środa, 26 października 2016

22 - Policjantka

Małgorzata Gradowska otworzyła im drzwi niechętnie i zaprowadziła ich do salonu i zaproponowała coś do picia. Odmówili i od razu spytali ją o jej konflikt z ojcem.
- A kto go nie miał? - spytała retorycznie.- Owszem, nie podobało mi się, że wtrąca się we wszystko i wbija mojej córce głupoty do głowy. Ale nie zabiłam go. Ania by mi tego nie wybaczyła. Jako jedyna lubiła towarzystwo mojego ojca i nie mogłam jej tego zabronić.
- W takim razie kto zabił? Jak pani uważa?
- Nie wiem. Daniel miał problemy finansowe, ale on nie byłby zdolny do zabójstwa.
- A jego córka?
- Ona nie toleruje przemocy. A poza tym lubiła kłócić się z dziadkiem. Nie bolały ją jego uwagi, a raczej śmieszyły. Ale co innego Wiktor... Podobno wyplątał się z prochów, ale ja w to nie wierzę. Według mnie to ojciec zorientował się, co się święci i dlatego został zamordowany. Albo zabił go Wiktor, albo jego brat, albo Oskar. Ale stawiałabym raczej na Wiktora. Uzależnieni zrobią wszystko żeby zdobyć pieniądze.
- Dziękujemy za pomoc.
- Tylko złapcie go szybko. Nie podoba mi się, że wszyscy uważają nas za podejrzanych.
- Do widzenia.
Wrócili na komendę i postanowili przedyskutować to przy kawie. Podejrzanych było dużo, a śladów żadnych. Poprosili Tomka o sprawdzenie monitoringu z dróg krajowych, które mogłyby prowadzić do domu Igora Trębackiego. Wiedzieli, że to może trochę potrwać, ale to była ich jedyna szansa na znalezienie czegokolwiek.
- Kto zabił? - spytała Asia.
- Większość stawia na Wiktora. Jeżeli rzeczywiście był uzależniony...
- A jakie było jego alibi?
Sebastian odnalazł kartkę i przeczytał:
- O dwudziestej pierwszej widziany na osiedlu, a potem rzekomo siedział z ojcem w domu.
- A brat?
- Do późna w kinie. Był akurat maraton. Są świadkowie.
- Ojciec daje Wiktorowi alibi. Staruszek zmarł około dwudziestej drugiej. Mógł spokojnie wyjść z domu po dwudziestej pierwszej, pojechać do dziadka i zabić go.
- Tym bardziej, że o dwudziestej pierwszej widziano go na osiedlu.
- Trzeba popytać sąsiadów. Może ktoś widział go przed lub po zabójstwie. Wtedy będziemy mieli pewność, że to on.
- W takim razie bierzmy się do roboty.
- Sebastian?
- Tak?
- Ale ja prowadzę.
- Okej - powiedział ze śmiechem i wziął kurtkę. Objął dziewczynę ramieniem i razem opuścili biuro.

1 komentarz:

  1. Super, taka przyjemna ta część.
    Fajnie, że pojawiło się coś w środku tygodnia i, że nie trzeba było czekać do weekendu :)

    OdpowiedzUsuń