wtorek, 11 lutego 2014

23- Połączeni przez psy

Asia z Sebastianem zajęli się uzupełnianiem raportów i szukaniem jakiś śladów. Kiedy zaczęło się robić ciemno do ich biura wpadł Tomek.
- Słuchajcie, jeden z pracowników zamordowanego, ten który się tak dziwnie zachowywał, dostał jakiś telefon i wyjechał z miasta.
- Gdzie jest?
- Jedzie na Wadowice.
- Kto go obserwuje?
- Bartek.
- Jedziemy.
Wypadli z biura dzwoniąc jednocześnie po Antyterrorystów. Wsiedli w samochody i pojechali w ślad za Przemysławem Halikiem.
- I kto teraz z psami wyjdzie?
- Wrócimy niedługo. Poczekają- uspokoił ją Sebastian.
- Myślisz, że to on?
- Zobaczymy.
Nie jechali daleko, bowiem podejrzany wcale nie kierował się do Wadowic. Skręcił w boczną uliczkę i zajechał na teren opuszczonej fabryki.
Atecy wyskoczyli z auta, a za ich przykładem poszli komisarze. Bartek z Kamilem czekali pod osłoną drzew. Asia z Sebastianem i Tomkiem podeszli do nich.
- I co?
- Wszedł do środka. Przywitało go kilku ludzi. Co robimy?
- Nie mamy żadnej pewności, że to Bartosiewicz, ale coś mi tu nie gra. Wchodzimy do środka. Fabryka nie jest taka duża- zarządziła Aśka.
Przywołali gestem Ateków, ustalili plan i weszli do środka. Z łatwością zgarnęli wszystkich ludzi. Byli to ludzie Bartosiewicza. Jednak on sam- pozostał w ukryciu.
- Zabierzcie ich na Pomorską. Trzeba ich przesłuchać. Może wiedzą gdzie jest szef.
Asia z Sebastianem wrócili do domu i wyprowadzili psy na spacer. Przestępcy nic nie chcieli mówić. Dopiero nad ranem, kiedy młoda para wróciła do komendy zaczęli sypać.
- Twierdzą, że Bartosiewicz ma jeszcze dużą grupkę ludzi i jest w hali na Krasickiego.
- Musimy to sprawdzić.
Ponownie wezwali antyterrorystów i ustalili plan działania. Oprócz tych, co wczoraj do grupy dołączyła Kasia. Wszyscy pozakładali kamizelki i weszli do środka.
Asia z Sebastianem rozdzielili się. On poszedł z Tomkiem, a ona z Kamilem. Kaśka z Bartkiem poszli do innej części budynku.
Asia pierwsza zauważyła Bartosiewicza. Siedział razem z jednym kolesiem na pudłach, na końcu korytarza. Gestem nakazała Kamilowi uważać i ją ubezpieczać. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby nikt nie zaszedł ich od tyłu i nie przyłożył Kamilowi w głowę. Zanim Asia się obejrzała Bartosiewicz przyłożył jej broń do skroni i wyprowadził bocznym tunelem.
Przez szybę oddzielającą korytarze Kasia zauważyła Asię z bandytą. Powiadomiła resztę, ale było już za późno. Bandyci mieli Asię...

3 komentarze:

  1. O nie, nie, nie! Tylko nie Asia... ;c Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie... Ja już chce następny. Muszę wiedzieć co dalej!
    Pozdrawiam. ;*
    http://arytmia-uczuc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No pełen dramatyzm, ale mam nadzieję, ze Asia wyjdzie z tego bez większych kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
  3. iguessthatslove.blogspot.com

    zapraszam do siebie,historia z udziałem skoczkow,w rolach głownych Slowency!:)

    OdpowiedzUsuń