czwartek, 20 lutego 2014

28- Połączeni przez psy

Czas nakazał Asi i Sebastianowi pospieszyć się z przygotowaniami do ślubu. Tak więc w Piątkowy wieczór po pracy Asia razem z koleżankami szła do sklepu po sukienkę.
Dziewczyny miały ogromny problem, bowiem Aśka nie znosiła sukienek. I choć był to jej ślub to ciężko było jej się z tym pogodzić. Cały czas narzekała, że sukienka jest za krótka albo za długa, że ma za duży dekolt, zły kolor czy jest niewygodna.
- Aśka! Nie ma na to rady, albo się męczysz z sukienką i bierzesz ślub albo nici z wesela.
Aśka westchnęła i zabrała się do przymierzania kolejnej sukienki. W końcu po 3 godzinach szczęśliwie wróciła do domu z suknią.
W tym samym czasie Sebastian chodził z chłopakami po galerii szukając obrączek i garnituru. Zajęło im to zdecydowanie mniej czasu, przy stałych wygłupach i śmiechach.
W końcu narzeczeni mogli w spokoju usiąść w domu i porozmawiać.
- Wiesz Seba, jeszcze możesz się wycofać. Potem nie będzie już odwrotu.
- Nie mam zamiaru się wycofywać. Kocham cię i mam zamiar spędzić z tobą resztę życia. Bez ciebie to nie byłoby to samo.
Asia w zadumie pokiwała głową.
- Za to ja mam wrażenie, że to ty nie chcesz wziąć ślubu ze mną- powiedział Sebastian. Asia spojrzała na niego.
- Nie, to nie tak. Po prostu raz nam się nie udało. A poza tym mógłbyś znaleźć lepszą ode mnie.
Sebastian posadził Asię na kolanach.
- Raz nam się nie udało z mojej głupoty. A poza tym byliśmy młodzi. I tej decyzji, że cię zostawiłem, żałowałem cały czas. I nadal żałuję. Ale liczę na to, że tym razem uda nam się stworzyć prawdziwą rodzinę. I lepszą od ciebie?- roześmiał się.- Błagam, gdzie ja bym taką znalazł? Która biegałaby ze mną, wyprowadzałaby psy, wypełniała za mnie raporty.
Asia roześmiała się. Pocałowała go namiętnie i przytuliła się do niego. Objął ją ramieniem i oparł głowę na jej głowie.
- Będzie dobrze. Stworzymy szczęśliwą rodzinę.
- Ale najpierw pójdziemy pobiegać z psami- oznajmiła wstając energicznie.
Sebastian westchnął i poszedł za nią.
- Ja rozumiem, że psy są nieodłączną częścią naszej rodziny?
- A czyją mają być? Jasne, że są. W końcu bez nich byśmy się nie spotkali.
- A ja myślę, że jakoś by się udało.
- Może i tak, ale po dłuższym czasie.
- Ważne, że się spotkaliśmy.
I szli dalej wspominając czasy kiedy pierwszy raz byli razem, i czasy od których ich miłość na nowo rozkwitła...

3 komentarze:

  1. Jak pięknie. :) Aż miło się czyta takie rozdziały. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z poprzedniczką. Naprawdę świetna forma autorki

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie z porzednikami w 100% i od siebie dodam tylko, że czekam na kolejsny scenek.

    OdpowiedzUsuń