wtorek, 2 sierpnia 2016

8 - Policjantka

Zaraz po zajęciach wymknęła się z sali i ruszyła nakarmić Ucznia. Sebastian ruszył za nią, sprytnie chowając się w tłumie. Dziewczyna na chwilę zniknęła mu z oczu i nie wiedział, co ma zrobić. Nie mógł odpuścić sobie poszukiwań, ale był w tej szkole od niedawna, a ona dobrze znała wszystkie zakamarki. Wyglądało na to, że prześlizgnęła się do którejś z nieużywanych sal i nie ma szans żeby ją odnaleźć.
Nagle jednak usłyszał krótki pisk i uciszający go głos. Mógł przysiąc, że należał on do Asi. Prędko zlokalizował źródło dźwięku i cicho otworzył drzwi. Widok, który zobaczył, nie mieścił mu się w głowie. Asia siedziała na podłodze trzymając na rękach małego pieska. Wyglądała na bardzo szczęśliwą i odprężoną. Piesek lizał ją po twarzy, co wywoływało jej śmiech. Pierwszy raz, odkąd tu był, słyszał żeby się śmiała. Właściwie - to pierwszy raz widział ją w innym nastroju, niż bojowy. Był tym tak zaaferowany, że nie zauważył iż dziewczyna spojrzała w jego kierunku.
- Co ty tu robisz? - warknęła, odruchowo przytulając do piersi szczeniaka.
- O to samo mógłbym cię zapytać - odparł uśmiechając się.- Ale to akurat widać.
Podszedł bliżej i usiadł obok niej. Piesek wesoło machnął ogonem i wyciągnął pyszczek w jego stronę. Sebastian dał mu powąchać rękę i pogłaskał go po grzbiecie.
- Nie wiedziałem, że lubisz psy - powiedział spoglądając na Asię.
- Bo nigdy nie pytałeś.
- Bo nie dałaś mi szansy. Ile razy próbuję do ciebie zagadać, ty odwracasz się w drugą stronę albo na mnie naskakujesz.
Asia zamilkła. Argumenty chłopaka były słuszne, ale nie zamierzała się do tego przyznawać. Sebastian, widząc jej upór postanowił zmienić taktykę.
- Jak długo go tu trzymasz?
- Kilka dni. Znalazłam go w parku.
- Dałaś mu jakieś imię?
- Uczeń. Nie chcę żeby się przyzwyczaił, na pewno ma już swoje prawdziwe imię.
- Rozumiem. I co zamierzasz z nim zrobić?
- To cię nie powinno interesować.
- Ale interesuje. Więc?
- Na razie go tu zatrzymam. Wywiesiłam ogłoszenie, więc jeśli ktoś się zgłosi, od razu go oddam. W końcu nie mogę go tu trzymać wiecznie. Ktoś może się zorientować, skoro ty to już zrobiłeś.
Zabrzmiało to bardzo oskarżycielsko. Chłopak poczuł się odrobinę urażony, ale nie zamierzał odpuszczać.
- Mogę ci obiecać, że nikomu o tym nie powiem. Masz moje słowo.
Jego słowo? Dla niej nie było ono nic warte. Ale co mogła zrobić? Czy mogła mu... zaufać? Nie, nigdy nie obdarzaj nikogo zaufaniem! Tak brzmiało jej motto. Ale nie miała wyjścia. Musi uwierzyć, że dotrzyma słowa i nic nikomu nie powie. Na wszelki wypadek może znaleźć inną salę dla Ucznia. To nie powinno być takie trudne. Uczelnia była duża, wystarczyło tylko poszukać. A na razie musi zyskać pewność, że chłopak jej nie wyda. Wtedy na pewno wyleciałaby z uczelni. Może poprosi Karolinę o pomoc?

1 komentarz:

  1. No, no...nieźle :) fajnie, że wena Cię nie opuszcza :)

    OdpowiedzUsuń