wtorek, 23 sierpnia 2016

13 - Policjantka

Asia zapukała do gabinetu dyrektora. Po chwili mężczyzna pojawił się w drzwiach. Uśmiechnął się ciepło i zaprosił ją do środka. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i przekroczyła próg pomieszczenia.
- Przyszłam do pana, bo chciałam... - westchnęła i przewróciła oczami.- przeprosić. Wiem, że nie powinnam trzymać psa na uczelni. Ale pan nie powinien był mnie wyrzucać! W końcu chciałam tylko mu pomóc. Nie mogłam go tak zostawić.
- Nawet kiedy przepraszasz, nie potrafisz się powstrzymać od krytykowania - powiedział mężczyzna, jednak bez cienia złości. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią uważnie.- A tak szczerze mówiąc, to nie sądziłem, że to zrobisz. Znaczy, że przeprosisz. A jednak Sebastianowi udało się ciebie przekonać.
- Mieliśmy pewien układ - powiedziała uśmiechając się.- Ale tak naprawdę to rozumiem, że źle postąpiłam. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
- Przyjmuję twoje przeprosiny. I podziękuj chłopakowi. Gdyby nie on, już byś się stąd wyprowadziła. Trzymaj się go. Ma na ciebie dobry wpływ.
- Mówi pan jak ojciec dbający o dobro swojej córki.
- Bo ja jestem takim ojcem. Wszystkich studentów. I mam nadzieję, że wreszcie to zrozumiałaś. I że naprawdę się zmienisz.
- Obiecuję, że przynajmniej spróbuję.
- W takim razie zanieś z powrotem papiery do sekretariatu.
- Szczerze mówiąc, nie zdążyłam ich jeszcze stamtąd zabrać.
- To już nie musisz - mężczyzna roześmiał się.- Do zobaczenia na zajęciach.
- Do widzenia, panie dyrektorze.

Opuściła gabinet i wyszła do przyjaciół, którzy już na nią czekali.
- I co? - spytała Karolina.
- Mieliście rację. On nie jest wcale taki zły.
- Czyli możemy się żegnać?- spytał Sebastian ze smutkiem i odwrócił się. Asia wywróciła oczami i chwyciła go za ramię.
- Stój. Myślisz, że naprawdę chciałabym się ciebie pozbyć? To znaczy, na początku chciałam, ale teraz wiem, że starałeś się mi tylko pomóc. Trzeba mieć odwagę żeby zaproponować mi coś takiego. Wszyscy myślą, że jestem bezduszna i usuwam każdego, kto mi zajdzie za skórę. A ty się nie bałeś. I za to cię podziwiam. I przepraszam, że do tej pory tak źle cię traktowałam.
Chłopak uśmiechnął się i odparł:
- Mnie nie tak łatwo do siebie zrazić. Cieszę się, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Ja też. W takim razie witaj w drużynie.
Wyciągnęła rękę, a on ją uścisnął. Karolina uśmiechnęła się. Wreszcie wszystko się jakoś ułożyło.


I co Asia, bolało? :) Przepraszanie to nie taka zła rzecz.

1 komentarz: