poniedziałek, 7 października 2013

53- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia z Sebastianem szybko wstali, zajęli się psami i pojechali na komendę. Tam czekała ich miła niespodzianka.
- Ten gość z napadu to był Kazimierz Jankowski?- powiedziała zaaferowana Ania.
- No tak. Mieszkał niedaleko nas.
- Znaleźliśmy go! Teraz nazywa się...
- Paweł Nadolnik. Mieszka w Krakowie od 6 lat. Filarecka 17/ 33. Jedziemy?
- Jasne!
Pojechali więc w czwórkę do mieszkania Nadolnika. Niestety nie zastali go.
- Pójdę z Rafałem popytać sąsiadów.
- Okej.
Sebastian z Asią zapukali do sąsiadki, która miała być świadkiem otwierania drzwi. Bez problemu weszli do środka. Było tam mnóstwo zdjęć Joasi i jej rodziców. Znalazły się też zdjęcia Seby.
- Ten sukinsyn nas obserwował!
- O jacie!- powiedziała Ania wchodząc z Rafałem do środka.
Zaciekawiona sąsiadka stanęła obok komisarzy.
- Nie wie pani czy sąsiad ma jakieś miejsca, w których mógłby się ukrywać? Albo jakiś kolegów?- spytała Asia.
- A jest taki jeden. Przychodzi tu codziennie. To Tomasz... Witecki! Kiedyś upadła mu wizytówka. Jest jakimś fryzjerem.
- Dziękujemy pani bardzo.
- Do widzenia.
Wszyscy czworo wrócili na komendę. Zlecili asystentom poszukiwanie przyjaciela Nadolnika i zajęli się raportami. Asia z Sebastianem pojechali do szpitala. Ojciec Asi bardzo ucieszył się na widok dwójki zakochanych narzeczonych.
- Tak w ogóle to kiedy ślub?- spytał ojciec Asi.
Asia z Sebastianem spojrzeli po sobie.
- Jeszcze nie wiemy.
- A planowałaś mi kiedyś powiedzieć córeczko, że masz narzeczonego?
- Oczywiście, że tak. Ale nie było okazji.
- Ach wy młodzi- pokręcił głową.
- Ale co pan ma dokładnie na myśli?
- Po pierwsze nie żaden pan. W końcu planujecie ślub. Mów mi tato.
Sebastian z Asią i ojcem zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Byli weseli i śmiali się. Do Asi zadzwoniła Ania...

1 komentarz: