Asia obudziła się pierwsza. Nie
chciała budzić ukochanego więc założyła jego koszulę i chwilę go
obserwowała. Stanęła pod oknem i myślała.
S:Ślicznie ci w mojej koszuli- powiedział przytulając ją od tyłu.
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała.
S:Cześć skarbie.
A:Cześć śpiochu.
S:Ja śpioch? To ty wcześnie wstajesz, każdy normalny człowiek o tej porze śpi.
A:Czyli jestem nienormalna?- spojrzała na niego z wyczekiwaniem.
S:No tak.
A:Osz ty!-skoczyła na łóżko, ale Seba był szybszy.
Położył ją na łóżku i zaczął łaskotać.
A:Puszczaj mnie!- mówiła ze śmiechem.
S:Dobrze, ale najpierw powiedz. Nic cię nie boli?
A:Nie. Jest okey- pocałowała go.
Sebastian puścił ją. Oboje się ubrali i zjedli śniadanie. Pojechali na komendę w świetnych humorach.
Asia spotkała w kuchni swoją przyjaciółkę i opowiedziała jej wszystko.
AP:Bardzo się ciesze, że tobie się ułożyło- uśmiechnęła się do niej.
A:A ja myślę, że ty i Rafał też się dogadacie. Bo może inni tego nie widzą, ale ja wiem, że za sobą tęsknicie.
Po krótkiej chwili milczenia.
AP:Tak masz rację, ale jak ja to odkręcę?
A:Dasz sobie radę. Kiedy chcesz wybuchnąć, odejdź i przyjdź jak ochłoniesz. Poradzicie sobie.
AP:Czasem mnie to dziwi jak ty myślisz, ale masz rację. Wezmę sprawy w swoje ręce.
A:I to mi się podoba.
Uśmiechnęły się i Asia zaniosła kawę partnerowi.
S:Jesteś kochana.
A:Jakbym nie wiedziała.
Było strasznie ponuro za oknem i po
pogodzie, która jeszcze parę dni temu była cudowna nikt by się tego nie
spodziewał. Przestępcy postanowili, że zrobią sobie przerwę i nic się
nie działo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz