piątek, 31 lipca 2015

10- Ustawiona, skryta, kochająca

- Wszystko w porządku?- spytał zaniepokojony Sebastian kiedy cisza się przedłużała, a Asia wciąż stała z zamkniętymi oczami i głęboko oddychała.
Kobieta niechętnie otworzyła oczy i spojrzała na Sebastiana. Pokiwała głową i powiedziała:
- Dziękuję, że pomogłeś mi ich wyrzucić. Wiem, że to może dziwnie brzmi, ale gdybyś zrozumiał...
- To wytłumacz mi o co chodzi- powiedział łagodnie mężczyzna.- Możesz mi zaufać.
Asia przyglądała mu się długo i w końcu skinęła głową. Zaprowadziła go z powrotem do salonu i sama usiadła w pewnym oddaleniu.
- Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał. To nie tak, że ja nie kocham swoich rodziców. W zasadzie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Nigdy nie było tak, że ich nienawidziłam, ale szczególnych powodów do tego żeby ich kochać, też nie miałam. Nigdy nie było między nami żadnych więzi. Mama poślubiła ojca dla pieniędzy, a on się na to zgodził, bo była piękną kobietą i miała doskonałe maniery. Nie sądzę żeby kiedykolwiek się kochali. A przynajmniej nie wtedy kiedy ja się urodziłam. Od zawsze byli dla siebie obcy. Ja też byłam dla nich obca. Nigdy się mną nie zajmowali. Zatrudniali przeróżne opiekunki, które się mną opiekowały i wszystkiego mnie nauczyły. Nie pamiętam żeby któreś z rodziców kiedykolwiek mnie przytuliło albo pocałowało do snu. Oni chcieli tylko żebym była idealną córką, która wypełnia ich prośby i wszystko robi z myślą o nich i o dobrym imieniu rodziny. Nigdy nie potrafiłam się postawić. To pewnie dlatego że byłam z natury nieśmiała i uległa. Zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie umiałam tego zmienić. Spełniałam więc wszystkie prośby rodziców i wkręciłam się w grę, która miała pokazać nas jako wspaniałą rodzinę. Ale tak nigdy nie było. Zawsze czułam się w domu tak, jakbym mieszkała z dwoma innymi lokatorami, z którymi czasami się minę i zamienię z nimi kilka słów. Nic więcej.
Asia spojrzała niepewnie na Sebastiana, który chłonął każde jej słowo z ogromnym skupieniem. Wzięła głęboki oddech i wróciła do swojej opowieści.
- To rodzice chcieli żebym została architektem. Ojciec nim był. Mama zawsze siedziała w domu albo spędzała czas z koleżankami, w spa albo na spotkaniach z ojcem. Z moimi dziadkami rodzice zerwali kontakty, bo nie popierali oni tego, jak mnie traktują. Nie miałam nikogo poza rodzicami, ale nie łączyły nas żadne głębsze więzi. Poszłam na studia. Już na początku semestru wiedziałam, że nie poradzę sobie z nudą jaka była wpisana w mój zawód. Ponownie wróciłam do marzeń z dzieciństwa aby mieć pełna emocji i wrażeń pracę policjantki. W tajemnicy przed rodzicami poszłam do szkoły policyjnej. To była pierwsza rzecz, którą zrobiłam za ich plecami. Od razu poczułam się lepiej. W szkole policyjnej zauważyłam, że w końcu jest rzecz, do której jestem stworzona i która daje mi radość. Po kilku miesiącach spędzonych po zakończeniu studiów i pracy w firmie ojca zdecydowałam, że powiem i o swoim wyborze. O tym, że chce pracować w policji. Okropnie się wkurzyli i wywalili mnie z domu. Przyjechałam do Krakowa i znalazłam ten dom i ogłoszenie, że na komendzie szukają osoby do pracy. Wszystko poszło gładko i wreszcie zaczęło się układać, aż do teraz kiedy z powrotem nie pojawili się moi rodzice. I to w zasadzie cała historia.
Przez chwilę panowała cisza. Asia siedziała wpatrzona przed siebie, a Sebastian analizował to, co przed chwilą usłyszał. Nie mieściło mu się w głowie, że rodzice mogli tak traktować Asię i nią pomiatać. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest bardzo wrażliwa i potrzebuje domu pełnego miłości, a nie obojętności. W końcu, ku zdziwieniu Asi powiedział:
- Rozumiem. I cieszę się, że trafiłaś na naszą komendę.
Asia spojrzała na niego z zaskoczeniem, a on uśmiechnął się do niej.

2 komentarze:

  1. Świetnie! To opowiadanie nabiera rozpędu i coraz bardziej mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacja!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń