Sebastian obudził się rano i był
bardzo zdziwiony. Jego ukochana spała jak zabita obok niego, a było już
po ósmej. Wyślizgnął się z sypialni i ruszył zrobić śniadanie. Zaniósł
je na górę. Potrząsnął ramieniem Asi, ale się nie obudziła. Delikatnie
ją pocałował i przetarła oczy.
A:Która godzina?- mruknęła zaspana.
S:Ósma dwadzieścia. Trochę zaspałaś.
A:Dzięki.
Zjedli śniadanie i pojechali na komendę. Asia weszła zmęczona i ziewająca, a Sebastian uśmiechnięty i pobudzony.
AP:Asia w porządku?- spytała zaniepokojona.
R:Pewnie Seba się jej nie dał wyspać.
A:A się odczep.
Poszła zrobić obiecaną kawę.
AP:Rafał! Weź się od niej odczep.
R:Oj dobrze.
Po chwili usłyszeli odgłos tłuczonej
szklanki i Ania poszła pomóc przyjaciółce. Kiedy weszła Aśka stała z
krwawiącą ręką i zbierała szkło.
AP:Zostaw, ja pozbieram.
A:Wiem co myślisz.
AP:Trzeba ci to opatrzyć.
Po chwili wróciły do biura z kawą.
K:Pokaleczyłaś się, Aśka?
A:Nic takiego.
Siedzieli w ciszy wypełniając raporty. Po paru godzinach zrobili sobie przerwę i Ania wzięła w ogień przyjaciółkę.
AP:Co się dzieje?
A:Nie wiem. Chyba się nie wyspałam. Poszliśmy z Sebą spać po północy.
AP:Ale ty nie musisz dużo spać więc może to przejściowe?
A:Mam nadzieję, bo wszyscy mnie unikają.
AP:Przesadzasz.
Do kuchni wsadził głowę Sebastian.
S:Asia musimy jechać do rodziców Julki.
A:Idę. Trzymaj się Ania.
AP:Powodzenia.
Aśka szybko założyła kurtkę i wsiadła do samochodu.
S:Nie mieliśmy okazji pogadać, ale widzę, że coś jest nie tak. Co się dzieje?
A:Nie wiem. Mam jakiś gorszy dzień. Mam nadzieję, że nie popsuję akcji.
S:Zadbam aby było w porządku- wyszczerzył się do Asi. Uśmiechnęli się do siebie.
Po chwili wysiedli z auta i poszli do rodziców Julki. Kiedy wszystko było jasne ustawili się na pozycjach w parku i czekali.
S:Proszę położyć torbę i wracać- powiedział do krótkofalówki.
TJ:Dobrze.
Po chwili siedział z komisarzami w
aucie. Po jakiś 5 minutach zaczął kręcić się podejrzany chłopak.
Komisarze ruszyli w jego stronę. Nawet ich nie zauważył.
S:Policja! Rzuć to!
Wtedy chłopak skorzystał z roztargnienia Aśki i wziął ja jako zakładnika.
Po:Odsuńcie się albo ją zabiję.
S:Nie wygłupiaj się!
Chłopak nie posłuchał. Wsiadł do auta i odjechał.
Sebastian wsiadł do samochodu i
pojechał za nim. To samo zrobili Kamil z Bartkiem. Po paru minutach
Sebastian już go doganiał chłopak strzelił mu w koło. Pościg przejęli
asystenci.
Sebastian zaklął. Zmienił koło i pojechał na komendę. Wszedł do biura.
AP:I jak akcja?
S:Nijak- odburknął i usiadł na krześle z wielkim rozmachem.
Opowiedział przyjaciołom o akcji.
K:Cholera! Musimy ją znaleźć.
Po chwili do biura weszli asystenci z niepewnymi minami.
S:I co?
B:Zwiał nam.
S:Super.
Po jakimś czasie do biura weszli rodzice Julki i Seba.
MJ:I widzą państwo co narobiliście?!
S:Przez ta głupią sprawę porwali mi partnerkę.
TJ:Jak pan śmie tak mówić?!
AP:Proszę się uspokoić. Wiedzą państwo kto to był?
TJ:Nie jestem pewny, ale to mógł być mój kolega, Kamil Darko.
R:Sprawdzimy to. Seba chodź.
Poszli do kuchni.
R:Co ty wyprawiasz?!
S:Nic. Powiedziałem tylko co sądzę i sam przyznasz, że to prawda.
R:Dobra chodź damy to Tomkowi.
S:Tomek sprawdź nam go.
T:Jasne.
K:I co?- spytał gdy weszli asystenci.
T:Dużo tego nie ma. Ma siostrę, rozwiedzionych rodziców i pracuje w sklepie. Mieszka na Konopnickiej 17 mieszkanie 27.
AP:Dobra to my tam pojedziemy.
K:Okey.
Wrócili po jakieś godzinie.
S:I co?
AP:Nie ma go.
K:Tomek sprawdza wszystkie miejsca, w których bywał.
R:Chociaż to.
An:Znajdziemy ją- powiedziała, ale jakoś nikt w to nie wierzył.
AP:Ej słuchajcie. Ile razy była taka sytuacja i jakoś było dobrze. A poza tym szczęścia Aśki nie znacie? Będzie dobrze!
K:Ania ma rację.
R:A kiedy nie ma?
S:Też racja.
Roześmiali się i rozluźnili atmosferę.
S:Bartek a gdzie masz Kamila?
B:Wyszedł z Kaśką poobserwować komendę- westchnął.
Sebastian zaczął się śmiać, a za jego przykładem poszła reszta.
B:A wam co?
R:No wiesz, Kamil tak ma, że leci na zajęte dziewczyny.
B:Ale Kasia nie jest zajęta.
S:Ale każdy wie, że macie się ku sobie.
Bartek spojrzał po przyjaciołach i westchnął.
S:Ty przynajmniej masz swoją dziewczynę- klepnął kolegę po plecach i usiadł przy biurku.
B:Tak w rękach swojego kolegi.
K:Było się pospieszyć.
B:Dobra wiem, że to moja wina.
Po chwili przyszedł Kamil z Kaśką i Tomek.
T:Nie ma nic.
K:Kurde.
Po 22 rozjechali się do domów.
Tymczasem u Asi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz