czwartek, 24 października 2013

66- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia przy śniadaniu panowała milcząca atmosfera. Wiktoria się martwiła, a Asia nie miała ochoty rozmawiać. Sebastian siedział zamyślony. Tylko psy rozładowywały atmosferę. Sebastian pożegnał siostrę i żonę i wyszedł do pracy.
Asia wzięła Wiktorię i poszły na spacer z psami. Wiktoria rzucała psom patyki, a Asia spacerowała i przyglądała im się z uśmiechem.
- Co będzie teraz?- spytała nagle Wiktoria.
- Jak to co? Zostaniesz u nas i będziesz czekać aż Kacper wróci do siebie. Ja nie widzę innej możliwości.
- Seba jest zły, prawda?- spytała z ociąganiem.
- Dlaczego?
- Chodzi o Dominika. Ja wiem, że może nie pokazuję tego, ale bardzo się o niego martwię. Ale...
- Ale Kacper jest dla ciebie ważny- dokończyła za nią.- Przecież Seba to wie. Nie martw się, wszystko się jakoś ułoży.
- A co jeśli Dominik z tego nie wyjdzie?- spytała drżącym głosem.
- Wyjdzie. Nawet tak nie mów! To silny chłopak. Da sobie radę.
- Wracamy? Nie powinnaś się przemęczać.
- Ostatnio to w ogóle się nie przemęczam- roześmiała się, ale przypięła psy.
Wróciły do domu.
Tymczasem na komendzie wszyscy słuchali relacji Sebastiana o wypadku jego rodziny. Sprawę miał prowadzić z Rafałem, a Anka z Maćkiem mieli im czasem pomagać. Pomimo wszystko siedzieli w jednym biurze i rozmyślali. Każdy miał to samo wrażenie: to nie mogło być przypadkowe.
Sebastian wrócił do domu i zastał czytającą Asię. Pocałował ją i usiadł koło niej.
- I jak sprawa?- spytała Asia.
- Nijak. Przecież wiesz, że na razie nic nie mamy. Ale my wczoraj mieliśmy porozmawiać. O co chodzi?
- A to nic ważnego - uśmiechnęła się.- Ale jest jeszcze sprawa Wiktorii...
- Wiem, że to trochę nie wygodne, ale musi z nami trochę pomieszkać.
- Ale mi nie o to chodzi. Miałam na myśli to, że może ty tego nie widzisz, ale ona naprawdę martwi się o Dominika.
- Aśka...! Przecież wiem, ale Dominik jest moim bratem i naprawdę denerwuje mnie fakt, że ona widzi tylko Kacpra.
- Ale zobacz: jakbym ja i Wiktoria miałybyśmy wypadek...
- Nie kracz.
- ... to też byś się bardziej martwił o mnie, a nie o nią. Musisz zrozumieć, że to jest miłość.
- Oj Asia. Rozumiem. Jesteś kochana. A teraz chodź. Weźmiemy kąpiel i idziemy spać. Jestem padnięty- westchnął.
Asia pokręciła głową i poszła za mężem...

Co do happy endu to u mnie raczej nie za bardzo :D Rzecz jasna nie myślę tylko o pozabijaniu wszystkich, ale na razie będzie smutno.

1 komentarz: