piątek, 13 września 2013

72- Razem do końca

Rano nastroje komisarzy w ogóle się nie poprawiły, ale za to sprawa nie stała w martwym punkcie. Z rana do biura wszedł zaspany Tomek i oznajmił, że któryś z sąsiadów wyznał, że jedna kobieta z tej kamiennicy była w ciąży. Teraz nigdzie nie widać dziecka. Komisarze pojechali pod wskazany adres. Nikt im nie otwierał, a gdy odchodzili nagle drzwi się otworzyły. Stanęła w nich młoda, zmęczona kobieta.
S:Dzień dobry, jesteśmy z policji możemy porozmawiać?- spytał od razu.
Ko:Proszę- wpuściła ich do środka.
A:Proszę pani prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa dziecka. Pani była w ciąży, prawda?
Kobieta tylko potaknęła i zmęczona odparła.
Ko:Byłam, ale parę dni temu poroniłam. Wciąż nie mogę się pozbierać, przepraszam- powiedziała i się rozpłakała.
A:Przepraszamy, do widzenia.
Kiedy wyszli Asia odezwała się pierwsza.
A:Mówię ci to nie ona. Naprawdę wygląda na przybitą.
S:Akurat. To tylko zwykła symulantka- prychnął.
A:A widziałeś kiedyś kobietę, która poroniła?!- warknęła w jego stronę- Jeśli nie, to nie masz prawa jej oceniać.
Ominęła go i poszła do samochodu. Sebastian przez chwilę stał oniemiały, ale w końcu ruszył za partnerką. Kiedy dojechali do komendy Asia od razu złapała Tomka.
A:Znalazłeś coś w tych szpitalach?
T:Tak. Możliwe, że to ten na Kopernika- westchnął.
A:Dzięki- posłała spojrzenie partnerowi i wyszła z komendy.
Pod szpitalem stała policja i zdumieni spojrzeli po sobie. Podeszli do policjantów i spytali o co chodzi.
Pol:Był napad na pielęgniarkę. Nic jej się nie stało, wróciła na dyżur. Mówiła, że i tak czekała na policjantów i poszła.
A:Dzięki.
Weszli na górę i ujrzeli czekającą na nich pielęgniarkę.
A:Dzień dobry, zna pani tego chłopca- wyjęła zdjęcie.
Pl:Tak! To jest Kacperek Mgielski. To właśnie jego ojciec na mnie napadł. Chciał się dowiedzieć gdzie jest jego syn.
S:Jak to?- spytał zdumiony.
Pl:Jego żona zabrała syna zaraz po wypisie. Mąż przyjechał i nie ma syna.
A:Kiedy to było?
Pl:Niecały tydzień temu. Żona nazywa się Marta Mgielska. Ale nie mam pojęcia gdzie może być, nic mi nie mówiła.
A:Dziękujemy bardzo- uśmiechnęła się do kobiety.
Pl:Proszę, do widzenia.
Pojechali na komendę przemyśleć co mają. Rozesłali zdjęcia Marty Mgielskiej do wszystkich patroli i przesłuchali jej męża, ale nic nie wiedział.
A:To co robimy?- spytała niecierpliwie.
S:Nic już nie możemy zrobić. Jedziemy do dziewczyn?
A:Mhm.
Zwykle chętnie by na to przystała, ale w tym momencie nie uśmiechało się jej jechać z Sebastianem do domu. Wyszli z komendy i pojechali do domu. Wyszli na długi spacer z psami, ale i to nie rozładowało napięcia, które wisiało między nimi. Po wszystkim wzięli prysznic i położyli się spać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz