sobota, 14 września 2013

18- Od nieszczęścia po prawdziwą miłość

Przez następny dzień żaden z chłopaków nie pojawił się u Aśki. O ile ze strony Wiktora nie było to dziwne, to myślała, że Seba przyjdzie. Za towarzystwo miała Anię i siebie samą. Szczerze mówiąc chciała pogadać z Sebą. Zadzwoniła do niego i kazała mu przyjechać.
- Sorry. Myślałem, że jest u ciebie Wiktor i nie chciałem go denerwować.
- Jak widzisz nie ma go tu, a ty zostawiasz mnie samą- powiedziała z wyrzutem.
- Zaraz samą. Anka chyba była u ciebie, nie?
- No była, ale szybko musiała wracać. A ty siedziałeś sam w domu i nie przyszedłeś.
- No dobra przepraszam.
- A ja ci wybaczam- uśmiechnęła się.
- To co dziś na obiad?- spytał Seba siadając.
- Ty przychodzisz tu po to, żeby zjeść, cz po to żeby siedzieć ze mną?
- Po to drugie, ale liczę na obiad.
- Jasne.
Zjedli więc obiad razem wesoło rozmawiając i śmiejąc się. Potem wspólnie pozmywali i obejrzeli film.
- A jak sobie radzi Wiktor beze mnie?
- Radzi jak radzi. Dostał łatwą sprawę. A raporty przyjdą akurat kiedy ty wracasz.
- Jaki ten świat niesprawiedliwy. I stary też jest niesprawiedliwy.
- Mam nadzieję, że jak Kamila się rozchoruje będę miał takiego farta jak Wiktor.
- Ale ty jesteś złośliwy. Uważaj, bo zamienisz się w gderającą staruszkę, która tylko narzeka.
- Raczej w starca skarbie.
- Jasne, skarbie- powiedziała i oboje wybuchnęli śmiechem.
Przez resztę dnia doskonale się bawili i śmiali. Spędzili miły dzień w swoim towarzystwie. Sebastian wrócił do siebie, a Asia położyła się spać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz