niedziela, 31 grudnia 2017

17 - Dla Ciebie wszystko

Kilka dni później Darek wrócił do pracy. Słowem nie wspomniał o pamiętnej rozmowie z Sebastianem, a brunet także nie chciał do tego wracać. Zupełnie nie rozumiał swojego partnera. Fakt, nie zaczęli współpracy najlepiej, ale przecież już nieraz dowiedli, że potrafią razem osiągać sukcesy. Nie zmuszał Darka żeby go lubił, ale chciał, by chociaż przestał obrażać się na niego bez powodu.
Tego dnia w ogóle nie mógł skupić się na pracy, dlatego ucieszył się gdy do jego biura wpadła Asia i zaprosiła go na kawę. Była podekscytowana, ale widział na jej twarzy wahanie. Zapytał więc, co takiego chciała mu powiedzieć.
- Wyjeżdżam - odparła bez ogródek. Sebastian spojrzał na nią zaskoczony. Sądził, że może znalazła klucz do rozwiązania jakieś sprawy i chciała wiedzieć, co o tym sądzi, ale nie spodziewał się, że zrzuci na niego taką rewelację.
- Gdzie? - zapytał tylko, wciąż będąc w szoku. Przyzwyczaił się, że blondynka zawsze była obok niego, gotowa w każdej chwili mu pomóc. Przecież nie tak dawno pomogła mu przejść przez śmierć Aleksa. A teraz tak po prostu jej zabraknie?
Kobieta chyba dostrzegła nagłą zmianę w jego zachowaniu i w mig pojęła, co chodzi mu po głowie. Uśmiechnęła się uspokajająco i powiedziała:
-  Spokojnie, nie będzie mnie tylko przez dwa tygodnie. Szef dostał propozycję wymiany z Niemiec, a że świetnie znam niemiecki to zostałam wybrana.
- O rany, to wspaniała wiadomość! - ucieszył się mężczyzna i odetchnął z ulgą. - Tylko czemu masz taki niepewny wyraz twarzy?
- Trochę się obawiam. Będę tam w końcu sama. No i boję się, że Kuba nie dogada się z policjantem, który przyjedzie zamiast mnie.
- Przestań się martwić. Jestem pewien, że świetnie sobie poradzisz i jeszcze Niemcy będą cię chcieli nam podebrać - Asia uśmiechnęła się na jego słowa, a on ciągnął dalej. - A jeśli chodzi o Kubę... Myślę, że po prostu się boisz, że zasmakuje pracy z kimś innym i gdy wrócisz to będzie miał cię szybko dosyć.
Kobieta trąciła go łokciem i gdy mężczyzna rozmasowywał żebro, uśmiechnęła się. Teraz była już spokojniejsza. Wiedziała, że rozmowa z Sebastianem rozwieje wszystkie jej wątpliwości i podniesie ją na duchu.
- Ale zajrzysz czasem do Kuby i powiesz mi, czy na pewno wszystko w porządku?
- Jasne. Będę dzwonił codziennie i zanudzał cię wszystkimi plotkami z komendy.
- Trzymam cię za słowo!
Przez chwilę siedzieli w ciszy, delektując się smakiem i zapachem kawy. Asia zerknęła na przyjaciela, a on odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się.
- To kiedy wyjeżdżasz?
- Za trzy dni. Mam samolot z samego rana.
- W takim razie odwiozę cię na lotnisko.
- Będzie mi bardzo miło - odpowiedziała uśmiechając się nieśmiało.

Zjawił się pod jej blokiem punktualnie i pomógł jej znieść walizkę. Mimo że była dopiero piąta rano, nie odczuwał zmęczenia. Cieszył się, że może pomóc przyjaciółce i spędzić z nią te ostatnie chwile przed odlotem. Wciąż miał wrażenie, że ciężko mu będzie bez niej, ale nic nie mówił. To była dla niej wielka szansa na wzbogacenie swojego doświadczenia i nie chciał, by przez niego zmieniła swoją decyzję. Gdy więc przyszło do pożegnania się przywołał na twarz szeroki uśmiech i przytulił ją do siebie.
- Uważaj na siebie i godnie reprezentuj naszą komendę.
- A ty spróbuj nie kłócić się z Darkiem.
Brunet skinął głową i odsunął ją od siebie. Miała wielką ochotę go pocałować, ale nie chciała, by spowodowało to wielkie zamieszanie i nieporozumienia. Dlatego tylko uśmiechnęła się i samotnie ruszyła do swojego samolotu. Sebastian spoglądał za nią dopóki nie zniknęła w tłumie, po czym z cichym westchnieniem skierował się do swojego samochodu. Po chwili dostał telefon od szefa, informujący go o nowej sprawie. Wyłączył umysł na wszystkie czynniki niezwiązane z pracą i skupił się na swoim zadaniu.
Darek już był na miejscu i powitał go skinieniem głowy. W milczeniu przyglądali się ciału, które najprawdopodobniej zrzucone zostało z balkonu. Ich lekarz nie wykluczał, że był to wypadek, ale raczej skłonny był przypuszczać, że było to morderstwo. A oni ufali mu w jego osądach i taką też przyjęli tezę. Oczywiście zamierzali zapytać, czy dziewczyna mogła chcieć popełnić samobójstwo, ale nie uważali, że odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca.
Przesłuchali wszystkich świadków, a potem udali się do rodziny zmarłej. Dziewczyna miała zaledwie dziewiętnaście lat, ale nie mieszkała już z rodzicami. Wynajmowała pokój wraz ze swoim chłopakiem, z którym nie mogli się skontaktować, a który - na razie - był jedynym podejrzanym.
- Czy córka miała jakiś wrogów? - zapytał Sebastian.
- Ależ skąd! - odparła jej matka, ocierając łzy. - Weronika zawsze była dobrą dziewczyną. Grzeczna, poukładana, inteligenta. Wzorowa uczennica. Uwielbiała gry komputerowe, co nas trochę niepokoiło, ale nigdy się nie buntowała. Była taka dobra...
- A dlaczego się wyprowadziła? - zapytał Darek. Tym razem odpowiedział ojciec dziewczyny.
- Zakochała się. Chcieliśmy żeby trochę poczekała, ale ona się uparła. Maciek to dobry chłopak, uczciwy, ale mimo wszystko nie chcieliśmy żeby mieszkali sami. Ale Weronika trzymała się swojego postanowienia. Chciała zacząć żyć na własny rachunek. Była taka samodzielna i zaradna.
- Pracowała, studiowała?
- Jedno i drugie. Przesyłaliśmy jej pieniądze, ale ona wolała sama na siebie zarabiać. Cieszyła się z każdej zarobionej złotówki i rozważnie dysponowała pieniędzmi.
- A co studiowała?
- Dziennikarstwo. Co prawda dopiero zaczęła, ale cieszyła się, że tak dobrze jej się powodzi. Zawsze była dociekliwa i uwielbiała pisać. Wygrała wiele nagród za reportaże.
 - Więc nie miała żadnego powodu żeby chcieć odebrać sobie życie?
Rodzice zaprzeczyli, a policjanci postanowili dać im w spokoju opłakać śmierć ukochanej jedynaczki. Wciąż próbowali skontaktować się z chłopakiem ofiary, ale bezskutecznie. Wobec tego wrócili na komendę, by dowiedzieć się czegoś więcej o sytuacji dziewczyny.

niedziela, 24 grudnia 2017

16 - Dla Ciebie wszystko

- Wszystko zaczęło się jakieś trzy lata temu - zaczął, bezmyślnie wpatrując się w okno. - Byłem uzależniony od hazardu. Grałem we wszystko, co tylko było możliwe i zawsze dobrze mi szło. Nie miałem stałego miejsca więc ciężko było mnie namierzyć. Pewnego dnia podsłuchałem rozmowę szefa jednego z lokali, w której była mowa o wielkich pieniądzach. Zaciekawiło mnie to. Właśnie wtedy dowiedziałem się o tym obrazie. W środku, ukryte w ramie, miały być diamenty warte miliony złotych! Uznałem, że to wspaniała okazja by się wzbogacić. Podsłuchałem gdzie ma się odbyć przekazanie diamentów i zorganizowałem ich przejęcie.
- Zaraz - przerwała mu Asia. - Ale przecież nie mogłeś zrobić tego sam.
- Zgadza się. I nie zrobiłem. Ponieważ zupełnie nie potrafię posługiwać się bronią i bałbym się takiego napadu, zatrudniłem do tego dwóch mężczyzn. Przejęli dla mnie obraz i wrócili po zapłatę.
- Wiedzieli, co znajdowało się w środku? - spytał Sebastian.
- Ależ skąd! A przynajmniej tak myślałem, bo teraz mam wątpliwości...
- Nazwiska.
- Nie wiem. Wynająłem ich w barze dla typów spod ciemnej gwiazdy. Potrzebowali roboty to im ją dałem.
- A dlaczego oddał pan obraz Alinie Bilskiej?
- Chciałem żeby był w bezpiecznym miejscu przez jakiś czas. Zamierzałem potem wyciągnąć z niego diamenty i wyjechać z kraju. Nie sądziłem, że ktoś mnie namierzy.
Asia i Sebastian wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Nareszcie mieli jakiś trop. Zdawali sobie sprawę, że bardzo ciężko będzie odnaleźć mordercę lub morderców, ale mieli nadzieję, że im się to uda.
- Niech nam pan zapisze nazwisko tego faceta, któremu ukradł pan obraz. Na komendzie zrobimy portrety pamięciowe mężczyzn, których wynajął pan do tej roboty. A czy teraz jeszcze pan gra?
- Nie, skąd. Alina nakłoniła mnie do leczenia.

Zjawili się na komendzie pod wieczór i od razu zaprowadzili Kostrzewskiego do rysownika. Sami przekazali wszystkie ustalenia szefowi i Kubie i od razu zabrali się za sprawdzenie prawowitego właściciela diamentów. Mężczyzna nazywał się Radosław "Krycha" Kryszewski i od lat prowadził nielegalne kasyna. Siedział za wymuszenia i był podejrzewany o przemyt.
- Właściwie to mamy dwie grupy podejrzanych - powiedział Kuba. - Albo Kryszewski dowiedział się, kto podprowadził mu obraz, albo ci wynajęci faceci zorientowali się, co było w środku obrazu i przyszli po swoje.
- Myślę, że masz rację - powiedział Sebastian. - Ale jak się zorientować, kto rzeczywiście za to odpowiada?
- Chyba nie mamy innego wyjścia jak odnaleźć wszystkich podejrzanych i zapytać ich o to. Co myślisz, Aśka?
Blondynka siedziała zamyślona i rozważała jeszcze jedną możliwość. Wydała jej się absurdalna, ale musiała ją sprawdzić. Kazała więc chłopakom zająć się poszukiwaniami, a sama ubrała się i ruszyła do domu Aliny Bilskiej.

Zapukała do drzwi i po chwili właścicielka pojawiła się w drzwiach. Była zaskoczona jej wizytą, ale wpuściła ją do środka. Od razu zapytała czy mają już jakieś podejrzenia, co do śmierci jej przyjaciółki. Wydawała się naprawdę przejęta, ale Asia wyczuła w tym jakąś nutkę strachu i powoli zaczęła wierzyć, że jej hipoteza może być prawdziwa.
- Tak, w zasadzie jesteśmy już blisko rozwiązania całej sprawy. Moi koledzy się tym zajmują, ale ja chciałam jeszcze zadać pani kilka pytań.
- W jakim celu? - zapytała kobieta drżącym głosem.
- Chcę mieć pewność, że niczego nie przeoczyłam. Proszę się nie denerwować, to nie powinno długo potrwać.
- Proszę więc pytać - odparła kobieta z rezygnacją.
- Wiedziała pani, że jej przyjaciel, Kamil Kostrzewski, miał problem z hazardem.
- Owszem, ale co to ma wspólnego ze śmiercią Darii? Kamil już dawno z tym skończył.
- Wiem, mówił mi o tym.
- A więc udało się go znaleźć? I powiedział wam wszystko o... o tym obrazie?
- Zgadza się. Wyznał nam całą prawdę. Chce pani wiedzieć, dlaczego skradziono pani ten okaz?
Kobieta niepewnie skinęła głową, a Asia opowiedziała jej, co znajdowało się w ramie obrazu. Uważnie obserwowała kobietę i z satysfakcją stwierdziła, że robi się ona coraz bardziej nerwowa. Postanowiła więc zadać to jedno, najważniejsze pytanie.
- Wiedziała pani o tych diamentach i to pani zabiła swoją przyjaciółkę, prawda?
- Skąd pani to wie? - spytała Bilska słabym głosem.
- Wydało mi się dziwne żeby nigdy nie zauważyła pani, że w tym obrazie coś jest, tym bardziej, że wiedziała pani o skłonnościach przyjaciela. Musiała być pani trochę nieufna wobec niego, zgadza się?
Kobieta skinęła głową.
- To prawda. Z resztą, od razu gdy przyniósł mi ten obraz zauważyłam, że zachowuje się podejrzanie. Sprawdziłam więc, co kryje się w środku i znalazłam diamenty.
- Ale dlaczego zabiła pani swoją przyjaciółkę? I dlaczego zwyczajnie nie upozorowała pani kradzieży?
Alina Bilska uśmiechnęła się z pogardą.
- Ona nie była moją przyjaciółką! Czy przyjaciółka odebrałaby mi mężczyznę, którego kochałam? Miałam wziąć z nim ślub, a ona tak po prostu się z nim przespała! Usprawiedliwiała się, że była pijana i on ją do tego zmusił, a ja jej wybaczyłam. Wydało mi się to zabawne, że będę trzymać ją blisko siebie, a jednocześnie będę obmyślać zemstę. I w końcu wymyśliłam. Ale pani mnie przejrzała.
Asia zabrała kobietę do samochodu i zadzwoniła do partnera.
- Możecie przestać szukać tych mężczyzn. Mamy mordercę.


Z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałabym życzyć Wam zdrowia, szczęścia, radości wśród bliskich osób i czasu na odpoczynek. Zbierajcie siły na kolejny rok i cieszcie się z tego, co przynosi Wam każdy kolejny dzień. I niech ten rok 2018 będzie jeszcze lepszy niż ten, który właśnie się kończy.

niedziela, 3 grudnia 2017

15 - Dla Ciebie wszystko

Następnego dnia Sebastian zwierzył się Asi ze swoich problemów z Darkiem. Siedzieli w biurze blondynki i pili kawę, czekając na Kubę. Kobieta z uwagą wysłuchała opowieści przyjaciela i zamyśliła się.
- Może ja z nim porozmawiam? - zapytała lecz Sebastian pokręcił głową.
- Chciałbym rozwiązać to sam. W końcu to sprawa między mną, a Darkiem.
- Akurat, gdyby tak było nie przychodziłbyś do mnie - odparła blondynka, trącając go łokciem. Sebastian uśmiechnął się, ale dalej trzymał się swojego zdania. Nie wiedział, jak powinien postępować z partnerem, ale liczył na to, że jakoś uda mu się z nim dogadać.
- Najgorsze jest to, że nawet nie wiem, o co mu chodzi. Staram się być dla niego miły, a on i tak na mnie krzyczy.
- Może za mało się starasz?
- Zacznę bardziej. Ale wątpię, czy to coś pomoże.
- Przepraszam za spóźnienie - rzucił Kuba wbiegając do biura. Asia uśmiechnęła się do niego i podsunęła mu kawę.
- Nic się nie stało. I tak jeszcze nie zaczęliśmy omawiać sprawy.
- W takim razie chyba najwyższa pora, nie?
Sebastian skinął głową i położył na stole raporty techników. Niestety, nie wnosiły one nic do sprawy. Tak, jak się spodziewali w domu pani Bilskiej nie było żadnych odcisków palców należących do mordercy.
- Rozmawiałam z policjantami pilnującymi Bilskiej, ale nie zauważyli nic podejrzanego. Nikt obcy nie kręcił się koło posesji, nikt nie obserwował domu. Albo morderca dostał to, czego chciał, albo jest ostrożniejszy.
- Możliwe - powiedział Sebastian. - Ale i tak lepiej na razie zostawić kobiecie ochronę. Jestem pewien, że lepiej będzie się z tym czuła.
- A czy udało się namierzyć tego Kostrzewskiego? - spytał Kuba. Jego partnerka pokręciła głową.
- Facet jakby zapadł się pod ziemię. To wprost niebywałe żeby nikt nie wiedział, gdzie przebywa. Tomek wciąż sprawdza monitoring w celu znalezienia wskazówki gdzie ten facet pojechał, ale będzie to raczej trudne. Na drogach nie ma kamer.
- Coraz bardziej podejrzewam, że mogło jednak chodzić o ten obraz - Kuba i Asia spojrzeli na Sebastiana pytająco. - Facet rozpłynął się w powietrzu, a jest jedyną osobą, która coś wie na ten temat. Może ukrył coś w tym obrazie, przyszedł po to i zabił, nie spodziewając się, że ktoś będzie w środku.
- To możliwe. Poproszę Kamila żeby go prześwietlił. Może ma jakieś długi i będzie chciał je spłacić. Z resztą, i tak czekamy aż wykona transakcję kartą płatniczą. Wtedy będziemy wiedzieli, gdzie się podziewa.
- Zgrany z nas zespół - powiedział Kuba uśmiechając się szeroko. - Pójdę do starego i opowiem mu o naszych działaniach.
Podniósł się z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Odwrócił się jeszcze na chwilę i poprosił, by Sebastian jeszcze raz sprawdził wszystkie raporty. Coś ważnego mogło im przecież umknąć.

Godzinę później Tomek pojawił się w ich biurze z dobrą wiadomością - udało się namierzyć Kostrzewskiego. Przebywał w Warszawie na targach staroci. Policjanci skontaktowali się z warszawskim oddziałem i poprosili ich, by nie spuszczali mężczyzny z oczu.
- Musimy po niego pojechać - powiedziała Asia patrząc na przyjaciół.
- Jedno z nas powinno zostać i nadzorować wszystkich spraw na miejscu.
- W takim razie ja zostanę - powiedział Kuba. - A wy przywieźcie Kostrzewskiego, zanim zorientuje się, że ma ogon i zechce uciec.
Asia i Sebastian skinęli głowami i od razu zaczęli się ubierać. Kuba poszedł poinformować szefa o nowych ustaleniach i uprzedzić go, że na razie będzie miał tylko jego do dyspozycji. Zamierzał dokładnie przygotować się na przesłuchanie mężczyzny. Niewiele wiedzieli o obrazie, który był ich jedynym punktem zaczepienia, ale nie działało to na ich niekorzyść. Prowadzili śledztwo w sprawie morderstwa, a to zwykle rozwiązywało ludziom języki. Mogli bardzo dobrze wykorzystać swoją pozycję. Na razie jednak policjant musiał zająć się raportami i innymi sprawami, które wymagały jego skupienia. Jego przyjaciele mogli wrócić dopiero wieczorem, a do tego czasu on nie mógł siedzieć bezczynnie. Z westchnieniem wrócił do pracy i miał nadzieję, że w Warszawie wszystko pójdzie dobrze.

- Czy wiesz w ogóle gdzie mamy jechać? - spytała Asia, kiedy błądzili po wąskich uliczkach Warszawy.
- Dokładnie to nie wiem, ale jakoś sobie poradzimy. Według informacji tutejszej policji, hotel powinien być gdzieś tutaj. O, popatrz! Jest radiowóz.
Zaparkowali samochód i podeszli do funkcjonariusza. Przedstawili mu się i zapytali o poszukiwanego mężczyznę.
- Jest w swoim pokoju. Mój partner jest w budynku i cały czas ma go na oku. Chodźcie, zaprowadzę was.
Ruszyli za nim i już po chwili dostrzegli drugiego z mundurowych. Skinął im głową i wskazał pokój. Asia od razu zapukała, trzymając broń w pogotowiu. Chwilę później drzwi otworzyły się, a przed nimi stanął Kostrzewski we własnej osobie. Zdziwił się widząc policję i zapytał o cel ich wizyty.
- Joanna Cichecka, Sebastian Wilecki, wydział kryminalny w Krakowie. Pan Kostrzewski?
- Tak, ale o co chodzi?
- Musimy zabrać pana ze sobą i przewieźć na przesłuchanie do Krakowa.
- Ale po co? Nie macie prawa!
- Prowadzimy śledztwo w sprawie morderstwa. I tak, mamy prawo pana zabrać.
- Ale jakie morderstwo?! Czy jestem o coś oskarżony?
- Na razie jest pan tylko podejrzany. Proszę zabrać swoje rzeczy i udać się z nami. Mamy pana skuć?
- Nie, nie trzeba. Proszę dać mi chwilkę.
Asia skinęła głową Sebastianowi, który wszedł za mężczyzną do środka i obserwował go. Ona w tym czasie podziękowała funkcjonariuszom za pomoc i odesłała ich do dalszych działań. Kilka minut później Kostrzewski był już spakowany i szedł obok nich. Przestał się już denerwować i na spokojnie zapytał, po co jest im potrzebny.
- Znał pan Darię Dąbrowską? - spytał Sebastian, siedzący obok niego.
- Darię? Tak, to była przyjaciółka mojej znajomej. Ale dlaczego o nią pytacie?
- Została zamordowana w domu pani Bilskiej, a morderca zabrał obraz, który wcześniej należał do pana. Wie pan, o jaki obraz chodzi?
Mężczyzna pobladł.
- Zabrali obraz?! Nie, to niemożliwe!
- Więc jednak nie był to zwyczajny obraz - stwierdziła Asia zerkając w lusterku na twarz podejrzanego. - W takim razie proszę nam powiedzieć, dlaczego ktoś chciałby go ukraść.
Kamil Kostrzewski wypił butelkę wody i zaczął opowiadać...

niedziela, 19 listopada 2017

14 - Dla Ciebie wszystko

- Proszę mi powiedzieć, czy u pani domu jest coś cennego? - zapytała Asia właścicielkę domu kiedy ta trochę się już uspokoiła.
- Nie mam nic specjalnego, niczego nie kolekcjonuję, jeśli o to pani pyta. Sprzęty elektroniczne oczywiście są trochę warte, ale to można ukraść u każdego. Nie wiem, dlaczego złodziej wybrał akurat mój dom.
- A czy umie już pani powiedzieć, czy coś zostało skradzione?
- Na pierwszy rzut oka widzę tylko, że nie ma jednego obrazu. Dostałam go w prezencie i bardzo mi się podobał, ale nie był to obraz jakiegoś znanego malarza. Ot, zwykły pejzaż.
- I nic więcej? - zdziwiła się policjantka.
- Wydaje mi się, że nie, ale oczywiście później sprawdzę wszystko dokładnie.
- Ale dlaczego ktoś miałby zabierać zwykły obraz?
- Może się przestraszył i zabrał pierwszą rzecz, która wpadła mu w ręce - kobieta wzruszyła ramionami.
- Możliwe - Asia zamyśliła się. To raczej nie wydawało się jej prawdopodobne. Złodziej musiał mieć jakiś powód żeby zabrać akurat ten egzemplarz. W tym domu było kilka naprawdę wspaniałych obrazów, a złodziej wybrał ten najmniej wyjątkowy. - A od kogo dostała pani ten obraz?
- Od mojego przyjaciela, Kamila Kostrzewskiego. Mam podać pani jego adres i numer telefonu?
Asia skinęła głową i pożegnała kobietę. Zamierzała dokładnie sprawdzić tego mężczyznę. Coś musiało być w tym obrazie. Może pani Alina nie zdawała sobie z tego sprawy.

Chwilę później Sebastian i Kuba pojawili się obok niej. Szybko streścili jej wyniki swoich działań i wysłuchali jej wątpliwości odnośnie kradzieży jednego, małego obrazu.
- A może morderca chciał sprawić żebyśmy uwierzyli w wersję z kradzieżą - powiedział Kuba. - No wiecie, tak naprawdę zamierzał zabić, ale nie chciał żebyśmy to odkryli.
- To by oznaczało, że zamierzał zabić Alinę Bilską, a nie Darię.
- Albo wręcz przeciwnie - powiedział Sebastian. - Może wiedział, że to właśnie Daria będzie w środku.
- W każdym razie powinniśmy zapewnić Bilskiej ochronę - odparł Kuba. - I koniecznie dowiedzieć się wszystkiego o tym obrazie.
- Mam adres tego faceta więc możemy od razu tam pojechać.
- To wy jedźcie, a ja pójdę do szefa, powiem co ustaliliśmy i poproszę o ochronę dla tej kobiety - powiedział Sebastian. Asia i Kuba skinęli głowami i poszli do swojego auta. Na miejsce dotarli już po dwudziestu minutach i zapukali do drzwi. Otworzyła im kobieta i od razu zapytała, kim są.
- Jesteśmy z policji. Czy zastaliśmy Kamila Kostrzewskiego?
- Pan Kamil wyjechał kilka dni temu. Powinien wrócić za tydzień. A coś się stało?
- Chcieliśmy z nim tylko porozmawiać. A pani kim jest?
- Sprzątam, gotuję. Teraz opiekuję się domem i podlewam kwiaty. Ale może ja mogłabym w czymś pomóc?
- Raczej nie. Ale dziękujemy. Skontaktujemy się z panem Kamilem.
- To może być trudne. Zawsze wyłącza telefon na wyjazdy. Nie chce żeby ktoś mu przeszkadzał. Nie ma rodziny więc może sobie pozwolić na coś takiego.
- A gdzie obecnie przebywa?
- Nie wiem. Ma swój domek na Mazurach, ale lubi podróżować po całym kraju. Może być wszędzie.
- I nie zostawił pani adresu hotelu?
- Nie. Tak, jak mówiłam: nie chce żeby ktoś mu przeszkadzał.
Asia i Kuba z rozczarowaniem pożegnali kobietę i wrócili na komendę. Poza tym obrazem nie mieli żadnego śladu. Mieli nadzieję, że technicy znajdą jakieś odciski palców w domu Aliny Bilskiej. Na to jednak musieli poczekać przynajmniej do jutra. Nie pozostało im nic innego, jak uzupełnienie raportów i zajęcie się innymi sprawami, które już na nich czekały.

Wieczorem Sebastian postanowił zadzwonić do Darka. Długo się nad tym zastanawiał i doszedł do wniosku, że musi to zrobić. Może nie dogadywali się najlepiej, ale w końcu byli partnerami. Chciał zapytać go jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje. Wybrał jego numer i czekał. Mijały sekundy, a mężczyzna nie podnosił słuchawki. Sebastian odetchnął z ulgą. Może nie będzie musiał z nim rozmawiać? Po chwili jednak jego nadzieje rozwiały się, kiedy usłyszał zachrypnięty głos kolegi.
- Słucham.
- Cześć Darek, chciałem zapytać, jak się trzymasz.
- Tak, jak słychać.
- Potrzebujesz czegoś?
- Tylko świętego spokoju - odparł i rozłączył się. Zaskoczony Sebastian odłożył telefon na szafkę i położył się na łóżku.
- Nie poszło tak źle - mruknął i zamknął oczy. Potrzebował zebrać myśli.

niedziela, 12 listopada 2017

13 - Dla Ciebie wszystko

Asia czuła się bardzo głupio, gdy wysłuchała opowieści przyjaciela. Myślała, że Sebastian spotyka się z jakąś kobietą, a on umawiał się z psychologiem! Powinna była zapytać go o to od razu, a przede wszystkim - okazać mu większe wsparcie. Przecież wiedziała, jak przyjaciel źle zniósł śmierć Aleksa i poznanie nowego partnera. Zlekceważyła jego zachowanie i skupiła się na swoich uczuciach. Teraz jednak już o wszystkim wiedziała. I nie zamierzała ponownie popełnić tego błędu. Musi zapomnieć o tym, co do niego czuje i skupić się na tym, by pomóc mu wrócić do normalności.
Była wdzięczna Beacie, że tak przejęła się losem Sebastiana i wspierała go w tak trudnych chwilach. Trochę obawiała się spotkania z nią i nie wiedziała, czego dokładnie przyjaciel od niej oczekiwał, ale nie zamierzała mu odmawiać. Zresztą i tak nie miała żadnych planów na dzisiejszy wieczór. Mogła więc poświęcić cały swój czas przyjacielowi.

Beata ciekawie przypatrywała się tej wysportowanej i trochę zagubionej blondynce o ślicznych, błękitnych oczach. Jej uwadze nie uszły uśmiechy skierowane do Sebastiana i jej ukradkowe spojrzenia. Wzrok Asi co chwilę uciekał do osoby przyjaciela. Panią psycholog bardzo to cieszyło. Wcześniej zastanawiała się, w imię czego kobieta poświęcała mężczyźnie tyle czasu. Teraz już wiedziała, że nie chodziło tu tylko o przyjaźń. Blondynka zwyczajnie się zakochała.
- Cieszę się, że wreszcie mogłam cię poznać - powiedziała uśmiechając się do niej ciepło. - Sebastian dużo mi o tobie opowiadał.
Na policzkach policjantki pojawił się niewielki rumieniec, co rozczuliło Beatę. Zrozumiała, że uczucie, którym został obdarzony Sebastian jest ogromne. Blondynka była w stanie zrobić dla niego wszystko.
- Pewnie jak zwykle przesadzał - odparła Asia z uśmiechem. - Ma skłonność do wyolbrzymiania pewnych spraw.
- Wcale nie! - mężczyzna trącił ją łokciem i uśmiechnął się. - Naprawdę dużo dla mnie zrobiłaś. Poświęciłaś mi tyle godzin, że aż ciężko je zliczyć. Zawsze mogłem na tobie polegać.
- Od tego są przyjaciele - odparła kobieta uśmiechając się do niego.
Godzinę później, odprowadzając Beatę do drzwi, Asia w końcu odważyła powiedzieć to, o czym myślała od początku spotkania:
- Dziękuję, że pomogłaś Sebastianowi stanąć na nogi. Wreszcie się uśmiecha i powoli zaczyna akceptować nową sytuację.
- Nie masz mi za co dziękować. To głównie twoja zasługa, ja tylko z nim rozmawiałam. To ty pomogłaś mu podnieść się po śmierci Aleksa. Jesteś naprawdę wspaniała. Cieszę się, że Sebastian jest w dobrych rękach.
Uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami, zostawiając policjantkę w zupełnym oszołomieniu.

Następnego dnia komendant od razu zauważył zmianę w zachowaniu swoich ludzi. Byli pełni energii, optymizmu i uśmiechu. Weszli też razem na komendę. Cieszył się, że wszystko sobie wyjaśnili i przestali omijać się na korytarzach. Zaprosił ich do swojego gabinetu i kazał usiąść na krzesłach. Chwilę później pojawił się także Kuba, partner Asi. Przywitał się z Sebastianem i spojrzał pytająco na szefa.
- Możemy wiedzieć, po co nas tu ściągnięto?
- Darek poprosił o kilka dni urlopu. Wzięło go jakieś przeziębienie i nie jest w stanie pracować. A że właśnie wpłynęła do nas nowa sprawa, postanowiłem, że razem się nią zajmiecie. Sebastian nie może pracować sam, a wam z pewnością przyda się jeszcze jedna para rąk. Macie coś przeciwko temu?
- Ależ skąd - odparł Kuba, uśmiechając się do bruneta. Wiedział o jego kiepskich relacjach z partnerem i cieszył się, że Sebastian będzie mógł popracować z kimś, kto nie będzie mu we wszystkim przeszkadzał. Poza tym uważał go za naprawdę dobrego policjanta i cieszył się, że pomoże im w śledztwie.
- A co to za sprawa? - spytała Asia.
- Zabójstwo, ale nie wiemy czy celowe. Podczas nieobecności pani Aliny Bilskiej jej domem opiekowała się przyjaciółka, Daria Dąbrowska. I to właśnie ona została uduszona. Morderca najprawdopodobniej był zwykłym złodziejem - dom nosi ślady poszukiwań. Nie spodziewał się pewnie, że ktoś będzie na miejscu i dlatego zaatakował tę kobietę.
- Technicy są już na miejscu? - zapytał Sebastian.
- Tak, właśnie się tam pojawili. Dołączcie do nich i dowiedzcie się czegoś więcej. Czekam na raport.
- Oczywiście.
Cała trójka opuściła biuro szefa i udała się pod wskazany adres. Obejrzeli miejsce zbrodni, a potem rozdzielili się. Kuba i Sebastian zajęli się przesłuchiwaniem sąsiadów, a Asia podjęła się rozmowy z właścicielką domu.

niedziela, 5 listopada 2017

12 - Dla Ciebie wszystko

Sebastian myślał, że dzięki śledztwu jego relacje z Darkiem unormują się. Niestety, nie miał racji. Nie potrafili porozumieć się ze sobą nawet w najprostszych kwestiach. A to źle zrobiona kawa, a to nieprawidłowo uzupełnione raporty, a to nieodpowiednie metody przesłuchań. Mijały kolejne tygodnie, a mężczyzna dochodził do wniosku, że nigdy nie dogada się z nowym partnerem. Zupełnie nie wiedział, dlaczego Darek go tak nie lubi. Może nie zaczęli swojej współpracy najlepiej, ale przecież to nie powód żeby od razu kogoś skreślać! Cała ta sprawa wydawała mu się podejrzana. Były dni, kiedy dobrze im się pracowało, nawet czasem żartowali. A potem następowały tygodnie milczenia i złości. Sebastian nie wiedział już, jak ma sobie z tym poradzić.
Na domiar złego pokłócił się z Aśką, w której miał jedynego sojusznika, i na którą zawsze mógł liczyć. Zauważył, że od pewnego czasu kobieta miała do niego jakieś pretensje, ale nie potrafił zrozumieć jakie. A ona wcale nie chciała mu o nich powiedzieć. Czuł się osamotniony. Zdawało mu się, że tyle czasu po śmierci Aleksa wreszcie wychodzi na prostą, ale najwyraźniej się mylił. Świat znowu mu się walił.

Komendant patrzył na Sebastiana i zastanawiał się, jak może mu pomóc. Nie mógł tak po prostu przenieść Darka. Jaką miałby gwarancję, że znajdzie kogoś dobrego na jego miejsce? Poza tym odnosił wrażenie, że mężczyźni są do siebie uprzedzeni. Rozmawiał z Darkiem i wydawało mu się, że on z nikim nie potrafi się dogadać. Był po prostu specyficzny. Wierzył, że gdy minie jeszcze trochę czasu, mężczyźni staną się prawdziwymi partnerami. A jeśli nie - trudno, znajdzie kogoś innego. Bardziej martwiło go samopoczucie Sebastiana. Widział, że coś jest nie w porządku. Nie chciał na niego naciskać, ale miał świadomość tego, że mężczyzna nie przyjdzie do niego, by się zwierzyć. Kazimierz nie był głupi i od razu zorientował się, że smutek podwładnego wiąże się z Asią. Blondynka także nie była w najlepszym nastroju. Dobrze się maskowała, ale on doskonale wiedział, że to tylko pozory. Unikała go, a to było wystarczającym dowodem na to, że nie wszystko było w porządku. Zamierzał coś z tym zrobić i to jak najszybciej.
Asia pojawiła się w jego gabinecie jeszcze tego samego dnia. Spokojnym i rzeczowym tonem złożyła mu raport ze swojej sprawy, a potem wyczekująco spojrzała na niego, oczekując jakiegoś komentarza. A on zamiast odnieść się do śledztwa zapytał:
- Co się dzieje między tobą, a Sebastianem?
Nawet jeśli zaskoczyło ją to pytanie, nie dała tego po sobie poznać. Jej twarz pozostała bez wyrazu, a powieka nawet nie drgnęła. Wciąż stojąc na baczność odparła:
- To chyba nie ma związku z zabójstwem pana Skoczyńskiego.
- Masz rację. Ale ma wpływ na pracę mojej komendy. I samopoczucie moich ludzi.
- Nie pracuję z Sebastianem więc nasze prywatne sprawy nie wpływają na naszą pracę. A samopoczucie policjantów to raczej nie jest problem komendanta.
- Może inny komendant miałby to gdzieś i oczekiwał tylko wyników, ale nie ja - mężczyzna nadał swojemu głosowi ostry ton. Wiedział, że to złamie policjantkę. - Ja chcę wiedzieć, dlaczego idąc korytarzem czuję się jak na pogrzebie. Sebastian i Darek ciągle się kłócą, a teraz jeszcze ty. Nie chcę nieporozumień w moim zespole. Wyjaśnijcie sobie wszystko i zacznijcie wreszcie normalnie pracować. Czy to jasne?
- Oczywiście - odparła kobieta oschle. Nie zamierzała tak po prostu poddać się szefowi. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi. Głos przełożonego sprawił, że stanęła w miejscu, ale nie obróciła się w jego stronę.
- I pamiętaj, że nie ma duchów wśród nas.
Blondynka uśmiechnęła się i pchnęła drzwi. Szef zawsze używał tego zdania na rozładowanie atmosfery. Przypominało im to zawsze jedną akcję, w której wziął udział, by ich wesprzeć. Wiązały się z tym miłe wspomnienia. Blondynka nie potrafiła gniewać się na szefa. Wiedziała, że miał rację. Musiała porozmawiać z Sebastianem.

Wilecki został w pracy dłużej od swojego partnera. Postanowił przejrzeć archiwum w poszukiwaniu sprawy, która wydawała mu się podobna do tej, którą teraz prowadził. Teczka z dokumentami była bardzo wysoko, a on nie znosił stawania na krześle. Zawsze miał wrażenie, że spadnie. Nikogo już jednak nie było na komendzie, musiał więc poradzić sobie sam. Ostrożnie postawił nogi na meblu i zaczął przeglądać akta. Nie mógł jednak dosięgnąć teczki, której akurat potrzebował, a krzesło niebezpiecznie się przechyliło. Od razu poczuł zawroty głowy i z ulgą stwierdził, że do środka ktoś wszedł.
- Aśka, pomóż! - krzyknął spanikowany i w jednej chwili krzesło przechyliło się, a on upadł na przyjaciółkę.
- Mogło być jeszcze gorzej - stwierdziła, a wtedy na ich głowy spadły teczki z dokumentami. Oboje się roześmiali i podnieśli się z ziemi. Razem posprzątali cały bałagan, a potem opuścili archiwum. Sebastian zabrał ze sobą teczkę, której potrzebował. Podziękował przyjaciółce i zapytał:
- Między nami w porządku?
Asia skinęła głową.
- To dobrze. Bo chciałbym cię komuś przedstawić.

wtorek, 31 października 2017

11 - Dla Ciebie wszystko

Czuli się nieswojo wchodząc na teren należący do Kościoła. Wydawało im się, że aresztowanie księdza w świętym miejscu było niewłaściwe. Co prawda nie mieli pewności, że to Jacek Byliński odpowiadał za te zbrodnie. Czuli jednak, że są już bardzo blisko rozwiązania całej zagadki.
Zapukali do drzwi prowadzących do zakrystii i po chwili ukazał im się wysoki mężczyzna, którego od razu rozpoznali z nagrania. Skinął im głową i szerzej otworzył drzwi.
- A więc trafiliście do mnie - powiedział. - Chodźcie, opowiem wam wszystko.
Policjanci wymienili się zdziwionymi spojrzeniami i podążyli za księdzem. Nie wydawał się być groźny, ale mimo wszystko zachowali ostrożność. Poprowadził ich do podziemnej kaplicy, która o tej godzinie była zamknięta dla wiernych, po czym wskazał im ławkę. Sam wyjął ze skrytki broń i wręczył ją Darkowi. Mężczyzna ostrożnie zapakował ją do torebki na dowody i usiadł obok partnera. Ksiądz zaczął mówić.
- Poznałem tych ludzi, gdy przyszli się u mnie wyspowiadać i choć Bóg od razu zapomina o ludzkich grzechach, ja tak nie potrafiłem. Wciąż nachodziły mnie myśli o tych zgwałconych kobietach, o molestowanych dzieciach i o zarabianiu swoim ciałem. Musiałem coś z tym zrobić.
- Skąd wziął pan broń? - zapytał Darek. Duchowny uśmiechnął się nieznacznie.
- Wielu ludzi przychodzi do kościoła i wyznaje mi, czym się zajmuje. Jeden z nich handlował bronią i pożyczył mi jeden egzemplarz. O nic nie pytał, a ja mogłem wykonać to, co sobie zaplanowałem.
- Jak nazywał się ten mężczyzna?
- Nie zdradzę wam tego. Ten człowiek już się tym nie zajmuje. Poza tym nie pytam tych ludzi o nazwiska.
- Dobrze, to może inaczej. Gdzie możemy go znaleźć?
- Nie mam pojęcia. Zmienił parafię i już go nie widuję.
- A skąd ksiądz wiedział gdzie mieszkają ofiary? - odezwał się Sebastian.
- Po prostu ich śledziłem kiedy wychodzili z kościoła. Zapisywałem sobie ich adresy, a potem ich odwiedzałem. Znali mnie więc nie mieli powodów żeby mnie nie wpuścić.
- Dobrze, na razie to wszystko. Resztę wyjaśnimy na komendzie. Proszę pójść z nami.
Mężczyzna skinął głową i odniósł klucze do zakrystii. Spotkał tam swojego przełożonego, który dowiedziawszy się o całej sprawie gorzej się poczuł. Sebastian został więc przy nim do przyjazdu karetki, a jego partner zabrał księdza na przesłuchanie. Wszystko było już przygotowane, a Jacek Byliński ponownie przyznał się do winy i bez słowa sprzeciwu podpisał zeznania. Został odprowadzony do pokoju dla osób zatrzymanych, a niedługo później przewieziono go do aresztu.
Kiedy Sebastian wrócił na komendę sterta raportów już na niego czekała. Jęknął zrezygnowany i spojrzał na zegarek. Za dwie godziny umówiony był z koleżanką i nie chciał się spóźnić. Zabrał się więc od razu do pracy. Darek spoglądał na niego i lekko kręcił głową. Nie zamierzał się wtrącać więc szybko opuścił głowę i skupił się na swojej części papierów. Skończył szybciej od bruneta i od razu zaczął zbierać się do wyjścia.
- Już skończyłeś? - zapytał go Sebastian ze zdumieniem. - A nie chciałbyś może zabrać ode mnie kilku raportów? Jestem umówiony za pół godziny i nie chciałbym się spóźnić.
- To pozostałą część zrób jutro - odparł Darek wzruszając ramionami.
- Nie mogę. Szef już się o nie domagał.
- W takim razie musisz się bardzo postarać żeby zdążyć. Miłej zabawy! - rzucił Darek złośliwie i opuścił ich wspólne biuro. Sebastian zacisnął pięści i przeklął go w myślach. Była już tylko jedna osoba, która mogła mu pomóc.

- Cześć, to dla ciebie - powiedział wręczając Beacie kwiaty. Kobieta uśmiechnęła się i gestem zaprosiła go do środka. - Gdyby nie Aśka to prawdopodobnie byśmy się nie zobaczyli. Pomogła mi uzupełnić raporty i zaniosła je staremu.
- Przecież mogliśmy przełożyć spotkanie.
- Wiem, ale chciałem się z tobą zobaczyć. Nasze spotkania są dla mnie bardzo ważne.
Beata była jedną z nielicznych osób, którym Sebastian potrafił się zwierzyć. Razem wychowywali się w domu dziecka i choć nigdy nie byli przyjaciółmi, ucieszył się kiedy ją spotkał. Był samotny po śmierci Aleksa, a kobieta była psychologiem i pomagała mu na nowo ułożyć sobie życie. Nie byli jednak kochankami. Beata miała już męża, a niedawno na świat przyszedł jej pierwszy syn. Chciała po prostu pomóc koledze w tak trudnych chwilach. Jeszcze gdy byli dziećmi, Sebastian często bronił ją przed starszymi chłopakami, a ona nie miała jak się odwdzięczyć. Teraz miała ku temu okazję.
- A Asia nie miała nic przeciwko temu żeby zostać dłużej w pracy?
- Mówiła, że nie ma żadnych planów. Przecież nie prosiłbym jej o to, gdyby jej się spieszyło.
- Nie musisz mnie do tego przekonywać, przecież cię znam - uśmiechnęła się kobieta, myśląc o tej niezwykłej policjantce, która tak pomagała Sebastianowi. Mężczyzna zdążył już jej opowiedzieć, jak wielkim obdarzyła go wsparciem po śmierci Aleksa. Bardzo chciała ją poznać, ale jej przyjaciel najwyraźniej nie miał teraz do tego głowy. Najważniejsze, że wreszcie był w lepszym humorze i przestał obwiniać się o śmierć Aleksa. To już był naprawdę duży postęp.
- No dobrze, to o czym chcesz dziś rozmawiać?

Cześć wszystkim! Post wyjątkowo w tygodniu, bo dzisiaj bardzo ważny dla mnie dzień, czyli piąta rocznica założenia tego bloga. Nawet nie zauważyłam kiedy minął kolejny rok ciężkiej pracy. Nowe opowiadania zaczęły się i skończyły, a w mojej głowie pojawiły się kolejne pomysły. Cieszę się, że jest ktoś, kto czyta to, co piszę. Zdaję sobie sprawę z tego, że w moim stylu pisania jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy, ale dostrzegam też, że wiele rzeczy się poprawiło. Jestem szczęśliwa, że pisanie wciąż sprawia mi tyle radości, co dawniej, a może nawet więcej. Dziękuję, że byliście ze mną i wyrażaliście swoje opinie na temat tego, co czytaliście. To dla mnie wiele znaczy. Przed nami kolejny rok. Mam nadzieję, że równie satysfakcjonujący.

niedziela, 29 października 2017

10 - Dla Ciebie wszystko

Następnego dnia Darek pojawił się w pracy przed Sebastianem. Wiedział, że zastanie na komendzie Asię, z którą chciał porozmawiać. Spokojnym krokiem ruszył w stronę jej biura zastanawiając się, jak rozpocząć rozmowę. Drzwi były uchylone, a Darek od razu zorientował się, że kobieta rozmawia z szefem. Chciał się wycofać i wrócić później, ale zastanowiło go to, co usłyszał.
- Czyli widzisz poprawę w ich stosunkach? - zapytał komendant. Asia skinęła głową.
- Nie rozmawiałam ostatnio z Sebastianem, ale z tego, co widzę wynika, że dogadują się coraz lepiej - odparła nie patrząc na rozmówcę.
Mężczyzna od razu zorientował się, że jego podwładna nie była w najlepszym humorze. Uważnie ją obserwował i widział, że jest przygnębiona. I chyba wiedział, co było tego przyczyną.
- Pokłóciłaś się z Sebastianem? - zapytał wprost. Blondynka skrzywiła się nieznacznie i pokręciła głową. Nie zamierzała zwierzać się szefowi ze swoich problemów. To była jej osobista sprawa. Komendant uszanował to i nie zadawał więcej pytań, ale położył jej rękę na ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Pamiętaj, że szczera rozmowa bardzo pomaga. Może warto sobie wszystko z nim wyjaśnić?
Policjantka uniosła głowę, spojrzała mężczyźnie prosto w oczy i wyzywająco odparła:
- Nie wiem, o czym mówisz.
Kazimierz uśmiechnął się tylko i zabrał raporty z jej biurka. Darek szybko schował się w łazience i poczekał aż komendant opuści korytarz. Potem wyszedł z ukrycia i zawrócił do swojego biura. Był oszołomiony tym, co usłyszał. Zastał swojego partnera siedzącego przy biurku i od razu zapytał:
- Wiedziałeś, że Aśka nas szpieguje, na polecenie szefa?
Brunet uśmiechnął się nie podnosząc głowy.
- Bystrzak z ciebie. Przecież to oczywiste.
- Dlaczego?
- Szef chce mieć pewność, że wszystko w jego zespole układa się dobrze.
- A nie mógł nas o to zapytać?
- A nie pytał cię? Ja już z nim rozmawiałem.
- Ja właściwie też... Więc po co nadal nas kontroluje?
- Żeby mieć pewność. A Asia ocenia nas neutralnie. Masz jeszcze jakieś pytania czy możemy zająć się pracą?
- Ty i Aśka jesteście parą?
-  Co? Zwariowałeś?! - Sebastian roześmiał się zdziwiony. - Przyjaźnimy się, to wszystko.
- Już wszystko rozumiem - mruknął Darek i zamilkł. Jego partner nie zamierzał pytać, co znaczy to "wszystko" i podsunął mu pod nos nieuzupełnione raporty.
- Lepiej się za to zabierz zanim stary sobie o nas przypomni. I co ty w ogóle robiłeś koło biura Aśki?
- Nic. Tylko przechodziłem - odparł i pogodził się z myślą, że blondynka nie jest dla niego. To przecież oczywiste, że wolała Sebastiana. Zrobiło mu się głupio, że wczoraj powiedział jej o telefonach bruneta do jakiejś dziewczyny. To z pewnością spowodowało zły humor policjantki. Darek był też zdziwiony, że przez tyle lat Sebastian nie zorientował się w uczuciach przyjaciółki. Nawet komendant o tym wiedział! Policjant pokręcił głową i zabrał się za wypełnianie papierów. Nie zamierzał się wtrącać. To nie była jego sprawa.

Kilka godzin później Darek i Sebastian dostali zgłoszenie o kolejnej ofierze. Pełni żalu i rozgoryczenia udali się na miejsce wskazane im przez szefa. Wchodząc do mieszkania już wiedzieli, czego się mogą spodziewać. Schemat był dokładnie taki sam. Mężczyzna otrzymał strzał w tył głowy, a sprawca nie zostawił żadnych śladów. Tomek od razu sprawdził, kim była ofiara i dzięki temu policjanci wiedzieli już, że morderca nie zmienił preferencji. Jerzy Sikorski był gwałcicielem, któremu jednak nic nie udowodniono. Jego nazwisko przewijało się w kilku sprawach o gwałt, ale ofiary nie potrafiły jednoznacznie stwierdzić, czy to on był sprawcą, a niektóre w ogóle nie chciały składać zeznań. Ktoś jednak miał pewność, że to Sikorski odpowiadał za te przestępstwa. I to właśnie zastanowiło policjantów.
- Kto mógł wiedzieć, że to był właśnie on? - zapytał Sebastian, kiedy już przesłuchali wszystkich świadków i wrócili na komendę.
- Nie wiem. Może się komuś zwierzył.
- No dobra, ale przecież morderca jest jeden, a tych osób nic nie łączy. Nigdy się nie spotkali.
- A może to ksiądz? - powiedział Tomek wchodząc do ich biura. Darek i Sebastian spojrzeli na niego ze zdziwieniem, a on wyjaśnił. - Przejrzałem nagrania z monitoringu i odkryłem, że za każdym razem na miejscu morderstwa pojawia się ksiądz. Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, no bo kto podejrzewałby duchownego? Ale teraz sądzę, że to całkiem dobra hipoteza. Ci ludzie mogli spowiadać mu się ze swoich grzechów, a on postanowił wymierzyć im sprawiedliwość. W końcu na początku braliście pod uwagę fanatyka religijnego.
- Ale ksiądz? - spytał Darek niedowierzająco. - A masz jakieś jego ostre zdjęcie, wiesz kto to jest?
- Jeszcze nie, ale pracuję nad tym. Zaraz powinienem dostać spis księży pracujących w tej parafii i po prostu porównam ich ze zdjęciem, które wydrukowałem.
- W takim razie pracuj. A my idziemy podzielić się tymi nowinami z szefem.

Komendant wysłuchał ich ze spokojem i szybko rozważył ich hipotezę. To mogło być brakujące ogniwo w ich sprawie, ale nie należało zbyt pochopnie wyciągać wniosków. Podejrzewanie księdza o trzy morderstwa na podstawie jego obecności w miejscach zdarzeń nie dawało im jeszcze prawa do stawiania mu zarzutów. Ale było wystarczającym powodem do złożenia mu wizyty i spytania, co wie o sprawie. Tomek pojawił się w gabinecie kilka minut później i wręczył im wszystko, co zdołał ustalić na temat tego mężczyzny.
- Jacek Byliński, ksiądz od dwudziestu lat. Nie było na niego skarg, raczej lubiany wśród parafian. Jego przełożeni mają o nim dobre zdanie.
- Gdzie możemy go znaleźć? - spytał Sebastian.
- Prawdopodobnie w kościele. Tutaj macie adres. Zapisałem też domowy, w razie gdybyście go jednak nie zastali w domu bożym.
- Dzięki. Sprawdzimy to szefie.
- Tylko bądźcie ostrożni. Bądź, co bądź jest podejrzewany o popełnienie przestępstwa. Może mieć przy sobie broń. Załatwię wam nakaz przeszukania, ale to może trochę potrwać. Spróbujcie załatwić to delikatnie.
- Oczywiście.
Policjanci byli podekscytowani. Wreszcie coś ruszyło w ich sprawie. Mieli nadzieję, że ten trop nie okaże się fałszywy i będą wreszcie mogli zakończyć tę sprawę. 

niedziela, 22 października 2017

9 - Dla Ciebie wszystko

Sebastian wszedł do biura tanecznym krokiem. Był pełen pozytywnej energii i miał ogromne chęci do działania. Nie zdenerwował go nawet widok Darka zajmującego jego stałe miejsce parkingowe. Czuł, że dzisiaj jest w stanie zrobić wszystko. Wczorajszy wieczór podniósł go na duchu i dał nadzieję, że całe jego życie może się jeszcze normalnie ułożyć. Na korytarzu spotkał szefa, który przydzielił mu nową sprawę. Seryjny morderca wciąż był priorytetem, ale komenda musiała funkcjonować dawnym trybem, a nowych spraw wciąż przybywało. Policjant nie martwił się tym jednak zbytnio. Do dyspozycji miał przecież Darka i Tomka więc spokojnie mógł podjąć się prowadzenia jeszcze jednego śledztwa.
Szef powierzył im odnalezienie sprawcy włamania do jednego z domów jednorodzinnych w dzielnicy średniozamożnych obywateli. Sebastian i Darek zgodni byli co do tego, że nie powinni mieć żadnych trudności z odnalezieniem sprawcy. Zostawił po sobie wiele śladów więc pewnie mieli do czynienia z amatorem. Technicy obiecali jak najszybciej sprawdzić odciski palców w bazie. Policjantom nie zostało nic innego jak przesłuchać właścicieli i okolicznych mieszkańców. Chcieli załatwić to w możliwie najkrótszym czasie, by ponownie zająć się sprawą mordercy seksualnego. Media już zaczęły odnajdywać w tym dwóch zabójstwach jakiś związek, co mogło tylko pogorszyć sytuację policjantów i utrudnić im pracę.

Wrócili do biura, gdzie zastali Asię szukającą jakiś dokumentów. Sebastian uśmiechnął się do przyjaciółki i zasiadł do komputera. Zamierzał spisać raport i przejrzeć to, co już ustalili w sprawie śmierci Weroniki i Wacława. Darek za to z przyjemnością zgodził się pomóc blondynce w odnalezieniu dokumentów i zaniesieniu ich do jej biura. Zignorował działania partnera i oddał się miłej konwersacji. Policjantka przyjęła jego pomoc z ulgą, ale wciąż zerkała w stronę zapracowanego Sebastiana. Darek był bardzo gadatliwy, ale nie mogła skupić się na tym, co do niej mówił. W końcu uwolniła się od niego i zniknęła w swoim pokoju. Odczuwała smutek i rozgoryczenie, że Sebastian tak ją zignorował, ale starała się nie pokazywać tego po sobie. Uśmiechnęła się do Kuby i wyjaśniła mu, co planuje w związku z ich śledztwem. Później zajęła się już tylko pracą. Nie miała czasu na roztrząsanie swoich uczuć.
Brunet tymczasem lakonicznie odpowiadał na pytania zadawane mu przez partnera. Darek chciał dowiedzieć się czegoś o Asi, ale Sebastian nie zamierzał mu w tym pomagać. Z resztą, jakie miało to znaczenie dla ich śledztwa? Pogrążony w rozmyślaniach o sprawie ledwie usłyszał swój telefon. Zobaczył kto dzwoni i uśmiechnął się. Zostawił Darka na chwilę samego i poszedł porozmawiać. Nie miał zbyt wiele czasu, ale mógł pozwolić umysłowi na chwilę odpoczynku.
- Jutro wieczorem? - zapytał rozmówcę. - Jasne, że mam czas.W takim razie do zobaczenia.
Wrócił do biura w wyśmienitym humorze. Laboratorium przysłało już wyniki badań daktyloskopijnych, które umożliwiły policjantom aresztowanie mężczyzny podejrzanego o włamanie. Od razu pojechali do jego domu i bez problemów przewieźli go na komendę. Wystarczyło tylko kilka minut, a mężczyzna przyznał się do winy. Dokonał włamania w akcie desperacji i bardzo tego żałował. Przez cały dzień zastanawiał się nad zgłoszeniem się na komendę, ale w końcu to policjanci sami się do niego fatygowali. Pilnie potrzebował pieniędzy, a pomysł z kradzieżą przyszedł mu do głowy zupełnie spontanicznie. Kilka dni wcześniej usłyszał rozmowę właściciela tego domu, który rozmawiał o swojej cennej kolekcji i pomyślał, że ją ukradnie i sprzeda. Szybko jednak wpadł w panikę i w efekcie nic nie ukradł, a na miejscu zostawił mnóstwo śladów. Policjanci podejrzewali, że sąd potraktuje go łagodnie - w końcu od razu się przyznał, a szkody poniesione przez właściciela nie były zbyt wielkie.
Zaraz po przesłuchaniu Sebastian wstąpił do kuchni zrobić kawę, a Darek zagadnął Asię, która właśnie wracała od szefa.
- Gratuluję zamkniętej sprawy - powiedział. - Podobno przeprowadziliście udaną prowokację.
- A dziękuję. Cieszę się, że to już koniec. Sprawa nie należała do najprostszych. A gdzie Sebastian?
- W kuchni. Pewnie znowu wykonuje telefony do jakiejś dziewczyny - roześmiał się. - Od rana chodzi w skowronkach i już odebrał od niej kilka telefonów.
- Naprawdę? - kobieta uśmiechnęła się, ale poczuła w sercu silny ucisk. Podziękowała Darkowi za pomoc w schowaniu dokumentów i szybkim krokiem opuściła ich biuro. Po drodze zderzyła się z przyjacielem.
- O, Aśka. Właśnie o tobie myślałem. Nie miałabyś ochoty wpaść dzisiaj do mnie? Moglibyśmy obgadać moją nową sprawę - zapytał Sebastian swobodnym tonem.
- Przepraszam, ale nie dam rady. Mam sporo papierków do nadrobienia. Może innym razem.
Zniknęła tak szybko, że nawet nie zdążył odpowiedzieć. Zaskoczony wrócił do biura i postawił kawę przed partnerem.
- Dobra, zajmijmy się w końcu sprawą tego mordercy. Tomek sprawdził nagrania z obydwu miejsc, ale nie znalazł na nich nic podejrzanego. Tylko mieszkańcy, jacyś kurierzy, których z resztą już sprawdził i nic więcej. Nie mamy żadnego punktu zaczepienia.
- A czy poza sposobem morderstwa mamy coś, co łączy ze sobą tę dwójkę?
- Nie odnaleźliśmy nic takiego. Ani znajomi, ani wspólne miejsca zakupów, po prostu nic.
- To co robimy? Przecież lada chwila może pojawić się następna ofiara.
- Wiem. Ale nie mam pojęcia, co jeszcze moglibyśmy sprawdzić.
- Może szef będzie miał jakiś pomysł.
- Warto zapytać.
Obaj opuścili biuro zabierając ze sobą uzupełnione raporty. Opowiedzieli komendantowi o rozwiązanej sprawie i zreferowali ustalenia dotyczące seryjnego mordercy. Mężczyzna wysłuchał ich dokładnie, ale nie mógł im nic poradzić. Sprawdzili wszystko bardzo dokładnie i nie miał pomysłu, co jeszcze mogliby zrobić. Był zadowolony z ich pracy. Polecił więc, by wrócili do domów i tam na spokojnie wszystko jeszcze raz przemyśleli. Policjanci z chęcią na to przystali i prędko rozeszli się do swoich zajęć. Sebastian swoim zwyczajem odwiedził cmentarz, a potem rodzinę Aleksa. Zabawa z małą Zosią pozwoliła mu oderwać się od myślenia o pracy. Cieszył się, że nie musi siedzieć w domu sam ze swoimi myślami. W ostatnim czasie o wiele bardziej lubił przebywać w towarzystwie. Dlatego też cieszył się, że zawsze mógł tu przyjść i odciążyć Izę. Kobieta była zmęczona ciągłą zabawą z córeczką i z ulgą przyjmowała pomoc Sebastiana. Zauważyła też, że przyjaciel jest naprawdę zadowolony i nie widać już na jego twarzy tego smutku, towarzyszącego mu niezmiennie od kilku miesięcy. Wyglądał na szczęśliwego. A ona była wdzięczna temu, kto tak pozytywnie na niego wpłynął.

niedziela, 15 października 2017

8 - Dla Ciebie wszystko

Ku zaskoczeniu obu policjantów ofiarą był mężczyzna. Gdy zadzwonił do nich szef byli pewni, że mają seryjnego mordercę, który zabija młode prostytutki. Okazało się jednak, że jest inaczej. Mieli seryjnego mordercę, ale jeszcze nie wiedzieli, na jakiej podstawie wybierał ofiary.
- Znowu strzał w tył głowy - mruknął Darek oglądając ciało. Adam skinął głową i pokrótce opowiedział im o swoich ustaleniach.
- Sytuacja jest dokładnie taka sama. Strzał z bliskiej odległości, ofiara musiała klęczeć. Żadnych śladów włamania więc mężczyzna musiał wpuścić mordercę do środka. Nie ma też nic, co mógł zostawić zabójca. Tak, jakby w ogóle go tutaj nie było.
- Jak to możliwe?
- Najwyraźniej wchodził, zabijał i wychodził. Nie bawił się w towarzyskie konwersacje tylko robił to, co do niego należało.
- I oni go po prostu wpuszczali? - zdziwił się Sebastian. - Rozumiem dziewczynę, pewnie myślała, że to klient. Ale ten mężczyzna? Kim on w ogóle jest?
- Wacław Jaworski, lat czterdzieści siedem. Mieszka tu dopiero od dwóch lat.
- Wiemy o nim coś więcej?
- Na razie nie. Sąsiedzi niewiele o nim wiedzą. Facet starał się unikać ludzi.
- Może miał coś do ukrycia - powiedział Darek i skinął na partnera. - Tutaj na nic się nie przydamy. Wracajmy na komendę. Sprawdzimy go i może znajdziemy jakieś powiązania z Weroniką.
Sebastian skinął głową i ruszył do wyjścia. Poprosił jeszcze Tomka o sprawdzenie monitoringu. Miał nadzieję, że tym razem ktoś rzuci im się w oczy. Nie wierzył, że nikt nie widział nic podejrzanego. Zamierzał jeszcze raz odwiedzić sąsiadów i szczegółowo wypytać ich o ludzi kręcących się po okolicy. Darek przyznał mu rację i zabrali się do pracy.

Kiedy wrócili na komendę od razu włączyli komputer i sprawdzili zamordowanego w bazie. Darek poszedł zrobić kawę, a Sebastian w tym czasie znalazł potrzebne informacje na temat mężczyzny.
- Chyba już wiem o co chodzi - powiedział, gdy tylko partner wszedł do biura. - Facet był skazany za pedofilię. Odsiedział wyrok i od razu zmienił miejsce zamieszkania. Nie chciał żeby sąsiedzi się na nim mścili.
- Czyli nasze sprawy łączą się z seksem. Dziewczyna sprzedawała swoje ciało, a facet molestował dzieci. Morderca ewidentnie nie lubi tego tematu.
- Albo uważa, że seks to coś świętego.
- Jakiś maniak religijny?
- Możliwe. Ten facet nie miał żadnej rodziny więc nic poza tym, co jest w aktach się o nim nie dowiemy. Chyba, że pojedziemy do miejsca, gdzie wcześniej mieszkał. Może tamci ludzie wiedzą o nim coś więcej.
- I przydałoby się pogadać z dzielnicowym, który go obserwował. Może on zauważył kogoś kręcącego się w pobliżu.
- Świetnie. Proponuje się rozdzielić, wtedy pójdzie nam szybciej.
- Zgadzam się. Myślisz, że kto będzie następną ofiarą?
- Mam nadzieję, że nie będzie następnej - powiedział Sebastian.

Sebastian nie dowiedział się zbyt wiele od byłych sąsiadów Wacława Jaworskiego. Wciąż byli wściekli i źle mu życzyli. Nie zdziwiło ich, że ktoś go zamordował. Policjant był pewien, że sami chętnie zrobiliby to samo, ale nie wiedzieli, gdzie szukać. Zaczął podejrzewać, że może któryś z nich albo rodzic molestowanego dziecka mogli to zrobić, ale nie mógł połączyć tego z zabójstwem Weroniki. Zamierzał dokładnie sprawdzić środowiska, w których obracali się zamordowani. Morderca w końcu musiał jakoś ich znaleźć. Samo to, że do dziewczyny ciężko było dotrzeć świadczyło o tym, że zabójca wiedział, co robi. Musiał obserwować swoje ofiary i dobrze je poznać. Tylko jak je wybierał? Sebastian zamierzał się tego dowiedzieć.
Darkowi wcale nie poszło lepiej. Policjant dzielnicowy nie widział nikogo podejrzanego kręcącego się w pobliżu Jaworskiego. Mężczyzna wychodził z domu tylko po zakupy i na pewno skończył z nagabywaniem dzieci. Najwyraźniej więzienie wiele go nauczyło i wiele mu pokazało. Nie chciał tam wracać. Darek zapytał jeszcze dzielnicowego o pozostałych mieszkańców osiedla, ale mężczyzna nie widział w nich potencjalnych morderców. Nie znał co prawda wszystkich, ale z informacji, które zbierał nie wynikało nic podobnego. Darek chciał mu powiedzieć, że tacy ludzie dobrze się maskują, ale ugryzł się w język. I tak będą musieli ich wszystkich sprawdzać. Wrócił na komendę i zaczekał na partnera. Ustalili plan działania i rozeszli się do domów. Mieli nadzieję, że następnego dnia będą już mogli przejrzeć monitoring i porównań ludzi z osiedla do tych w kamienicy. Może znajdą kogoś, kto był widziany w obu tych miejscach.

Po pracy Sebastian udał się na cmentarz. Zamierzał opowiedzieć Aleksowi o nowej sprawie. Czuł, że dzięki temu uporządkuje myśli i znajdzie coś, co pozwoli mu ruszyć z miejsca. Dokładnie posprzątał nagrobek i zapatrzył się na zdjęcie przyjaciela. Tak bardzo chciałby cofnąć czas. Tyle rzeczy zaplanowali sobie z Aleksem, mieli tyle wspólnych marzeń! A teraz siedział pochylony nad jego grobem i rozmyślał o tym, czego nie udało im się zrobić. Byli jak bracia. Nikt poza Śmiercią nie mógł ich rozdzielić.
Z westchnieniem podniósł się i po raz ostatni spojrzał na przyjaciela. Wiedział, że musi wziąć się  w garść. On by tego chciał.
- Dam sobie radę - powiedział. - Zrobię to dla nas.
Odszedł szybkim krokiem zarzucając sobie kaptur na głowę i chowając ręce do kieszeni. Spuścił wzrok i nagle gwałtownie się z kimś zderzył. W ostatniej sekundzie chwycił postać za rękę. Uniósł oczy i uśmiechnął się. Już wiedział, że tego wieczoru nie spędzi samotnie.

niedziela, 1 października 2017

7 - Dla Ciebie wszystko

Po bezsennej nocy Sebastian nie marzył o niczym innym, jak tylko o kubku gorącej kawy i postępie w śledztwie. Miał nadzieję, że Darek nie pojawił się jeszcze na komendzie i będzie miał chwilę dla siebie. Jęknął, gdy zobaczył otwarte drzwi swojego biura, ale zaraz się rozweselił, ponieważ w środku siedziała Asia. Uśmiechnęła się do niego i zamknęła teczkę, którą właśnie czytała.
- Nie wyglądasz najlepiej - stwierdziła. - Coś się stało?
- Po prostu dużo myślałem o nowej sprawie i tym całym Darku. A poza tym spędziłem wieczór u Izy. Zosia męczyła mnie żebym czytał jej bajki.
Blondynka uśmiechnęła się i zapytała o samopoczucie rodziny Aleksa. Sebastian był zadowolony. Żona jego zmarłego partnera pogodziła się już z jego śmiercią i ponownie zaczęła pracować. Mała Zosia natomiast znowu odzyskała uśmiech i przestała płakać po nocach. Dla policjanta te dwie kobiety były ważną częścią jego życia. Zastępowały mu rodzinę, której nigdy nie miał. Cieszył się, że jego obecność pomaga im stanąć na nogi. Nie chciał oczywiście zastąpić Aleksa - wiedział, że to byłoby niemożliwe. Pragnął tylko spełnić wolę partnera, który zawsze obawiał się, że po jego śmierci rodzina zostanie sama. Sebastian obiecał mu kiedyś, że zaopiekuje się nimi i miał nadzieję, że przyjaciel był z niego dumny.
- A co to za nowa sprawa? - spytała Asia przerywając jego rozmyślenia. Podniósł na nią wzrok i pokrótce opowiedział o wydarzeniach wczorajszego dnia. Nie zapomniał opowiedzieć jej też o ciężkiej współpracy z Darkiem. Policjantka zmarszczyła brwi i zapytała, co planuje teraz zrobić.
- Przede wszystkim musimy dotrzeć do znajomych Weroniki i sprawdzić, czy wiedzieli o jej zajęciu. Może ktoś z nich będzie wiedział, kto mógł jej źle życzyć. Czeka nas też rozmowa z jej rodzicami. Wczoraj nie udało nam się z nimi skontaktować. Sąsiedzi twierdzą, że wyjechali na kilka dni.
- A co z portalami społecznościowymi?
- Nie znalazłem tam nic ciekawego. Ani chłopaka, czemu się z resztą nie dziwię, ani żadnych przesłanek, by twierdzić, że zajmowała się prostytucją. Często wstawiała jakieś zdjęcia ze znajomymi, ale tak naprawdę nic nie mówiła o sobie w sieci.
- A jak zdobywała klientów? Miała jakiś portal, na którym się ogłaszała?
- Z tego, co udało nam się ustalić, to nie. Na jej komputerze nie ma śladów takich stron. Ale może znała kogoś, kto w tym siedział i po prostu ktoś ją polecał?
- Możliwe.
Do biura wszedł Darek i zmierzył policjantów uważnym spojrzeniem. Wydało mu się dziwne, że kobieta siedziała przy biurku jego partnera, a on sam zajmował miejsce na blacie. Nie miał jednak czasu na przemyślenie tego, ponieważ blondynka uśmiechnęła się do niego i podała mu rękę.
- Jestem Asia. Miło cię poznać.
- Darek - uścisnął jej dłoń, patrząc prosto w jej oczy. Miała hipnotyzujące spojrzenie i taki piękny uśmiech. Zastanawiał się, co też mogła robić w ich biurze i kim w ogóle była. Jakoś nie wyobrażał sobie, że mogła być partnerką Sebastiana.
- To ja was zostawiam i wracam do pracy. Też mam ważną sprawę do rozwiązania.
- Więc ty też jesteś policjantką - stwierdził Darek, a Sebastian parsknął.
- A kto inny przychodziłby z samego rana na komendę?
Darek zmroził go wzrokiem, a Asia zaczęła się wycofywać. Ponowiła pożegnanie i odwróciła się na pięcie. Widziała już wystarczająco dużo. Ta dwójka raczej szybko się nie dogada. Zapukała do biura szefa i zrelacjonowała mu swoje obserwacje. Nie był zadowolony.
- A jeszcze wczoraj wydawało mi się, że zaczną od nowa. I zaczęli. Tylko kłótnie, a nie współpracę. Co powinienem zrobić?
- Dać im czas - odparła blondynka. - To przecież dopiero ich drugi wspólny dzień. Może nauczą się razem pracować. Proszę się nie martwić, na pewno się dogadają.
- Obyś miała rację. Nie chciałbym rezygnować z tego duetu. Dziękuję, bardzo mi pomogłaś.
- Nie ma sprawy. Przecież wszyscy chcemy żeby im się dobrze układało.
- A ty szczególnie - pomyślał szef kiedy jego podwładna opuściła pomieszczenie. Wiedział, jak dużo znaczył dla niej Sebastian.

Kiedy tylko grupa zamordowanej Weroniki pojawiła się na uczelni, Sebastian i Darek od razu zaczęli ją przepytywać. Większość ludzi z roku słabo znała dziewczynę, ale policjanci dotarli też do grupki osób, która była z nią blisko. Tylko jedna koleżanka wiedziała o jej zawodzie i usilnie starała się, by tak pozostało.
- Weronika nie zasługuje na to żeby o niej źle mówić - powiedziała im. - Była naprawdę cudowną dziewczyną. Chciała pomagać i cieszyła się nawet z najdrobniejszej rzeczy. Ale potrzebowała kasy i lubiła seks. Wiem, że to może nie brzmi najlepiej, ale tak właśnie było. Nie wiem, kto mógł chcieć ją skrzywdzić.
- Nie było jakiegoś chłopaka, którego odrzuciła, a on mógł chcieć się zemścić? - zapytał Darek.
- Wielu chłopaków wodziło za nią oczami, ale ona szczerze mówiła, że nie chce się z nikim wiązać. Nie było nikogo, kto wymagałby od niej czegoś więcej.
- Żadnych cichych wielbicieli?
- Powiedziałaby mi o tym.
- A jak to w ogóle się stało, że została prostytutką? - zapytał Sebastian.
- Spotkała kiedyś faceta, który był na nią napalony, zapłacił jej, a potem polecił ją innym. Weronika nie chciała ogłaszać się przez internet. Wszyscy klienci byli z polecenia.
- A czy był ktoś, kto zbyt chętnie się u niej pojawiał?
- Nie. Faceci czasem wracali, ale to była tylko zabawa. Żaden nie chciał wyłączności ani nic takiego.
Ta rozmowa nie wniosła zbyt wiele do ich śledztwa. Wciąż nie mieli żadnego podejrzanego, a dodatkowo ciężko będzie im dotrzeć do klientów, którzy pojawiali się u dziewczyny. Tak naprawdę mógł przyjść każdy, kto o niej usłyszał, a oni nie mieli szans, by go namierzyć. Z braku kolejnego tropu policjanci zdecydowali się odwiedzić rodziców Weroniki.
Nie była to przyjemna rozmowa, ale musieli poinformować ich o śmierci córki. Była jedynaczką więc jej rodzice bardzo ciężko przyjęli tę wiadomość. A fakt, że ich córka zajmowała się prostytucją wcale nie pomógł im przez to przejść. Darek i Sebastian opuścili ich dom w ponurych nastrojach i zdecydowali się wrócić na komendę. W drodze dostali jednak wiadomość od szefa, że mają kolejną ofiarę. Wyglądało na to, że ich sprawa dopiero się zaczynała.

6 - Dla Ciebie wszystko

Następnego dnia Sebastian pojawił się na komendzie wcześniej niż zwykle. Był zaskoczony widząc w biurze swojego nowego partnera. Nie spodziewał się, że mężczyzna będzie w pracy przed nim. Zapytany o to Dariusz odpowiedział, że lubi przychodzić wcześniej po to, aby przejrzeć papiery, uzupełnić raporty i wypić kawę przed pracą. Jego partner był mile zaskoczony. Sam też często pojawiał się przed czasem jeśli chciał nadrobić papierkową robotę. Ale kawę zdecydowanie wolał wypić w domu, podziwiając wschód słońca.
Po wczorajszych sprzeczkach nie było śladu. Sebastian był zadowolony, ponieważ nie chciał żeby panowała między nimi napięta atmosfera. Zapytał więc Darka o jego samopoczucie, które na szczęście było całkiem niezłe. Złamany nos już tak nie bolał, a samo złamanie na szczęście nie było poważne i mógł normalnie pracować.
Rozmawiali na lekkie, niewinne tematy kiedy do ich biura wszedł szef. Przyjrzał się im uważnie i lekko uśmiechnął. Najwyraźniej złe pierwsze wrażenie zostało zatarte. Wiedział, że potrzebują trochę czasu żeby poznać siebie i swoje metody pracy. A gdzie znajdą do tego lepsze warunki jak nie podczas wspólnego śledztwa?
- Macie zabójstwo. Młoda kobieta zamordowana w swoim mieszkaniu. Ulica Batorego 7, mieszkanie numer dziesięć, na trzecim piętrze.
- Dzięki, szefie. Już tam jedziemy - odparł Sebastian od razu wstając. - Rozumiem, że nie poznałeś jeszcze dobrze Krakowa? - zwrócił się do Darka.
- Wyobraź sobie, że nieźle radzę sobie w terenie - odparł wyzywająco. - Nieraz byłem w tym mieście i całkiem dobrze znam okolicę.
Sebastian uniósł ręce w górę, jakby się poddawał.
- Spokojnie, tylko zapytałem.
- Jedźmy - uciął mężczyzna i opuścił biuro przed zaskoczonym partnerem.

Dotarli na miejsce po piętnastu minutach. Droga minęła im w absolutnej ciszy. Kiedy Sebastian pracował z Aleksem zawsze podczas jazdy wyobrażali sobie miejsce zbrodni, szukali potencjalnych sprawców i ustalali plan działania. Darek nie był jednak jego zmarłym partnerem więc po prostu milczał. Chciał żeby to była prosta sprawa, którą rozwiążą szybko, najlepiej bez zbyt częstego odzywania się do siebie. To nie było tak, że nie chciał poznać partnera i z nim współpracować. Przecież starał się jak mógł żeby się do niego przekonać. Nie skreślił go od razu, choć było już kilka sytuacji, które go denerwowały. Mimo wszystko wierzył, że komendant nie mógł wybrać kogoś nienadającego się do tej pracy. Może po prostu potrzebowali jeszcze kilku dni i kilku rozmów, by się dogadać.
- To mój nowy partner, Dariusz - rzucił na wstępie do lekarza sądowego i od razu przeszedł do rzeczy, spoglądając na ofiarę. - Jak zginęła?
- Strzał z bliskiej odległości, w tył głowy. Wygląda to na egzekucję.
- Egzekucja młodej dziewczyny i to w kamienicy na środku miasta? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Ja ci tylko mówię, co widzę. Ofiara nie ma żadnych zadrapań ani śladów sprawcy. Z tego, co mówili technicy nie ma też śladów włamania. Musiała wpuścić mordercę, może go znała.
- I tak po prostu podszedł do niej i ją zabił? - powiedział Darek z powątpiewaniem. - Tu musi chodzić o coś więcej. Wiadomo już z jakiej broni strzelano?
- Dam wam raport jeszcze dziś. Ale na pierwszy rzut oka mogę powiedzieć, że to była zwyczajna broń, na jaką każdy może zdobyć pozwolenie. Sprawca pewnie użył tłumika, bo inaczej cała kamienica by się zbiegła.
- Dzięki, Adam.
Lekarz skinął głową i pozwolił im obejrzeć ciało, zanim je zabrano. Technicy kończyli już zbierać ślady. Na stole stało wino i dwa kieliszki. Niestety, tylko jeden z nich był używany i sądząc po śladach szminki, dziewczyna sama piła trunek, zanim w jej mieszkaniu pojawił się sprawca.  Policjanci rozdzielili się aby przesłuchać sąsiadów. Mieli nadzieję, że ktoś widział mężczyznę wchodzącego do mieszkania zamordowanej.

Pół godziny później Sebastian i Darek spotkali się przy samochodzie. Miny mieli niezbyt zadowolone. Z tego, co opowiadali sąsiedzi, Weronikę Lisiecką odwiedzało wielu mężczyzn. Mieszkańcy nie szczędzili słów na temat jej wybryków. Większość czasu dziewczyna spędzała na uczelni, ale gdy już pojawiła się w mieszkaniu, nie sposób było tego nie zauważyć. Nikt jednak dzisiaj nie widział nikogo wchodzącego do jej mieszkania. Panował tam spokój i sąsiedzi myśleli, że zamordowana była na zajęciach.
- Trzeba by podjechać na uczelnię i rozpytać o nią - powiedział Sebastian.
- Ciekawe czy jej znajomi wiedzieli czym się zajmowała.
- Nie dowiemy się, jeśli będziemy tak stać. Wsiadaj do auta.
- Wiem, co mam robić - odparł Dariusz ostro i zajął miejsce obok partnera. Sebastian powstrzymał się w duchu przed powiedzeniem czegoś, czego by później żałował i ruszył w kierunku uczelni. Liczył na to, że Weronika miała jakąś bliską koleżankę, która wiedziała o jej sekretach. Może wtedy szybciej dotarliby do klientów dziewczyny.
Od dyrektora placówki dowiedzieli się, że dwudziestopięciolatka studiowała marketing i zarządzanie, ale nie miała dziś zajęć. Porozmawiać z jej kolegami mogli więc dopiero jutro. Mężczyzna nie znał dobrze dziewczyny więc nie mógł im pomóc. Pożegnali się więc i wrócili na komendę.
- Myślisz, że załatwił ją któryś z klientów? - zapytał Darek.
- Możliwe. Chociaż dziewczyna nie odbyła wcześniej stosunku. A chyba po to przyszedłby do niej, nie sądzisz?
- Może to jakiś wariat, zazdrosny o to, że spotykała się z innymi facetami - policjant wzruszył ramionami. Sebastian lakonicznie odparł, że to możliwe i usiadł za swoim biurkiem. Zamierzał przejrzeć portale społecznościowe, na których udzielała się dziewczyna i jak najwięcej dowiedzieć się o jej życiu. Miał nadzieję, że to popchnie sprawę do przodu.

niedziela, 24 września 2017

5 - Dla Ciebie wszystko

Sebastian zaparkował pod komendą, ale nie wyszedł z auta. W zamyśleniu spoglądał na drzwi swojego miejsca pracy zastanawiając się, jak teraz będzie wyglądać jego życie. Aleks był nie tylko jego partnerem, ale przede wszystkim przyjacielem. Mógł poradzić się go w każdej sytuacji i mieć pewność, że nie zostanie sam w przypadku jakichkolwiek problemów. Przez kilka lat był mu bliższy niż wszyscy ludzie, których spotkał w swoim życiu. Jak poradzi sobie bez niego? Jak będzie pracował z kimś nowym? Wiedział, że już dziś dostanie nowego partnera, ale nie mógł się z tym pogodzić. Nikt nie zastąpi Aleksa, nikt nie będzie taki dobry, jak on był. Poza tym nie chciał pracować z kimś obcym. Dobrze pracowało mu się w samotności. Ale przecież nikt nie pytał go o zdanie! Szef sam zdecydował zarówno o jego urlopie, jak i o dalszej pracy na komendzie. Sebastian zdawał sobie sprawę, że we dwóch jest łatwiej i wydajniej, ale nie chciał znowu się do kogoś przywiązać, a potem go stracić. Z resztą, wątpił czy byłby jeszcze w stanie przywiązać się do kogokolwiek. To powodowało tylko cierpienie i smutek.
Westchnął ciężko i wysiadł z samochodu. Długie lata spędzone w domu dziecka nauczyły go, że liczyć należy wyłącznie na siebie. Swoich wyborów i odruchów zawsze mógł być pewny. Powoli pchnął drzwi i wkroczył do siedziby krakowskich policjantów. Przeszedł przez hol pozdrawiając znajomych funkcjonariuszy i odetchnął z ulgą, gdy w końcu znalazł się przy drzwiach prowadzących do wydziału kryminalnego. Mocno je pchnął, nie zdając sobie sprawy, że ktoś stoi po drugiej stronie. Usłyszał krzyk i po chwili zobaczył pochylonego mężczyznę trzymającego się za krwawiący nos.
- Przepraszam - powiedział podchodząc do niego. - Czy nic się panu nie stało?
- Człowieku, złamałeś mi nos! Mógłbyś bardziej uważać!
- Nie zrobiłem tego specjalnie. Niech się pan nie denerwuje.
- Jak mam się nie denerwować?! Boli jak cholera!
- Są w życiu gorsze rzeczy niż złamany nos - rzucił szatyn z przekąsem.
- Co tu się dzieje? - spytał Kazimierz Dzikowski wychodząc ze swojego gabinetu. Był szefem tej komendy już od kilku lat i nie raz musiał interweniować w przepychankach na korytarzu. Ale ta sytuacja była wyjątkowa. - Sebastian, możesz mi to wyjaśnić?
- To jest Sebastian? - zapytał poszkodowany, na co główny zainteresowany uniósł brwi.
- Owszem. A kim ty jesteś?
- To twój nowy partner - odparł za niego komendant.
- Słucham?!
- Czy w końcu dowiem się, co tu się stało?
Sebastian szybko wytłumaczył szefowi sytuację, a ten kazał mu zabrać mężczyznę do szpitala i poczekać na wynik badań lekarskich. Szatyn nie był z tego zadowolony, ale nie miał wyboru - z szefem nie było dyskusji. I mimo, że wiedział iż raport z ostatniej sprawy sam się nie napisze, odsunął na bok swoje niezadowolenie i ruszył do szpitala. Przechadzając się po korytarzu zadzwonił do Izy i zapowiedział się na wieczór. Chciał pokazać Zosi książkę, którą dla niej kupił. Mała uwielbiała czytać, szczególnie o superbohaterach, z których największym był dla niej zmarły ojciec.
Po kilkunastu minutach jego nowy partner wyszedł z sali zabiegowej. Okazało się, że rzeczywiście miał złamany nos.
- I to w pierwszy dzień pracy - mruknął spoglądając na Sebastiana.
- Jeszcze raz przepraszam. Wilecki - wyciągnął dłoń. Mężczyzna uścisnął ją i odparł:
- Dariusz Kaczmarek. To co teraz?
- Nie wiem. Muszę skonsultować to z szefem.
Sebastian odszedł na bok i zadzwonił do przełożonego. Po krótkiej rozmowie jego mina nie była wcale weselsza, niż wcześniej. Szef wyraźnie powiedział mu, że ma oprowadzić nowego partnera po komendzie, spróbować lepiej go poznać, a potem odwieźć do domu. Nie dostaną dzisiaj żadnej sprawy, ale gdyby Dariusz zechciał przejrzeć archiwum, szatyn miał mu wszystko pokazać.
Mężczyźni ponownie udali się w stronę miejsca pracy, ale rozmowa jakoś im się nie kleiła. Kaczmarek lamentował nad bolącym nosem i wyraźnie dawał partnerowi do zrozumienia, że to jego wina. Sebastian nie mógł wytrzymać jego narzekań więc włączył radio. Niestety, Dariusz nie podzielał jego gustów muzycznych więc wywiązała się między nimi sprzeczka. Zanim dotarli na komendę mieli siebie już dosyć. Oboje błagali żeby jak najszybciej zakończyć to, co polecił im szef i nie oglądać więcej swoich twarzy. Gdy to w końcu nastąpiło, byli niezwykle zadowoleni. Sebastian, po raz trzeci tego dnia, wrócił na komendę i z ciężkim westchnieniem zasiadł do raportów. Nie polubi Dariusza. Nie ma takiej opcji.

- Rzeczywiście, zaczęliście waszą znajomość trochę niefortunnie - przyznała mu Asia, kiedy opowiedział jej wydarzenia z dzisiejszego dnia. Siedzieli u niego w mieszkaniu i pili wino. - Ale może w ciągu następnych dni okaże się, że źle siebie oceniliście i zaprzyjaźnicie się.
- Wątpię - odpowiedź mężczyzny była lakoniczna. - Wystarczyła minuta w towarzystwie tego faceta żeby się przekonać, że do siebie nie pasujemy. Jak szef mógł znaleźć kogoś takiego?!
- Jestem pewna, że w jego CV nie było napisane, że jest zrzędą i nie ma gustu muzycznego - blondynka uśmiechnęła się, gdy przyjaciel wybuchnął śmiechem. Wiedziała, że będzie mu ciężko, ale jakoś trudno było jej uwierzyć, że Darek może być aż taki zły. Miała nadzieję, że gdy już zaczną ze sobą pracować, szybko okaże się, że potrafią stworzyć zgrany duet.
- Skoro szef go wybrał, znaczy, że musi być dobrym śledczym.
- Aśka, ja to wszystko wiem. Sprawdziłem jego akta, gdy skończyłem raporty. Facet skończył szkołę policyjną z dobrym wynikiem, osiągnął sporo w Gliwicach, wręcz wyróżniał się na tle kolegów więc przenieśli go do nas. Ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Kraków to coś zupełnie innego. Tutaj są ważniejsze sprawy, często naprawdę wymagające czegoś więcej niż dobrze zdane egzaminy.
- Daj mu szansę - kobieta trąciła go w ramię. - Dopiero wtedy zdecydujesz, czy porozmawiać z szefem. Nie przekreślaj drużyny, zanim jeszcze weszła na murawę.
Sebastian skinął głową, ale bez przekonania. Chciałby się mylić, ale w tym wypadku czuł, że ma rację. Miał nadzieję, że szef dostrzeże to tak szybko, jak on.

niedziela, 17 września 2017

4 - Dla Ciebie wszystko

Asia miała rację - Sebastian nie został o nic oskarżony. W dodatku mężczyzna, którego zaatakował w knajpie, przeprosił go za obrażenie jego zmarłego partnera! Policjant był tak zszokowany, że nie zauważył złośliwego uśmiechu swojego szefa skierowanego do oddalającego się mężczyzny. Sebastian odwrócił się w kierunku komendanta i wciąż zdziwiony, zapytał:
- Ale jak szef zdołał go do tego nakłonić?
W odpowiedzi otrzymał szeroki uśmiech.
- Mam swoje sposoby.
- Jestem ich bardzo ciekaw.
- Może kiedyś ci je zdradzę - mężczyzna puścił do niego oko. - A teraz wracaj do pracy.

Kazimierz Dzikowski długo zastanawiał się, jak ma rozwiązać sprawę swojego podwładnego. Wiedział, że poniosły go nerwy, ale normalnie nikogo by nie zaatakował. Antoni Gruziński pojawił się u niego jeszcze tego samego dnia po bójce w knajpie i zgłosił napaść. Komendant nie tolerował takich ludzi, jak on: pewnych siebie, dwulicowych i wykorzystujących każdą okazję aby pogrążyć innego człowieka. Na szczęście już nie raz miał z takimi do czynienia i wiedział, jak należy z nimi postępować. Zanim Gruziński pojawił się w jego gabinecie, przejrzał jego akta i zasięgnął języka w innych wydziałach. Wielu policjantów miało na niego haki. I właśnie to było główną taktyką Kazimierza.
Pochylił się nad Antonim Gruzińskim i badawczo spojrzał mu w oczy. Wiedział, jak powinien przeprowadzić to przesłuchanie.
- Czy jesteś pewien, że chciałbyś wnieść oskarżenie przeciwko jednemu z moich ludzi?
- Oczywiście! W końcu zostałem przez niego zaatakowany!
- I tak po prostu się na ciebie rzucił, tak? Nie sprowokowałeś go w żaden sposób? Było inaczej niż w przypadku tego człowieka sprzed roku?
Mężczyzna nerwowo poruszył się na krześle. Nie spodziewał się, że ta sprawa dojdzie aż do szefa wydziału kryminalnego.
- Nie wiem, o czym pan mówi.
- Doprawdy? - komendant udał zdziwienie. - Tamta sprawa została przez pana przegrana. Poza tym nie był to pierwszy taki przypadek, prawda? Wnosił pan już kilka nieuzasadnionych oskarżeń. Ponadto jest pan obserwowany przez policję ze względu na awantury w pańskim domu. Podobno nie raz uderzył pan żonę? Czy ona też rzucała się na pana z pięściami?
Policjant z satysfakcją stwierdził, że mężczyzna siedzący przed nim zaczął się intensywnie pocić i nie wydawał się już taki pewny siebie, jak wcześniej. Żeby całkowicie skłonić do zmiany zdania rzekł:
- Może pan zgłosić zawiadomienie. My przeprowadzimy dochodzenie, ale od razu mogę powiedzieć, że policjanci chętniej uwierzą ludziom, którzy staną po stronie mojego podwładnego. I jak pan myśli, komu przyznają rację - policjantowi o nienagannym przebiegu służby czy może mężczyźnie, który donosi na sąsiadów, atakuje bezbronnych ludzi i znęca się nad swoją żoną?
Gruziński pobladł i poderwał się z krzesła. Zaczął wykrzykiwać, że to niesprawiedliwe, a potem nagle zamilkł. Po chwili wziął z biurka zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które komendant zaczął już wypełniać i po prostu je podarł. Skłonił głowę i wręcz wybiegł z gabinetu szefa wydziału kryminalnego.
- I niech pan nie zapomni przeprosić mojego podwładnego! - krzyknął za nim Kazimierz Dzikowski i zadowolony z siebie zasiadł przy swoim biurku. Sprawa była załatwiona. Następnym razem gdy ten mężczyzna zechce zaskarżyć kogokolwiek, zastanowić się nad tym pięć razy. I na pewno nigdy więcej nie zechce złożyć niesłusznego doniesienia na policjanta.

Sebastian zadowolony szedł do pokoju przesłuchań, ponieważ jego sprawa ruszyła z miejsca. Mężczyźni podejrzewani o napad na bank sami zgłosili się na komendę. Policjant uważał to raczej za dziwne, a w jego duszy pojawił się niepokój. Nie pozwolił jednak aby ogarnęły go wątpliwości i energicznie otworzył drzwi pokoju, w którym siedział jeden z podejrzanych mężczyzn. Usiadł na przeciwko niego, a on od razu zaczął mówić.
- To jest jakaś pomyłka, proszę pana! Ja i Józek nie napadliśmy na żaden bank!
- Doprawdy? A więc gdzie byliście w tym czasie? Macie alibi, które ktoś może potwierdzić?
- Oczywiście! Przez ostatnie kilka dni trochę zabalowaliśmy z Józkiem. Wpadło nam trochę gotówki, rzecz jasna z legalnych źródeł, więc wyjechaliśmy się rozerwać. Oboje nie jesteśmy uwiązani małżeństwem więc nie musieliśmy nikogo o tym informować. Po prostu wyjechaliśmy z Krakowa.
- I ktoś widział was tam, na miejscu?
- No pewnie! Urządziliśmy niezłą imprezę, zlecieli się wszyscy sąsiedzi, a poza tym na pewno zarejestrował nas sklepowy monitoring, bo nieraz wychodziliśmy po zapasy.
- A gdzie panowie w ogóle byli?
- Mam taki dom po rodzicach, w Tarnowie. I właśnie tam się wybraliśmy.
- Sprawdzę to. A na razie zostanie pan u nas na dołku.
Ku niezadowoleniu Sebastiana drugi z podejrzanych potwierdził tę wersję wydarzeń. Policjant zlecił Tomkowi jak najszybsze sprawdzenie podanych faktów, ale czuł, że zeznania mężczyzn się potwierdzą. Byłby wręcz zdziwiony gdyby okazało się, że tacy imprezowicze jak oni mogliby okraść bank. Sprawa znowu stanęła w miejscu, a on musiał od nowa przeanalizować wszystkie fakty. Postanowił poprosić o pomoc Asię. Ona zawsze dostrzegała dużo szczegółów, a nowe spojrzenie na sprawę z pewnością by mu nie zaszkodziło.
Blondynka miała akurat wolną chwilę więc z chęcią spełniła prośbę przyjaciela. W skupieniu przejrzała wszystkie dokumenty a w międzyczasie przyszedł Tomek, który zdążył już potwierdzić alibi zatrzymanych. Sebastian poszedł więc ich wypuścić, a Asia włączyła komputer i sprawdziła monitoring sprzed banku. Kiedy policjant wrócił, zastał ją pochyloną nad ekranem, z tryumfującym uśmiechem.
- Wiedziałam! - krzyknęła przywołując szatyna do siebie. - Od razu rzucił mi się w oczy ten samochód. Stoi w takim miejscu, że kamera prawie go nie obejmuje, ale mimo wszystko go widać. Pojawia się codziennie, parkuje w tym samym miejscu i pozostaje bez ruchu przez kilka godzin. Nikt z niego nie wychodzi, a ponieważ nadjeżdża od strony, gdzie nie ma monitoringu to nie mogę dojrzeć numerów rejestracyjnych. Ale może udałoby się odnaleźć to auto na monitoringu krajowym. Wtedy moglibyśmy sprawdzić rejestrację i może mielibyśmy szczęście i załapałby się ktoś nam znany.
- Dzięki, Aśka. Jesteś wielka! Od razu pójdę z tym do Tomka.
- Nie ma sprawy. W takim razie życzę powodzenia.
- A może pojechałabyś ze mną zgarnąć właściciela tego auta, jeśli uda nam się go namierzyć?
- Jasne, z chęcią pojadę w teren. My z Kubą właśnie zamknęliśmy śledztwo więc właściwie jestem wolna.

Następnego dnia sprawa była zamknięta. Właściciel auta rzeczywiście okazał się złodziejem i nietrudno było go złapać. Obeszło się bez użycia broni, mężczyzna od razu się poddał. Sebastian przesłuchał go, spisał zeznania i uzupełnił wszystkie raporty. Potem zaniósł akta staremu, który pogratulował mu skuteczności. Nie pominął oczywiście w swoich pochwałach Asi, dzięki której Wilecki zdołał rozwiązać sprawę.
- Dobry z nas duet, co? - spytał szatyn kiedy razem opuszczali komendę. Blondynka uśmiechnęła się.
- Wiadomo to nie od dziś.
- W ramach podziękowania zapraszam cię na kolację, co ty na to?
- Z przyjemnością, ale nie dzisiaj. Obiecałam rodzicom, że wpadnę do nich w weekend. Siostra przyjeżdża z nowym chłopakiem więc nie wypada mi odwołać wizyty.
- Pewnie. To w takim razie umówimy się kiedy wrócisz. A teraz odwiozę cię do domu.
- Dziękuję. Będę ci naprawdę wdzięczna.

niedziela, 10 września 2017

3 - Dla Ciebie wszystko

Komendant patrzył na Sebastiana przymrużając oczy. Widział go już dzisiaj drugi raz i wiedział, że ta rozmowa wcale nie będzie przyjemniejsza od poprzedniej. Trudno było mu powiedzieć czy policjant jest bardziej skruszony, czy zachowuje się wyzywająco. Obie te postawy komendant zauważył i obie w pewnym stopniu docenił. Rozumiał emocje towarzyszące Sebastianowi, ale nie mógł pozwolić, by jego podwładni wszczynali awantury w miejscach publicznych. Byli policjantami i mieli dawać społeczeństwu przykład. Nie zamierzał ukarać szatyna, a jedynie poprosić go aby panował nad swoimi emocjami.
- Zanim szef coś powie chciałbym wyznać, że prawdopodobnie postąpiłbym tak samo, gdyby to wydarzyło się ponownie - powiedział Sebastian, gdy już skończył relacjonować wydarzenia z knajpy.
- Sebastian, może powinienem cię solidnie ukarać żebyś przestał robić głupstwa. Ale szczerze wątpię, by to coś pomogło. Wiem, że sam musisz poradzić sobie ze swoimi emocjami. Proszę cię tylko żebyś postarał się nie sprawiać więcej kłopotów i ostrzegam, że następnym razem nie będę taki pobłażliwy. Rozumiemy się?
- Oczywiście. Czy to już wszystko?
- Tak. Możesz wracać do pracy.
Mężczyzna podniósł się z krzesła i opuścił biuro szefa. Był naprawdę wściekły. Rzeczywiście - mógł postąpić inaczej. Ale nie mógł znieść tego, że ktoś próbował poddać w wątpliwość dobre imię Aleksa. Chyba jeszcze nie był gotowy, by spokojnie mówić, myśleć czy choćby reagować na wzmiankę o swoim partnerze. Obiecał jednak szefowi, że się postara i zamierzał słowa dotrzymać.
Wrócił do swojego biura, uzupełnił wszystkie raporty i ustalił plan działania w związku z nową sprawą. Zamierzał zająć się tym od razu i jak najszybciej zakończyć śledztwo. Nie miał pomysłu, gdzie mogli ukryć się złodzieje, ale miał podejrzenia, kim mogli być. Właściciel banku wyznał mu, że ci dwaj mają u niego konta i byli zainteresowani funkcjonowaniem placówki i jej ochroną. Tomek sprawdził nagrania sprzed kilku dni i okazało się, że ci mężczyźni kręcili się w pobliżu i sprawdzali zabezpieczenia budynku. Sebastian był prawie pewien, że to właśnie oni odpowiadają za napad.
Odwiedził ich mieszkania, ale tak, jak się spodziewał - nie zastał w nich nikogo. Sąsiedzi niechętnie udzielali mu odpowiedzi na jego pytania albo po prostu nie mieli pojęcia, gdzie ci dwaj mogli się ukryć. Policjant oczywiście zlecił sprawdzenie nieruchomości należących do mężczyzn i pojechał je przeszukać. Nie znalazł tam jednak żadnych śladów świadczących o obecności poszukiwanych. Rozesłał za nimi listy gończe i postanowił zakończyć swój dzień pracy. Przy wyjściu z komendy spotkał Asię, która od razu z troską spytała, kto go tak pobił. Zaprosił ją do siebie i dopiero tam wszystko wyjaśnił.
- Nie powinieneś się tak przejmować - rzuciła przemywając mu rozciętą wargę. - My zawsze będziemy wiedzieli, jaki Aleks był naprawdę. A takie typki, jak ten z knajpy, zawsze chętnie wykorzystają okazję, by kogoś wkurzyć.
- Więc mam pozwolić żebyś ktoś obrażał mojego przyjaciela?! - spytał ze złością, chwytając ją za ręce. Blondynka spojrzała na niego znacząco i zaraz ją puścił. Wróciła do przerwanego zajęcia i spokojnie wyjaśniła:
- Ten facet prawdopodobnie nawet nie znał Aleksa, ale zorientował się, że jesteś policjantem albo słyszał jak o was rozmawiano i zwyczajnie cię sprowokował. Teraz może wnieść oskarżenie przeciwko policjantowi, który go pobił.
Szatyn jęknął ze zrezygnowaniem.
- Ale narozrabiałem, co?
- Nie da się ukryć. Ale nie martw się, będę odwiedzać cię w więzieniu.
Sebastian roześmiał się, a kobieta zawtórowała mu. Po chwili jednak powiedziała z całą powagą:
- Szef nie pozwoli żebyś został oskarżony. Zobaczysz, sprawa rozejdzie się po kościach.
- Mam nadzieję. A teraz powiedz, dlaczego właściwie przyszłaś tu ze mną.
- Lubię twoje towarzystwo - odparła ze zdziwieniem.
- Kłamanie nigdy nie wychodziło ci najlepiej. Szef cię przysłał, tak? Chodzi o nowego partnera?
Blondynka westchnęła i skinęła głową.
- Komendant się martwi. Ja z resztą też. Przecież wiesz, że wszyscy lubiliśmy Aleksa i wcale nie chcemy żeby ktoś zajął jego miejsce. Ale potrzebujesz partnera, który pomoże ci w pracy i poza nią. Jestem pewna, że szef znajdzie kogoś, z kim szybko się zaprzyjaźnisz. Aleks nigdy nie zostanie zapomniany, a ty powinieneś dać szansę komuś nowemu. Nie będzie tak źle.
- Ja to wszystko wiem. Ale na razie nie jestem gotowy żeby przy moim boku pracował ktoś, kogo nie znam. Muszę oswoić się z tą myślą.
- Masz jeszcze czas. Szef na razie nie znalazł nikogo odpowiedniego.
- I oby to trwało jak najdłużej.

niedziela, 3 września 2017

2 - Dla Ciebie wszystko

Pierwszy dzień w pracy po śmierci Aleksa nie był najłatwiejszy. Wszystko tutaj przypominało mu o przyjacielu, widział go w każdym kącie, w każdej rzeczy. Starał się unikać kolegów, którzy patrząc na niego współczująco i mówiąc jak im przykro z powodu Aleksa, nieświadomie wprawiali go w gorszy nastrój. Przemierzał korytarz szybkim krokiem, ze spuszczoną głową i błagając o jakąś sprawę. W ten sposób wpadł na szefa.
Kazimierz Dzikowski był komendantem już od pięciu lat. Bardzo dobrze znał swoich ludzi i wiedział, że zawsze może na nich liczyć. Był pewien, że i oni wiedzą iż mogą liczyć na niego. Nie lubili jednak zwierzać mu się ze swoich problemów, co wcale go nie dziwiło. Szefem był sprawiedliwym, opanowanym i szczerym. Zawsze mówił, co myślał, bezstronnie oceniał spory i nigdy nie wierzył w plotki o swoich podwładnych. Bronił ich od wszelkich zarzutów i nie wpisywał zbyt wielu nagan. Policjanci pracujący pod jego dowództwem lubili i szanowali go.
Sebastian zawsze był dla niego małą zagadką. Chłopak radosny, pewny siebie, a z drugiej strony niezbyt ufny i zamknięty w sobie. Wiedział, że to wynikało z jego przeszłości. Wychował się w domu dziecka i przez życie szedł sam. Dopiero, gdy spotkał Aleksa odważył się na zaufanie i przywiązanie do kogoś. Kazimierz czuł wielką sympatię do ich obu. Byli wspaniałym duetem i niezwykle żałował tego, co się stało. Wiedział, co czuł Sebastian - on także kiedyś stracił partnera. Też się obwiniał i nie chciał słuchać dobrych rad. Jego ówczesny szef wysłał go na przymusowy urlop, a on postąpił tak samo wobec swojego podopiecznego. I miał nadzieję, że i w jego przypadku to podziałało.
- Gotowy do służby? - zapytał lustrując go wzrokiem. Szatyn skinął głową.
- Jak zawsze. Czy jest już dla mnie jakaś sprawa?
- Napad na sklep jubilerski. Ulica Batorego. Technicy już są na miejscu. Chcesz kogoś do pomocy?
- Poradzę sobie sam.
- Wiesz, że niedługo przydzielę ci nowego partnera. Nie możesz pracować w pojedynkę.
- Mam tylko jednego partnera. I nie potrzebuję nikogo innego - powiedział twardo i oddalił się. Komendant westchnął i patrzył jak policjant znika za drzwiami wydziału. Rozumiał go, ale nie mógł mu ulegać. Sebastian potrzebował partnera, a on musiał trzymać się procedur. Postanowił, że spróbuje porozmawiać z Asią na ten temat.
Do tej niepozornej blondynki miał prawdziwą słabość. Zawsze była chętna do pomocy, pracowała za dwóch i nigdy nie narzekała na niską pensję. Cieszyła się z każdego sukcesu, a porażki przyjmowała z pokorą. Wiedział też, że bardzo zależy jej na Sebastianie i jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Szatyn nie dostrzegał jej przywiązania, ale lubił ją i chętnie spędzał z nią czas. Asia jako jedyna z komendy miała na niego jakiś wpływ.
Kazimierz wszedł do biura Asi i Kuby, gdzie trwała właśnie zawzięta dyskusja o sprawie, jaką prowadzili. Wysłuchał jej, doradził, a potem poprosił blondynkę o chwilę rozmowy w cztery oczy. Kuba zrozumiał aluzję i opuścił biuro, zamykając za sobą drzwi.
- O co chodzi, szefie? - spytała policjantka podsuwając mężczyźnie pudełko ciasteczek. Chętnie wyciągnął po nie rękę i wyjaśnił, że chodzi o Sebastiana. Asia słuchała go uważnie i kiwała głową. Miała przeczucie, że ten temat zostanie poruszony. Nie spodziewała się, że nastąpi to tak szybko, ale oczywiście obiecała, że porozmawia z przyjacielem.
- Wątpię, czy będę w stanie coś z tym zrobić. On sam musi się z tym uporać. Potrzebuje czasu. Nie musiałeś mówić mu o nowym partnerze już pierwszego dnia - powiedziała oskarżycielskim tonem.
- Im szybciej to zaakceptuje tym lepiej. Na Boga! Przecież nie dostanie nowego partnera już jutro! Wiem, że nie jest jeszcze na to gotowy. Ja z resztą też nie. Muszę znaleźć kogoś odpowiedniego. Chcę tylko żebyś jakoś go do tego przekonała.
- Dobrze, rozumiem. Wiem, że szef postępuje słusznie.
- Wracaj do pracy. Kuba zdążył już chyba trzy razy zaparzyć kawę.
Asia uśmiechnęła się i pożegnała komendanta. Jej partner pojawił się chwilę później i pytająco uniósł brwi.
- Jakieś kłopoty?
- Mam nadzieję, że nie - odparła z westchnieniem.

Sebastian pracował w pocie czoła. Przeklinał się za swój upór. Mógł przyjąć ofertę pomocy i wziąć ze sobą na przykład Bartka. Poszłoby mu o wiele szybciej i nie miałby wrażenia, że zmarnował mnóstwo czasu. Na miejscu przestępstwa nie było żadnych śladów, a monitoring na niewiele się przydał. Sprawcy byli zamaskowani i poruszali się samochodem bez tablic rejestracyjnych. Policjant zajął się przepytywaniem świadków, od których jednak nie dowiedział się niczego ciekawego, a potem zaczął obdzwaniać paserów i lombardy. Chciał mieć pewność, że dostanie informacje gdyby kradziony towar pojawił się na rynku. Było już południe gdy wrócił na komendę, a był strasznie głodny. Zdecydował więc, że raporty wypełni później, a teraz uda się na przerwę. Z ulgą opuścił puste biuro i zbiegł na parking. Wsiadł do samochodu i ruszył do swojego ulubionego baru. Zawsze jadali tu z Aleksem. Wszyscy ich tu znali, a oni mieli nawet swój własny stolik. Pewnie wiedzieli już o śmierci jego partnera.
Młoda kelnerka uśmiechnęła się do niego i przyjęła zamówienie. Na zrealizowanie go nie musiał czekać długo. Po chwili przy jego stoliku pojawiła się sześćdziesięcioletnia właścicielka lokalu. Bardzo radosna i uprzejma kobieta, która chętnie dawała im zniżki i zabawiała rozmową podczas jedzenia. Ich przyjaźń rozpoczęła się kiedy razem z Aleksem zamknęli gang wyłudzający haracze od okolicznych właścicieli sklepów i restauracji.
- Słyszałam już o wszystkim - powiedziała ze smutkiem, chwytając go za rękę. - Jak sobie z tym radzisz?
- Dzisiaj pierwszy dzień pracy po jego śmierci. Nie jest łatwo.
- Aleks był cudownym człowiekiem.
- Zwykły, parszywy pies - powiedział ktoś z sąsiedniego stolika. Nim pani Helena zdążyła go powstrzymać, Sebastian wstał i chwycił mężczyznę za kurtkę.
- Możesz to powtórzyć?
Mężczyzna roześmiał się pogardliwie i splunął mu w twarz. A potem znowu obraził Aleksa, a Sebastianowi puściły nerwy. Cios był silny i dokładny. Krew prysnęła z nosa mężczyzny, który nie pozostał dłużny i oddał cios. Wywiązała się bójka, a klienci lokalu pouciekali z krzykiem. Pani Helena nie była bojaźliwą kobietą - wzięła miotłę i siłą rozdzieliła walczących.
- Sebastian! - krzyknęła łapiąc go za ramię. - On nie jest tego wart.
Zaatakowany mężczyzna z wściekłością spojrzał na policjanta i wycedził:
- Pożałujesz tego.
A potem wyszedł trzaskając drzwiami. Sebastian otarł krew z nosa i wargi i zwrócił się do pani Heleny:
- Bardzo przepraszam. Pomogę pani posprzątać.

niedziela, 27 sierpnia 2017

1 - Dla Ciebie wszystko

Dwudziestodziewięcioletni Sebastian Wilecki siedział w ciemnym, pustym mieszkaniu ze szklanką whisky w ręku już trzeci dzień. Do urlopu został właściwie zmuszony przez swojego szefa, który uznał, że po tym, co przeszedł należy mu się trochę spokoju i samotności. Szatyn nie do końca mógł się z tym pogodzić. Potrzebował zajęcia, by zapomnieć. Komendant jednak nie dał mu wyboru i zabronił pojawiania się w pracy przez cały tydzień. Wobec tak stanowczego rozkazu Sebastian porzucił swoje racje i zamknął się w mieszkaniu. Nie odbierał telefonów, nie wpuszczał nikogo do środka. Z resztą, kogo miałby wpuścić? Był zupełnie sam. Nie miał rodziny, a jedynymi przyjaciółmi byli ci z jego środowiska - policjanci, lekarze sądowi i prokuratorzy. A ich także dotknęła śmierć jednego z nich.
Aleks był jego partnerem od lat. Poznali się jeszcze w szkole policyjnej, a potem los rzucił ich na wspólną komendę. Razem uczyli się zawodu, razem przeżywali pierwsze sukcesy i pierwsze porażki, a potem razem umarli. Aleks fizycznie, a Sebastian duchowo. To w jego ramionach zmarł najlepszy przyjaciel, to on nie był w stanie schwytać jego mordercy. Od tej pory zmienił się nie do poznania. Nie był już taki radosny i dowcipny, nie wychodził z kolegami po pracy. Wolał siedzieć sam w mieszkaniu albo na cmentarzu przy człowieku, z którym dzielił najwięcej wspomnień.
Czuł się winny jego śmierci, co w dużym stopniu przyczyniło się do jego przymusowego urlopu. Nie rozmawiał o tym z psychologiem, ale komendant wiedział swoje. Wiedzieli to też koledzy Sebastiana, którzy starali się przekonać go, że to nie jego wina, ale on przestawał słuchać ich już po pierwszych słowach. Wolał winić siebie, bo to przynajmniej umiał zrozumieć. Przecież to on dowodził akcją, to on rozdzielał zadania i w końcu to on nie osłonił przyjaciela przed strzałami groźnego przestępcy. Gdzieś w sercu wiedział, że taka jest ich praca, że zrobił wszystko, co mógł i że nie mógł postąpić inaczej. Ale może potrzebował jeszcze kilku dni aby to zaakceptować?
Było wiele osób, którym los Sebastiana nie był obojętny, ale jedna z nich wyjątkowo chciała mu pomóc. Asia trafiła na komendę rok później od Sebastiana. Nie było dla niej partnera, a że Aleks akurat był na urlopie, trafiła do zespołu szatyna. Bardzo dobrze im się pracowało i od tej pory chętnie prowadzili wspólne sprawy i wspierali się zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Teraz Asia nie zamierzała zostawić przyjaciela samego z poczuciem winy.
- Seba, wiem, że tam jesteś! - krzyknęła przez drzwi, ale odpowiedziała jej głucha cisza. - Sam tego chciałeś - mruknęła pod nosem i wyciągnęła z kieszeni klucze, które przyjaciel dał jej już kilka lat temu, "na wszelki wypadek". Po chwili mieszkanie stanęło dla niej otworem.
- Przeklinam dzień, w którym dałem ci te klucze - mruknął mężczyzna odstawiając szklankę na stół. W odpowiedzi blondynka uśmiechnęła się kpiąco i odparła, że nie musi jej dziękować za uratowanie go od śmierci głodowej. Ta uwaga wywołała na ustach mężczyzny cień uśmiechu. Pomógł przyjaciółce odsunąć wszystkie zasłony i już po chwili światło rozjaśniło całe pomieszczenie. Kobieta karcącym wzrokiem spojrzała na butelkę alkoholu, którą Sebastian od razu schował.
- To co tam masz dla mnie na obiad? - zapytał speszony.
- Najpierw pomożesz mi tu posprzątać.
- Dopuścisz do mojej śmierci głodowej?
- Sam sobie świetnie z tym radzisz.

Kiedy już skończyli jeść, Asia usiadła na przeciwko Sebastiana i w milczeniu mu się przyglądała. Niewiele mówił i raczej unikał jej wzroku. Nie chciała na siłę zmuszać go do zwierzeń, wolała poczekać aż sam zacznie mówić. Chwilę później tak właśnie się stało.
Sam nie wiedział, dlaczego zaczął mówić jej, co czuje. Może potrzebował żeby ktoś go pocieszył lub skrytykował. A może potrzebował usłyszeć jak głupio brzmią jego słowa. Jednego był pewien: od razu poczuł się lepiej. Spontanicznie przytulił do siebie blondynkę, która od razu spłonęła rumieńcem. Objęła go i delikatnie zaciągnęła się jego zapachem. Sebastian podziękował jej za to, że przyszła i poprosił żeby chwilę na niego poczekała. Wziął szybki prysznic, przebrał się, a potem poszli na spacer.
Rozejrzeli się trochę po okolicy lecz ich głównym celem był cmentarz. Nad grobem Aleksa stali w ciszy, wpatrując się w wizerunek uśmiechniętego policjanta. Sebastian starał się pamiętać go właśnie takim, jednak przychodziło mu to z coraz większym trudem. Wciąż miał przed oczami zalane krwią ciało przyjaciela. Miał nadzieję, że niebawem obraz ten przestanie go prześladować, a zamiast niego ujrzy przyjaciela takim, jakim widział go przez te wszystkie lata.
- Dlaczego to właśnie on musiał zginąć? - spytał z goryczą. Asia westchnęła, położyła mu dłoń na ramieniu i zmusiła, by spojrzał jej w oczy.
- Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Tak się po prostu stało. Nie cofniemy czasu, dlatego nie ma sensu ciągle tego roztrząsać. To normalne, że jest ci przykro i że jesteś wściekły. Wszyscy jesteśmy. Ale to nie przywróci mu życia. Wiesz, co on by ci teraz powiedział?
- Że mam przestać się nad sobą użalać i ruszyć dupę do pracy - odparł z uśmiechem. - Wiem, że ma rację. Jak zwykle z resztą.
- A jak sobie radzi Iza? - spytała Asia mając na myśli żonę Aleksandra.
- Jest jej ciężko, ale stara się trzymać dzielnie. Ma w końcu Zosię.
- Ile ona ma już lat?
- Siedem - szatyn uśmiechnął się. - To bardzo inteligentne dziecko. Aleks był z niej bardzo dumny.
- Ty też jesteś - blondynka uśmiechnęła się, bo wiedziała, że jej przyjaciel był wspaniałym chrzestnym dla dziewczynki. Wiele razy opowiadał jej, jakie to urocze dziecko. Teraz gdy zabrakło jej ojca, Sebastian starał się jakoś zapewnić jej różne zajęcia, by o tym nie myślała. Chciał być jeszcze bliżej niej i ochronić ją przed smutkiem. Jego zmarły partner dobrze wiedział, co robi wybierając go na ojca chrzestnego. Sebastian bardzo lubił dzieci i zawsze żałował, że nie ma rodzeństwa, którym mógłby się opiekować. Aleks zostawił mu małą Zosię pod opieką i zawsze wiedział, że może liczyć na swojego przyjaciela.
- One są bardzo dzielne. I nie pozwolą, by ktokolwiek zapomniał o Aleksie.
- My też nie pozwolimy - odparła Asia ściskając jego rękę.