niedziela, 9 kwietnia 2017

45 - Policjantka

Siedział przy łóżku ukochanej zawalony tonami akt wszystkich ludzi, którzy mogli chcieć się na nich zemścić. Nie było tego mało. Podejrzewał, że musi szukać wśród spraw, które prowadziła Asia, kiedy jego przy niej nie było. W końcu strzelali tylko do niej, a ilość spraw, które on prowadził była o wiele mniejsza od tej, którymi zajmowała się jego ukochana. Oczywiście sprawdził na początku, czy wszyscy, których umieścił w więzieniu w związku ze sprawą zabójstw wśród policjantów, nadal tam przebywają. Mogli mieć jakiś wspólników, o których on nie wiedział, ale szczerze w to wątpił. Prowadził tę sprawę trzy lata i był pewien, że wszystko dobrze sprawdził. Nie pozostało mu nic innego, jak przekopać się przez stos spraw rozwiązanych przez Asię. Na szczęście nie działał sam. Wszyscy policjanci zaangażowali się i pracowali po godzinach, aby jak najszybciej złapać winnych. Sebastian podejrzewał, że czuli się tak samo bezradni, jak on i dlatego robili to, co potrafili najlepiej - analizowali całą sytuację.
Co jakiś czas ktoś wchodził do pomieszczenia, a on czujnie obserwował jego działanie. Miał nadzieję, że w szpitalu jego żona będzie bezpieczna, nie mógł jednak niczego wykluczyć. Komendant okazał wsparcie i zrozumienie, pozwalając mu pracować przy łóżku partnerki. Przyjaciele z komendy oraz Dominik często przychodzili, aby zapytać, czy jest jakaś poprawa. Nic jednak się nie zmieniało, a Sebastian powoli zaczynał się denerwować. Czy na pewno wszystko jest dobrze? Lekarze mówili, że to musi trochę potrwać, ale on nie miał do nich zaufania. A co jeśli go okłamują? Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się natrętnych myśli. Teraz musi skupić się na odnalezieniu ludzi, którzy chcieli skrzywdzić Asię.

Świtało kiedy zamknął ostatnią teczkę. Przeciągnął się i momentalnie skrzywił, czując potworny ból w krzyżu. Przejrzał wszystkie sprawy, ale żadna nie wydała mu się podejrzana. Większość zamkniętych przestępców wciąż siedziała w więzieniu, a pozostali albo wyjechali, albo prowadzili spokojne życie i mieli alibi na czas ślubu policjantów. Nie miał punktu zaczepienia i czuł się z tym bardzo źle. Ogarniało go coraz większe zmęczenie i coraz większa bezradność. Co jeszcze mógł zrobić? Czy w ogóle mógł jakoś pomóc ukochanej? Nie mógł jej stracić. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Oprócz tych trzech lat, które bardzo dużo go kosztowały, Asia zawsze była przy nim i wspierała go. Jak miałby poradzić sobie bez niej?
- Powinieneś odpocząć - usłyszał głos Dominika.- Ja z nią zostanę.
- Nie chciałbym jej opuszczać.
- Przy mnie nic jej nie grozi. A ty nie pomożesz jej, gdy będziesz się ledwie trzymał na nogach. Prześpij się trochę, zjedz coś, a potem wróć. Ja będę tu czekał.
Sebastian skinął głową. Podszedł do żony, pocałował ją w czubek głowy i wyszedł z sali. Planował wziąć szybki prysznic, zrobić kilka kanapek, odwieźć dokumenty na komendę i wrócić. Nie mogło mu to zająć więcej niż godzinę. Wiedział, że Dominik będzie strzegł blondynki.

Na komendzie spotkał szefa, który zasugerował mu, że może tutaj wcale nie chodzi o zakończoną sprawę, a o coś, co wydało się policjantce podejrzane i chciała to sprawdzić. Wydawało mu się to bardzo prawdopodobne, że jego pracownica prowadziła śledztwo na własną rękę i trzymała jakieś notatki w domu. Sebastian uznał, że to świetny pomysł. Miał zamiar przeszukać cały dom, ale najpierw chciał sprawdzić, czy w szpitalu wszystko jest w porządku. Wszedł na korytarz i od razu przyspieszył. W sali Asi było jakieś zamieszanie. Zdjęty strachem ruszył biegiem i chwycił za ramię Dominika.
- Co tutaj się dzieje?!
- Asi się pogorszyło. Nagle urządzenia zaczęły piszczeć i zbiegli się lekarze.
- Wchodził ktoś tutaj?!
- Nie, tylko ja i lekarze.
Po chwili ze środka wyszedł dobrze znany Sebastianowi mężczyzna i spojrzał na niego. Policjant był blady i miał strach w oczach. Lekarz zapewnił go, że wszystko jest pod kontrolą, a takie ataki czasem się zdarzają. Nie wiedział jeszcze, co było przyczyną, ale wkrótce miał otrzymać wyniki badań i się tego dowiedzieć. Sebastian podziękował mu i od razu złapał ukochaną za rękę. Po chwili w szpitalu pojawił się Tomek z Laurą. Brunetka spojrzała ze współczuciem i troską na mężczyznę i stwierdziła, że powinien choć na chwilę się położyć.
- Nie mogę teraz odpoczywać. Muszę złapać tego gnoja, który to zrobił. Stary dał mi nowy trop. Ale musiałbym pojechać do domu, aby go sprawdzić.
- Jedź. My tu zostaniemy.
Brunet spojrzał niepewnie na bladą twarz ukochanej. Chciał być przy niej żeby mieć pewność, że nic się nie wydarzy. Wiedział jednak, że jedyne, co może teraz zrobić to zająć się schwytaniem sprawcy. Z żalem opuścił szpital i przysiągł w myślach, że gdy tylko Asia się obudzi, zabierze ją na wspaniałą podróż poślubną aby mogła o wszystkim zapomnieć.

Znał ją jak nikt inny, dlatego wiedział, gdzie ma szukać. Był pewien, że szybko znajdzie to, czego potrzebuje i sprawiedliwości stanie się zadość. Już nie mógł się doczekać kiedy aresztuje tego, kto próbował zniszczyć mu życie. Szybko odnalazł dziennik Asi i z niecierpliwością go otworzył. To, co tam zobaczył wprawiło go w wielkie osłupienie. Jego szare komórki zaczęły intensywnie pracować i po chwili już wiedział, kto chciał zabić jego ukochaną. Zabrał dziennik ze sobą i wybiegł z domu. W szpitalu był po dziesięciu minutach. Od razu dostrzegł na korytarzu lekarza i zyskał potwierdzenie tego, co sam przypuszczał.
- Pańska żona miała ogromne szczęście, że po takiej dawce leków jej serce nie przestało bić. Nie wiem, jak to się stało, ale ktoś źle się nią zajął.
- To Dominik - odparł policjant, zerkając w stronę przyjaciół.- Znalazłem dziennik Asi, z którego dowiedziałem się, że od jakiegoś czasu podejrzewała go o działalność przestępczą. Jego klub tak naprawdę był przykrywką dla handlu narkotykami. To on chciał zabić Asię! Gdzie on jest?
- Wyszedł zaraz po tym, jak pojechałeś do domu - odparł zszokowany Tomek.- Laura, zostań tutaj i pilnuj Asi. Zaraz powinien pojawić się tu Kamil, on ci dotrzyma towarzystwa. My idziemy zgarnąć tego sukinsyna!
- Powodzenia!

Współpracownicy Dominika zaczęli już usuwać wszystkie ślady działalności narkotykowej z klubu jogi. Policjanci aresztowali ich wszystkich, ale nie było wśród nich przywódcy. Sebastian zacisnął pięści. Nie da mu uciec! Znajdzie go i ukarze za to, co zrobił.
- Czy Aśka pisze coś o jego kryjówkach w tym dzienniku? - spytał Tomek. Brunet ocknął się z zamyślenia i otworzył notes. I znalazł.
- Jedziemy!

Adrenalina krążyła mu w żyłach, a serce biło jak szalone. Dostrzegł blondyna i dał znać Atekom do rozpoczęcia akcji. Z ogromną satysfakcją wyskoczył zza ściany i patrzył, jak mężczyzna upada na ziemię i zostaje skuty. Podszedł do niego, nachylił się i rzekł:
- Zgnijesz w więzieniu i żaden adwokat nie będzie w stanie cię wyciągnąć. A gdy już wyjdziesz i spróbujesz zbliżyć się do mojej żony, przyrzekam, że nie będę już taki miły. Rozumiemy się?
Dominik patrzył mu w oczy z nienawiścią, ale skinął głową. Sebastian uśmiechnął się i ruszył do auta. Wreszcie mógł w spokoju usiąść przy Asi.

Serce zabiło mu mocniej gdy usłyszał jej cichy głos. Wbiegł do sali i od razu przyciągnął ją do siebie. Przyjaciele dyskretnie opuścili salę z uśmiechami na twarzach, a on odetchnął z ulgą.
- Tak się o ciebie bałem - wyszeptał, opierając swoje czoło o jej.
- Wiem. Złapaliście go?
- Tak. Proszę, obiecaj, że już nigdy więcej nie zrobisz mi czegoś takiego.
Uśmiechnęła się lekko i odparła:
- Nie mogę. Jestem przecież policjantką.

KONIEC

Rety, to jest najdłuższy rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam! I jestem z niego zadowolona. Mam nadzieję, że udało mi się wprowadzić element zaskoczenia :)

1 komentarz:

  1. Chyba najlepszy rozdział z całego opowiadania! Świetnie napisany, zaskakujący, szokujący. Słusznie że jesteś zadowolona. Czyli jednak koniec. Jestem ciekaw co takiego wymyślisz w następnym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń