czwartek, 3 października 2013

50- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Sebastian zabrał Asię do domu. Wyszli jeszcze z psami i położyli się spać. Dwa dni później śledztwo szło równą parą, ale nie znaleźli żadnych nowych wiadomości. Ania zadzwoniła do Asi. Opowiadała jak fajnie jest u niej i mówiła jak wesoło tam u nich. Asia spytała ją o zdrowie i rozmowa ciągnęła się dalej.
- A co u was?- spytała w końcu.- Pewnie same raporty i teren, co?
- Tak, właśnie. Same nudy- powiedziała Asia próbując ukryć smutek.
- Asia, coś się stało?- zmartwiła się Ania.
- Nie. Wszystko w porządku. Muszę już kończyć, ale pozdrów Rafała.
- Jasne. A! Rafał właśnie gada z Sebą, ale go pozdrowię. Cześć.
Asia prędko rzuciła telefon i pobiegła do kuchni, gdzie Sebastian rozmawiał z Rafałem. Niestety spóźniła się, bo Rafał już wiedział o wypadku. Zrezygnowana Aśka pokazała Sebie na migi, że wychodzi i wzięła ze sobą psy.
Telefon zadzwonił do niej parę minut później, ale jej już nie było. Szła wolno alejką w parku. Psy biegały obok niej. Wesołe i beztroskie. Asia chodziła tak dłuższy czas, aż w końcu wróciła do domu.
- Ania dzwoniła- powiedział Seba.- Czemu jej nie powiedziałaś?
- Bo są na miesiącu miodowym. Nie będę im zawracać głowy swoimi problemami. Chodź. Jedziemy na komendę.
- Jasne. Powiedziałem, że mamy dużo pracy więc na razie nie zadzwoni, ale wiesz, że będzie zła?
- Tak wiem. Chodźmy już!
Na komendzie panował spory ruch. Wszyscy zaangażowani byli w sprawę. Asia poszła do asystentów, a Sebastian robił kawę.
- I macie coś? Sprawdziliście te auta?
- Tak, ale wiesz Aśka ile tego jest.
- No wiem, ale nikt wam nie wydał się znajomy, albo podejrzany?
- Nie. Ale sama zobacz- Tomek podał jej kartkę.
- Kogoś sobie przypominasz?- spytała Kasia.
- Wójcicka. Nasza stara sąsiadka. Na pewno jeździ takim autem?
- Auto jest na nią, ale podobno syn go używa. 
- To by się zgadzało. Ściągnijcie go. I popatrzcie na bilingi moich rodziców. W końcu nie o wszystkim mówi się swojej córce.
Kasia pokiwała głową i zabrała się do roboty. Sebastian już czekał w biurze.
- I co?
- Wójcicka, nasza sąsiadka, ma takie auto. Ale wciąż nic nie mamy- westchnęła, a Seba pokiwał głową... 

1 komentarz: