej powiedziała jej przyjaciółka.
Siedziały obok siebie i piły herbatę. Każda z nich była pogrążona we własnych rozmyślaniach. Nagle odezwała się Asia.
- A wiesz co jest najgorsze?
Ania spojrzała na nią.
- Wcale nie to że mnie zdradził. Zdradę po jakimś czasie mogłabym mu wybaczyć. Najgorsze jest to, że kiedy Wiktor mnie zdradził pojawił się Seba, a ja nie widziałam nikogo poza nim. A teraz to Sebastian mnie zdradził, ale została mi córka. 
- Boli cię, że zostaniesz samotną matką?
- Nie boli mnie to, że nadal kocham Sebę i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Po tych słowach zapadła cisza.
Ani nadal ta rozmowa krążyła po głowie. Uważała, że przyjaciółka dobrze robi dając sobie chwilę wolnego, ale widziała że Sebastian na tym ucierpi. Jednak wiedziała również, że Asia nie jest jeszcze gotowa na rozmowę z nim i dlatego wciąż ją wspierała...

poniedziałek, 4 listopada 2013

72- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka usiadła na ławce w parku. Łzy ciekły jej po twarzy, ale ona z ukrytą w dłoniach twarzą nie zwracała na nic uwagi. Zastanawiała się tylko jak on mógł jej to zrobić. Przecież tak go kochała. Nie wyobrażała sobie życia bez niego. Czuła się nieszczęśliwa.
- Aśka?- usłyszała obok siebie zaniepokojony głos.
To oczywiście Ania pojawiła się w najbardziej odpowiednim momencie. Obok stał nie mniej zaniepokojony Rafał. Bez słowa przytuliła się do przyjaciółki.
- Zdradził mnie, wiesz? Tak po prostu.
- Ale o co chodzi? O czym ty mówisz?- mówiła przyjaciółka jednocześnie pocieszając Asię.
- O Sebastianie. Zostałam sama- mówiła przez łzy.
- Masz jeszcze nas- tym razem odezwał się łagodnie Rafał.
-Właśnie. Chodź. Zostaniesz u nas.
Asia wróciła do domu przyjaciół. Siedziała w kuchni pijąc herbatę, zrobioną jej przez Anię. Tymczasem Ania rozmawiała cicho z Rafałem.
- Z tego wynika, że coś się stało! Jak on mógł ją zdradzić- pokręciła głową.
- Anka, ja nie wiem. Ale Asia potrzebuje teraz wsparcia.
- Myślę, że Sebastian też. Idź do niego. Tobie prędzej powie.
- Dobrze. Cześć- pocałował żonę i zabrał kurtkę.
Sebastian otworzył mu drzwi. Był przybity i zmartwiony. W jego oczach zobaczył ból.
- Cześć- odezwał się.- Aśka jest u was?
Rafał pokiwał głową.
- Właź.
Usiedli na kanapie. Obok nich usiadły psy. Patrzyły na nich jakby z wyrzutem.
- To mów co się stało.
- I tak już pewnie wiesz.
- Chce poznać twoja wersję. Od Aśki się dużo nie dowiedziałem.
- Pokłóciliśmy się- zaczął Seba.- Wściekłem się. Teraz nawet nie wiem o co. Poszedłem do baru. Byłem nieźle wstawiony, a ona sama się przysiadła. Reszty nie pamiętam. Wiem tylko, że rano obudziłem się z nią, a ona świetnie pamiętała co zaszło.
- I tak po prostu powiedziałeś Aśce?- spytał z niedowierzaniem.
- A co miałem zrobić?! Kocham ją i nie chciałem jej krzywdzić. Ale wiem, że zawaliłem- spuścił głowę.
- Trochę zawaliłeś. Ale na pewno ci wybaczy. W końcu cię kocha.
- Nie wiem czy mnie kocha.
- Ale ja wiem. Na pewno kocha. A na razie musisz poczekać.
- Tak wiem. Ale ile to może potrwać?
- Krótko nie będzie, ale my ci pomożemy. Musicie tylko trochę odpocząć.
- Może masz rację? Sorry, że zabrałem ci czas.
- Nie ma sprawy. Od czego ma się kumpli?
- Świetny z ciebie kumpel.
Usłyszeli płacz Kai. Sebastian westchnął i wstał.
- Chyba jest głodna.
- Wezmę ją do siebie. Aśka na pewno się nią zajmie.
- Dzięki. Za wszystko.
- Nie ma sprawy.
Rafał wziął córkę kolegi na ręce i wyszedł z mieszkania. Wsiadł w samochód i pojechał do domu...

czwartek, 31 października 2013

71- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Atmosfera tak szybko się nie zmieniła. Aśka z Sebastianem byli na siebie cięci. Każde żałowało tego, co powiedziało, ale nie chciało ustąpić drugiemu. Chodź przebywanie pod jednym dachem i patrzenie na siebie spode łba nie było łatwe to im wychodziło.
Parę dni później znowu się pokłócili. Tym razem to Sebastian się rozkręcił. Pełen złości trzasnął drzwiami i wybiegł z domu. Zdziwiona Anka, która akurat wchodziła, obejrzała się za nim.
- Asia?
- Cześć Anka. Wchodź. Co tam?
- No chyba ja powinnam o to spytać.
- Kłótnia się już skończyła więc możesz się ze mną napić herbaty- roześmiała się.
- Jak ty możesz w takiej chwili być wesoła?! Przecież właśnie pokłóciłaś się z mężem.
- Tak, prawda. Ale wiem, że jutro wszystko wróci do normy. A teraz chodź- pociągnęła przyjaciółkę do kuchni.
Asia jednak bardzo myliła się w tym co powiedziała. Sebastian nie wrócił na noc. Asia odchodziła do zmysłów. Była pewna, że coś stało się mężowi. Na komendzie nic nie wiedzieli. Aśka spędziła bezsenną noc. Kiedy nad ranem ujrzała męża serce skoczyło jej do gardła.
- Seba, gdzieś ty był?!
- Musimy porozmawiać.
Asia zrozumiała, że coś jest nie tak. Sebastian był smutny i poważny. Usiedli obok siebie na kanapie. Asia wciąż patrzyła w oczy Sebastianowi, jednak on unikał jak mógł jej wzroku.
- Co się stało?
- Ja... Wczoraj poszedłem do knajpy. Miałem dość naszych kłótni, ale nie potrafiłem ci nic wytłumaczyć, zrozumieć. Teraz wiem, że byłaś smutna przez całą ciążę. Miałaś rację, że przejmowałem się tylko naszym dzieckiem. Ale nie miałaś racji mówiąc, że cię nie kochałem. Zawszę będę cię kochał. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ale co się stało?
- Bo ja... Ja cię zdradziłem.
- Co... co ty mówisz?!
- Asia, bardzo cię przepraszam. Za wszystko. Ja tego nie chciałem. Byłem pijany i nie wiedziałem co się dzieje, a kiedy obudziłem się rano...
- Nie chcę tego słuchać! Jak mogłeś mi to zrobić?! Tak przysięgałeś wierność, a przy pierwszej lepszej okazji przeleciałeś inną laskę! Mam tego dosyć.
Wyszła z domu trzaskając drzwiami. Łzy ciekły jej po twarzy. Sebastian również ze smutkiem w oczach usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Został sam... Bez swojej żony. W tym momencie usłyszał płacz córki...

Kochani! Dokładnie dzisiaj mija 1 rocznica mojego pisania! Strasznie się cieszę, że jeszcze ktoś to czyta. Okropnie szybko minął ten rok. Liczę na to, że dalej będzie już tylko lepiej :D Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników!

środa, 30 października 2013

70- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Czas leciał szybko. Po dwóch miesiącach Asia z Sebastianem na spacery chodzili nie tylko z psami, ale również z córką. Byli szczęśliwi i podekscytowani. Psy traktowały nowego członka rodziny jak swojego potomka. Gdy Asia lub Sebastian nosili dziecko na rękach, psy wesoło spacerowały obok niech. Kiedy dziecko leżało z rodzicami na łóżku psy delikatnie kładły się obok i nie przeszkadzały. Zarówno Asia, jak i Sebastian byli z nich bardzo dumni.
Pewnego dnia Asia pokłóciła się z Sebą. Awantura był ostra i głośna. W efekcie Sebastian wyszedł trzaskając drzwiami. Asia usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Była wściekła, ale nie zamierzała się poddać. Z pokoju usłyszała płacz córki. Z westchnieniem wstała i poszła do Kai. Jeszcze tego samego dnia do Asi wpadła Ania z Mikołajem. Przyjaciółka od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje?- spytała zaniepokojona.
- W sumie nic takiego. Oj no- wywróciła oczami.- Pokłóciłam się z Sebastianem.
- O coś poważnego?
Asia westchnęła.
- Raczej.
- Opowiadaj.
- Miałam dosyć tego, że ostatnio tak późno wraca z pracy. I przy okazji nawrzucaliśmy sobie wszystko co tylko przyszło nam do głowy. Również to o czym miałam mu powiedzieć przed porodem.
- A co on takiego tobie powiedział?
- No wiesz...- Asia się zarumieniła.
- Rozumiem. Więc w większości to twoja sprawka?
- No może nie w większości. Ale więcej ja zawiniłam- przyznała.
- Oj z wami to jak z dziećmi! I co teraz?
- Sebastian trzasnął drzwiami i wyszedł do pracy. Pewnie znowu wróci późno.
- No dobrze... Będziesz musiała z nim porozmawiać. A na razie lepiej mów jak tak Kaja?
- Dobrze, nawet bardzo. Rośnie jak na drożdżach, ale tobie syn też urósł, więc wiesz o czym mówię.
- Tak. Strasznie szybko rosną.
Przyjaciółki rozmawiały dalej o macierzyństwie i innych sprawach. Czas im szybko mijał, ale w końcu do Ani zadzwonił Rafał.
- Aśka, muszę już wracać. Tylko błagam cię pogadaj z tym Sebą i dogadajcie się jakoś.
- Postaram się, ale...
- Tak wiem. Łatwo nie będzie. Cześć.
- Cześć.
I rzeczywiście: łatwo nie było. Kiedy Sebastian wrócił z pracy wisiała nad nimi nić nieporozumienia i złości. Żadne nie chciało się przyznać do popełnionego błędu, przez co siedzieli w ciszy...

poniedziałek, 28 października 2013

69- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Po obiedzie Asia wzięła psy i poszła na spacer. Niedaleko ich domu był lasek. Asia skierowała tam swoje kroki. Psy, wesołe że pani wróciła, biegały wokół niej. Wciąż zachęcały do zabawy. Po chwili do Asi dołączył Sebastian.
- A z kim córkę zostawiłeś?- spytała na jego widok.
- Z dziadkami. Na pewno świetnie się nią zajmą.
- Bardzo się ucieszyli- zauważyła Asia.
- Tak. Ale ja bardziej.
Asia się roześmiała. Psy położyły się obok niej. Blake położył jej głowę na kolanach. Asia gładziła psa po pysku. Sebastian obejmował Asię i siedzieli w ciszy.
- Teraz wszystko się zmieni, prawda?- spytała Asia, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Zmieni, na lepsze- powiedział głaszcząc ją po włosach.
Kiedy wrócili zauważyli siedzących Wiktorię i Kacpra. Siedzieli przytuleni na tarasie. Po ogrodzie chodził zamyślony Dominik. Asia z Sebastianem podeszli do niego. Na ich widok uśmiechnął się.
- Asia, ty to wszystko sama robiłaś?- pokazał na dom i ogród.
- Tak. A co?
- Podziwiam tylko- uśmiechnął się.- Bardzo ładnie tu macie. Taka cisza i spokój. Nikt by nie pomyślał, że mieszkają tu policjanci. Tylko jacyś emeryci, dbający o ogród.
- Może i tak. Ale ja cenię sobie ciszę i spokój- powiedziała Asia.
- Ja też- uśmiechnął się brat Seby.
- A o czym tak myślisz?- spytał brata.
Dominik westchnął.
- Zaczynam wam tego wszystkiego zazdrościć.
- Chcesz się ożenić i być przykładnym ojcem?- zakpił Sebastian.
- Tak. Masz prawdziwego farta stary- poklepał brata po ramieniu.
- Ktoś tu się zakochał!- powiedziała Asia.
Obaj panowie spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Sebastian jakby z niedowierzaniem, a Dominik z podziwem.
- Przed nami kobietami nic się nie ukryje. Więc kim ona jest?
- Jest weterynarzem. Ma pięknego wyżła, spodobał by ci się- spojrzał na Asię.- Ma na imię Zuzia i spotykam ją często w parku. Jest koleżanką mojego kumpla, Patryka.
- No nie wierzę! Mój braciszek się zakochał.
- Więc w czym problem? Umów się z nią.
- Spróbuję. Dzięki Aśka.
Razem weszli do środka. Rodzice Sebastiana bawili się z Kają.
- Dobrze, że jesteście! Mała jest głodna.
- Chodź skarbie.
Asia wzięła ją na ręce i poszła na górę nakarmić córkę...

sobota, 26 października 2013

68- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Miesiąc później Asia i Sebastian zostali szczęśliwymi rodzicami. Poród Asi przebiegał bez komplikacji i urodziła im się zdrowa córeczka.
- Jak damy jej na imię?
- Hmm... Julka?
- Jest dużo Julek. Może jakieś inne?
- Marysia, Kaja, Zosia?
- Mi podoba się Kaja. Co ty na to?- Asia spojrzała na męża.
- Ładnie. Więc zostaje Kaja?
Asia pokiwała głową. Sebastian przytulił ją do siebie.
Asia miała zostać w szpitalu jeszcze 4 dni. Sebastian codziennie do nich przychodził. Był bardzo dumny ze swojej żony i córki. Kaja od urodzenia stała się oczkiem w głowie rodziców. Spędzali z nią mnóstwo czasu i cieszyli się każdą chwilą. Również Ania wpadała do przyjaciółki. Bardzo zachwycała się jej córką. Przyjaciółki rozmawiały na temat macierzyństwa.
- A ty w ogóle porozmawiałaś z Sebastianem?
- Nie. Najpierw była ta sprawa z jego rodzeństwem, potem Dominik dochodził do siebie, aż w końcu poród. Nie było jak porozmawiać.
- Ale coś się zmieniło?
- Można tak powiedzieć. Zwraca już na mnie uwagę. I cieszy się strasznie, że ma córkę- uśmiechnęła się.
- To już niedługo nasze dzieciaki zaczną bawić się ze sobą.
- Oj pewnie tak!- roześmiały się.
- A jak tam Rafał w roli ojca?
- Wciąż dobrze. To jest dobry facet. Ale na Sebie też się nie zawiedziesz.
- Przecież wiem.
Kiedy Asia z córką wyszły ze szpitala odwiedzili ich rodzice Sebastiana. Byli bardzo wzruszeni widząc swoją pierwszą wnuczkę. Przyjechała również Wiktoria z Kacprem, który czuł już się lepiej. Na parę dni wpadł również Dominik.
- Cześć bracie! Jak się trzymasz?
- Dobrze. Już mi przeszły wszystkie bóle. A ty jak w roli ojca?
- Wspaniale!
- Asia?- zwrócił się do bratowej.
- Mówi prawdę. Przykładny tatuś.
- To pokażcie to wasze cudo.
Rodzice zaprowadzili go do dziecięcego pokoiku. Kaja akurat słodko spała.
- Jest śliczna! Podobna i do mamusi i tatusia. Gratulacje!
- Na szczęście urodę ma po mamusi- powiedział Sebastian patrząc na Asię.
Cała trójka się roześmiała. Rodzice Seby przygotowali obiad i zawołali wszystkich na posiłek. Po chwili weszła wesoła Wiktoria z Kacprem.
- A wam co tak wesoło?- spytał Seba.
- Kacper właśnie mi się oświadczył!
Wszyscy złożyli gratulacje młodym narzeczonym. Obiad zamienił się w rodzinną pogawędkę...

piątek, 25 października 2013

67- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia w końcu coś ruszyło się w sprawie. Dzień zapowiadał się jak przez ostatnie dni, jednak miał zmienić pogląd na sprawę.
Asia wstała i obudziła Sebastiana. Bez pośpiechu, z westchnieniem wstał z łóżka i udał się do łazienki. Po drodze do kuchni Asia spotkała Wiktorię.
- Cześć. Jak ci się spało?
- W porządku. Seba pod prysznicem?
- Yhm- na potwierdzenie usłyszały odgłosy wody z łazienki.
- Chodź. Zrobimy śniadanie.
Kiedy Sebastian wyszedł na stole stało już śniadanie.
- Jak pięknie pachnie! Dziękuje- uśmiechnął się.
Zjedli razem śniadanie i Sebastian wyszedł do pracy. Wiktoria posprzątała po śniadaniu i usiadła obok Asi na kanapie.
- Co się dzieje?
- A co ma się dziać?
- Jesteś jakaś niespokojna- powiedziała Wiktoria.
- Zdaje ci się. No dobra, trzeba iść z psami.
Po spacerze zadzwonił Seba. Miał zaaferowany głos i szybko mówił.
- Seba spokojnie! Co się stało?
- Złapaliśmy go!
- Kogo?
- Tego, który spowodował wypadek Dominika i Kacpra!
Na chwilę zapadła cisza. Asia ze zdumieniem patrzyła przed siebie. Po chwili ocknęła się i spytała.
- Tak po prostu? Po prostu go złapaliście?- w jej głosie słychać było ironię.
- Tak! Sukinsyn śmiał nam się w twarz. Okazuje się, że jest poszukiwany od 2 lat za podobne napady!
- Wytłumaczysz mi wszystko po kolei. Zaraz tam u was będę.
Pojechała na komendę, oczywiście z Wiktorią. Na komendzie siedziała również Ania. Od razu krytycznie spojrzała na Asię.
- Czy ty nie możesz posiedzieć spokojnie w domu?
- A ty? To teraz mówcie jak to się stało.
I chłopacy opowiedzieli o całej sprawie. Kiedy skończyli asystenci zawołali ich do siebie. Pokazali im nagranie z telewizji.
" Policjanci z wydziału W11 w Krakowie zdołali złapać sprytnego przestępcę, który od 2 lat powodował wypadki. Sprawę prowadzili komisarze Rafał Kopacz i Sebastian Wątroba" 
- Patrz Rafał! Mówią o nas!- powiedział wesoło Seba.
Asia wyszła z biura, a za nią poszła Ania. Usiadły w kuchni.
- To się spisali nasi mężowie.
- No tak. Tylko szkoda mi Dominika i Kacpra.
- Czasu nie cofniesz. A z nimi na pewno będzie dobrze.
- Wiem. Tłumaczyłam to Wiktorii.
- Ale rozumiem, że wciąż nie gadałaś z Sebą, tak?
- Anka! Nie było jak. Przejął się wypadkiem brata. To chyba normalne.
- Pewnie, że tak. Ale jeśli masz jakieś wątpliwości to musicie porozmawiać.
- Wiem. Zrobimy tak.
Przyjaciele posiedzieli jeszcze chwilę, ale potem wrócili do domów. Po drodze Asia, Wiktoria i Sebastian wpadli do szpitala. Kacper się obudził, a stan Dominika się poprawił. Sebastian był szczęśliwy.
- Gratuluje- powiedziała Asia.- Ukończyliście sprawę.
- Najważniejsze, to to że im się nic nie stało.
Objął Asię, a potem razem wrócili do domu.

czwartek, 24 października 2013

66- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia przy śniadaniu panowała milcząca atmosfera. Wiktoria się martwiła, a Asia nie miała ochoty rozmawiać. Sebastian siedział zamyślony. Tylko psy rozładowywały atmosferę. Sebastian pożegnał siostrę i żonę i wyszedł do pracy.
Asia wzięła Wiktorię i poszły na spacer z psami. Wiktoria rzucała psom patyki, a Asia spacerowała i przyglądała im się z uśmiechem.
- Co będzie teraz?- spytała nagle Wiktoria.
- Jak to co? Zostaniesz u nas i będziesz czekać aż Kacper wróci do siebie. Ja nie widzę innej możliwości.
- Seba jest zły, prawda?- spytała z ociąganiem.
- Dlaczego?
- Chodzi o Dominika. Ja wiem, że może nie pokazuję tego, ale bardzo się o niego martwię. Ale...
- Ale Kacper jest dla ciebie ważny- dokończyła za nią.- Przecież Seba to wie. Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży.
- A co jeśli Dominik z tego nie wyjdzie?- spytała drżącym głosem.
- Wyjdzie. Nawet tak nie mów! To silny chłopak. Da sobie radę.
- Wracamy? Nie powinnaś się przemęczać.
- Ostatnio to w ogóle się nie przemęczam- roześmiała się, ale przypięła psy.
Wróciły do domu.
Tymczasem na komendzie wszyscy słuchali relacji Sebastiana o wypadku jego rodziny. Sprawę miał prowadzić z Rafałem, a Anka z Maćkiem mieli im czasem pomagać. Pomimo wszystko siedzieli w jednym biurze i rozmyślali. Każdy miał to samo wrażenie: to nie mogło być przypadkowe.
Sebastian wrócił do domu i zastał czytającą Asię. Pocałował ją i usiadł koło niej.
- I jak sprawa?- spytała Asia.
- Nijak. Przecież wiesz, że na razie nic nie mamy. Ale my wczoraj mieliśmy porozmawiać. O co chodzi?
- A to nic ważnego - uśmiechnęła się.- Ale jest jeszcze sprawa Wiktorii...
- Wiem, że to trochę nie wygodne, ale musi z nami trochę pomieszkać.
- Ale mi nie o to chodzi. Miałam na myśli to, że może ty tego nie widzisz, ale ona naprawdę martwi się o Dominika.
- Aśka...! Przecież wiem, ale Dominik jest moim bratem i naprawdę denerwuje mnie fakt, że ona widzi tylko Kacpra.
- Ale zobacz: jakbym ja i Wiktoria miałybyśmy wypadek...
- Nie kracz.
- ... to też byś się bardziej martwił o mnie, a nie o nią. Musisz zrozumieć, że to jest miłość.
- Oj Asia. Rozumiem. Jesteś kochana. A teraz chodź. Weźmiemy kąpiel i idziemy spać. Jestem padnięty- westchnął.
Asia pokręciła głową i poszła za mężem...

Co do happy endu to u mnie raczej nie za bardzo :D Rzecz jasna nie myślę tylko o pozabijaniu wszystkich, ale na razie będzie smutno.

środa, 23 października 2013

65- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

- Co się stało?- spytał Seba na widok zapłakanej siostry.
Wiktoria zaczęła szlochać i przytuliła się do Seby. Asia z westchnieniem poszła do kuchni i przygotowała jej herbatę. Sebastian posadził siostrę na kanapie i wręczył napój.
- Jak ty się w ogóle tu znalazłaś?- spytała Asia, za nim Sebastian zdążył się odezwać.
- Razem z Kacprem i Dominikiem mieliśmy zamiar was odwiedzić...- mówiła drżącym głosem.
- I co?- ponaglał Seba. Asia zgromiła go wzrokiem.
- I mieli wypadek.
- Że co proszę? Jak to mieli?!
- Bo ja akurat wysiadłam. Mieli mnie zostawić pod sklepem i pojechać dalej. Weszłam do galerii i się odwróciłam i akurat widziałam jak ktoś w nich wjeżdża- rozpłakała się na dobre.
- Który to szpital?- spytała Asia.
- Nie wiem- bezradnie powiedziała Wiktoria.
Asia zadzwoniła więc to Tomka, który jej to sprawdził. Asia odwróciła się do Seby.
- Miejski.
- Ale ty chyba nie chcesz jechać?
- Czemu? Jest jeszcze wcześnie, a Wiktoria na pewno chce wiedzieć co z jej chłopakiem.
Sebastian już miał coś powiedzieć, ale Asia go uprzedziła.
- Jedziesz z nami czy nie?
Sebastian objął siostrę i wyszli z domu. Na szpitalnym korytarzu spytali lekarza o stan osób z wypadku.
- Ich stan jest ciężki. Lepiej jest z tym, który kierował.
Lekarz odszedł, a Sebastian odwrócił do siebie Wiktorię.
- Kto z nich kierował?
- Kacper.
- W takim razie możesz do niego iść.
Zaprowadził siostrę do sali, a kiedy wrócił Asia stała zaniepokojona. Patrzyła na niego ze smutkiem. Podeszła i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Dominik na pewno z tego wyjdzie, zobaczysz.
- Na pewno. Ważnie, że jej nic się nie stało. Powinniśmy już wracać.
Zaczekali na Wiktorię i pojechali do domu. Pościelili łóżko siostrze Seby i wszyscy położyli się spać...

wtorek, 22 października 2013

64- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia postanowiła, że porozmawia z Sebastianem. Ten jednak wrócił z pracy bardzo zmęczony i od razu położył się spać. Chcąc, nie chcąc musiała przełożyć rozmowę na kolejny dzień. W południe wpadła do niej Ania.
- Hej. Jak się czujesz?
- W porządku. Wchodź. Herbaty?
- Herbaty. A rozmawiałaś z Sebastianem?
- Nie.
- Dlaczego?- spytała zdziwiona.
- Wrócił wczoraj strasznie zmęczony.
- No a dwa dni temu?
- Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Powiedziałam, że się jestem zmęczona i się położyłam.
- No dobrze, ale...?
- Porozmawiam z nim dzisiaj. A gdzie Mikołaj? Nie wzięłaś go ze sobą?
- Nie. Przyjechali rodzice Rafała i się z nim bawią.
- No nieźle! Najpierw twoi rodzice, a teraz jego- pokręciła głową.- Pewnie tęskni ci się za spokojem, co?
- Nie jest źle, a do raportów się nie spieszę. Ale ty chyba tak, co?
- Nawet nie wiesz jak się nudzę! Całe szczęście, że ty i psy dotrzymujecie mi towarzystwa, bo sama bym chyba oszalała.
- To znaczy, że jeszcze się dobrze czujesz.
- Jeszcze?
- No wiesz... W 8 i 9 miesiącu jest o wiele gorzej- pokazała koleżance język.
- Ale śmieszne. A tak swoją drogą to jak ty się czujesz po porodzie?
- Dobrze. Zdążyłam już odreagować, a poza tym kiedy zobaczysz swoje dziecko to już nic więcej do ciebie nie dociera.
- Aha. A jak Rafał? Bo jak go ostatnio widziałam to chodził dumny jak paw. Zmieniło mu się?
- Nie daj Boże! Jest świetnym ojcem i mężem. Wciąż zakochany w Mikołajku i całe szczęście.
- A pomaga ci trochę?
- Jasne!
- No to go możesz pochwalić.
Ania w końcu poszła do siebie, a Sebastian wrócił do domu.
- Hej. Jak się czujecie?- spytał całując żonę.
- Dobrze. Chyba musimy pogadać.
- O co chodzi?
Asia już otwierała usta, kiedy zadzwonił dzwonek. Z irytacją westchnęła. Otworzyła drzwi i wciągnęła do środka zapłakaną Wiktorię...

sobota, 19 października 2013

63- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka była już w 6 miesiącu ciąży. Odpuściła sobie pracę. Siedziała w domu, odpoczywała i zajmowała się psami. Towarzystwa dotrzymywała jej Ania. Sebastian z Asią czekali na narodziny ich dziecka.
- To teraz Rafał z Sebastianem zostali sami. Ciekawe kto za nich zrobi raporty?
- Na Ankę i Maćka nie mają co liczyć. Chyba, że im też pomogą. Ale może Kasia się zlituje?- snuła domysły Asia.
- Tak może.
- Zresztą sami powinni sobie poradzić albo podpadną staremu.
- Staremu to oni już dawno podpadli- roześmiała się Asia.
Ania siedziała z Mikołajem na kolanach, a Asia siedziała z psami. Mikołaj zaczął płakać.
- Czekaj, pójdę go na karmić.
- Jasne.
Ania poszła na górę, a Asia zamyśliła się. Głaskała machinalnie psy. Kiedy Ania wróciła wciąż patrzyła się w jeden punkt. Ania usiadła obok niej i położyła rękę na ramieniu.
- Co się dzieje? Już od dawna jesteś jakaś nie w sosie.
Asia westchnęła i odwróciła się do Ani.
- Mam już tego wszystkiego dosyć.
- Ale czego?- nie zrozumiała Asia.
- Sebastiana. Od kiedy się dowiedział, że jestem w ciąży cały czas tylko za mną łazi i poucza mnie. Nie rób tego, nie rób tamtego, a może powinnaś odpocząć?- zaczęła naśladować głos męża. Ania się roześmiała.
- Martwi się o ciebie. Jak urodzisz to po jakimś czasie mu przejdzie. Może powinnaś z nim pogadać?
- Ale mi nie o to chodzi- upierała się Aśka.- Mi chodzi o to, że... A zresztą, nie ważne.
- Jak już  zaczęłaś to skończ.
- Sebastian wcale się o mnie nie martwi. On martwi się tylko o dziecko. Wiesz jak dawno nie rozmawialiśmy tak sobie, po prostu? Słuchałam tylko o tym jak mówi o dziecku i o naszych planach. Mam już tego wszystkiego dosyć! Myślałam, że jest moim mężem i że mnie kocha, a tym czasem on w ogóle nie poświęca mi czasu. Anka, co ja mam zrobić?
Ania przytuliła przyjaciółkę. Zaczęła analizować zachowanie Sebastiana. Zobaczyła, że Asia ma trochę racji. Sebastian rzeczywiście był zakochany w dziecku, nie w niej. Jednak nie wiedziała co ma powiedzieć przyjaciółce.
- Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz- pogłaskała Asię po głowie.
Po wyjściu Anki Aśka była jeszcze bardziej przybita. Kiedy wrócił Sebastian oznajmiła mu, że się źle czuje. Poszła się położyć. Łzy płynęły jej po twarzy, a ona je ścierała. W końcu zasnęła.
Sebastian wszedł do sypialni parę godzin później. Asia leżała zwinięta w kłębek, a obok niej, na całym łóżku, rozłożyły się psy. Westchnął i próbował przesunąć je. Jednak one ani śniły złazić i dały mu to do zrozumienia. Położył się więc na kanapie...

piątek, 18 października 2013

62- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka nie zamierzała się poddać. Doskonale wiedziała, że sprawę należy doprowadzić do końca. Tylko ta myśl krążyła jej po głowie. Sebastian chcą nie chcą musiał zająć się raportami i pomóc Aśce w sprawie. Po południu do ich biura wszedł Kamil Zamachowski.
- Dzień dobry. Nie przeszkadzam?
- Nie. Proszę usiąść- Asia podsunęła mu krzesło.
- Co pana do nas sprowadza?
- Mają już coś państwo w sprawie Kacpra?
- Niestety nie.
- No bo ja dużo myślałem o tej sprawie i coś mi się przypomniało.
Asia spojrzała na niego w napięciu.
- Proszę mówić.
- Bo Kacper przyjaźnił się z taką jedną dziewczyną. Była starsza od niego, miała chyba 15 lat. To była całkiem dobra dziewczyna. Widać było, że lubi dzieciaka. Kacper opowiadał mi kiedyś o niej. Mówił, że ma 3 rodzeństwa i pochodzi z biednej rodziny. Często się razem bawili. Ale ostatnio Agata poznała jakiegoś chłopaka. Podobno był z niego straszny awanturnik. Jakiś chłopak z poprawczaka. Agata była w nim szalenia zakochana. Zabronił jej się spotykać z Kacprem. Mały był zrozpaczony. Próbował się jeszcze spotkać z tą dziewczyną, ale ten chłopak tylko na niego nawrzeszczał.
- Dziękujemy panu bardzo. Nie wie pan jeszcze jak ma na nazwisko ta dziewczyna?
- Gry... Grydzewska. Kilka razy mały był u niej. Mieszka gdzieś na Mickiewicza.
- Dziękujemy. Bardzo nam pan pomógł- powiedziała Asia i odprowadziła go do drzwi.
Po drodze wpadła do Tomka, żeby znalazł jej tą dziewczynę.
- Miałaś rację- powiedział Seba.- Trzeba zakończyć ta sprawę.
- I co masz?
- Mickiewicza 17, mieszkanie 24.  Jedziecie tam?
- A mamy jakieś wyjście?
Wyszli z biura i pojechali do domu tej dziewczyny. Otworzyła jej matka. Zaprowadziła ich do pokoju córki. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami i zapłakanymi oczami. Na ich widok przetarła rękawem oczy i usiadła normalnie.
- Ty jesteś Agata, tak?
- Tak. O co chodzi?
- Chodzi o Kacpra Cichońskiego. Nie żyje. Ty znałaś go prawda?
- Tak. Był fajnym dzieciakiem.
- Wiesz coś o jego porwaniu?
Dziewczyna pokręciła głową. Asia westchnęła i powiedziała łagodnie.
- Jeśli kryjesz swojego chłopaka, to lepiej żebyś powiedziała gdzie jest.
Dziewczyna się rozpłakała.
- Wojtek go porwał! Kazał mi się z nim nie spotykać, tak go kochałam! Porwał go i chciał wyciągnąć pieniądze od jego rodziców, ale wtedy ja się wściekłam. Wysłał im groźbę, ale na tym skończył. To on go zabił!
- Gdzie on mieszka?
- Na Krotoszyńskiej. Taki duży, szary blok. Tam są wszystkie dowody. Ale jego już pewnie tam nie ma.
Aśka z Sebastianem pojechali pod wskazany adres. Od razu w oczy rzucił im się dym. Pobiegli na górę. To z mieszkania ich poszukiwanego paliło się.
- Aśka! Nie możesz tam wejść.
- Ale tam są jedyne dowody!
- Nie możesz!
Ktoś wezwał już straż pożarną. Asia z Sebastianem rozdzielili się i mieli ostrzec wszystkich mieszkańców i pomóc im się wydostać. W którymś momencie Sebastian stracił Aśkę z oczu. Zaczął rozglądać się dookoła, ale spanikowani ludzie mu na to nie pozwolili.
Asia tymczasem weszła do mieszkania Wojtka. Było tam pełno dymu, ale było jeszcze wszystko widać. Dotarła do jego pokoju. Leżała tam kurtka, w której chodził Kacper i taśma. Były jeszcze anonimy. Asia wzięła to wszystko i wyszła na korytarz. Akurat w ramiona Sebastiana.
- Aśka!
Przytulił ją mocno. Po chwili wyszli na zewnątrz, a tam mundurowi zatrzymali już chłopaka. Nie udało mu się uciec. Zawieźli go na Pomorską. Strażakom udało się ugasić pożar. Asia z Sebastianem pojechali na komendę. Po wielu godzinach chłopak się przyznał.
- Brawo Asia! To wszystko twoja zasługa.
- Oj Seba. Twoja też.
Uśmiechnęli się i wrócili do domu...