sobota, 12 sierpnia 2017

19 - Rodzinne więzi

Był środek nocy, kiedy Asia ponownie pojawiła się na komendzie. Kilka godzin snu otrzeźwiło jej umysł i pozwoliło na regenerację. Z wysoko uniesioną głowa i zacięciem w oczach weszła na swój wydział i udała się do biura. Sebastian podniósł głowę znad raportów i uśmiechnął się.
- Lepiej się czujesz?
Blondynka skinęła głową i przysiadła na rogu jego biurka.
- Jest coś nowego?
- Niestety nie. Tomek wciąż pracuje, ale nie sądzę żeby coś przeoczył. W końcu jest bardzo dokładny. Próbowaliśmy z Rafałem jeszcze raz przesłuchać Pilichowskiego, ale nadal milczy, choć przyciskaliśmy go bardzo mocno.
- Niedobrze. To wszystko mnie martwi. Na pewno chcą zemsty na mnie, ale więcej nie wysłali żadnej wiadomości ani nie próbowali ponownie mnie porwać. Co to oznacza?
- Myślę, że nie ma sensu się tym martwić. Musimy zrobić wszystko, by ich wytropić.
- Pewnie masz rację. Ale i tak mi ciężko. A gdzie reszta?
- Komenda zawalona jest nowymi sprawami. Wszyscy pojechali w teren.
Do biura wszedł szef i bez owijania w bawełnę powiedział, że mają zająć się nową sprawą. Sebastian szybko zerknął na partnerkę, która zacisnęła usta, ale nic nie powiedziała. Nie chciał się spierać z szefem, ale wiedział, że Asia jest cała w nerwach.
- Nie mógłby zająć się tym ktoś inny? - zapytał.
- Kto? Nie mam już ludzi. Wszyscy ciężko pracują i latają między komendą, domem, a terenem. Rozumiem, co przeżywasz - zwrócił się do policjantki - i sprawa porwania Kasi wciąż jest priorytetem, ale musicie zająć się też morderstwem.
- Jasna sprawa, szefie - odparła Asia podchodząc do niego i biorąc akta sprawy. - Przejrzymy to w aucie. Sebastian, chodź.
Brunet podążył za nią, chwaląc ją w myślach za opanowanie. Szef poklepał go po plecach i ruszył do swojego biura. Na korytarzu zderzył się z Tomkiem, który miał nowe informacje w sprawie porwania. Naczelnik zerknął za oddalającymi się komisarzami i wskazał podwładnemu swój gabinet.
- A Asia i Sebastian? - zapytał zaskoczony Tomek.
- Pojechali właśnie w teren. Przekażemy im wszystko jak wrócą. Co masz?
- Nie znalazłem żadnego związku tych porywaczy ze sprawami, które prowadzili, ale moi informatorzy powiedzieli mi coś ciekawego.
- A dokładniej?
- Że ci zleceniodawcy wcale nie są żadnymi kryminalistami żądnymi zemsty, a zwykłymi ludźmi, mającymi dług u Kwaśnego. Co ciekawe, jest to małżeństwo i całe pieniądze przeznaczyli na hazard i picie. Co więcej, niektórzy twierdzą, że przehandlowali własne córki. A chyba wiemy, co to znaczy...
Szef podrapał się po brodzie i z pełną powagą i stanowczością zapytał:
- Jesteś pewny, że to prawda?
- Nigdy nie można być pewnym, ale zaraz rysownik powinien dostarczyć mi portrety pamięciowe, a wtedy wszystko się wyjaśni.
Przez następne pięć minut panowała między nimi grobowa cisza. Każdy z nich pogrążony był w niezbyt wesołych myślach. Jak oni to wszystko wyjaśnią Asi? Oboje podskoczyli na dźwięk pukania. Rysownik dał im portrety i opuścił biuro, a oni wpatrywali się w kartki, które otrzymali. To bez wątpienia byli rodzice Asi i Kasi.
- Tomek, zadzwoń do Fiołków i spróbuj ich tu jakoś ściągnąć.
- Z tego, co wiem to nie ma z nimi kontaktu już od wczoraj.
- Cholera! To zadzwoń do Cicheckich i ściągnij ich na komendę. Musimy im to wytłumaczyć.
- A Asia?
- Na razie nic jej nie mówmy. Postaramy się coś załatwić, a jak wrócą, powiemy im wszystko. Spróbuj namierzyć telefony Fiołków. Może jest jakaś szansa na odnalezienie ich.
Policjant skinął głową i opuścił biuro szefa, zostawiając go w nie najlepszym nastroju. Idąc do swojego pokoju zastanawiał się, jak można chcieć sprzedać własne dzieci. I to tylko dlatego, że potrzebuje się pieniędzy na alkohol i jakieś cholerne gry! Aż bał się, jak na to zareaguje Asia. Przecież dopiero co zaczęła wierzyć w ich przemianę! Potrząsnął głową i zasiadł do komputera. Jedyne, co mógł teraz zrobić to jak najlepiej wykonać swoją pracę i spróbować jak najszybciej rozwiązać sprawę.

Adopcyjni rodzice Asi pojawili się na komendzie już piętnaście minut później, zaniepokojeni telefonem Tomka. Od razu skierowali się do biura córki, ale nie zastali tam nikogo. Mieli bardzo złe przeczucia. Czyżby coś stało się z ich drugą córką? I gdzie jest Sebastian?! Już chwilę później zostali uspokojeni.
- Asia i Sebastian są w terenie. Dostali nową sprawę i musieli na chwilę opuścić komendę. Ale my już wiemy, kto zlecił porwanie państwa córek...
Szef pomógł Tomkowi w wyjaśnieniach i niespokojnie patrzył na reakcje rodziców sióstr. Wiedział, że to bardzo szokująca wiadomość. Sam też nie tego się spodziewał, gdy rozpoczynali tę sprawę. Małżeństwo pobladło, ale poza tym trzymali się całkiem dobrze. Pierwsza odezwała się kobieta.
- Czy Asia już wie?
- Nie. Zdecydowaliśmy, że poczekamy z tym do czasu aż będziemy coś wiedzieć. Oni i tak na razie zajmują się czymś innym. Powinni niebawem wrócić na komendę, a wtedy wszystko im wyjaśnimy.
- Jak można zrobić coś takiego? - Cichecki przesunął ręką po włosach. Żona złapała go za rękę, ale nikt nie odpowiedział na to pytanie. Żadne z nich nie potrafiło sobie tego wyobrazić.
Dwadzieścia minut później Asia i Sebastian wkroczyli na komendę. Byli w nie najgorszych humorach, gdyż sprawa okazała się być bardzo prosta. Już pierwszy podejrzany, który w dodatku był na miejscu zbrodni, okazał się być sprawcą. Policjanci zabrali go na przesłuchanie i jedyne, co im teraz pozostało to spisanie raportu. Kiedy jednak weszli na korytarz prowadzący do ich biura, dostrzegli Cicheckich, Tomka i szefa. Zaniepokoiło ich to.
- Czy jest coś nowego w sprawie Kasi? - zapytała Asia prędko ściągając kurtkę i z wyczekiwaniem wpatrując się w szefa.
- To może ja ci wszystko wytłumaczę... - powiedział jej ojciec. Zmarszczyła brwi, ale usiadła i w spokoju wysłuchała całej historii. Owszem, była zaskoczona, ale też odetchnęła z ulgą. Już od dawna czuła zagrożenie ze strony rodziców, a teraz przynajmniej wiedziała, na czym stoi.
- Czy wiemy, gdzie mogą być? - spytała spokojnie, zwracając się do Tomka. Policjant pokręcił głową.
- Ostatnio ich telefony logowały się pod komendą, co jest dosyć dziwne, bo nie było ich tutaj.
- A sprawdziliście monitoring?
Asystent zmarszczył brwi.
- Nie. Jakoś nie przyszło mi to do głowy. Już idę.
Wrócił kwadrans później i postawił przed nimi laptopa. To, co zobaczyli nie wyglądało najlepiej...

1 komentarz:

  1. Wiedziałem że Fiołkowie wywiną jakiś numer, ale nie spodziewałem się że aż taki. Ciekawe co tam zobaczyli na nagraniu sprzed komendy. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń