sobota, 4 marca 2017

40 - Policjantka

Tomek w końcu został ojcem. Laura urodziła zdrowego, dobrze zbudowanego chłopca. Dali mu na imię Maksymilian. Byli z niego bardzo dumni. Tomek przypiął jego zdjęcia w swoim pokoju na komendzie i od tej pory każdy mógł na niego spoglądać. Laura bardzo szybko wróciła do siebie po porodzie i cieszyła się każdą chwilą spędzoną w towarzystwie synka. Choć Asia początkowo obawiała się swojej roli, to bardzo szybko pokochała małego Buczyńskiego. Był pełen energii i bardzo szybko rósł. Zachwycał wszystkich uprzejmością i inteligencją. I choć wydawało się to niemożliwe - od jego urodzenia blondynka jeszcze częściej odwiedzała Laurę i Tomka.

Czas mijał szybko, a Asia wciąż nie dostawała nowego partnera. Początkowo ją to cieszyło, ale od kiedy coraz częściej zostawała w pracy po godzinach i sama wypełniała góry raportów, zrozumiała, że na dłuższą metę może nie poradzić sobie sama. Mimo wszystko ciężko było jej pójść do szefa i poprosić o przydzielenie jej kogoś do pomocy. Chciała uporać się z tym samodzielnie. W końcu zawsze radziła sobie sama. Była zmęczona, ale znajdowała w sobie energię żeby z uśmiechem rozpoczynać każdy dzień. Więcej czasu starała się spędzić na spacerach niż na treningach, gdyż często nie miała siły odpierać ciosów przeciwnika. Pracę zabierała do domu, ale przecież nie powinno to nikogo dziwić - zawsze była pracoholiczką.
Trafiła akurat na skomplikowaną sprawę, która wymagała od niej dużego skupienia i wysiłku umysłowego. Morderca wysyłał jej zagadki zawierające miejsce, w którym ukrył kolejną ofiarę. Cały wydział pomagał w ich rozszyfrowaniu, a potem w odnajdywaniu zwłok. Niektóre były zakopywane, a niektóre pozostawione w różnych budynkach. Tak starannie dobierał jednak miejsca, że nie było tam monitoringu. Żadnych śladów sprawcy nie odnaleziono, a z racji tego, że ginęli zarówno mężczyźni, jak i kobiety - nie można było określić płci zabójcy. Portret psychologiczny nie wykluczał, że sprawcą może być kobieta. Asia była jednak skłonna uznać, że to nie kobieta. W końcu ofiary nie były zabijane tam, gdzie odnajdywano ich ciała, więc trzeba było mieć dużą siłę aby je udźwignąć i przywieźć. Zmarli byli duszeni i odświętnie ubrani. Prawdopodobnie to morderca ich tak ubierał, gdyż w niektórych przypadkach codzienne ubrania znajdowano w pobliżu zwłok.
Asia nie dostrzegała żadnego związku między zamordowanymi, ale wiedziała, że to tylko kwestia czasu, jak morderca popełni jakiś błąd. Miała wrażenie, że ta "gra", którą z nią prowadził, sprawiała, że był coraz bardziej pewny siebie. A to nigdy nie kończyło się dla przestępców dobrze. Blondynka miała tylko nadzieję, że zginie jak najmniej osób. W gruncie rzeczy nie była odpowiedzialna za ich śmierć - dostawała informację o zwłokach, a nie o miejscu i czasie zabójstwa. Mimo to czuła, że jeśli nie powstrzyma tych zbrodni - ogarną ją wyrzuty sumienia. Zawsze tak było kiedy ginęli niewinni ludzie.

- Aśka, zgłosił się do nas mężczyzna, który był w lesie, w którym była zakopana ostatnia ofiara - powiedział Tomek pewnego popołudnia, gdy Asia siedziała nad raportami.- Mówi, że widział jakiegoś mężczyznę odjeżdżającego z tamtego miejsca.
- Zapisał numery rejestracyjne? - spytała z podekscytowaniem.
- Zapamiętał - odparł z uśmiechem.- Już dałem do sprawdzenia. Chcesz z nim porozmawiać?
- Pewnie. Przyprowadź go.
Już po chwili do jej biura wszedł wysoki, umięśniony mężczyzna. Na oko miał czterdzieści lat. Przedstawił się i usiadł na podsuniętym przez Asię krześle.
- Co pan robił w tym lesie?
- Biegałem. Przygotowuje się do biegu terenowego i szukam różnych dróg.
- Z tego, co wiem ten las nie jest zbytnio popularny. Dlaczego więc tam?
- Chciałem mieć trochę spokoju. Bez psów biegających pod nogami i rodzin z małymi dziećmi.
- Rozumiem. A co takiego pan tam zobaczył, że przyszedł na policję?
- Zdziwiłem się widząc kogoś spacerującego po lesie. Jak pani mówi, nie jest to uczęszczany las. Tym bardziej, że ten mężczyzna szedł z pochyloną głową, spieszył się, a w rękach trzymał jakieś ubrania. Gdy dowiedziałem się, że znaleziono tam zwłoki, od razu przyszedłem na policję.
- A numery rejestracyjne pan zapamiętał, ponieważ...?
- To takie moje hobby - wyszczerzył zęby w uśmiechu.-  Trzeba dbać o pamięć. Poza tym od razu wydało mi się to podejrzane.
- A byłby pan w stanie opisać tego człowieka? Jak był ubrany?
- Niestety, nie widziałem twarzy. Ale to był bardzo wysoki człowiek, około metr dziewięćdziesiąt. Był ubrany w wojskową kurtkę i czarne spodnie, a na nogach miał wysokie glany.
- Dobrze. Bardzo mi pan pomógł, dziękuję.
Mężczyzna opuścił jej biuro, a ona westchnęła i spisała jego zeznania. Teraz nie pozostało jej nic innego jak czekanie na nazwisko mężczyzny. Miała nadzieję, że mordercą jest właściciel podejrzanego auta. To by bardzo ułatwiło jej sprawę. Nie wiedziała czy może ufać temu świadkowi, ale nie miała wyboru. Musiała zaryzykować.

1 komentarz:

  1. No cóż, kolejna sprawa, dość zagadkowa, ale wygląda na to że jest przełom. Czyżby mordercą okazał się były żołnierz? Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń