czwartek, 31 października 2013

71- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Atmosfera tak szybko się nie zmieniła. Aśka z Sebastianem byli na siebie cięci. Każde żałowało tego, co powiedziało, ale nie chciało ustąpić drugiemu. Chodź przebywanie pod jednym dachem i patrzenie na siebie spode łba nie było łatwe to im wychodziło.
Parę dni później znowu się pokłócili. Tym razem to Sebastian się rozkręcił. Pełen złości trzasnął drzwiami i wybiegł z domu. Zdziwiona Anka, która akurat wchodziła, obejrzała się za nim.
- Asia?
- Cześć Anka. Wchodź. Co tam?
- No chyba ja powinnam o to spytać.
- Kłótnia się już skończyła więc możesz się ze mną napić herbaty- roześmiała się.
- Jak ty możesz w takiej chwili być wesoła?! Przecież właśnie pokłóciłaś się z mężem.
- Tak, prawda. Ale wiem, że jutro wszystko wróci do normy. A teraz chodź- pociągnęła przyjaciółkę do kuchni.
Asia jednak bardzo myliła się w tym co powiedziała. Sebastian nie wrócił na noc. Asia odchodziła do zmysłów. Była pewna, że coś stało się mężowi. Na komendzie nic nie wiedzieli. Aśka spędziła bezsenną noc. Kiedy nad ranem ujrzała męża serce skoczyło jej do gardła.
- Seba, gdzieś ty był?!
- Musimy porozmawiać.
Asia zrozumiała, że coś jest nie tak. Sebastian był smutny i poważny. Usiedli obok siebie na kanapie. Asia wciąż patrzyła w oczy Sebastianowi, jednak on unikał jak mógł jej wzroku.
- Co się stało?
- Ja... Wczoraj poszedłem do knajpy. Miałem dość naszych kłótni, ale nie potrafiłem ci nic wytłumaczyć, zrozumieć. Teraz wiem, że byłaś smutna przez całą ciążę. Miałaś rację, że przejmowałem się tylko naszym dzieckiem. Ale nie miałaś racji mówiąc, że cię nie kochałem. Zawszę będę cię kochał. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ale co się stało?
- Bo ja... Ja cię zdradziłem.
- Co... co ty mówisz?!
- Asia, bardzo cię przepraszam. Za wszystko. Ja tego nie chciałem. Byłem pijany i nie wiedziałem co się dzieje, a kiedy obudziłem się rano...
- Nie chcę tego słuchać! Jak mogłeś mi to zrobić?! Tak przysięgałeś wierność, a przy pierwszej lepszej okazji przeleciałeś inną laskę! Mam tego dosyć.
Wyszła z domu trzaskając drzwiami. Łzy ciekły jej po twarzy. Sebastian również ze smutkiem w oczach usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Został sam... Bez swojej żony. W tym momencie usłyszał płacz córki...

Kochani! Dokładnie dzisiaj mija 1 rocznica mojego pisania! Strasznie się cieszę, że jeszcze ktoś to czyta. Okropnie szybko minął ten rok. Liczę na to, że dalej będzie już tylko lepiej :D Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników!

środa, 30 października 2013

70- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Czas leciał szybko. Po dwóch miesiącach Asia z Sebastianem na spacery chodzili nie tylko z psami, ale również z córką. Byli szczęśliwi i podekscytowani. Psy traktowały nowego członka rodziny jak swojego potomka. Gdy Asia lub Sebastian nosili dziecko na rękach, psy wesoło spacerowały obok niech. Kiedy dziecko leżało z rodzicami na łóżku psy delikatnie kładły się obok i nie przeszkadzały. Zarówno Asia, jak i Sebastian byli z nich bardzo dumni.
Pewnego dnia Asia pokłóciła się z Sebą. Awantura był ostra i głośna. W efekcie Sebastian wyszedł trzaskając drzwiami. Asia usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Była wściekła, ale nie zamierzała się poddać. Z pokoju usłyszała płacz córki. Z westchnieniem wstała i poszła do Kai. Jeszcze tego samego dnia do Asi wpadła Ania z Mikołajem. Przyjaciółka od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje?- spytała zaniepokojona.
- W sumie nic takiego. Oj no- wywróciła oczami.- Pokłóciłam się z Sebastianem.
- O coś poważnego?
Asia westchnęła.
- Raczej.
- Opowiadaj.
- Miałam dosyć tego, że ostatnio tak późno wraca z pracy. I przy okazji nawrzucaliśmy sobie wszystko co tylko przyszło nam do głowy. Również to o czym miałam mu powiedzieć przed porodem.
- A co on takiego tobie powiedział?
- No wiesz...- Asia się zarumieniła.
- Rozumiem. Więc w większości to twoja sprawka?
- No może nie w większości. Ale więcej ja zawiniłam- przyznała.
- Oj z wami to jak z dziećmi! I co teraz?
- Sebastian trzasnął drzwiami i wyszedł do pracy. Pewnie znowu wróci późno.
- No dobrze... Będziesz musiała z nim porozmawiać. A na razie lepiej mów jak tak Kaja?
- Dobrze, nawet bardzo. Rośnie jak na drożdżach, ale tobie syn też urósł, więc wiesz o czym mówię.
- Tak. Strasznie szybko rosną.
Przyjaciółki rozmawiały dalej o macierzyństwie i innych sprawach. Czas im szybko mijał, ale w końcu do Ani zadzwonił Rafał.
- Aśka, muszę już wracać. Tylko błagam cię pogadaj z tym Sebą i dogadajcie się jakoś.
- Postaram się, ale...
- Tak wiem. Łatwo nie będzie. Cześć.
- Cześć.
I rzeczywiście: łatwo nie było. Kiedy Sebastian wrócił z pracy wisiała nad nimi nić nieporozumienia i złości. Żadne nie chciało się przyznać do popełnionego błędu, przez co siedzieli w ciszy...

poniedziałek, 28 października 2013

69- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Po obiedzie Asia wzięła psy i poszła na spacer. Niedaleko ich domu był lasek. Asia skierowała tam swoje kroki. Psy, wesołe że pani wróciła, biegały wokół niej. Wciąż zachęcały do zabawy. Po chwili do Asi dołączył Sebastian.
- A z kim córkę zostawiłeś?- spytała na jego widok.
- Z dziadkami. Na pewno świetnie się nią zajmą.
- Bardzo się ucieszyli- zauważyła Asia.
- Tak. Ale ja bardziej.
Asia się roześmiała. Psy położyły się obok niej. Blake położył jej głowę na kolanach. Asia gładziła psa po pysku. Sebastian obejmował Asię i siedzieli w ciszy.
- Teraz wszystko się zmieni, prawda?- spytała Asia, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Zmieni, na lepsze- powiedział głaszcząc ją po włosach.
Kiedy wrócili zauważyli siedzących Wiktorię i Kacpra. Siedzieli przytuleni na tarasie. Po ogrodzie chodził zamyślony Dominik. Asia z Sebastianem podeszli do niego. Na ich widok uśmiechnął się.
- Asia, ty to wszystko sama robiłaś?- pokazał na dom i ogród.
- Tak. A co?
- Podziwiam tylko- uśmiechnął się.- Bardzo ładnie tu macie. Taka cisza i spokój. Nikt by nie pomyślał, że mieszkają tu policjanci. Tylko jacyś emeryci, dbający o ogród.
- Może i tak. Ale ja cenię sobie ciszę i spokój- powiedziała Asia.
- Ja też- uśmiechnął się brat Seby.
- A o czym tak myślisz?- spytał brata.
Dominik westchnął.
- Zaczynam wam tego wszystkiego zazdrościć.
- Chcesz się ożenić i być przykładnym ojcem?- zakpił Sebastian.
- Tak. Masz prawdziwego farta stary- poklepał brata po ramieniu.
- Ktoś tu się zakochał!- powiedziała Asia.
Obaj panowie spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Sebastian jakby z niedowierzaniem, a Dominik z podziwem.
- Przed nami kobietami nic się nie ukryje. Więc kim ona jest?
- Jest weterynarzem. Ma pięknego wyżła, spodobał by ci się- spojrzał na Asię.- Ma na imię Zuzia i spotykam ją często w parku. Jest koleżanką mojego kumpla, Patryka.
- No nie wierzę! Mój braciszek się zakochał.
- Więc w czym problem? Umów się z nią.
- Spróbuję. Dzięki Aśka.
Razem weszli do środka. Rodzice Sebastiana bawili się z Kają.
- Dobrze, że jesteście! Mała jest głodna.
- Chodź skarbie.
Asia wzięła ją na ręce i poszła na górę nakarmić córkę...

sobota, 26 października 2013

68- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Miesiąc później Asia i Sebastian zostali szczęśliwymi rodzicami. Poród Asi przebiegał bez komplikacji i urodziła im się zdrowa córeczka.
- Jak damy jej na imię?
- Hmm... Julka?
- Jest dużo Julek. Może jakieś inne?
- Marysia, Kaja, Zosia?
- Mi podoba się Kaja. Co ty na to?- Asia spojrzała na męża.
- Ładnie. Więc zostaje Kaja?
Asia pokiwała głową. Sebastian przytulił ją do siebie.
Asia miała zostać w szpitalu jeszcze 4 dni. Sebastian codziennie do nich przychodził. Był bardzo dumny ze swojej żony i córki. Kaja od urodzenia stała się oczkiem w głowie rodziców. Spędzali z nią mnóstwo czasu i cieszyli się każdą chwilą. Również Ania wpadała do przyjaciółki. Bardzo zachwycała się jej córką. Przyjaciółki rozmawiały na temat macierzyństwa.
- A ty w ogóle porozmawiałaś z Sebastianem?
- Nie. Najpierw była ta sprawa z jego rodzeństwem, potem Dominik dochodził do siebie, aż w końcu poród. Nie było jak porozmawiać.
- Ale coś się zmieniło?
- Można tak powiedzieć. Zwraca już na mnie uwagę. I cieszy się strasznie, że ma córkę- uśmiechnęła się.
- To już niedługo nasze dzieciaki zaczną bawić się ze sobą.
- Oj pewnie tak!- roześmiały się.
- A jak tam Rafał w roli ojca?
- Wciąż dobrze. To jest dobry facet. Ale na Sebie też się nie zawiedziesz.
- Przecież wiem.
Kiedy Asia z córką wyszły ze szpitala odwiedzili ich rodzice Sebastiana. Byli bardzo wzruszeni widząc swoją pierwszą wnuczkę. Przyjechała również Wiktoria z Kacprem, który czuł już się lepiej. Na parę dni wpadł również Dominik.
- Cześć bracie! Jak się trzymasz?
- Dobrze. Już mi przeszły wszystkie bóle. A ty jak w roli ojca?
- Wspaniale!
- Asia?- zwrócił się do bratowej.
- Mówi prawdę. Przykładny tatuś.
- To pokażcie to wasze cudo.
Rodzice zaprowadzili go do dziecięcego pokoiku. Kaja akurat słodko spała.
- Jest śliczna! Podobna i do mamusi i tatusia. Gratulacje!
- Na szczęście urodę ma po mamusi- powiedział Sebastian patrząc na Asię.
Cała trójka się roześmiała. Rodzice Seby przygotowali obiad i zawołali wszystkich na posiłek. Po chwili weszła wesoła Wiktoria z Kacprem.
- A wam co tak wesoło?- spytał Seba.
- Kacper właśnie mi się oświadczył!
Wszyscy złożyli gratulacje młodym narzeczonym. Obiad zamienił się w rodzinną pogawędkę...

piątek, 25 października 2013

67- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia w końcu coś ruszyło się w sprawie. Dzień zapowiadał się jak przez ostatnie dni, jednak miał zmienić pogląd na sprawę.
Asia wstała i obudziła Sebastiana. Bez pośpiechu, z westchnieniem wstał z łóżka i udał się do łazienki. Po drodze do kuchni Asia spotkała Wiktorię.
- Cześć. Jak ci się spało?
- W porządku. Seba pod prysznicem?
- Yhm- na potwierdzenie usłyszały odgłosy wody z łazienki.
- Chodź. Zrobimy śniadanie.
Kiedy Sebastian wyszedł na stole stało już śniadanie.
- Jak pięknie pachnie! Dziękuje- uśmiechnął się.
Zjedli razem śniadanie i Sebastian wyszedł do pracy. Wiktoria posprzątała po śniadaniu i usiadła obok Asi na kanapie.
- Co się dzieje?
- A co ma się dziać?
- Jesteś jakaś niespokojna- powiedziała Wiktoria.
- Zdaje ci się. No dobra, trzeba iść z psami.
Po spacerze zadzwonił Seba. Miał zaaferowany głos i szybko mówił.
- Seba spokojnie! Co się stało?
- Złapaliśmy go!
- Kogo?
- Tego, który spowodował wypadek Dominika i Kacpra!
Na chwilę zapadła cisza. Asia ze zdumieniem patrzyła przed siebie. Po chwili ocknęła się i spytała.
- Tak po prostu? Po prostu go złapaliście?- w jej głosie słychać było ironię.
- Tak! Sukinsyn śmiał nam się w twarz. Okazuje się, że jest poszukiwany od 2 lat za podobne napady!
- Wytłumaczysz mi wszystko po kolei. Zaraz tam u was będę.
Pojechała na komendę, oczywiście z Wiktorią. Na komendzie siedziała również Ania. Od razu krytycznie spojrzała na Asię.
- Czy ty nie możesz posiedzieć spokojnie w domu?
- A ty? To teraz mówcie jak to się stało.
I chłopacy opowiedzieli o całej sprawie. Kiedy skończyli asystenci zawołali ich do siebie. Pokazali im nagranie z telewizji.
" Policjanci z wydziału W11 w Krakowie zdołali złapać sprytnego przestępcę, który od 2 lat powodował wypadki. Sprawę prowadzili komisarze Rafał Kopacz i Sebastian Wątroba" 
- Patrz Rafał! Mówią o nas!- powiedział wesoło Seba.
Asia wyszła z biura, a za nią poszła Ania. Usiadły w kuchni.
- To się spisali nasi mężowie.
- No tak. Tylko szkoda mi Dominika i Kacpra.
- Czasu nie cofniesz. A z nimi na pewno będzie dobrze.
- Wiem. Tłumaczyłam to Wiktorii.
- Ale rozumiem, że wciąż nie gadałaś z Sebą, tak?
- Anka! Nie było jak. Przejął się wypadkiem brata. To chyba normalne.
- Pewnie, że tak. Ale jeśli masz jakieś wątpliwości to musicie porozmawiać.
- Wiem. Zrobimy tak.
Przyjaciele posiedzieli jeszcze chwilę, ale potem wrócili do domów. Po drodze Asia, Wiktoria i Sebastian wpadli do szpitala. Kacper się obudził, a stan Dominika się poprawił. Sebastian był szczęśliwy.
- Gratuluje- powiedziała Asia.- Ukończyliście sprawę.
- Najważniejsze, to to że im się nic nie stało.
Objął Asię, a potem razem wrócili do domu.

czwartek, 24 października 2013

66- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia przy śniadaniu panowała milcząca atmosfera. Wiktoria się martwiła, a Asia nie miała ochoty rozmawiać. Sebastian siedział zamyślony. Tylko psy rozładowywały atmosferę. Sebastian pożegnał siostrę i żonę i wyszedł do pracy.
Asia wzięła Wiktorię i poszły na spacer z psami. Wiktoria rzucała psom patyki, a Asia spacerowała i przyglądała im się z uśmiechem.
- Co będzie teraz?- spytała nagle Wiktoria.
- Jak to co? Zostaniesz u nas i będziesz czekać aż Kacper wróci do siebie. Ja nie widzę innej możliwości.
- Seba jest zły, prawda?- spytała z ociąganiem.
- Dlaczego?
- Chodzi o Dominika. Ja wiem, że może nie pokazuję tego, ale bardzo się o niego martwię. Ale...
- Ale Kacper jest dla ciebie ważny- dokończyła za nią.- Przecież Seba to wie. Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży.
- A co jeśli Dominik z tego nie wyjdzie?- spytała drżącym głosem.
- Wyjdzie. Nawet tak nie mów! To silny chłopak. Da sobie radę.
- Wracamy? Nie powinnaś się przemęczać.
- Ostatnio to w ogóle się nie przemęczam- roześmiała się, ale przypięła psy.
Wróciły do domu.
Tymczasem na komendzie wszyscy słuchali relacji Sebastiana o wypadku jego rodziny. Sprawę miał prowadzić z Rafałem, a Anka z Maćkiem mieli im czasem pomagać. Pomimo wszystko siedzieli w jednym biurze i rozmyślali. Każdy miał to samo wrażenie: to nie mogło być przypadkowe.
Sebastian wrócił do domu i zastał czytającą Asię. Pocałował ją i usiadł koło niej.
- I jak sprawa?- spytała Asia.
- Nijak. Przecież wiesz, że na razie nic nie mamy. Ale my wczoraj mieliśmy porozmawiać. O co chodzi?
- A to nic ważnego - uśmiechnęła się.- Ale jest jeszcze sprawa Wiktorii...
- Wiem, że to trochę nie wygodne, ale musi z nami trochę pomieszkać.
- Ale mi nie o to chodzi. Miałam na myśli to, że może ty tego nie widzisz, ale ona naprawdę martwi się o Dominika.
- Aśka...! Przecież wiem, ale Dominik jest moim bratem i naprawdę denerwuje mnie fakt, że ona widzi tylko Kacpra.
- Ale zobacz: jakbym ja i Wiktoria miałybyśmy wypadek...
- Nie kracz.
- ... to też byś się bardziej martwił o mnie, a nie o nią. Musisz zrozumieć, że to jest miłość.
- Oj Asia. Rozumiem. Jesteś kochana. A teraz chodź. Weźmiemy kąpiel i idziemy spać. Jestem padnięty- westchnął.
Asia pokręciła głową i poszła za mężem...

Co do happy endu to u mnie raczej nie za bardzo :D Rzecz jasna nie myślę tylko o pozabijaniu wszystkich, ale na razie będzie smutno.

środa, 23 października 2013

65- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

- Co się stało?- spytał Seba na widok zapłakanej siostry.
Wiktoria zaczęła szlochać i przytuliła się do Seby. Asia z westchnieniem poszła do kuchni i przygotowała jej herbatę. Sebastian posadził siostrę na kanapie i wręczył napój.
- Jak ty się w ogóle tu znalazłaś?- spytała Asia, za nim Sebastian zdążył się odezwać.
- Razem z Kacprem i Dominikiem mieliśmy zamiar was odwiedzić...- mówiła drżącym głosem.
- I co?- ponaglał Seba. Asia zgromiła go wzrokiem.
- I mieli wypadek.
- Że co proszę? Jak to mieli?!
- Bo ja akurat wysiadłam. Mieli mnie zostawić pod sklepem i pojechać dalej. Weszłam do galerii i się odwróciłam i akurat widziałam jak ktoś w nich wjeżdża- rozpłakała się na dobre.
- Który to szpital?- spytała Asia.
- Nie wiem- bezradnie powiedziała Wiktoria.
Asia zadzwoniła więc to Tomka, który jej to sprawdził. Asia odwróciła się do Seby.
- Miejski.
- Ale ty chyba nie chcesz jechać?
- Czemu? Jest jeszcze wcześnie, a Wiktoria na pewno chce wiedzieć co z jej chłopakiem.
Sebastian już miał coś powiedzieć, ale Asia go uprzedziła.
- Jedziesz z nami czy nie?
Sebastian objął siostrę i wyszli z domu. Na szpitalnym korytarzu spytali lekarza o stan osób z wypadku.
- Ich stan jest ciężki. Lepiej jest z tym, który kierował.
Lekarz odszedł, a Sebastian odwrócił do siebie Wiktorię.
- Kto z nich kierował?
- Kacper.
- W takim razie możesz do niego iść.
Zaprowadził siostrę do sali, a kiedy wrócił Asia stała zaniepokojona. Patrzyła na niego ze smutkiem. Podeszła i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Dominik na pewno z tego wyjdzie, zobaczysz.
- Na pewno. Ważnie, że jej nic się nie stało. Powinniśmy już wracać.
Zaczekali na Wiktorię i pojechali do domu. Pościelili łóżko siostrze Seby i wszyscy położyli się spać...

wtorek, 22 października 2013

64- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia postanowiła, że porozmawia z Sebastianem. Ten jednak wrócił z pracy bardzo zmęczony i od razu położył się spać. Chcąc, nie chcąc musiała przełożyć rozmowę na kolejny dzień. W południe wpadła do niej Ania.
- Hej. Jak się czujesz?
- W porządku. Wchodź. Herbaty?
- Herbaty. A rozmawiałaś z Sebastianem?
- Nie.
- Dlaczego?- spytała zdziwiona.
- Wrócił wczoraj strasznie zmęczony.
- No a dwa dni temu?
- Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Powiedziałam, że się jestem zmęczona i się położyłam.
- No dobrze, ale...?
- Porozmawiam z nim dzisiaj. A gdzie Mikołaj? Nie wzięłaś go ze sobą?
- Nie. Przyjechali rodzice Rafała i się z nim bawią.
- No nieźle! Najpierw twoi rodzice, a teraz jego- pokręciła głową.- Pewnie tęskni ci się za spokojem, co?
- Nie jest źle, a do raportów się nie spieszę. Ale ty chyba tak, co?
- Nawet nie wiesz jak się nudzę! Całe szczęście, że ty i psy dotrzymujecie mi towarzystwa, bo sama bym chyba oszalała.
- To znaczy, że jeszcze się dobrze czujesz.
- Jeszcze?
- No wiesz... W 8 i 9 miesiącu jest o wiele gorzej- pokazała koleżance język.
- Ale śmieszne. A tak swoją drogą to jak ty się czujesz po porodzie?
- Dobrze. Zdążyłam już odreagować, a poza tym kiedy zobaczysz swoje dziecko to już nic więcej do ciebie nie dociera.
- Aha. A jak Rafał? Bo jak go ostatnio widziałam to chodził dumny jak paw. Zmieniło mu się?
- Nie daj Boże! Jest świetnym ojcem i mężem. Wciąż zakochany w Mikołajku i całe szczęście.
- A pomaga ci trochę?
- Jasne!
- No to go możesz pochwalić.
Ania w końcu poszła do siebie, a Sebastian wrócił do domu.
- Hej. Jak się czujecie?- spytał całując żonę.
- Dobrze. Chyba musimy pogadać.
- O co chodzi?
Asia już otwierała usta, kiedy zadzwonił dzwonek. Z irytacją westchnęła. Otworzyła drzwi i wciągnęła do środka zapłakaną Wiktorię...

sobota, 19 października 2013

63- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka była już w 6 miesiącu ciąży. Odpuściła sobie pracę. Siedziała w domu, odpoczywała i zajmowała się psami. Towarzystwa dotrzymywała jej Ania. Sebastian z Asią czekali na narodziny ich dziecka.
- To teraz Rafał z Sebastianem zostali sami. Ciekawe kto za nich zrobi raporty?
- Na Ankę i Maćka nie mają co liczyć. Chyba, że im też pomogą. Ale może Kasia się zlituje?- snuła domysły Asia.
- Tak może.
- Zresztą sami powinni sobie poradzić albo podpadną staremu.
- Staremu to oni już dawno podpadli- roześmiała się Asia.
Ania siedziała z Mikołajem na kolanach, a Asia siedziała z psami. Mikołaj zaczął płakać.
- Czekaj, pójdę go na karmić.
- Jasne.
Ania poszła na górę, a Asia zamyśliła się. Głaskała machinalnie psy. Kiedy Ania wróciła wciąż patrzyła się w jeden punkt. Ania usiadła obok niej i położyła rękę na ramieniu.
- Co się dzieje? Już od dawna jesteś jakaś nie w sosie.
Asia westchnęła i odwróciła się do Ani.
- Mam już tego wszystkiego dosyć.
- Ale czego?- nie zrozumiała Asia.
- Sebastiana. Od kiedy się dowiedział, że jestem w ciąży cały czas tylko za mną łazi i poucza mnie. Nie rób tego, nie rób tamtego, a może powinnaś odpocząć?- zaczęła naśladować głos męża. Ania się roześmiała.
- Martwi się o ciebie. Jak urodzisz to po jakimś czasie mu przejdzie. Może powinnaś z nim pogadać?
- Ale mi nie o to chodzi- upierała się Aśka.- Mi chodzi o to, że... A zresztą, nie ważne.
- Jak już  zaczęłaś to skończ.
- Sebastian wcale się o mnie nie martwi. On martwi się tylko o dziecko. Wiesz jak dawno nie rozmawialiśmy tak sobie, po prostu? Słuchałam tylko o tym jak mówi o dziecku i o naszych planach. Mam już tego wszystkiego dosyć! Myślałam, że jest moim mężem i że mnie kocha, a tym czasem on w ogóle nie poświęca mi czasu. Anka, co ja mam zrobić?
Ania przytuliła przyjaciółkę. Zaczęła analizować zachowanie Sebastiana. Zobaczyła, że Asia ma trochę racji. Sebastian rzeczywiście był zakochany w dziecku, nie w niej. Jednak nie wiedziała co ma powiedzieć przyjaciółce.
- Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz- pogłaskała Asię po głowie.
Po wyjściu Anki Aśka była jeszcze bardziej przybita. Kiedy wrócił Sebastian oznajmiła mu, że się źle czuje. Poszła się położyć. Łzy płynęły jej po twarzy, a ona je ścierała. W końcu zasnęła.
Sebastian wszedł do sypialni parę godzin później. Asia leżała zwinięta w kłębek, a obok niej, na całym łóżku, rozłożyły się psy. Westchnął i próbował przesunąć je. Jednak one ani śniły złazić i dały mu to do zrozumienia. Położył się więc na kanapie...

piątek, 18 października 2013

62- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka nie zamierzała się poddać. Doskonale wiedziała, że sprawę należy doprowadzić do końca. Tylko ta myśl krążyła jej po głowie. Sebastian chcą nie chcą musiał zająć się raportami i pomóc Aśce w sprawie. Po południu do ich biura wszedł Kamil Zamachowski.
- Dzień dobry. Nie przeszkadzam?
- Nie. Proszę usiąść- Asia podsunęła mu krzesło.
- Co pana do nas sprowadza?
- Mają już coś państwo w sprawie Kacpra?
- Niestety nie.
- No bo ja dużo myślałem o tej sprawie i coś mi się przypomniało.
Asia spojrzała na niego w napięciu.
- Proszę mówić.
- Bo Kacper przyjaźnił się z taką jedną dziewczyną. Była starsza od niego, miała chyba 15 lat. To była całkiem dobra dziewczyna. Widać było, że lubi dzieciaka. Kacper opowiadał mi kiedyś o niej. Mówił, że ma 3 rodzeństwa i pochodzi z biednej rodziny. Często się razem bawili. Ale ostatnio Agata poznała jakiegoś chłopaka. Podobno był z niego straszny awanturnik. Jakiś chłopak z poprawczaka. Agata była w nim szalenia zakochana. Zabronił jej się spotykać z Kacprem. Mały był zrozpaczony. Próbował się jeszcze spotkać z tą dziewczyną, ale ten chłopak tylko na niego nawrzeszczał.
- Dziękujemy panu bardzo. Nie wie pan jeszcze jak ma na nazwisko ta dziewczyna?
- Gry... Grydzewska. Kilka razy mały był u niej. Mieszka gdzieś na Mickiewicza.
- Dziękujemy. Bardzo nam pan pomógł- powiedziała Asia i odprowadziła go do drzwi.
Po drodze wpadła do Tomka, żeby znalazł jej tą dziewczynę.
- Miałaś rację- powiedział Seba.- Trzeba zakończyć ta sprawę.
- I co masz?
- Mickiewicza 17, mieszkanie 24.  Jedziecie tam?
- A mamy jakieś wyjście?
Wyszli z biura i pojechali do domu tej dziewczyny. Otworzyła jej matka. Zaprowadziła ich do pokoju córki. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami i zapłakanymi oczami. Na ich widok przetarła rękawem oczy i usiadła normalnie.
- Ty jesteś Agata, tak?
- Tak. O co chodzi?
- Chodzi o Kacpra Cichońskiego. Nie żyje. Ty znałaś go prawda?
- Tak. Był fajnym dzieciakiem.
- Wiesz coś o jego porwaniu?
Dziewczyna pokręciła głową. Asia westchnęła i powiedziała łagodnie.
- Jeśli kryjesz swojego chłopaka, to lepiej żebyś powiedziała gdzie jest.
Dziewczyna się rozpłakała.
- Wojtek go porwał! Kazał mi się z nim nie spotykać, tak go kochałam! Porwał go i chciał wyciągnąć pieniądze od jego rodziców, ale wtedy ja się wściekłam. Wysłał im groźbę, ale na tym skończył. To on go zabił!
- Gdzie on mieszka?
- Na Krotoszyńskiej. Taki duży, szary blok. Tam są wszystkie dowody. Ale jego już pewnie tam nie ma.
Aśka z Sebastianem pojechali pod wskazany adres. Od razu w oczy rzucił im się dym. Pobiegli na górę. To z mieszkania ich poszukiwanego paliło się.
- Aśka! Nie możesz tam wejść.
- Ale tam są jedyne dowody!
- Nie możesz!
Ktoś wezwał już straż pożarną. Asia z Sebastianem rozdzielili się i mieli ostrzec wszystkich mieszkańców i pomóc im się wydostać. W którymś momencie Sebastian stracił Aśkę z oczu. Zaczął rozglądać się dookoła, ale spanikowani ludzie mu na to nie pozwolili.
Asia tymczasem weszła do mieszkania Wojtka. Było tam pełno dymu, ale było jeszcze wszystko widać. Dotarła do jego pokoju. Leżała tam kurtka, w której chodził Kacper i taśma. Były jeszcze anonimy. Asia wzięła to wszystko i wyszła na korytarz. Akurat w ramiona Sebastiana.
- Aśka!
Przytulił ją mocno. Po chwili wyszli na zewnątrz, a tam mundurowi zatrzymali już chłopaka. Nie udało mu się uciec. Zawieźli go na Pomorską. Strażakom udało się ugasić pożar. Asia z Sebastianem pojechali na komendę. Po wielu godzinach chłopak się przyznał.
- Brawo Asia! To wszystko twoja zasługa.
- Oj Seba. Twoja też.
Uśmiechnęli się i wrócili do domu...

czwartek, 17 października 2013

61- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Dwa tygodnie później Asia z Sebastianem nie mieli żadnych śladów. Siedzieli i całymi dniami pracowali nad raportami. Dla Sebastiana była to bardzo męcząca praca, ale cieszył się, że Asia się nie przemęcza. Asia natomiast umierała z nudów i gdy tylko mogła jechała z kolegami w teren. Tak było i tym razem...
- Aśka, ale nie możesz jechać!- krzyknął Sebastian.
- Dlaczego?! Jestem dopiero w 3 miesiącu ciąży! Mogę robić co chcę, a ty mi nie zabronisz!- powiedziawszy to wzięła kurtkę i szybko wyszła z biura.
Anka z Maćkiem czekali na nią na zewnątrz. Aśka wsiadła do auta i pojechali do lasu. W samochodzie panowała cisza. Maciek próbował jakoś rozweselić Aśkę, ale w końcu zrezygnował i zaczęli rozmawiać o sprawie.
Aśka wróciła do biura 4 godziny później. Zapadał już zmierzch, a Sebastian krążył niespokojnie po biurze. Na widok Aśki chyba jeszcze bardziej się zdenerwował. Wziął kurtkę i wyszedł bez słowa. Aśka zaniosła raporty staremu i postanowiła, że się przejdzie. W domu czekały na nią psy. Sebastian jadł obiad, a ona przypięła im smycze. Sebastian z rezygnacją patrzył jak wychodzi. Tej nocy spał na kanapie...
Następnego dnia Aśka nie miała ochoty na rozmowę. W każdym razie nie z Sebastianem. Po południu na komendę wpadła Ania. Poszły razem na kawę.
- Co się stało?
- Pokłóciłam się z Sebą.
- O ciążę?- jakby odgadła przyjaciółka.
- Tak, ale nie mówmy o tym. Mów lepiej jak się czujesz jako matka? Jak Mikołajek?- spytała Asia z uśmiechem.
Ania zatopiła się w opowiadaniu o swoim synku. Na urlopie czuła się dobrze i nie narzekała na brak zajęć. W końcu musiała wrócić do domu, a Asia do biura.
- Nie zastanawiasz się nad sprawą?- spytała wchodząc do biura.
- Sprawą? Jak na razie żadnej nie mamy. A! Chodzi ci o tą. Aśka, prowadzimy ją ponad dwa tygodnie! Za chwilę sprawę umorzą, a ty mnie pytasz czy się zastanawiam?
- To jest nasza sprawa i musimy w końcu coś znaleźć. A umorzą czy nie nic nie mamy.
- Mówię ci, że sprawę umorzą. Nie mamy po co się zastanawiać. Mamy dowody świadczące tylko o tym, że nikt z  nich nie jest winny. Nie mamy nic.
- Tak, i dlatego oddadzą sprawę "lepszym" od nas!
- I tak cię to boli?- spytał z niedowierzaniem.
- Bo to jest nasza sprawa. I nie wiem czy wiesz, ale na razie wciąż się nią zajmujemy!
Mówiąc to usiadła za biurkiem i zajęła się ponownym czytaniem raportów, zeznań i przeglądaniem tego, co już ustalili...

wtorek, 15 października 2013

60- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Sebastian wszedł z Asią do biura. Na ich biurku siedziała Ania z Rafałem i rozmawiali.
- O cześć!- powiedziała wesoło Ania.
- Co wy dzisiaj tak późno. Albo lepiej nie odpowiadajcie. Wiem co się w nocy robiło- roześmiał się Rafał.
- Tomek!- krzyknęła Aśka, nie zwracając uwagi na kolegę.
- No co jest?
- Był już jakiś odzew w sprawie portretu?
- Jeszcze nie.
- Dzięki. Chcecie kawy?
- Możesz zrobić.
Asia poszła do kuchni i zabrała się za robienie kawy. Po chwili dołączyła do niej Ania.
- Co się dzieje?
- A co ma się dziać? Jestem zmęczona. I myślę o tej sprawie. Jest całkiem bez sensu- pokręciła głową.
- Nie chcesz to nie mów, ale pamiętaj, że mi nie wciśniesz takich kitów.
- Hejka!- do kuchni weszły Ania z Kasią.
- Cześć.
- Jak sprawa?- spytała Kasia Asię.
- Czekamy na odzew z mediów, ale oprócz tego nic nie mamy.
- A jak się czujesz?
- W porządku. Dobra ja muszę wracać do biura.
- Powodzenia!
- Nie dziękuje!
Asia zaniosła kawę Sebastianowi i Rafałowi. W końcu Rafał poszedł, a Asia z Sebastianem zajęli się raportami. Około południa przyszedł facet i przedstawił się jako Kamil Zamachowski.
- Proszę niech pan siada.
- Dziękuje. Przyjechałem najszybciej jak mogłem. Zobaczyłem swój portret w telewizji i spakowałem się szybko. Byłem od kilku dni w Londynie. Nie miałem pojęcia co stało się z Kacperkiem.
- Pan go dobrze znał?
- Tak. Często przychodził razem z rodzicami do firmy. Lubiłem tego chłopaka. Był naprawdę świetnym dzieciakiem.
- Pan został zwolniony, prawda? Pański szef twierdzi, że zawalał pan robotę. To prawda?
- To nie do końca tak było. Miałem trudną sytuację rodzinną. Moja matka zachorowała, a on nie chciał mnie słuchać. Potrzebowałem kilku dni urlopu, a on nie chciał mi go dać. Moja matka czuła się coraz gorzej, to zawalałem robotę.
- Co pan wiedział o sytuacji w sprawie Kacpra?
- Niewiele. Rodzice chcieli to jakoś ukryć. Szkoda chłopaka.
- Dziękujemy panu.
Alibi faceta się sprawdziło- nie mieli nic innego...

poniedziałek, 14 października 2013

59- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

- Z kim mieli państwo problem w tej firmie?
- Kamil Zamachowski. Był naczelnikiem, ale ostatnio zawalał robotę. Więc go zwolniliśmy.
- I wtedy się nam odgrażał- dodał mąż.
- Dziękujemy. Sprawdzimy wszystko.
- Do widzenia.
- Dziwne to wszystko nie uważasz?- spytała Asia w samochodzie.
- Bardzo dziwne. Dlaczego wysłali im pogróżkę, żeby zebrali kasę, a potem już nawet nie zadzwonili?
- Chodźmy do Tomka. Musimy oddać tą kartkę do analizy.
Oddali Tomkowi kartkę i kazali technikom się pospieszyć. Otrzymali też raporty od techników i Adama.
- Chłopiec był przetrzymywany. Ma na ciele ślady sznura- tak jak mówił Adam.
- Jest coś jeszcze?
- Został uduszony, a przedtem pobity.
- A technicy?
- Rozmazane ślady opon, ta taśma z ust i żadnych śladów.
Pojechali więc do firmy, ale tam nie wiele się dowiedzieli. Poszukiwanego nie było pod wskazanym adresem.
- To co teraz robimy?
- Chyba nie mamy innego wyjścia jak puścić do mediów portret tego Kamila Zamachowskiego. Może to coś da? Jak się czujesz?- przyjrzał się żonie zaniepokojony.
- Wszystko jest w porządku- zapewniła.- Bierzmy się lepiej za raporty.
Sebastian z westchnieniem rezygnacji usiadł za biurkiem. Raporty szły mu bardzo powoli. Asia skończyła swoje, a on miał jeszcze połowę. Spojrzała na niego ze zdziwieniem i podeszła do biurka.
- Sebastian? Ty sobie żarty robisz! Kiedyś musimy skończyć te raporty. Oj co ja z tobą mam- pokręciła głową i zabrała mu większość raportów.
Kiedy skończyli wypili jeszcze kawę, pożegnali się z resztą i wrócili do domu. Wyprowadzili pełne energii psy. Bawili się z nimi w najlepsze. Sebastian martwił się o Asię, ale ona uspokajała go. W końcu wrócili padnięci do domu. Psy położyły się spać, a komisarze poszli za ich przykładem...

sobota, 12 października 2013

58- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

W terenie byli dłużej niż mogli się spodziewać. Pies złapał trop poszukiwanego i doprowadził ich na teren zapominanej meliny bezdomnych. Porządnie się natrudzili, żeby wejść do środka i odnaleźć poszukiwanego, Bartłomieja Kuleszę. Kiedy już go znaleźli, a mundurowi zawieźli go na Pomorską, okazało się, że Kasia z Tomkiem znaleźli ciało dziecka w lesie. Musieli więc zająć się sprawą.
- I co Adam? Jak zginął?- Sebastian spojrzał na chłopca.
- Ma ślady sznura i pobicia. Myślę, że był gdzieś przetrzymywany. Ale więcej po sekcji.
- Aż nie mogę zrozumieć, po co zabijać małe dziecko. Co macie?- spytała Asia techników.
- Jakieś dokumenty?- dodał Seba.
- Żadnych dokumentów. Poza tym ślady opon, ale rozmazane więc raczej nic nie wyciągniemy. Jest też kawałek taśmy, pewnie miał zaklejone usta.
- Dzięki.
Wrócili na komendę. Kazali Tomkowi sprawdzić bazę zaginionych. Może chłopiec był poszukiwany?
- Nawet jak Tomek znajdzie coś to w środku nocy nikt nam nie otworzy. Kaśka z Bartkiem i mundurowymi szukają świadków. A my chodźmy do domu. Musisz na siebie uważać.
Sebastian objął Asię ramieniem i pojechali do domu. Wypuścili psy do ogrodu i poszli wziąć prysznic. Zjedli kolację, nakarmili psy i położyli się spać.
Parę dni później Ania wyszła z synkiem ze szpitala. Komisarzom udało się ustalić kim był zamordowany chłopiec.
- To Kacper Cichoński. Miał 7 lat. Zaginął 2 tygodnie temu. Ojciec z matką mieszkają na Poleskiego 17.
- Dzięki Bartek!
Asia z Sebastianem pojechali do rodziców ofiary i poinformowali ich o śmierci syna.
- Czy wiedzą państwo kto to mógł zrobić?
- Mieliśmy problem w firmie, ale żeby ktoś miał go zabijać- zaszlochała matka chłopca.
- Możemy zobaczyć pokój syna?
- Proszę.
W pokoju nie znaleźli jednak nic ciekawego. Asia wzięła do ręki książkę o kosmosie.
- Interesował się planetami. Chciał w przyszłości zostać obserwatorem- powiedziała matka.
- Czy nic się nie wydarzyło podejrzanego? Nie dostawali państwo gróźb, nie było żadnych potłuczonych szyb?- pytała Asia.
- Niech państwo chwilę poczekają.
Po chwili ojciec chłopca przyniósł kartkę.
- Była tylko jedna. Na samym początku. Kazali przygotować 80 tysięcy, ale potem już nie napisali.
- I nie dzwonili?
- Nie.
Asia z Sebastianem wymienili spojrzenia...

piątek, 11 października 2013

57- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Niecały miesiąc później Asia z Sebastianem wrócili z podróży poślubnej. Przyjaciele przywitali ich z entuzjazmem. Sebastian z Aśką zaprosili całą ekipę do siebie. Dziewczyny przygotowywały jedzenie w kuchni rozmawiając. Chłopacy również rozmawiali i śmiali się.
- I jak się czujesz jako żona Seby?- spytała Ania Palka.
- Wspaniale. Ale ty wiesz o co chodzi, bo jeszcze niedawno to ty wychodziłaś za Rafała.
- Wiem. A ty Anka? Kiedy owiniesz sobie Maćka wokół palca?- spytała Ania ze słodkim uśmiechem.
- Bardzo śmieszne. A kiedy Kasia owinie sobie któregoś z chłopaków?
- Oj dziewczyny! Małżeństwo wam poprzestawiało w głowach- pokręciła głową Kasia.
- I ciąża- dodała Anka.
- Rzeczywiście- poparła ją Asia.
Była ona bowiem w drugim miesiącu ciąży. Sebastian cieszył się na dziecko, a ekipa żartowała, że mieli udany wyjazd. 
Poszły do chłopaków. Wieczór zdecydowanie można było zaliczyć do udanych. Kiedy już wszyscy zaczęli się zbierać Ance odeszły wody i Rafał z Aśką zawieźli ją do szpitala. Parę godzin później urodziła pięknego syna. Młodzi rodzice dali mu na imię Mikołaj.
Był on dużym i  rozkosznym dzieckiem. Anka była wzruszona kiedy brała go na ręce. Łzy płynęły jej po twarzy, a i Rafał miał łzy w oczach. Asia pożegnała się z przyjaciółmi i wróciła do domu gdzie czekał już na nią Sebastian.
- I jak czuje się Ania?
- Dobrze. Mają zdrowego synka, Mikołaja.
- No to Rafał pewnie będzie pracował z nami, albo może dostanie nową partnerkę?
- Pewnie tak. Ale na razie raczej skupi się na wstawaniu w nocy do dziecka- roześmiała się Asia, a Sebastian zawtórował.
Następnego dnia Rafał przyszedł do pracy dumny jak paw i pokazywał przyjaciołom zdjęcia swojego synka.
- Brawo chłopie!- Sebastian klepnął go po plecach.
- A teraz zdawaj raport! Jak się czuje Anka?- spytała Asia.
- Czuje się świetnie. Prawie nie spuszcza z oka Mikołaja. Kazała was wszystkich pozdrowić. Za jakiś tydzień zostaną wypisani ze szpitala.
- Już niebawem pewnie dziewczyny się do was wproszą i będą podziwiać twojego syna- roześmiał się Maciek.
- Pewnie tak.
Komisarze się rozeszli i wrócili do raportów. Po 16, kiedy Asia weszła do kuchni po kawę Rafał niecierpliwie czekał na kawę. Asia wyjęła kubki zerkając na kolegę.
- No co?- spytała w końcu.
- Muszę jechać w teren- mruknął niezadowolony.
Asia się roześmiała.
- Ja na twoim miejscu bym się cieszyła. Ja muszę jeszcze uzupełniać akta. Ale tak- pójdę w teren za ciebie. Możesz wracać do Anki.
- Naprawdę?! Dzięki Asia, jesteś kochana!- wybiegł z kuchni i złapał za kurtkę.
Aśka przez okno widziała jak pędem wsiada do auta. Po chwili przyszedł Sebastian.
- To co? Jedziemy w teren?- spytał i wziął kawę od partnerki.

czwartek, 10 października 2013

56- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Miesiąc później ojciec Asi znowu przyjechał do Krakowa. Tym razem na ślub swojej córki. Przyjechali też rodzice Seby i jego rodzeństwo. Asia poznała jego brata, Dominika, a ojciec Asi przywiózł ze sobą siostrę Asi, Magdę. Ojciec Asi i rodzice Sebastiana od razu się zaprzyjaźnili. Mama Sebastiana była bardzo wesołą i miłą osobą. Asia spodobała jej się od razu. Ojcowie zajęli się rozmową o swoich dzieciach, a siostra Asi, Asia i Wiktoria rozmawiały ze sobą.
- Oj Aśka ja ci zazdroszczę- mówiła Wiktoria.
- Czego, ślubu? Ale ty i Kacper dopiero zaczynacie swoje wspólne życie. Przecież pewnie niedługo też się zaręczycie.
- Tak. Pewnie masz rację.
- A tak w ogóle to gdzie on jest?
- Gada z Piotrkiem. I chyba też z Sebą.
Magda była mężatką od 5 lat. Miała 3 letniego synka, Michała.
- Oj to się źle skończy! Sebastian jest nadopiekuńczy. Nie może zrozumieć, że jestem już dorosła, i że mam swojego chłopaka. Za to Dominik jest beztroski i chętnie ze mną rozmawia. Jest takim wesołkiem, że aż czasem się dziwie, że nie ma dziewczyny.
- Za to my nie mamy braci- powiedziała Magda.
- A ja nie mam siostry.
- To teraz już masz- roześmiała się Asia, po czym się przytuliły w trójkę.

W końcu nadeszła ceremonia ślubna. Asia prowadzona przez ojca do ołtarza czuła lekkie podniecenie i zdenerwowanie. Sebastian chyba też się stresował, ale uśmiechał się do ukochanej. Magda z Wiktorią przyglądały się ze słodkim uśmiechem swojemu rodzeństwu. Wiktoria i Rafał zostali świadkami, ze względu na ciążę Ani. Przyjaciółka jednak nie opuszczała Asi i z uśmiechem stała obok. Ceremonia minęła szybko i już chwilę potem Asia z Sebastianem byli małżeństwem.  Wyszli z Kościoła i zostali obsypani ryżem. Wszyscy złożyli im gratulacje i pojechali do domu weselnego. Wszyscy świetnie się bawili. Ania z Rafałem musieli jednak wracać szybciej. Asia poszła się przewietrzyć.
- Mama byłaby dumna- powiedział jej ojciec przytulając ją.
- Tak wiem. Pomimo wszystko cieszę się, że tobie nic się nie stało. Nie zniosłabym straty was obojga.
- Ale jest już dobrze. A to jest twoje wesele i powinnaś wracać do męża- mrugnął do niej.
Asia się roześmiała i weszła do środka. Około 3 nad ranem wszyscy się rozeszli, a Asia z Sebastianem spędzili ze sobą noc poślubną...

środa, 9 października 2013

55- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Kilka dni później ojciec Aśki został wypisany ze szpitala. Asia przyjechała po niego po pracy. Zawiozła go do domu, gdzie Sebastian przygotowywał obiad.
- Aśka! Trzy psy?- spytał ojciec kiedy obskoczyły go zwierzaki.- A czy ja nie słyszałem o jednym?
- Oczywiście, ale kiedy my rozmawialiśmy? Poznaj - Nero, Blake, Libro.
Tata Asi przywitał się z psami i razem usiedli do stołu. Ojciec Asi poszedł się przejść po ogrodzie, a Asia z Sebastianem sprzątali.
- Asia? Właściwie co my teraz zrobimy? Blake jest małym psem, Nero już trochę podrósł, a Libro też nie będzie mały. Jak ty to sobie wyobrażasz?
- Myślę, że nie będzie źle. Psom nie przeszkadza różnica wielkości, a my przecież mamy ogród. Mają dużo miejsca. Będzie dobrze.
- Może masz rację?
Dołączyli do ojca Asi. Siedział na huśtawce w tylnej części ogrodu. Wyglądał na zamyślonego. Jak Seba tak na niego patrzył widział bardzo dużo podobieństw Asi do niego. Na ich widok starszy pan uśmiechnął się.
- To też moja ulubiona część- powiedziała Asia siadając obok.
- Tak? Zawsze mieliśmy wiele wspólnego. A ty Sebastian? Którą część wolisz?
- Ta jest całkiem przyjemna, ale raczej bardziej pasuje do samotnego miejsca gdzie można pomyśleć.
- I takie miejsca są przyjemne- powiedziała Asia.

Parę dni później odbył się pogrzeb matki Aśki. Została pochowana w rodzinnym mieście. Tak było łatwiej ojcu Asi. Obiecał, że niedługo przyjedzie do swojej córki, ale nie chciał już dłużej być w Krakowie. Sebastian z Asią wrócili więc sami do Krakowa. Mieli jeszcze jeden dzień wolnego więc postanowili wziąć psy na długi spacer. Szli plażą niedaleko ich domu. Sebastian obejmował Asię, a psy biegały obok wody. Asia była zamyślona, ale zadowolona.
- Przykro ci z powodu ojca?
- Tak. Został tam sam. Ja wiem, że woli tam być, ale przecież nic by się nie stało jakby jeszcze został.
- Tak masz rację, ale ty zrobiłabyś to samo. Jesteście do siebie bardzo podobni, wiesz?
Asia uśmiechnęła się.
- Zawsze tak było. Byłam córeczką tatusia. Moja mama chyba nie czuła się gorsza. Wiedziała, że ją kocham, ale z ojcem miałam lepsze kontakty. Pomimo wszystko uważam, że miałam dobre dzieciństwo.
Przez chwilę panowała cisza. Usiedli na murku. Psy ułożyły się pod ich stopami.
- Ale wiesz co jest najgorsze?- spytała Asia wtulona w Sebę.
- Co?
- Że tak naprawdę wyjechałam z domu i zostawiłam rodziców samych. Mogłam ich chociaż częściej odwiedzać.
- Każdy popełnia błędy, ale ten nie był twój.
Siedzieli i patrzyli na zachodzące słońce...

wtorek, 8 października 2013

54- Od nieszczęścia po prawdzwą miłość

- Aśka! Znaleźliśmy tego Witeckiego! Mieszka na Piłsudskiego 7. Mieszkanie 55, jedziecie?
- Tak! Zaraz będziemy.
- Musicie jechać?
- Tak. Cześć tato. Sebastian chodź!
Pojechali pod wskazany adres. Ania z Rafałem już czekali. Zapukali do drzwi. Otworzył im Tomasz Witecki.
- Słucham?
Był to mężczyzna o wesołym, wręcz zadziornym spojrzeniu. Był wysoki, napakowany i krótko ścięty. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest raczej wychowanym i dobrym obywatelem. Ale pozory mylą...
- Dzień dobry, policja- zaczęła Asia.
- Policja? O co chodzi?- spytał zdziwiony.- Proszę niech państwo wejdą.
Rafał z Sebastianem poszli na górę rozpytać sąsiadów. Ania z Asią weszły do środka.
- Zna pan... Pawła Nadolnika?- spytała Ania.
- Tak, znam. Coś się stało?
- Szukamy go. Jest podejrzany o zabójstwo i pobicie.
- Ja pierdole! Nigdy bym się po nim tego nie spodziewał. Znaczy się... No żeby pobić to jeszcze rozumiem, ale zabić- pokręcił głową.
- Wie pan gdzie może się ukrywać?
- Mówił mi, że wyjeżdża do Olsztynka, do matki. Jeździ tam co 2 tygodnie.
- A jaki on jest?
- Łatwo się złości, jest w stanie pobić, ale żeby zabić. No chyba, że miałby jakiś poważny powód.
- A mówił ci, że planuje jakąś zemstę?- spytała Asia.
- Coś wspominał, ale on to często coś wymyśla. Każdy mu podpada. Prawda, że był jakiś napalony, ale nie sądziłem, że coś takiego...
- To wszystko, dziękujemy.
- Do widzenia.
- I co? - Sąsiedzi twierdzą, że to spokojny facet. Miły, towarzyski.
- Do Olsztynka jest z 6 godzin...
- Tak musimy zadzwonić do kogoś stamtąd.
- Jaki Olsztynek?
Dziewczyny wytłumaczyły wszystko chłopakom. Wrócili na komendą i tam czekali na wieści o poszukiwanym. Następnego dnia mogli go przesłuchać.
- Paweł Nadolnik?- spytał Seba.
- Tak.
- A nie Kazimierz Jackowski?- dodała Asia.
- Nie znam nikogo takiego.
- Ty sobie nie żartuj. Jesteś podejrzany o zabójstwo i pobicie.
Po kilku godzinach przesłuchiwany przyznał się. Komisarze podzielili się raportami i zakończyli sprawę. Po pracy wszyscy spotkali się u Anki i Rafała. Maciek z Anią mieli szansę zobaczyć jak mieszkają...

poniedziałek, 7 października 2013

53- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia z Sebastianem szybko wstali, zajęli się psami i pojechali na komendę. Tam czekała ich miła niespodzianka.
- Ten gość z napadu to był Kazimierz Jankowski?- powiedziała zaaferowana Ania.
- No tak. Mieszkał niedaleko nas.
- Znaleźliśmy go! Teraz nazywa się...
- Paweł Nadolnik. Mieszka w Krakowie od 6 lat. Filarecka 17/ 33. Jedziemy?
- Jasne!
Pojechali więc w czwórkę do mieszkania Nadolnika. Niestety nie zastali go.
- Pójdę z Rafałem popytać sąsiadów.
- Okej.
Sebastian z Asią zapukali do sąsiadki, która miała być świadkiem otwierania drzwi. Bez problemu weszli do środka. Było tam mnóstwo zdjęć Joasi i jej rodziców. Znalazły się też zdjęcia Seby.
- Ten sukinsyn nas obserwował!
- O jacie!- powiedziała Ania wchodząc z Rafałem do środka.
Zaciekawiona sąsiadka stanęła obok komisarzy.
- Nie wie pani czy sąsiad ma jakieś miejsca, w których mógłby się ukrywać? Albo jakiś kolegów?- spytała Asia.
- A jest taki jeden. Przychodzi tu codziennie. To Tomasz... Witecki! Kiedyś upadła mu wizytówka. Jest jakimś fryzjerem.
- Dziękujemy pani bardzo.
- Do widzenia.
Wszyscy czworo wrócili na komendę. Zlecili asystentom poszukiwanie przyjaciela Nadolnika i zajęli się raportami. Asia z Sebastianem pojechali do szpitala. Ojciec Asi bardzo ucieszył się na widok dwójki zakochanych narzeczonych.
- Tak w ogóle to kiedy ślub?- spytał ojciec Asi.
Asia z Sebastianem spojrzeli po sobie.
- Jeszcze nie wiemy.
- A planowałaś mi kiedyś powiedzieć córeczko, że masz narzeczonego?
- Oczywiście, że tak. Ale nie było okazji.
- Ach wy młodzi- pokręcił głową.
- Ale co pan ma dokładnie na myśli?
- Po pierwsze nie żaden pan. W końcu planujecie ślub. Mów mi tato.
Sebastian z Asią i ojcem zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Byli weseli i śmiali się. Do Asi zadzwoniła Ania...

niedziela, 6 października 2013

52- Od nieszczęścia po prawdzią miłość

Przez następne dni Asia siedziała i dokładnie studiowała akta. Szukała nazwisk, adresów, osób, które coś wiedziały.  Sebastian przyglądał jej się z mieszaniną zmartwienia i irytacji. Byli w końcu partnerami, a ona go olała. Chciał jej jakoś delikatnie o sobie przypomnieć, ale wtedy wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Do biura weszła Ania z Rafałem!
Asia podniosła głowę i wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
- Co wy tu robicie?!
- Każda para rąk przyda się do pracy- powiedział z uśmiechem Rafał.
- Ale was tu w ogóle nie powinno być! Widzisz?- zwróciła się do Sebastiana.- O właśnie dlatego mieli zostać poinformowani kiedy wrócą.
- Asia... Ty byś od razu się spakowała. My musieliśmy jeszcze załatwić parę rzeczy. Ty zrobiłabyś dla nas to samo- powiedziała Ania.
- To co się w ogóle stało?
Sebastian z Asią opowiedzieli przyjaciołom co działo się, kiedy ich nie było. Ania obejmowała Asię ramieniem. Rafał w zamyśleniu kiwał głową.
- Asia- zaczął zmartwiony Seba.- Powinnaś pojechać do domu i się przespać.
- Nie ma mowy! Mamy jeszcze tyle do zrobienia.
- Ale Sebastian ma rację. Powinnaś się przespać. Ja i Rafał zajmiemy się wszystkim co zostało- powiedziała Ania łagodnie.
- N dobrze. Seba, podrzucisz mnie do domu? Wyprowadzę psy na spacer i pójdę spać.
- Ja je wezmę.
- Muszę jeszcze pojechać do ojca...
- Aśka! Zwariować można z tobą. Zawiozę mu te wszystkie rzeczy, pozdrowię cię od niego. Zrozumie.
- Sebastian mądrze mówi.
- No dobrze...
Sebastian odwiózł Asię do domu, wyprowadził psy i pojechał do szpitala. Łatwo doszedł do sali. Ojciec Asi wyglądał już bardzo dobrze. Nie był już taki blady, ale był smutny. Sebastian wszedł.
- Dzień dobry. Jestem przyjacielem Asi. Jest bardzo zmęczona, dlatego pojechała do domu się przespać.
- Sebastian, tak?
Seba spojrzał na niego zdziwiony, ale z zainteresowaniem.
- Pytałem Asię o ciebie. Jest bardzo małomówna. Trzeba ją ciągnąć za język. Może od ciebie czegoś się dowiem?
Sebastian od razu polubił życzliwego pana. Bardzo dobrze im się rozmawiało. Sebastian obiecał, że następnym razem przyjdzie razem z Asią. Pożegnali się i Sebastian wrócił do domu. Asia spała spokojnie. Położył się obok niej i wtuliła się w niego. Po chwili oboje zasnęli...

piątek, 4 października 2013

51- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

- Nie wydaje ci się to za łatwe?- spytała Asia po dłuższej chwili milczenia.
- Ale co?- zmarszczył brwi Seba.
- To auto. Przecież musieli wiedzieć, że znajdziemy numery, a kolor każdy zapamięta. Myślę, że to było dobrze zaplanowane.
- Może masz racje? Zobaczymy co na to reszta.
Do biura weszła Kasia.
- Słuchajcie mamy już bilingi twoich rodziców- zwróciła się do Asi.
- Coś ciekawego?
- Sama zobacz. A w dodatku wiemy, że ta Wójcicka i jej syn wyjechali parę dni temu. Auto wciąż stało na podjeździe w Poznaniu. To nie mogło być to auto.
- Wiecie czyj to numer?- spytała Asia wskazując na kartkę.
- Ustalamy. Coś jeszcze mamy zrobić?
- Nie, Kasia. Możesz iść do domu. I tak już długo siedzisz.
- Dzięki. Trzymajcie się.
- Cześć.
- I co w tych bilingach?
- Grozili im. Wiesz co? Pojadę do ojca. Wybudził się- Asia zerwała się i wyszła.
Sebastian chwilę za nią patrzył i westchnął. Zdawał sobie sprawę, że Aśka ma żal do rodziców, że nic jej nie powiedzieli. W końcu przez to zginęła jej matka. Asia dojechała do szpitala. Ojciec leżał w sali. Blady, ale żywy. Weszła cicho, ale ojciec nie spał. Podniósł na nią smutne oczy.
- To prawda?- spytał słabo.
- Tak- powiedziała cicho Asia.
Ojciec ukrył twarz w dłoniach.
- To moja wina- powiedział, a Asia nic na to nie powiedziała.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi o tym, że wam ktoś groził?- próbowała zachować spokój.
- Nie chcieliśmy cię martwić. Myśleliśmy, że to głupi żart.
- Przez ten głupi żart mama nie żyje. Myślisz, że to było fair wobec mnie?
- Przepraszam córciu, ale...
- Masz jakieś podejrzenia?- przerwała mu.
- Nie. Pamiętam tylko, że skądś kojarzę tego napastnika. Chyba widziałem go przy okazji tego napadu- powiedział słabo ojciec.
- Odpoczywaj- Asia położyła rękę na jego ręce i wstała.
- Asia...
Odwróciła się.
- Nie gniewaj się.
Asia pocałowała ojca i wróciła na komendę. Sebastian przytulił ją do siebie.
- W porządku?
- Tak. Muszę wziąć się za szukanie akt.
- Czekaj. Jakie akta?
- Mój ojciec był kiedyś świadkiem napadu. Mówi, że kojarzy faceta z bronią z tego napadu.
Asia wzięła się za szukanie akt...

czwartek, 3 października 2013

50- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Sebastian zabrał Asię do domu. Wyszli jeszcze z psami i położyli się spać. Dwa dni później śledztwo szło równą parą, ale nie znaleźli żadnych nowych wiadomości. Ania zadzwoniła do Asi. Opowiadała jak fajnie jest u niej i mówiła jak wesoło tam u nich. Asia spytała ją o zdrowie i rozmowa ciągnęła się dalej.
- A co u was?- spytała w końcu.- Pewnie same raporty i teren, co?
- Tak, właśnie. Same nudy- powiedziała Asia próbując ukryć smutek.
- Asia, coś się stało?- zmartwiła się Ania.
- Nie. Wszystko w porządku. Muszę już kończyć, ale pozdrów Rafała.
- Jasne. A! Rafał właśnie gada z Sebą, ale go pozdrowię. Cześć.
Asia prędko rzuciła telefon i pobiegła do kuchni, gdzie Sebastian rozmawiał z Rafałem. Niestety spóźniła się, bo Rafał już wiedział o wypadku. Zrezygnowana Aśka pokazała Sebie na migi, że wychodzi i wzięła ze sobą psy.
Telefon zadzwonił do niej parę minut później, ale jej już nie było. Szła wolno alejką w parku. Psy biegały obok niej. Wesołe i beztroskie. Asia chodziła tak dłuższy czas, aż w końcu wróciła do domu.
- Ania dzwoniła- powiedział Seba.- Czemu jej nie powiedziałaś?
- Bo są na miesiącu miodowym. Nie będę im zawracać głowy swoimi problemami. Chodź. Jedziemy na komendę.
- Jasne. Powiedziałem, że mamy dużo pracy więc na razie nie zadzwoni, ale wiesz, że będzie zła?
- Tak wiem. Chodźmy już!
Na komendzie panował spory ruch. Wszyscy zaangażowani byli w sprawę. Asia poszła do asystentów, a Sebastian robił kawę.
- I macie coś? Sprawdziliście te auta?
- Tak, ale wiesz Aśka ile tego jest.
- No wiem, ale nikt wam nie wydał się znajomy, albo podejrzany?
- Nie. Ale sama zobacz- Tomek podał jej kartkę.
- Kogoś sobie przypominasz?- spytała Kasia.
- Wójcicka. Nasza stara sąsiadka. Na pewno jeździ takim autem?
- Auto jest na nią, ale podobno syn go używa. 
- To by się zgadzało. Ściągnijcie go. I popatrzcie na bilingi moich rodziców. W końcu nie o wszystkim mówi się swojej córce.
Kasia pokiwała głową i zabrała się do roboty. Sebastian już czekał w biurze.
- I co?
- Wójcicka, nasza sąsiadka, ma takie auto. Ale wciąż nic nie mamy- westchnęła, a Seba pokiwał głową... 

środa, 2 października 2013

49- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Aśka opowiadała Ani o wydarzeniach, które miały miejsce przez tydzień nieobecności koleżanki, przez telefon. Psy siedziały obok niej i łasiły się Aśce do nóg. Sebastian majstrował przy laptopie. Kiedy Asia skończyła rozmawiać telefon zadzwonił ponownie. Tym razem było to z komendy. Asia słuchała w skupieniu, a na koniec zbladła. Sebastian spojrzał na Asię i się poderwał.
- Tak Tomek zaraz będziemy- powiedziała słabo Asia.
- Co się stało?- spytał zaniepokojony Sebastian.
- Moja mama... Została zastrzelona...
Asia się rozpłakała, a Sebastian przytulił ją do siebie. Asia uspokoiła się w ramionach Seby, a po chwili odezwała się ponownie.
- Jechała tu razem z tatą. Chcieli mi zrobić niespodziankę. Jechali autem i mieli wypadek. Jakiś wariat na nich napadł i zastrzelił mamę. Tata jest w szpitalu.
- Zawiozę cię do niego, a sam pojadę na komendę.
- Nie trzeba. Musimy znaleźć tego sukinsyna. Jak tylko coś się dowiemy pojadę do taty.
- Dobrze.
Wsiedli w samochód i pojechali na komendę. Cały wydział był postawiony na nogi i czekał na rozkazy Aśki i Seby. Asia weszła na komendę spokojna i opanowana. Zależało jej na znalezieniu sprawcy.
- Mamy jakieś ślady?- spytała na wstępie.
Kasia aż podskoczyła na jej głos.
- Yyy... Nic nie mamy. Jest świadek, ale niewiele nam powie- powiedziała Kasia.
- Obwodówka tu niedaleko. Są ustawione blokady, ale jest mała szansa, że facet się złapie.
- Wiemy mniej więcej jak wyglądał?- spytał Seba.
- Miał kominiarkę i wojskowe spodnie. Tylko tyle udało na się dowiedzieć.
- Jakiś monitoring w pobliżu? Fotoradar?- spytała Asia.
- Na nic się nie złapał, ale wciąż sprawdzamy- powiedział Maciek.
- Nie pozostaje nam nic innego jak szukać- westchnęła Asia.
- Podwiozę cię do ojca.
Sebastian zawiózł Asię do szpitala. Została tam z nią Kasia, a on sam pojechał na miejsce wypadku obejrzeć auto i porozmawiać z technikami.
- I co?- spytał technika.
- Są ślady opon i butów, ale chyba tylko poszkodowanych.
- Jasne. A coś innego?
- Sebastian szukamy, ale wiesz jak jest.
- Tak wiem...
Sebastian pojechał do szpitala do Asi. Wciąż stała na korytarzu.