niedziela, 8 września 2013

12- Razem do końca

W drodze do Ani Palki.
S:Powiesz mi co ci się śniło dzisiaj w nocy?
A:Śniło mi się, że Ania umarła.
Sebastian zatrzymał samochód i przytulił Asię.
S:Nic się nie stanie. Będziemy ją chronić.
A:Wiem. Jedziemy?
Parę minut później byli pod domem Ani. Spotkali techników i policjantów.
S:Mamy jakieś ślady?
Tech:Nic.
A:Dzięki.
Weszli do środka i spotkali Rafała.
A:Gdzie Ania?
R:Na górze.
Asia poszła do przyjaciółki, a panowie rozmawiali.
S:Słuchaj jak ona się trzyma?
R:Wiesz co, no było w porządku, ale teraz jest trochę przestraszona.
S:Słuchaj może powinniście razem zamieszkać?Ania czułaby się bezpieczniej, a ty miałbyś ją na oku.
R:Myślałem o tym, ale ja muszę pracować.
S:A ja myślałem o tym i załatwiłem wam wolne u starego, do rozwiązania spawy.
R:Jesteś wielki!
S:Jesteśmy kumplami, pomagamy sobie. A poza tym Asia miała w to wkład.
R:Dzięki.
Tymczasem u Ani.
A:Cześć Ania. Jak się trzymasz?
AP:Wiesz co było okey, ale to okno...
A:Wiem, że nie powinnam, ale masz jakieś podejrzenia?
AP:Nie, ale technicy oddali kartkę. Chodźmy.
Zeszły na dół i stanęły koło chłopaków.
S:Cześć Ania.
AP:Cześć.
Ania wzięła kartkę i przeczytała.
AP:,, Uważaj, bo zginiesz ze swoim ukochanym"- po przeczytaniu Ania się rozpłakała.
R:Nie płacz. Zamieszkasz ze mną i będziesz bezpieczna- przytulił ją do siebie.
AP:Na pewno tego chcesz?
R:Pewnie.
AiS:I sprawa załatwiona.
A:Słuchajcie my jedziemy. Stary dzwonił.
S:Cześć.
APiR:Cześć.
W drodze na komendę.
S:Stary naprawdę dzwonił?
A:Nie, ale i tak mieliśmy jechać.
S:Rozumiem. Chciałaś zostawić Anię i Rafała samych?
A:Jak samych? Przecież są policjanci i tajniacy.
S:Racja.
Wysiedli z auta i poszli do biura. Tam wszedł Tomek.
T:A wy już w pracy?
A:Bierzemy się do roboty, może w końcu ruszymy do przodu.
S:A musimy?- jęknął.
T:Adam przyniósł raport.
S:Masz rację. Bierzemy się do roboty.
T:Jak ty to robisz?
A:Mam swoje sposoby.
S:Tutaj pisze, że dostała czymś w głowę, a potem nożem w klatkę piersiową. Nie miała szans.
A:Jakieś ślady?
S:Naskórek należy do jakiegoś Kamila Rosochackiego.
A:Mamy adres?
T:W miejscu zameldowania go nie ma, a nic innego nie znaleźliśmy.
S:To do Ani.
A:Cześć.
Komisarze pojechali pod dom Ani, ale oprócz policjantów pilnujących do mu, nikogo nie spotkali.
A:To do Rafała.
S:Drugie pół miasta- jęknął.
A:Nie marudź.
Udali się do Rafała. Gdy weszli na klatkę zobaczyli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz