sobota, 2 lipca 2016

4 - Policjantka

Była jedna cecha, której Asia nie znosiła u swojej najbliższej koleżanki. Naiwność. Chociaż można to było nazwać też inaczej - wiara, że ktoś może się zmienić. Karolina miała chłopaka, który ciągle ją zdradzał i okłamywał. A ona wciąż mu wybaczała! Asia nie potrafiła zrozumieć, jak ona może dawać się tak wykorzystywać. Dla niej było jasne, że chłopakowi wcale na niej nie zależy, ale Karolina miała inne zdanie na ten temat.
- Jak się kiedyś zakochasz to zrozumiesz, że nie jest łatwo się z kimś rozstać- powiedziała, kiedy znowu się o to kłóciły.
- Tu nie chodzi o żadną miłość! Tu chodzi o to, że on zdradza cię na prawo i lewo. I wszyscy o tym wiedzą! A ty nie potrafisz mu się postawić. Jak cię zacznie bić to też powiesz, że robi to z miłość?!
- Aśka, nie przeginaj - ostrzegła ją spokojnie, ale stanowczo.
- Nie rozumiem jak możesz być taka głupia.
Trzasnęła drzwiami i wściekła opuściła ich wspólny pokój. Wpadła na Sebastiana, który zaskoczony złapał ją i spytał:
- Wszystko w porządku?
- A co cię to obchodzi?!- warknęła tylko i poszła dalej.
- Aśka! - krzyknęła Karolina wychylając się z pokoju. Koleżanka jednak jej nie posłuchała. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Potrzebowała chwili w samotności, aby się uspokoić.

Szła przez park, kiedy nagle usłyszała żałosne skomlenie. Zatrzymała się i rozejrzała dookoła. Skowyt dochodził z krzaków. Schyliła się i rozsunęła rośliny. Jej oczom ukazał się mały, czarny szczeniaczek. Był cały zziębnięty i przestraszony. Asia delikatnie go podniosła i otuliła swoim swetrem.
- Zgubiłeś się, mały? Pewnie jesteś głodny. Chodź, zrobimy ci coś do jedzenia.
Postanowiła, że pójdzie prosto na uczelnię. O tej porze kręciło się tam mało ludzi. Asia świetnie poznała wszystkie kryjówki. Wiedziała już, gdzie może ukryć psa. Było w szkole jedno pomieszczenie, do którego nikt nie wchodził, a świetnie nadawało się do ukrycia szczeniaka. Dziewczyna już dawno zdobyła do niego klucz. Teraz mogła go wykorzystać. Najpierw jednak udała się do kuchni. Zabrała dwie miski, które miały służyć jej nowemu koledze. Do jednej nalała wody, a do drugiej wrzuciła resztki z obiadu.
- Tylko tyle udało mi się znaleźć - powiedziała do psa.- Jeszcze dziś skoczę do sklepu i kupię ci porządną karmę.
Przemknęła się przez szkolny korytarz i otworzyła drzwi. Zrobiła psu prowizoryczne posłanie i wyszła załatwić zakupy dla niego. Postanowiła, że nazwie go Uczeń. W końcu przez jakiś czas będzie mieszkał na uczelni. I tak pewnie miał już swoje imię, więc nie może przyzwyczaić go do innego. A dopóki ona się nim zajmuje, będzie go nazywać jak chce.

1 komentarz:

  1. Ooo, jak sympatycznie, pieski się pojawiły :)

    OdpowiedzUsuń