sobota, 26 grudnia 2015

34- Ustawiona, skryta, kochająca

Ślub Asi i Sebastiana miał odbyć się szybko. Para nie chciała dłużej czekać. Znali się świetnie, kochali się, byli da siebie wszystkim. Po co więc wszystko opóźniać? Dostali dogodny termin, przyjaciele pomogli im wszystko przygotować, a rodzice Sebastiana przyjechali aby pomóc Asi z gotowaniem. Wszystko ułożyło się po ich myśli.

Tydzień przed ślubem Asia siedziała na tarasie zapatrzona w szumiące drzewa. Sebastian od razu wiedział, że coś ją martwi. Usiadł obok niej i złapał ją za rękę.
- Co się dzieje, Asiu? Czyżbyś się rozmyśliła?- zapytał pół żartem, pół serio.
Asia uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
- To nie o to chodzi.
- To o co?
Kobieta westchnęła. Sama nie wiedziała, czy powinna cokolwiek mówić narzeczonemu. Sebastian jakby czytając jej w myślach powiedział:
- Już niedługo będziemy małżeństwem. Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic. Powiesz mi, co cię trapi?
- Rodzice. Niby sama powiedziałam, że nie chcę ich znać, ale chyba każda kobieta pragnie żeby ojciec poprowadził ją do ołtarza, a mama pomagała jej się ubrać i umalować. Nic się w tej kwestii nie różnię od innych.
- A chciałabyś ich zaprosić?- spytał spoglądając na partnerkę.
Kobieta znowu westchnęła.
- I właśnie tu jest problem. Bo absolutnie nie mam na to ochoty.
Sebastian zamyślił się nad jej słowami. Wierzył, że uda im się jakoś rozwiązać ten problem. Nagle szalona myśl przyszła mu do głowy. Z entuzjazmem odwrócił się do ukochanej.
- A co gdyby to nie twoim rodzice ci pomagali?
- Co masz na myśli?- spytała zaskoczona Asia.
- Że mój tata poprowadził by cię do ołtarza, a moja mama pomogłaby ci się ubrać i umalować?
Asi zabłysły oczy.
- A myślisz, że zgodziliby się?
- Przecież możemy ich zapytać.
Rodzice Sebastiana byli zachwyceni propozycją syna i z czułością uścisnęli Asię. Teraz już nic nie stanęło im na drodze do ołtarza...

niedziela, 13 grudnia 2015

33- Ustawiona, skryta, kochająca

Sebastian szykował dla Asi niespodziankę. Przygotował kolację, zapalił świece i czekał na ukochaną. Asia zeszła schodami nie spodziewając się, co ją czeka. Zaskoczona przystanęła w salonie i spojrzała na Sebastiana.
- A to co? Mamy jakąś rocznicę, o której zapomniałam?
- Nie, ale chyba możemy zjeść razem kolację?
- Pewnie. Chętnie.
Usiedli naprzeciwko siebie i zamilkli. Asia wodziła wzrokiem po potrawach, które przygotował jej partner. Uśmiechnęła się widząc swoje ulubione danie, lasagne, i spytała:
- Sam to wszystko przygotowałeś?
- Z małą pomocą książki kucharskiej- Sebastian uśmiechnął się.
- Niesamowite. Nie wiedziałam, że jesteś takim dobrym kucharzem.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. A poza tym... Jeszcze nie spróbowałaś. Może się okazać, że wyszło okropnie.
Asia roześmiała się.
- To raczej niemożliwe. Wygląda i pachnie tak pięknie. Na pewno smakuje równie dobrze.
- Miejmy nadzieję.
Zakochani zaczęli jeść. Asia miała rację: jedzenie smakowało wybornie. Asia i Sebastian świetnie bawili się w swoim towarzystwie. Kiedy kolacja dobiegła końca Sebastian uklęknął przed Asią i wyjął małe pudełeczko. Kobieta zaniemówiła.
- Asiu, jesteś całym moim światem, nie potrafię bez ciebie żyć. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy zostaniesz moją żoną?
Łzy pociekły po policzkach Asi. To była najpiękniejsza chwila w jej życiu. Uśmiechnęła się przez łzy i rzuciła Sebastianowi na szyję.
- Tak, tak! Zostanę twoją żoną!
Sebastian uniósł jej podbródek i pocałował ją w usta. W tej chwili nie potrzebne były im żadne słowa.
- Trochę skromne te twoje oświadczyny. Normalnie mężczyźni zabierają ukochane do restauracji...
- Wiem. Ale wiem też, że nie chciałabyś takich oświadczyn. Zbyt dużą uwagę by to przykuło.
- Masz całkowitą rację- powiedziała Asia przytulając go.

No cóż, nie jestem zbyt dobra w romantycznych scenach. A oświadczyny to już w ogóle. Przepraszam!

niedziela, 6 grudnia 2015

32- Ustawiona, skryta, kochająca

Asia i Sebastian weszli do pokoju przesłuchań. Podejrzany już tam siedział, bezczelnie się uśmiechając. Komisarze przeczuwali, że to nie będzie łatwa rozmowa. Mężczyzna nie wykazywał chęci współpracy i uważał, że policja nic nie może mu zrobić. Był to typ mordercy, który uważa się za mądrzejszego niż policjanci. Ale nawet na takich były sposoby. Asia i Sebastian nie zamierzali mu odpuszczać.
- Dlaczego zabijałeś te dziewczyny?- spytała po raz kolejny Asia.
- Nikogo nie zabijałem, pani komisarz- odparł mężczyzna uśmiechając się kpiąco.
- Więc co w twoim mieszkaniu robiły te listy?- wtrącił się Sebastian, pokazując mężczyźnie dowody.
- Ktoś mi je podrzucił.
- Nie ściemniaj. Mamy twój odcisk palca na miejscu zbrodni. Tego nikt nie mógł podrobić, prawda?- spytała Asia delikatnie się uśmiechając.
Arkadiusz Dąbek zamilkł. Przez chwilę wahał się, jakby nie wiedząc czy warto dalej kłamać. Asia i Sebastian odetchnęli z ulgą kiedy w końcu zaczął mówić.
- Dobra, zabiłem je. Przyznaję się.
- Czemu to robiłeś?
- To już nie wasz interes. Przyznałem się. Niczego więcej wam nie powiem.
- Jak chcesz.
Komisarze podnieśli się i wyszli z pomieszczenia. Tam natknęli się na resztę ekipy i szefa.
- I co, przyznał się?
- Oczywiście, szefie. Sprawa skończona.
- A powiedział, czemu to robił?
- Ani słowa. Stwierdził, że skoro się przyznał, to już nic nie musi nam mówić.
- W sumie ma rację- powiedział Tomek.- Ale przestępcy zwykle mówią, co nimi kieruje.
- Najwyraźniej ten nie zamierza. To już nie nasz problem. Więcej nie musimy się nim zajmować. Prawda, szefie?
- Oczywiście. Sprawa jest skończona. Możecie iść do domów.
- Do widzenia.
Komisarze z radością opuścili budynek komendy. Wszystkim ta sprawa dała mocno popalić. Marzył im się tylko odpoczynek i spokój. A teraz nareszcie mieli to zapewnione.