poniedziałek, 19 stycznia 2015

33 - Przyjaźń przetrwa wszystko

Uratowanie Asi i Sebastiana z rąk porywaczy było dużym sukcesem. Jednak wszystkich zmartwiło to, że porywacze uciekli. Dla wszystkich stało się jasne, że ich przyjaciele nadal są w niebezpieczeństwie. Dali im ochronę, mimo wyraźnego sprzeciwu Asi.
- To dla naszego bezpieczeństwa - przekonywał ją Sebastian.- Przecież wiesz, że ci porywacze tak łatwo nie odpuszczą.
- Wiem. Ale nie podoba mi się, że cały czas będziemy pod obserwacją. Nawet jeśli będą to nasi przyjaciele.
- Ale Asiu...
- Dobra, rozumiem. Mamy ochronę i koniec dyskusji.
Sebastian był zadowolony z takiego przebiegu rozmowy. Wciąż bał się o Asię, która stała się najważniejszą częścią jego życia. Chciał tylko aby ona była szczęśliwa i bezpieczna. Był gotów poświęcić dla niej wszystko.

Kilka dni później dla Sebastiana zawalił się świat. Siedział na komendzie kiedy zadzwonił jego telefon. Odebrał go i momentalnie zbladł. Dzwonili ze szpitala. Asia była u nich.
Jak najszybciej wsiadł w samochód i pojechał do szpitala. Po głowie krążyły mu najczarniejsze scenariusze. Kiedy zobaczył minę lekarza od razu zrozumiał, że nie jest dobrze. Drżącym głosem zapytał, co się stało.
Było bardzo źle. Lekarze byli ostrożni w stawianiu diagnoz, ale Sebastian rozumiał, że stan Asi jest poważny. Nadal nie docierało do niego, co się stało. Gwałt. Asia została pobita i zgwałcona. Nawet jeśli przeżyje, będzie jej trudno pozbierać się psychicznie.
Sebastian opadł na krzesło obok partnerki i schował twarz w dłoniach. Na co zdała się ochrona? Dwóch policjantów w stanie ciężkim, a jego ukochana w jeszcze gorszym. Czuł, że sobie nie da rady. Kiedy poczuł rękę na ramieniu nawet nie podniósł głowy. To Ania przyszła, aby go zmienić.
- Jedź do domu. Zostanę tu z nią.
Sebastian spojrzał na nieprzytomną Asię i powoli wstał. Nie wiedział, co dzieje się wokół niego. Był zbyt oszołomiony. Rafał odwiózł go do domu, ale on jeszcze przez długi czas nie zasnął.

2 komentarze:

  1. Robi się dramatycznie...

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałem, że wszystko się zaczyna układać, a tu....No trochę dramatyzmu nie zaszkodzi. Czekam na cd.

    OdpowiedzUsuń