sobota, 14 września 2013

13- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Następnego dnia Asia wstała bardzo późno. Jak tylko spojrzała na zegarek od razu wyskoczyła z łóżka. 
- Szlag by to trafił!- krzyknęła.
Zebrała się szybko, ale i tak miała pół godziny spóźnienia. Na dodatek w biurze siedział stary. Zanim zdążyła się wycofać zauważył ją.
- Dzień dobry- powiedział.
- Nie wiem czy taki dobry- burknęła Aśka pod nosem.
- Mówiła coś pani?
- Nie nic- powiedziała potulnie Aśka.
- Jest tu pani krótko, a już się pani spóźnia. Proszę do roboty!
- Oczywiście- burknęła zła Aśka.
Kiedy stary wyszedł weszła Ania.
- I co Wiktor przeskrobałeś?
- Tym razem to nie ja- powiedział zadowolony.
- Co?!- Ania aż wytrzeszczyła oczy na Asię, która wciąż z niezadowolonym wyrazem twarzy siedziała przy biurku.
- A w ogóle Aśka to co ty powiedziałaś jak on powiedział dzień dobry?- spytał ciekawy Wiktor.
- Że wcale nie taki dobry- odpowiedziała.
- Coś widzę humorek ci Asia dopisuje?- powiedział Seba wchodząc.
- Tak od rana.
- Masz kawy ci zrobiłem- podał jej kubek, a ona z wdzięcznością się uśmiechnęła.
Po chwili przyszedł do nich Tomek.
- Mam te bilingi matki tego Jasia.
- To dawaj. Chyba nic mnie już nie zaskoczy- mruknęła Aśka.
- Przez telefon wcale nie rozmawiała przez parę sekund tylko przez 15 minut.
- Akurat to przewidziałam. Masz coś poza tym? Dziecko mogło samo wyjść, ale może jednak ktoś je porwał?
- Ojciec chłopca ma odebrane prawa rodzicielskie.
- O! Od razu lepiej- burknęła Aśka, a wszyscy zdziwieni na nią patrzyli.
- Mamy jego adres?- spytał Wiktor ignorując Asię.
- Kowalska 15/7. Mieszkania 29. Nazywa się Marek Wolski.
- Dzięki, jedziemy tam- rzuciła Aśka do Wiktora.- Cześć.
- Cześć- odpowiedziała reszta.
Dojechali na miejsce, ale jego nie było w mieszkaniu. Popytali o niego sąsiadów. Mówili, że to był dobry i spokojny człowiek. Na wieść o porwaniu zaprzeczali, że widzieli chłopca i mówili, że on by go nie porwał. Wrócili więc na komendę, a Aśka przykazała Tomkowi sprawdzić, czemu ojciec Jasia ma odebrane prawa. Tomek przyszedł do nich chwilę później.
- Matka Jasia złożyła doniesienie, że bije ją i syna. A badania potwierdziły, że był bity i... tyle- zakończył kulawo.
- No dobra, ale sąsiedzi mówią, że to dobry i spokojny człowiek- powiedział Wiktor.
- Ale jest jeszcze coś. Matka chłopca miała innego partnera, a on od wczoraj nie daje znaku życia.
- Dzięki Tomek. Już wiemy co będziemy robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz