wtorek, 31 października 2017

11 - Dla Ciebie wszystko

Czuli się nieswojo wchodząc na teren należący do Kościoła. Wydawało im się, że aresztowanie księdza w świętym miejscu było niewłaściwe. Co prawda nie mieli pewności, że to Jacek Byliński odpowiadał za te zbrodnie. Czuli jednak, że są już bardzo blisko rozwiązania całej zagadki.
Zapukali do drzwi prowadzących do zakrystii i po chwili ukazał im się wysoki mężczyzna, którego od razu rozpoznali z nagrania. Skinął im głową i szerzej otworzył drzwi.
- A więc trafiliście do mnie - powiedział. - Chodźcie, opowiem wam wszystko.
Policjanci wymienili się zdziwionymi spojrzeniami i podążyli za księdzem. Nie wydawał się być groźny, ale mimo wszystko zachowali ostrożność. Poprowadził ich do podziemnej kaplicy, która o tej godzinie była zamknięta dla wiernych, po czym wskazał im ławkę. Sam wyjął ze skrytki broń i wręczył ją Darkowi. Mężczyzna ostrożnie zapakował ją do torebki na dowody i usiadł obok partnera. Ksiądz zaczął mówić.
- Poznałem tych ludzi, gdy przyszli się u mnie wyspowiadać i choć Bóg od razu zapomina o ludzkich grzechach, ja tak nie potrafiłem. Wciąż nachodziły mnie myśli o tych zgwałconych kobietach, o molestowanych dzieciach i o zarabianiu swoim ciałem. Musiałem coś z tym zrobić.
- Skąd wziął pan broń? - zapytał Darek. Duchowny uśmiechnął się nieznacznie.
- Wielu ludzi przychodzi do kościoła i wyznaje mi, czym się zajmuje. Jeden z nich handlował bronią i pożyczył mi jeden egzemplarz. O nic nie pytał, a ja mogłem wykonać to, co sobie zaplanowałem.
- Jak nazywał się ten mężczyzna?
- Nie zdradzę wam tego. Ten człowiek już się tym nie zajmuje. Poza tym nie pytam tych ludzi o nazwiska.
- Dobrze, to może inaczej. Gdzie możemy go znaleźć?
- Nie mam pojęcia. Zmienił parafię i już go nie widuję.
- A skąd ksiądz wiedział gdzie mieszkają ofiary? - odezwał się Sebastian.
- Po prostu ich śledziłem kiedy wychodzili z kościoła. Zapisywałem sobie ich adresy, a potem ich odwiedzałem. Znali mnie więc nie mieli powodów żeby mnie nie wpuścić.
- Dobrze, na razie to wszystko. Resztę wyjaśnimy na komendzie. Proszę pójść z nami.
Mężczyzna skinął głową i odniósł klucze do zakrystii. Spotkał tam swojego przełożonego, który dowiedziawszy się o całej sprawie gorzej się poczuł. Sebastian został więc przy nim do przyjazdu karetki, a jego partner zabrał księdza na przesłuchanie. Wszystko było już przygotowane, a Jacek Byliński ponownie przyznał się do winy i bez słowa sprzeciwu podpisał zeznania. Został odprowadzony do pokoju dla osób zatrzymanych, a niedługo później przewieziono go do aresztu.
Kiedy Sebastian wrócił na komendę sterta raportów już na niego czekała. Jęknął zrezygnowany i spojrzał na zegarek. Za dwie godziny umówiony był z koleżanką i nie chciał się spóźnić. Zabrał się więc od razu do pracy. Darek spoglądał na niego i lekko kręcił głową. Nie zamierzał się wtrącać więc szybko opuścił głowę i skupił się na swojej części papierów. Skończył szybciej od bruneta i od razu zaczął zbierać się do wyjścia.
- Już skończyłeś? - zapytał go Sebastian ze zdumieniem. - A nie chciałbyś może zabrać ode mnie kilku raportów? Jestem umówiony za pół godziny i nie chciałbym się spóźnić.
- To pozostałą część zrób jutro - odparł Darek wzruszając ramionami.
- Nie mogę. Szef już się o nie domagał.
- W takim razie musisz się bardzo postarać żeby zdążyć. Miłej zabawy! - rzucił Darek złośliwie i opuścił ich wspólne biuro. Sebastian zacisnął pięści i przeklął go w myślach. Była już tylko jedna osoba, która mogła mu pomóc.

- Cześć, to dla ciebie - powiedział wręczając Beacie kwiaty. Kobieta uśmiechnęła się i gestem zaprosiła go do środka. - Gdyby nie Aśka to prawdopodobnie byśmy się nie zobaczyli. Pomogła mi uzupełnić raporty i zaniosła je staremu.
- Przecież mogliśmy przełożyć spotkanie.
- Wiem, ale chciałem się z tobą zobaczyć. Nasze spotkania są dla mnie bardzo ważne.
Beata była jedną z nielicznych osób, którym Sebastian potrafił się zwierzyć. Razem wychowywali się w domu dziecka i choć nigdy nie byli przyjaciółmi, ucieszył się kiedy ją spotkał. Był samotny po śmierci Aleksa, a kobieta była psychologiem i pomagała mu na nowo ułożyć sobie życie. Nie byli jednak kochankami. Beata miała już męża, a niedawno na świat przyszedł jej pierwszy syn. Chciała po prostu pomóc koledze w tak trudnych chwilach. Jeszcze gdy byli dziećmi, Sebastian często bronił ją przed starszymi chłopakami, a ona nie miała jak się odwdzięczyć. Teraz miała ku temu okazję.
- A Asia nie miała nic przeciwko temu żeby zostać dłużej w pracy?
- Mówiła, że nie ma żadnych planów. Przecież nie prosiłbym jej o to, gdyby jej się spieszyło.
- Nie musisz mnie do tego przekonywać, przecież cię znam - uśmiechnęła się kobieta, myśląc o tej niezwykłej policjantce, która tak pomagała Sebastianowi. Mężczyzna zdążył już jej opowiedzieć, jak wielkim obdarzyła go wsparciem po śmierci Aleksa. Bardzo chciała ją poznać, ale jej przyjaciel najwyraźniej nie miał teraz do tego głowy. Najważniejsze, że wreszcie był w lepszym humorze i przestał obwiniać się o śmierć Aleksa. To już był naprawdę duży postęp.
- No dobrze, to o czym chcesz dziś rozmawiać?

Cześć wszystkim! Post wyjątkowo w tygodniu, bo dzisiaj bardzo ważny dla mnie dzień, czyli piąta rocznica założenia tego bloga. Nawet nie zauważyłam kiedy minął kolejny rok ciężkiej pracy. Nowe opowiadania zaczęły się i skończyły, a w mojej głowie pojawiły się kolejne pomysły. Cieszę się, że jest ktoś, kto czyta to, co piszę. Zdaję sobie sprawę z tego, że w moim stylu pisania jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy, ale dostrzegam też, że wiele rzeczy się poprawiło. Jestem szczęśliwa, że pisanie wciąż sprawia mi tyle radości, co dawniej, a może nawet więcej. Dziękuję, że byliście ze mną i wyrażaliście swoje opinie na temat tego, co czytaliście. To dla mnie wiele znaczy. Przed nami kolejny rok. Mam nadzieję, że równie satysfakcjonujący.

2 komentarze:

  1. Pięć lat to sporo czasu, ja czytam od niedawna ale na pewno będę to kontynuować dopóki będziesz pisać. Co do części to już sobie pomyślałam że z Seby to świnia bo wykorzystuje Asię żeby móc sobie pójść na randkę. Jednak Beata jest tylko jego znajomą. G ;-);-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, chyba mało kto się spodziewał że za poprawą humoru Sebastiana stoi psycholog, a nie dziewczyna, z którą miałby stworzyć parę. W każdym razie ja nie.
    Gratuluję piątej rocznicy i wytrwałości. To dobrze że wciąż czerpiesz radość z pisania, bo to jest najważniejszy czynnik, który wpływa na kontynuację bloga. Bez niego nawet najlepsze i liczne pomysły nie wypalą.

    OdpowiedzUsuń