sobota, 25 marca 2017

43 - Policjantka

Mocowali się na macie z wielką radością. Co chwila któreś z nich przelatywało nad głową tego drugiego i wybuchało śmiechem. Walczyli na poważnie, ale z przyjemnością włączyli do tego zabawę. Byli cali mokrzy od potu i mieli całe zarumienione twarze. Widać było na nich zmęczenie, ale żadne z nich nie zamierzało odpuszczać. Gra toczyła się w końcu o coś bardzo ważnego - stos raportów do uzupełnienia.
Kiedy Dominik wszedł do sali Asia właśnie przerzuciła partnera przez ramię i przyszpiliła go do podłogi. Z okrzykiem triumfu pochyliła mu się nad uchem i wyszeptała:
- Przegrałeś.
Roześmiała się radośnie, a potem puściła go i pomogła wstać. Sebastian uśmiechnął się i pocałował ją w czubek głowy. Dopiero po chwili zorientowali się, że ktoś stoi w drzwiach. Brunet spojrzał na mężczyznę i zmarszczył brwi. Już go kiedyś widział, ale gdzie to mogło być? A, tak, to on był wczoraj u Asi, zanim zjawił się tam Tomek! Kim był i czego mógł chcieć od jego narzeczonej?
Blondynka uśmiechnęła się na widok przyjaciela i, nie opuszczając objęć Sebastiana, podeszła bliżej.
- Cześć. Co ty tutaj robisz?
- Tomek powiedział mi, że trenujesz i pomyślałem, że przyda ci się towarzystwo. Ale spóźniłem się, jak widzę - odparł, mierząc Sebastiana wzrokiem pełnym uwagi i zaciekawienia. Asia roześmiała się i szturchnęła swojego partnera.
- Chyba umiesz się przedstawić, prawda? - spytała kpiąco, na co mężczyzna posłał jej spojrzenie pełne uwielbienia. Brakowało mu tych chwil, kiedy policjantka zwyczajnie z niego kpiła. Było to pełne miłości i czułości i wiedział, że Asia inaczej nie umie. Była to jedna z wielu rzeczy, które w niej kochał. Widząc prośbę w jej oczach podał dłoń mężczyźnie stojącemu naprzeciwko i z zadowoleniem i satysfakcją powiedział:
- Sebastian. Narzeczony Asi.
Oczy Dominika zrobiły się okrągłe ze zdumienia i spojrzał na blondynkę, chcąc sprawdzić czy brunet nie żartuje. Nie dostrzegłszy oznak rozbawienia podał mu rękę i przedstawił się. Zaraz potem zwrócił się do przyjaciółki i spytał:
- Skąd ty nagle wytrzasnęłaś narzeczonego? Nie sądziłem, że jesteś desperatką!
Oboje parsknęli śmiechem, a Sebastian z zaskoczeniem stwierdził, że Dominik kpi z jego narzeczonej, a ona nie reaguje na to wybuchem złości! Nawet nie ogryzła się pikantną ripostą! Wręcz przeciwnie - śmiała się z  wielkim zadowoleniem. Mogła mówić, że nic się nie zmieniła, ale on widział, że było inaczej. Dojrzała przez ten czas kiedy jego nie było i stała się bardziej otwarta i wyluzowana. Po chwili wywnioskował z rozmowy, że Asia i Dominik znają się od dawna z jogi (kolejna niesamowita rzecz!) i nie łączy ich nic poza przyjaźnią. Blondyn okazał się bardzo miły i uczciwy. Sebastian cieszył się, że podczas jego nieobecności ukochana miała obok siebie ludzi dających jej ogromne wsparcie.

Pierwszą sprawę dostali jeszcze tego samego dnia. Sebastian uważnie przyglądał się narzeczonej i z zadowoleniem stwierdził, że chociaż tutaj widział ją taką, jak dawniej. Jej podejście do pracy pozostało takie samo. Wciąż krążyła po miejscu przestępstwa w ciszy i ze skupieniem. Jej oczy błyszczały, a umysł analizował każdy szczegół. Tak, Asia była policjantką z krwi i kości i wśród rozlanej krwi i techników kryminalistycznych prezentowała się wyśmienicie. Wydawała polecenia, a z opornymi rozprawiała się ostrym głosem i chłodnym spojrzeniem. Kiedy Wilecki tak na nią patrzył wzbierała się w nim ogromna miłość. Postanowił, że załatwi ich ślub najszybciej, jak tylko będzie to możliwe.
Blondynka spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła, dając znak aby podszedł bliżej. Dla niego znaczyło to bardzo dużo. Wciąż był jej partnerem i miał przed sobą kolejną zagadkę do rozwiązania. Serce biło mu jak oszalałe gdy uklęknął obok policjantki i zajął się pracą. Wreszcie mógł na nowo zająć się tym, co tak dobrze znał.

sobota, 18 marca 2017

42 - Policjantka

Brama była otwarta więc wszedł do środka. Spojrzał na ten znajomy dom i uśmiechnął się. Nic tu się nie zmieniło. Ukrył się w gęstych krzakach i z uwagą śledził rozwój wydarzeń na tarasie. Blondynka bawiła się z małym chłopcem. Wzięła go na ręce i zakręciła się z nim dookoła.
"-To jej syn!"- pomyślał z bolesnym uczuciem. Po chwili dostrzegł nieznajomego mężczyznę, który podszedł do Asi i pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się, ale on zobaczył w jej oku błysk smutku, co dało mu niemałą satysfakcję. Zanim mężczyzna zdążył opuścić posesję, ktoś pojawił się przy bramie. Od razu poznał, że był to Tomek. Asia wypuściła chłopca z objęć, który pobiegł do Buczyńskiego z radosnym okrzykiem.
- Tata!
Policjant chwycił go w objęcia i podszedł do blondynki. Podziękował jej za opiekę nad synkiem i przypomniał o wieczornym spotkaniu na komendzie. Przywitał się też z mężczyzną i razem odjechali spod bramy. Po kilku minutach obserwator mógł wyjść z ukrycia. Ruszył prosto w kierunku Asi.
Była zszokowana i patrzyła na niego z niedowierzaniem. Pierwsza reakcja była dokładnie taka, jakiej się spodziewał: dała mu w twarz. Zaraz jednak jej usta ułożyły się w szerokim uśmiechu i wzięła go w ramiona.
- Tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą też - odparł Sebastian i zamknął oczy. Na chwilę poczuł się tak, jakby nic się nie zmieniło. Jakby wcale nie zniknął z jej życia. Zaraz jednak uświadomił sobie, że minęły już ponad trzy lata i wszystko się zmieniło. Odsunął się od niej i spojrzał w te śliczne oczy.
- Dlaczego nie jesteś w pracy?
Skrzywiła się, niezadowolona z pytania.
- Mam urlop. Czy to naprawdę jedyne pytanie, które chcesz mi zadać? Bo tak się składa, że ja mam ich o wiele więcej - rzuciła oskarżycielsko. Roześmiał się z czułością.
- Nic się nie zmieniłaś!

Zdziwił się, że rozmowa tak łatwo im idzie. Spodziewał się, że blondynka będzie na niego wściekła i nie będzie chciała go wysłuchać. A ona siedziała przed nim z lekkim uśmiechem i w spokoju przyjmowała to, co miał jej do powiedzenia. Najwyraźniej przez te kilka lat zmieniła się. Kiedy jej to zasugerował uśmiechnęła się tym kpiącym uśmiechem, który tak dobrze znał.
- Nie martw się, większość moich złych cech pozostała.
- Ty nie masz złych cech - powiedział patrząc jej w oczy. Uśmiechnęła się.
- Zawsze mi się to w tobie podobało. Widziałeś we mnie całe mnóstwo zalet mimo, że wszyscy mówili ci, że nie masz po co się trudzić. Ale potem i tak zniknąłeś...
- To nie tak. Uwierz mi, nie mogłem postąpić inaczej.
- Dlaczego? Nawet nie wiesz jak mi było ciężko bez ciebie...
- Wiem, Asiu. Ja czułem dokładnie to samo.
- To dlaczego?
Wtedy Sebastian wyznał jej całą prawdę. Od dłuższego czasu ktoś ich obserwował i wysyłał mu pogróżki. Wiedział o tym tylko on i szef. Nie było żadnych śladów, ale prześladowca ostrzegał, że jeśli ożeni się z Asią to zabije ją tak, jak robił to w przypadku innych policjantów z całego kraju. Policjant odnalazł Akta tych spraw i okazało się, że seryjny morderca wybierał sobie zakochanych policjantów i zabijał jednego z nich. Tym razem chciał przeprowadzić coś w rodzaju gry i zapraszał Sebastiana do zabawy. Zawiązali coś w rodzaju paktu - policjant miał przyjechać do Koszalina, spróbować odgadnąć tożsamość zabójcy i powstrzymać jego plany. W zamian Asia miał pozostać przy życiu. Brunet bez wahania przystał na to. Jego szef skontaktował się z komendą, która do tej pory prowadziła śledztwo i ustalili, że Wilecki wyjedzie i pomoże im w tej sprawie. Nie mógł powiedzieć tego blondynce, bo wiedział, że będzie chciała jechać z nim. A to mogłoby być zbyt niebezpieczne. Wolał zostawić ją pod opieką przyjaciół i mieć pewność, że nic jej się nie stanie. Stary co jakiś czas kontaktował się z nim i przekazywał wiadomości o jego ukochanej. Wiedział więc, że jest bezpieczna. A teraz, gdy w końcu udało mu się zamknąć tę sprawę, wrócił do Krakowa i chciał jej wszystko wyjaśnić.
Asia patrzyła na niego spod przymrużonych powiek. Nie podobało jej się to, co usłyszała. Sama nie wiedziała, co jest gorsze: to, że Sebastian nie uciekł od niej, ponieważ przestał ją kochać, czy też fakt, że odsunął ją od takiego ważnego śledztwa, które przecież jej dotyczyło. Była policjantką z krwi i kości i miała prawo pomóc mu w tak ważnej sprawie. Byli przecież partnerami!
- Aśka, zrozum, nie mogłem cię ze sobą zabrać - powiedział, czytając jej w myślach. - Ten facet chciał pracować tylko ze mną i bez wahania by cię zabił. Zrobiłem to, bo martwiłem się o ciebie. Wiem, że jesteś świetną policjantką, ale kocham cię i nie poświęciłbym twojego życia. Jesteś dla mnie zbyt ważna.
- Nadal?
- Tak, nadal.
- To dobrze. Wierzę ci, ale musisz opowiedzieć mi wszystko o tej sprawie. I wziąć ze mną ten zaległy ślub.
Mężczyzna szeroko otworzył oczy ze zdziwienia.
- No co, chyba nie sądziłeś, że tak łatwo ci odpuszczę? - spytała blondynka z uśmiechem.
- Ale ja myślałem...
- To źle myślałeś. No już, zacznij mówić, bo wieczorem jest spotkanie na komendzie. Ale będą mieć miny, jak cię zobaczą!

Asia i Sebastian weszli na komendę trzymając się za ręce i rzeczywiście wprawili cały wydział w osłupienie. Mężczyzna zerknął na ukochaną i ze śmiechem stwierdził, że miała zadowoloną minę. Lubiła robić wrażenie. Wszyscy rzucili się w kierunku Sebastiana i zasypali go pytaniami. Tylko szef uśmiechał się z zadowoleniem więc Asia, wykorzystując chwilowe zamieszanie, podeszła do niego. Wyprostował się na jej widok i spoważniał. Mieli sobie sporo do wyjaśnienia.
- Ja... - zaczął, ale blondynka przerwała mu ruchem ręki.
- Sebastian wszystko mi wyjaśnił. Nie ukrywam, że uważam iż postąpił pan nieuczciwie, ale potrafię to zrozumieć. Martwił się pan i obiecał to Sebastianowi. Więc nie mam do pana żalu, komendancie. Ale następnym razem zapomnę, że jest pan moim szefem i nie będzie przyjemnie.
Roześmiał się na ostatnią uwagę i odetchnął z ulgą. Uścisnęli sobie dłonie i od razu zapomnieli o całej sprawie.  Komendant cieszył się, że znowu ma tę parę u siebie. Wiedział jak ciężko było Asi bez partnera. Teraz nareszcie wszystko było na swoim miejscu.

sobota, 11 marca 2017

41 - Policjantka

Właścicielem auta okazał się być były żołnierz - Krzysztof Zarzecki. Przebieg jego służby był wzorowy, a teraz mieszkał samotnie w małym, murowanym domku niedaleko lasu, w którym znaleziono zwłoki dziewczyny. Miał czterdzieści osiem lat i żadnych zatargów z prawem. Czy to możliwe, że w rzeczywistości był zupełnie innym człowiekiem?
Asia pojechała do niego razem z Tomkiem. Zapukali do dębowych drzwi i już po chwili ukazała się im twarz podejrzanego.
- Słucham, w czym mogę pomóc?
Policjanci wyjęli odznaki i przedstawili się. Mężczyzna był zaskoczony ich wizytą. Wpuścił ich jednak do środka i zapytał, co ich do niego sprowadza. Blondynka z zaskoczeniem stwierdziła, że mężczyzna wygląda tak, jakby naprawdę nie wiedział, po co tu przyszli. Zachowała jednak czujność i uważnie mu się przyglądała. Nie mogła niczego wykluczyć.
- Jesteśmy tu w związku z głośną ostatnio sprawą seryjnego mordercy. Mamy świadka, który widział pana w miejscu znalezienia zwłok, wsiadającego do auta w dniu zabójstwa. Może nam pan to wyjaśnić?
Zarzecki zmarszczył brwi i zapytał, jaki to był dzień. Tomek uprzejmie odpowiedział, a wtedy twarz mężczyzny rozjaśniła się.
- To niemożliwe. Tego dnia byłem z wnuczką w zoo, a później odwiozłem ją do domu i zostałem do wieczora. Do domu wróciłem dopiero po dwudziestej pierwszej. W zoo jest monitoring, a rodzina potwierdzi, że mówię prawdę. Ten świadek musiał się pomylić.
Asia i Tomek spojrzeli po sobie. Coś im nie pasowało. Nagle blondynce wpadł do głowy pewien pomysł.
- Czy zna pan może Leszka Szymeckiego?
Podejrzany prychnął z gniewem.
- Owszem. Mieszka w okolicy i poluje na wszystko, co się rusza. Niby robi to legalnie, ale ciągle zostawia wszędzie pułapki na zwierzęta. Już wiele razy mówiłem mu żeby tego pilnował, bo inaczej ktoś może w to wpaść. A on nic! Ciągle to samo. Ale dlaczego o niego pytacie? - zainteresował się.
- Bo to właśnie on jest naszym świadkiem.
Mężczyzna zacisnął pięści.
- Kłamie. Chce się zemścić za to, że napisałem na niego skargę do leśnictwa. Zresztą, mam alibi, możecie wszystko sprawdzić.
- Tak właśnie zrobimy. Ale prosimy żeby pojechał pan z nami na komendę i złożył zeznania.
- Oczywiście, nie ma problemu.

Dwie godziny później Asia z frustracją odłożyła teczkę na biurko. Przed nią siedział skruszony Leszek Szymecki i usiłował wytłumaczyć swoje zachowanie.
- Po prostu miałem dosyć tego, że się wiecznie wtrąca w nieswoje sprawy! Gdy usłyszałem o tym mordercy pomyślałem, że mogę oskarżyć o to Zarzeckiego. Należała mu się jakaś nauczka!
- Z tego, co wiem, to raczej on miał powody żeby zrzucić na pana winę.
- Aśka! - rzucił ostrzegawczo komendant, przysłuchujący się rozmowie. Blondynka spojrzała na niego z ukosa, zacisnęła zęby i ponownie zwróciła się do Szymeckiego.
- Następnym razem proszę się dziesięć razy zastanowić, zanim zrobi pan coś takiego.
- Nie będzie następnego razu - obiecał mężczyzna. - Co teraz ze mną będzie?
- Na razie jest pan wolny, ale będzie pan odpowiadał za składanie fałszywych zeznań. Do widzenia.
Policjantka opuściła pokój przesłuchań i zaczekała na szefa. Nie był zbyt zadowolony i kazał jej wracać do domu i odpocząć. Z niechęcią i zrezygnowaniem spełniła jego polecenie.

W domu nie mogła znaleźć sobie miejsca, więc wybrała się na spacer. Wsadziła ręce do kieszeni i ruszyła wgłąb lasu. W takie dni jak ten cieszyła się, że mieszka z dala od centrum miasta. Jej dom położony był tuż przy dużym lesie, a od sąsiadów dzieliło ją kilka dobrych kilometrów. Miała czas żeby w spokoju pospacerować, odpocząć i przemyśleć wiele spraw.
Dotarła właśnie w nieznany i nieuczęszczany kawałek i już miała zawracać, gdy usłyszała jakiś hałas. Odsunęła zasłaniające ją liście i zobaczyła mężczyznę pochylającego się nad świeżo wykopanym dołem. Usiłował przenieść do niego leżące obok ciało. Nie zastanawiając się dłużej Asia skoczyła w kierunku mężczyzny i powaliła go na ziemię. Uzyskała chwilową przewagę, ale szybko przekonała się, że dużo większy od niej mężczyzna, ma też większą siłę. Uderzył ją w nos i próbował zrzucić z siebie, ale ona nie odpuszczała. Wbiła mu łokieć pod żebro i nogą przycisnęła do ziemi. Wyprowadziła ostatni cios, prosto w szczękę i błyskawicznie odwróciła go na plecy i zakuła kajdankami. Otarła krew z twarzy i zadzwoniła po radiowóz. Wytłumaczyła im jak mają dojechać i już po kilkunastu minutach zabrali mordercę na komendę. Pojawiła się też ekipa techników, która zabezpieczyła miejsce przestępstwa i zabrała zwłoki. Asia wróciła do domu po samochód i udała się na komendę w celu przesłuchania mężczyzny i zamknięcia śledztwa.

sobota, 4 marca 2017

40 - Policjantka

Tomek w końcu został ojcem. Laura urodziła zdrowego, dobrze zbudowanego chłopca. Dali mu na imię Maksymilian. Byli z niego bardzo dumni. Tomek przypiął jego zdjęcia w swoim pokoju na komendzie i od tej pory każdy mógł na niego spoglądać. Laura bardzo szybko wróciła do siebie po porodzie i cieszyła się każdą chwilą spędzoną w towarzystwie synka. Choć Asia początkowo obawiała się swojej roli, to bardzo szybko pokochała małego Buczyńskiego. Był pełen energii i bardzo szybko rósł. Zachwycał wszystkich uprzejmością i inteligencją. I choć wydawało się to niemożliwe - od jego urodzenia blondynka jeszcze częściej odwiedzała Laurę i Tomka.

Czas mijał szybko, a Asia wciąż nie dostawała nowego partnera. Początkowo ją to cieszyło, ale od kiedy coraz częściej zostawała w pracy po godzinach i sama wypełniała góry raportów, zrozumiała, że na dłuższą metę może nie poradzić sobie sama. Mimo wszystko ciężko było jej pójść do szefa i poprosić o przydzielenie jej kogoś do pomocy. Chciała uporać się z tym samodzielnie. W końcu zawsze radziła sobie sama. Była zmęczona, ale znajdowała w sobie energię żeby z uśmiechem rozpoczynać każdy dzień. Więcej czasu starała się spędzić na spacerach niż na treningach, gdyż często nie miała siły odpierać ciosów przeciwnika. Pracę zabierała do domu, ale przecież nie powinno to nikogo dziwić - zawsze była pracoholiczką.
Trafiła akurat na skomplikowaną sprawę, która wymagała od niej dużego skupienia i wysiłku umysłowego. Morderca wysyłał jej zagadki zawierające miejsce, w którym ukrył kolejną ofiarę. Cały wydział pomagał w ich rozszyfrowaniu, a potem w odnajdywaniu zwłok. Niektóre były zakopywane, a niektóre pozostawione w różnych budynkach. Tak starannie dobierał jednak miejsca, że nie było tam monitoringu. Żadnych śladów sprawcy nie odnaleziono, a z racji tego, że ginęli zarówno mężczyźni, jak i kobiety - nie można było określić płci zabójcy. Portret psychologiczny nie wykluczał, że sprawcą może być kobieta. Asia była jednak skłonna uznać, że to nie kobieta. W końcu ofiary nie były zabijane tam, gdzie odnajdywano ich ciała, więc trzeba było mieć dużą siłę aby je udźwignąć i przywieźć. Zmarli byli duszeni i odświętnie ubrani. Prawdopodobnie to morderca ich tak ubierał, gdyż w niektórych przypadkach codzienne ubrania znajdowano w pobliżu zwłok.
Asia nie dostrzegała żadnego związku między zamordowanymi, ale wiedziała, że to tylko kwestia czasu, jak morderca popełni jakiś błąd. Miała wrażenie, że ta "gra", którą z nią prowadził, sprawiała, że był coraz bardziej pewny siebie. A to nigdy nie kończyło się dla przestępców dobrze. Blondynka miała tylko nadzieję, że zginie jak najmniej osób. W gruncie rzeczy nie była odpowiedzialna za ich śmierć - dostawała informację o zwłokach, a nie o miejscu i czasie zabójstwa. Mimo to czuła, że jeśli nie powstrzyma tych zbrodni - ogarną ją wyrzuty sumienia. Zawsze tak było kiedy ginęli niewinni ludzie.

- Aśka, zgłosił się do nas mężczyzna, który był w lesie, w którym była zakopana ostatnia ofiara - powiedział Tomek pewnego popołudnia, gdy Asia siedziała nad raportami.- Mówi, że widział jakiegoś mężczyznę odjeżdżającego z tamtego miejsca.
- Zapisał numery rejestracyjne? - spytała z podekscytowaniem.
- Zapamiętał - odparł z uśmiechem.- Już dałem do sprawdzenia. Chcesz z nim porozmawiać?
- Pewnie. Przyprowadź go.
Już po chwili do jej biura wszedł wysoki, umięśniony mężczyzna. Na oko miał czterdzieści lat. Przedstawił się i usiadł na podsuniętym przez Asię krześle.
- Co pan robił w tym lesie?
- Biegałem. Przygotowuje się do biegu terenowego i szukam różnych dróg.
- Z tego, co wiem ten las nie jest zbytnio popularny. Dlaczego więc tam?
- Chciałem mieć trochę spokoju. Bez psów biegających pod nogami i rodzin z małymi dziećmi.
- Rozumiem. A co takiego pan tam zobaczył, że przyszedł na policję?
- Zdziwiłem się widząc kogoś spacerującego po lesie. Jak pani mówi, nie jest to uczęszczany las. Tym bardziej, że ten mężczyzna szedł z pochyloną głową, spieszył się, a w rękach trzymał jakieś ubrania. Gdy dowiedziałem się, że znaleziono tam zwłoki, od razu przyszedłem na policję.
- A numery rejestracyjne pan zapamiętał, ponieważ...?
- To takie moje hobby - wyszczerzył zęby w uśmiechu.-  Trzeba dbać o pamięć. Poza tym od razu wydało mi się to podejrzane.
- A byłby pan w stanie opisać tego człowieka? Jak był ubrany?
- Niestety, nie widziałem twarzy. Ale to był bardzo wysoki człowiek, około metr dziewięćdziesiąt. Był ubrany w wojskową kurtkę i czarne spodnie, a na nogach miał wysokie glany.
- Dobrze. Bardzo mi pan pomógł, dziękuję.
Mężczyzna opuścił jej biuro, a ona westchnęła i spisała jego zeznania. Teraz nie pozostało jej nic innego jak czekanie na nazwisko mężczyzny. Miała nadzieję, że mordercą jest właściciel podejrzanego auta. To by bardzo ułatwiło jej sprawę. Nie wiedziała czy może ufać temu świadkowi, ale nie miała wyboru. Musiała zaryzykować.