piątek, 15 maja 2015

57 - Przyjaźń przetrwa wszystko

Mijały kolejne miesiące i zanim ktokolwiek zdążył się odwrócić, synek Asi i Sebastiana miał już trzy lata. Karol chętnie chodził do przedszkola i poznawał nowych przyjaciół. Rodzice byli z niego bardzo dumni.
Asia po trzech latach wróciła do pracy. Zdawać by się mogło, że zapomniała co to policja, ale tak nie było. Od razu przystosowała się do dawnych obowiązków i z sukcesem rozwiązywała kolejne sprawy. Jednak gdy jej syn został porwany nie mogła znaleźć sobie miejsca.

Asia krążyła po biurze niespokojnie potrząsając głową. Sebastian złapał ją za rękę i posadził obok siebie, na biurku. Spojrzeli sobie w oczy i kobieta uspokoiła się.
- Czy mamy coś nowego? - spytała zwracając się do Tomka.
- Nie. Ani śladu faceta, który porwał Karola. Ostatni raz był widziany na ogródkach działkowych i świadkowie mówią, że był z nim chłopiec odpowiadający rysopisowi Karola. Ale później ślad po nim zaginął.
- Sprawdziliście te ogródki?
- Wciąż sprawdzamy.
- Jadę tam. Im więcej rąk do pracy, tym lepiej.
- Jadę z tobą.
Sebastian i Asia wyszli z biura i dołączyli do kolegów pracujących na ul. Kwiatowej. To właśnie tam po raz ostatni widziano Stefana Kruszyńskiego, mordercę i porywacza. Policjanci mieli dowody na to, że to on porwał małego Karola.
Po kilkunastu minutach komisarzom udało się odnaleźć działkę, na której po raz ostatni widziano porywacza. Nie było tam żadnych interesujących śladów, oprócz kartki z adresem: Wileńska 17/3. Asia i Sebastian spojrzeli po sobie i prędko udali się na miejsce.
Jak się okazało mieszkała tam siostra Stefana Kruszyńskiego, Barbara Zielonka. Wpuściła komisarzy do środka i wysłuchała, co mają jej do powiedzenia. Kiedy zrozumiała, co zrobił jej brat powiedziała:
- Wiem, gdzie możecie go znaleźć. Stefan ma działkę na Kwiatowej.
- Byliśmy tam - powiedział krótko Sebastian.
Kobieta zamyśliła się.
- Jest jeszcze jedno miejsce...
Asia i Sebastian spojrzeli na nią z nadzieją.
- Dom za miastem... Pałucka 21.
Komisarze zerwali się, zadzwonili po ekipę i pojechali na miejsce. Mieli nadzieję, że nie jest za późno...

2 komentarze:

  1. Oo, świetnie. Ale szkoda, że takie nieszczęścia się dzieją.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialne, czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń