niedziela, 1 grudnia 2013

86- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

To pytanie zawisło w powietrzu. Przyjaciółki spoglądały po sobie niepewnie. Do kuchni wsadził głowę Sebastian.
- I co z tą kawą?
- Już idziemy.
Sebastian wziął od Asi kawę i wszyscy wrócili do biura. Ledwie usiedli, a Asia znowu zapytała:
- To co teraz z nami będzie? Przecież wiedzą gdzie mieszkamy. Na pewno są wściekli, a to źle wróży.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia- zaczął ostrożnie Rafał.
- Ale na pewno coś wymyślimy- uspokoiła Ania.
- Tylko co?- Asia zaczęła krążyć po biurze.- Jak myślicie, co teraz z nami będzie?
- Oj Aśka, na pewno coś wymyślimy.
- Gdzie są teraz moje psy?
- Lepiej by było jakbyś się z nimi nie widziała- zaczął ostrożnie Maciek.- Nie możecie wrócić do domu, a one zaraz by ze szczęścia zwariowały.
- Gdzie one są?- spytała stanowczo Asia, wolno akcentując każde słowo.
- Są u nas- powiedziała Ania.
Asia się uspokoiła i zwróciła do szefa, który akurat wszedł.
- A może pan ma jakiś pomysł?
- Od pomysłów chyba nikt jeszcze nie uratował swojej skóry.
- Ale w końcu szef miał jedną dobrą kryjówkę, może ma więcej?
- Chyba nie za dobrą, skoro was znaleźli- zauważył.
- Ale nie była zła. Znaleźli nas przez zupełny przypadek.
- A może tak zamieszkalibyście przez jakiś czas na komendzie?- wypaliła Ania.
Wszyscy przyglądali jej się w osłupieniu. Pierwsza wybuchła Aśka.
- Tutaj?! Przecież to czyste szaleństwo! Na pewno nas łatwo wykryją.
- Nie nie, jeśli nie będziecie wychodzić- dodał Bartek.
- Czy wyście poszaleli?!
- A co szef na to?- Sebastian zwrócił się do starego.
- Uważam, że to nie taki zły pomysł. Macie moje pozwolenie.
Aśka zła opadła na krzesło. Wszyscy wymienili się spojrzeniami.  Sebastian podszedł do niej.
- To wcale nie taki zły pomysł. W końcu tutaj będziemy bezpieczni. Czy jest jakieś miejsce, w które moglibyśmy uciec?
Aśka wstała.
- W takim razie musimy się zastanowić jak to rozegrać. Teraz jest nasz ruch. Oni na pewno wiedzą, że tu jesteśmy. Musimy ich jakoś w pole wyprowadzić.
- To zwykle ty sypiesz pomysłami- jęknął Rafał.
- I chyba jakiś mam.
Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Ale wymaga lekkiego poświęcenia.
- O co chodzi?
- Ktoś z was musi spokojnie pojechać do naszego domu i spakować szybko nasze rzeczy. W tym samym czasie ktoś inny w przebraniu wyjdzie na ulicę. Tylko, że oni muszą pomyśleć, że to my. Pójdą za nami, a wy będziecie mogli ich złapać, albo przynajmniej zobaczyć. Musimy ustalić dokładną trasę i miejsce, w którym łatwo będziecie mogli ich zgubić.
Przez chwilę panowała cisza. Wszyscy zastanawiali się nad tym co powiedziała im przyjaciółka.
- To nie taki zły pomysł- pierwszy odezwał się Rafał.
- Chyba macie rację. Na obecną chwilę nic lepszego nie wymyślimy.
- Ale to musi być ktoś podobny do nas- zastrzegła Aśka.- Znacie kogoś takiego?
- Chyba ja znam- powiedział Tomek tajemniczo i wyszedł z biura.
Pozostali spojrzeli po sobie zaskoczeni.
- To co? Zaczynamy planowanie- pierwsza podniosła się Asia.
Resztę dnia spędzili na dokładnej analizie krakowskich uliczek. Plan powoli wywoływał wielkie emocje, a przede wszystkim napięcie. Po 20 wszystko było dokładnie opracowane.
- Ale zaczynamy jutro w południe. Dzisiejszą noc spędzicie tutaj- powiedziała Ania.
Sebastian z Asią przytaknęli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz